Hej,
Na wstępie napisze, że przeczytałem wszystkie blogi odnośnie odzyskiwania, przekopałem też forum i jestem dalej zagubiony.
Ja: 37 lat
Ex: 32 lata
3 miesiące temu moja ex postanowiła odejść: 7 lat związku, dziecko, mieszkanie ( hipoteka wspólna). Przez pierwsze 2 miesiące cały czas mieszkaliśmy razem, pod koniec marca wyprowadziła sie na wynajmowane mieszkanie.
Powód rozstania wg. mojej ex: moja nerwowosc (wybuchowowosc), problem z okazywaniem uczuć, brak akceptacji innosci partnerki,
bycie niedwdziecznym, niski poziom współżycia ( raz na miesiąc) plus brak chęci pojścia do psychoterapeuty.
Moja ex przez ostatni okres leczyła sie na depresje i miała problemy z migrenami - w miare mozliwosci starałem sie jej pomoc w chorobie, przejmowalem wszystkie obowiazki domowe plus opieka nad nia i dzieckiem, kiedy była niedysponowana ( atak migreny srednio co 2tygodnie na 2-3 dni).
Na poczatku stycznia ex powiedziala, ze pojedzie do kolegi do innego miasta, który moze jej pomoc z migrena. Byłem tak pewny tej relacji, pomimo problemow w niej wystepujacych ( kłotnie, moje wybuchy nerwowe), ze nawet nie pomyslalem, ze cos moze z tego wyniknac. Pojechala do niego raz, drugi raz, po czym pod koniec stycznia powiedziała mi, ze miedzy nami koniec.
Powiedzialem wtedy: "ok, rozumiem" i dalej zylismy jak wspólokatorzy. Ja zaczałem spac na kanapie, ale reszte kwestii ogarnialismy wspolnie ( wyjscia, wyjazd na dzien na narty z dzieckiem, obiadki itd). W miedzyczasie ex wieczorami coraz czesciej zaczela zamykac sie wieczorami w sypialni i zaczela rozmawiac przez telefon z "kolega" ( wszedlem kilka razy do sypialni po cos i domyslilem sie), nagle zaczela wychodzic kilka razy wieczorami i wracac bardzo pozno. Dzwonilem do niej wtedy, bo nigdy nie uskuteczniała takich numerow, po czym uslyszalem pretensje, ze ja kontroluje.
Pod koniec marca podczas jakiegos jej ataku migreny nie wytrzymalem w koncu tej calej sytuacji, powiedzialem, ze mam dosyc tego stanu przejsciowego. Tego dnia zadecydowala, ze sie wyprowadza.
Co jest dzis?
Mieszkamy oddzielnie, kolega co weekend przyjezdza z miasta oddalonego o 500km ( ona pochodzi stamtad), czasami ona w jakis weekend jedzie do niego. Ustalilem harmonogram spotkan z dzieckiem ( 50/50), musze teraz ogarnac temat kredytu hipotecznego, bo ja dzis za niego w 100% płace. W miedzyczasie były problemy z dzieckiem ( 5 lat), ktore nie mogło pogodzic sie z rozstaniem rodzicow.
Generalnie chciałbym ja odzyskac, bardzo załuje, ze nie czytalem forum/blogow wczesniej - w relacji osiadlem na laurach, przestałem starac sie o zwiazek, ona nie czuła sie atrakcyjna kobieta, pomimo tego, ze jest SHB 10/10 plus moje ataki złosci.
Co zmieniłem u siebie: zacząłem chodzic do psychoterapeuty, rzuciłem fajki, wróciłem do squasha, planuje powrot do wiekszej aktywnosci.
Co wg. Was w takiej sytuacji moge zrobic, aby pokazac, ze sie zmienilem, jak zaczac rozmawiac o nas ( rozmawiamy tylko nt dziecka). A moze nic nie robic i dac wszystkiemu czas? Chcialbym, abysmy do siebie wrocili - jestem troche konserwatywyny w pogladach i tam gdzie jest juz tyle polaczen miedzy nami ( dziecko, hipoteka) uwazam, ze jest o co walczyc, tymbardziej, ze w gruncie rzeczy wg. znajomych i w mojej subiektywnej opinii bylismy dobrym zwiazkiem. Niestety, to ja dalem dupy i straciłem kontrole, stałem sie leniwy.
