Witam.
Jestem z kobieta prawie dwa lata, od 7 miesięcy mieszkamy razem.
Wszystko jest okej, dogadujemy się, wszystkie spiny są rozwiązywane szybko, jeśli już takie są to bardzo rzadko.
Ogólnie kobieta z która serio mogę spędzić resztę życia.
Ja 23 w tym roku, ona 21. Sama już zaczęła coś gadać o pierścionku itp.
Jeśli się nic nie spieroli to i tak będę się jej chciał oświadczyć, wiec czemu nie teraz? Zaręczyny praktycznie do niczego nie zobowiązują.
Zastanawiam się teraz jak to jest według was. Zmieni się coś po zaręczynach, kobieta się zmienia?
Po prostu zastanawiam się czy powiecie
- chcesz tego to zrób to.
A może
- nie rob tego, poczekaj...
Czysta ciekawość, dzięki
Powiem Ci tak, spróbujesz to zobaczysz
"Zaręczyny praktycznie do niczego nie zobowiązują." no trochę, kurwa, zobowiązują, przynajmniej ona tak myśli.
Budujesz większą więź, ona zaczyna myśleć nie o pierścionku a o ślubie, dzieciach... ok myślenie to jedno, ale zacznie też o tym gadać (truć dupę?) i może Cię to trochę przytłoczyć w pewnym momencie.
Moje zdanie - skoro macie być razem to będziecie, nie ma co się spieszyć z niczym.
Pamiętaj że nie dając jej pierścionka to ty masz władzę i możesz zrobić to w każdym momencie, także zrób to w momencie w którym obiektywnie tego chcesz, kiedy jesteś pewny że chcesz już zawsze być z tą jedyną - a nie pod wpływem nacisków czy dobrej passy w związku.
Tyle ode mnie, może ktoś starszy stażem Ci coś poradzi ale to raczej bardzo indywidualna sprawa.
~Mówi się że Twoje hobby to kobiety, dziewczyny i panienki.
~I małolaty, nie zapominaj!
Hahaha złoto
~Mówi się że Twoje hobby to kobiety, dziewczyny i panienki.
~I małolaty, nie zapominaj!
Tzn bardziej chodzi mi o to ze nie zobowiązują, bo w wypadku jak się coś spierdoli to nie ma kłopotu by odejść.
Nie przytłoczy mnie, żadne gadanie o dzieciach itp, chce tego. Tylko zwyczajnie nie wiem czy nie zbyt wcześnie i czy o nie wpłynie jakoś negatywnie na moja pozycje w zwiazku
Tak jak wspominał Pckr, dając pierścionek oddasz władze. Staż związku też nie jest jakiś imponujący i za rok czy dwa może pokazać rogi i się zdziwisz dopiero Moim zdaniem trzymasz asa w ręce i nie warto go od razu rzucać na stół.
fakt zareczonym mozesz byc i 7 lat, ALE dosyć czesto po otrzymaniu pierscionka u kobiet ( nie zaleznie od wieku) włacza sie tryb a' la planera slubu bo w koncu pierscionek to takie polowinki dla nich.
serio, czujesz taka potrzebę? chyba, ze jest niebotycznie ładna, poukladana i taki dobry przyjaciel ze checsz to zrobic aby ten stempel odstraszal innych.
Według mnie 2 lata to dosyć krótki okres czasu żeby poznać kogoś z każdej strony. Jesteście jeszcze młodzi, nie zawsze warto się spieszyć, to odpowiedzialna decyzja i wiążąca jednak w jakiś sposób
można być z kimś i 12 lat i się do końca nie znać...
__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."
"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."
Jeżeli się kochacie, potraficie się osobno samorealizować jak również wspólnie, oboje jesteście zadowoleni z tego związku i szybko rozwiązujecie konflikty to ten związek dobrze rokuje.
Nie znam ani Ciebie ani jej. Kobieta nie musi się zmieniać po zaręczynach na gorsze, miałem, lata temu, narzeczoną, po zaręczynach była szczęśliwsza, bardziej pewna, i bardziej chętna do inwestycji w "Nas".
Moim zdaniem prawilnie napisał pckr, oceń ten związek możliwie chłodną i spokojną głową, bo emocje nie są najlepszym doradcą.
