Cześć!
Dzisiaj wyjątkowo zaczynam od treści i wstęp zostawiam na koniec. Mogę w nim napisać więc trochę więcej o tekście, który zaraz być może przeczytasz. Dotyczy on jednego z czterech mostów, które spaliłem w różnych etapach przechodzenia przez nie. O reszcie napiszę niebawem. Oczywiście to takie porównanie do dziewczyn. Poniższymi słowami dokonałem wywnętrznienia. Zgwałciłem się wgłąb umysłu z klawiaturą i kubkiem wody z miodem na długi czas. To coś w rodzaju mojej spowiedzi, tak by odbiec na chwilę od głównego przesłania mojego bloga. Zapraszam do lektury.
Zacznę chronologicznie od pierwszej dziewczyny, do której tak na prawdę startowałem. Ma na imię Ada. Poznaliśmy się w wieku ok. 14 lat. Chodziliśmy ze sobą do gimnazjum. Oboje jesteśmy zapalonymi muzykami. To był taki typ laski w trampkach z gitarą w ręku. Wszystkie iluzje jakie miałem zmusiły mnie do bycia "romantycznym". Wiecie co przez to rozumieć.