Laska się bzyka z innym a ty do niej chcesz wracać.
Nie przeszkadza Ci to?
Prosze Cie - przezyjesz troche wiecej lat, odejdzie od Ciebie zona, z ktora masz dziecko i bedziesz troche miał inne spojrzenie.
To nie jest zwiazek 8 miesiecy i next.
Ok, powodzenia w takim razie.
Może zaproponuj otwarty związek, też będziesz mógł poszaleć na boku.
Mówię to bez złośliwości.
Ciekaw jestem jak sobie wyobrażasz dalsze funkcjonowanie związku po jej zdradzie. O ile ona w ogóle nie zamieszka zaraz z tym drugim albo kimś innym
Nie zdradzila mnie - najpierw sie rozstalismy, potem zaczela sie z nim spotykac. Nie jest to tez mój domysł, fakt. A co robiła po rozstaniu to teoretycznie jej sprawa.
Na dzis nie ma opcji, zeby zamieszkala z "kolega" - on ma swoje zycie w innym miescie, ona chce zostac tu ze wzgledu na m.in jej prace i moj kontakt z dzieckiem.
Ty sobie po prostu racjonalizujesz to i szukasz usprawiedliwienia jej czynów. Ona gościa poznała już wczęsniej, miej tego świadomosc.
Laska tymbardziej z dzieckiem nie puści się pierwszej gałęzi dopóki nie znajdzie innej. Sorki, ale wierzysz w bajki.
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
@Dakman - znała go wczesniej, ale nie widziala go odkad poznala mnie - wyprowadzilismy sie na drugi koniec Polski. Musiała zalapac z nim kontakt w grudniu, bo szukała alternatywnych metod leczenia migreny. Umowila sie z nim w styczniu, on wiem, ze ja zapytal czy jest ona szcesliwa i wtedy ona pękła, rozstanie ze mną i dalsza relacja z "kolega"
I wierzysz bezgranicznie w to, że właśnie tak było jak mówisz?
Ja też byłem pewny, że moja żona nie spotyka się ze swoim byłym, jak już byliśmy małżeństwem. Po rozwodzie dowiedziałem się, że przez cały nasz związek spotykała się z nim zawsze, kiedy tylko jej było ze mną źle.
Nie usprawiedliwiaj jej!
Jak się coś zepsuło w związku, to trzeba to naprawić, a nie szukać kontaków z "kolegą"
Przecież po to się rozstała, żeby spróbować innego i mieć czyste sumienie, że nie zdradza, ale emocjonalnie już dawno poszła w bok.
A te jej tłumaczenia to racjonalizacje, jak komuś zależy to będzie pracować i rozmawiać o tym co nie leży, starać się, widocznie ona już wcześniej stwierdziła że chce czegoś innego i zaczęła się rozglądać. I w tych racjonalizacjach może i nawet ma trochę racji, że coś tam jej nie pasowało, ale powodem było to że chciała kogoś innego i swoje potrzeby zaspokoić.
@Kensei i tu sie zgadzam - na pewno byla niespełniona w tym zwiazku ze mna i moze juz wtedy szukała alternatywy ( i tak zalapala z nim kontakt), po czym po wizycie u kolegi w styczniu potwierdzila, ze moze sie ze mna rozstac.
Ona teoretycznie chciala walczyc o ten zwiazek - sama chodzila na psychoterapie, mnie tez namawiala, po czym ja powiedzialem, ze nie bede chodzic i zwierzac sie komus. To wg. niej byl trigger, zeby sie rozstac, bo ja nie chce nic zmieniac w sobie.
"Nie zdradzila mnie - najpierw sie rozstalismy, potem zaczela sie z nim spotykac."
Widać,ze gówno sie znasz na życiu.
Powiem Tobie z wlasnego doswiadczenia, Na ta chwile zostaw to tak jak jest. Kazda inicjatywa z Twojej strony teraz bedzie ja tylko bardziej draznic ( mnie drazni). Teraz jest czas zebys zainwestowal w siebie, Twoje pasje, rozwoj i nowe znajomosci. Rozumiem, ze jestescie w oficjalnej separacji? W stosunkach z nia chlodno i rzeczowo, bez emocji w zadna strone i z duza doza cierpliwosci. Dzieki temu nie zblaznisz sie przed nia, a jesli ona do Ciebie jeszcze cos czuje, to ocknie sie za jakis czas i bedzie szukac kontaktu.