Moim zdaniem, możesz ją uprzedzić, że chcesz ją, ale ślubu nie planujesz na za tydzień
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Jeśli kobieta chce zaręczyn, to znaczy że ona bardziej boi się że Ty odejdziesz, niż że ona odejdzie od Ciebie. To dobrze rokuje.
Skoro pytasz nas na forum, to znaczy że sam nie wiesz czy tego chcesz. A skoro nie wiesz, nie rób tego.
Czy pierścionek nic nie zmienia tego bym nie powiedział. Można być zaręczonym i 10 lat, ale to czysta teoria. Najdalej kilka miesięcy po zaręczynach zacznie się temat ślubu. Nie tylko z jej strony, ale też rodziny. Bo dla rodziców to jest znak, że chcesz ożenić się z ich córką i zaczną Cię traktować poważniej, ale też więcej wymagać. Bo jak się zapytają kiedy ślub, to co im powiesz? Że te zaręczyny nic nie znaczą i ten pierścionek to ot tak sobie kupiłeś?
Sam musisz być pewny czy tego chcesz. Jeśli masz to zrobić tylko dlatego, że Ci panna suszy głowę, to tego nie rób. Bo z takim brakiem asertywności to i w pieluchach wylądujesz mimo woli i przed ołtarzem też. To musi TWOJA decyzja i tylko Twoja.
Jeśli poczujesz że ten moment nadszedł, nie będziesz potrzebował radzić się PUAsów ani tworzyć takich tematów na forum. Po prostu to zrobisz.
Mija prawie pół roku od momentu w którym zdecydowałem się na ten krok. Byliśmy razem już ponad półtora roku, mieszkaliśmy ze sobą nieco ponad rok.
Byłem wcześniej w kilku LTR, dopiero teraz realnie poczułem, że to jest partnerka, która mi pasuje. Wcześniej, w poprzednich relacjach, kiedy zadawałem sobie pytanie, czy to jest panna z którą mógłbym spędzić resztę życia, nie miałem tak klarownej pewności odnośnie tego czego chcę. Tym razem taka deklaracja była spójna z tym co czułem już od pewnego czasu, więc to zrobiłem.
Wiem, że to może być duże uproszczenie dla niektórych, ale i tak się o nie pokuszę. Jeżeli chcesz pocałować dziewczynę i czujesz, że to dobry moment, a przy okazji widzisz, że ona też tego pragnie - zrób to. Podobnie jest z każdą decyzją w relacji, z tym, że niektóre warto rozciągnąć w czasie, przyjrzeć się temu uważniej i zdecydować zgodnie z tym czego się chce.
Czy jest inaczej? Nie. To po prostu jakiś symbol deklaracji, którą albo w sobie nosisz, albo nie. Ten symbol nikomu nie oddaje żadnej władzy, jeżeli jesteś mężczyzną, który wie czego chce i działa zgodnie ze sobą, to nikt nad Tobą władzy mieć nigdy nie będzie i nie musisz się tego w ogóle obawiać. Władze może mieć nad Tobą tylko ktoś, komu sam ją oddasz.
"Jeśli kobieta chce zaręczyn, to znaczy że ona bardziej boi się że Ty odejdziesz, niż że ona odejdzie od Ciebie. To dobrze rokuje."
Nie do końca się z tym zgodzę. Moja historia z byłą jest dosyć pokręcona. Prowadziłem związek dobrze 3 lata. Po roku męczenia o pierścionek w końcu się zdecydowałem na ten czyn w wakacje. Ex była wniebowzięta, a po kilku miesiącach zauważyłem, że zaczeło się wypalać. Sam zacząłem rozmowę i powiedziała mi, że czuła się nieszczęśliwa w swoim życiu już z rok wcześniej (zero pasji, rzucila studia, pogubiona) i chce poczuć, że żyje W międzyczasie dostała tymczasowego "cukierka" i chyba się zaczęło jej później nudzić. Chociaż drugą opcją jest to, że ją depresja niszczy od środka i dlatego ma taki kocioł w głowie. Życzyłem jej szczęścia i poskładania
Najepsze, że teraz co kilka dni zagaduje o pierdoły i bada grunt. Ale na razie się bawię
Ps. jak coś to mam pierścionek kozacki do sprzedania haha