Dziekuje za rzeczowa ocene - nie jestesmy w separacji, nie mielismy slubu. Tu tez moja wina, bo przedluzalem zareczyny w nieskonczonosc, ale po drodze wiadomo inne priorytety - dziecko, zbieranie kasy na wkład, wykonczenie mieszkania i slub spadal na koniec listy ( planowalem w tym roku).
Ogólnie ciebie rozumiem, jest dużo między wami połączeń, a najbardziej szkoda dziecka. Tylko jak kobieta odeszła do innego, co możesz zrobic? nic. Nie zmusisz jej do siebie. Teraz jesteś pewnie w rozsypce, tak jak każdy z nas kiedyś był.
Od razu Ci mówie, że jakby nawet wróciła do Ciebie to po zdradzie nie bedzie juz tak samo, zawsze bedziesz miał w głowie to co zrobiła. Przy każdej kłotni będziesz jej to wypominał.
Ty chcesz walczyć o ta relacje, a co robi ona ? bzyka sie z innym.
Związek tworza 2 osoby ona nie chce, a Ty masz sie upokarzac i nie miec do siebie szacunku ani honoru. Pamietaj obojętnośc to największa broń.
To ja Ci opowiem inna historie:
Mojego kolege żona zostawiła po 15 latach małżeństwa i 20 lat razem ( w liceum sie poznali) około 3 lata temu. Mieli 2 dzieci jedno zmarło na nowotwór w wieku 6 lat. Mają też 2 dziecko. Poznała gościa sąsiada na specerkach z psem i sie zaczeło. Rozwiedli się. podzielił mieszkanie dołozył i ma swoje. Niezła robote. Z dzieckiem sie widuje tydzien u niego, tydzien u niej. Ogarnał sie, zaczał ćwiczyc, a przez rok chodził do tyłu.
Po 2 latach poznał laske i teraz jest w niezłym związku już ponad rok.
Ja na Twoim miejscu bym odpuścił, pozałatwiał wszystkie sprawy. Pomyślał o sobie.
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Szacun dla kolegi, że się ogarnął.
Podpisuje się pod tym co napisałeś.
zaczeło sie podobnie, że nie chce z nim być itp, koles walczył o małżeństwo chodzili do psychologa. Próbowała psychologa nawet oszukiwac. Pod koniec którejs tam sesji psycholog powiedział ,że jak jest osoba 3 to nie jest w stanie pomóc. I sie wszystko wyjasniło
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Oczywiście, że tak.
Psycholodzy w mediacjach małżeńskich nie są z przypadku. To są dobrzy specjaliści. Ja też to przechodziłem, gdzie żona najpierw mnie oczeniła, potem było spotkanie ze mną w 4 oczy i konfrontacja - nas dwoje i psycholog. I wkońcu powiedziałem, że to nie ja szukam kogoś na boku i to nie ja założyłem konto na portalu randkowym.
Jak to psycholog usłyszał, to brwi podniosły mu się do połowy czoła, i to wymowne jego spojrzenie na wtedy jeszcze moją żone, było bezcenne...
Na razie nie walcze o relacje, jestem własnie obojetny i moze dlatego złapałem jakiegos stracha, ze ja coraz bardziej trace. Mamy coraz rzadszy kontakt, wczesniej jeszcze wysylalismy sobie zdjecia dziecka jak bylo u ktorego z nas, potem zaczalem to ochladzac i teraz rozmawiamy tylko o wymiane nad dzieckiem, jego problemami. Tak, wiem, juz ja stracilem wczesniej.
Rozmawialem ze znajomym i doradzil na dzis:
1) nie byc dla niej na wyciagniecie reki, tak zeby poczula, ze nie moze na mnie juz polegac ( a pomagalem jej np. w przeprowadzce)
2) wprowadzic dyskomfort i poczucie straty
Wprowadzilem juz harmonogram opieki nad dzieckiem ( pół na pół), wczesniej bylo tak, ze dziecko wiekszosc czasu w tygodniu było z nia, a u mnie co drugi weekend. Widze, ze juz to dziala na nia, bo teskni za dzieckiem, jak go nie widzi 4-5dni.
Druga kwestia to ogarniecie hipoteki - na dzis place za kredyt ja, czeka mnie rozmowa o splacie raty w połowie, skoro ona jest współwlascicielem.
Zdrady nie było - zaraz po rozstaniu zaczeła sie z nim spotykac ( w zasadzie to on mocno cisnał, bo przyjezdzal do niej 500km co weekend a nawet w tygodniu).
pisałem wyżej :
Ty sobie po prostu racjonalizujesz to i szukasz usprawiedliwienia jej czynów. Ona gościa poznała już wczęsniej, miej tego świadomosc.
Laska tymbardziej z dzieckiem nie puści się pierwszej gałęzi dopóki nie znajdzie innej. Sorki, ale wierzysz w bajki.
Nagle zrywa z Toba i pojawia się "kolega" takie cuda to tylko w filmach
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
@Dakman - tez pisalem wyzej. Mieszkamy w innych miastach, 500km od siebie. Moze miala z nim kontakt na FB, nic wiecej
to nic nie znaczy, może miała z nim kontakt i przyjezdzał sobie i sie spotykali w hotelu raz na jakiś czas. Która kobieta nagle kończy relacje mając dziecko i kredyt na głowie. Naprawde nei wierz w te bajki. Ten sex na meisiąc i te migreny to raczej z powodu tego gościa. Wysłalem Ci bloga na priv. poczytaj sobie
Wszyscy Ci to beda tutaj pisac.
Laska kończy wtedy kiedy ma alternatywe i juz mu w jakimś stopni ufa.
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Dakman - mieszkalismy razem, spedzalismy czas 15/24h ( oprocz pracy). Nie miała z nim fizycznego kontaktu, zadnego.
Skonczyła, bo miała pocieszenie, na ten czas nie wiedziała czy cos wyniknie z "kolega" czy nie
Ty weź wytatuuj sobie "ZDRADY NIE BYŁO"
Ty jesteś taki naiwny czyś..?
Stary, jaki Ty naiwny jesteś. Też mieszkałem z żoną i mieliśmy mieszkanie na kredyt. W niczym to jej nie przeszkodziło. Spotykała sie z innymi kiedy tylko chciala!
No ale ZDRADY NIE BYOOO
Nie było, ostatni okres siedziała na L4, ja pracuje z domu. Wiec powiedz mi jak?
Nie było, bo nie było kiedy, miejsca, jak.
Naprawde, nie wiem czemu sie na tym tak skupiliscie
Czyli nie naiwny tylko to drugie.
Chłopie weź Ty przejrzyj na oczy i powiedz mi, która odchodzi od tak od faceta mając dzieciaka, wspólny kredyt i UJ wie co jeszcze
Nie masz pojęcia nawet jak bardzo teraz się nie szanujesz. Dojdzie to do Ciebie po czasie. Panna Cię odrzuciła, jak psa, a Ty za nią chcesz biec bo jesteś uzależniony, kaplica. I rozumiem, że trudne sprawy, jak dziecko, chata. Ale patrz wyżej, szanuj się. Zdaj sobie sprawę, że ona Cię puściła bokiem tylko w wyrafinowany sposób, jakby w jakimś małym stopniu jej na rodzinie czy Tobie zależało to by tego nie zrobiła, wolała takie rozwiazanie pomimo tego co Was łączy, ma Cię w dupie. Sory ale tak to właśnie wygląda, przykra sprawa.
Za ile autor napisze, że nie było zdrady?
Tamten kolega to zajebisty znachor. Penisem leczy. Ty zajmowałeś się dzieckiem, w ona była penetrowana na wszelkie sposoby i ty chcesz by do ciebie wróciła..
Ja nie mogę z tego : "kiedy była niedysponowana ( atak migreny srednio co 2tygodnie na 2-3 dni)."
"Na poczatku stycznia ex powiedziala, ze pojedzie do kolegi do innego miasta, który moze jej pomoc z migrena."
Hahahahh ale ZDRADY NIE BYOOO