Hej, w październiku rok temu zrobiłem temat odnośnie potencjalnej wyprowadzki dziewczyny na studia.
Dziewczyna aplikowala na dwie uczelnie, łącznie na 8 kierunków.
Przez ostatni rok trochę było dram na temat tej potencjalnej wyprowadzki. Ja niczego nie broniłem, nie kazałem ale mówiłem ze raczej jak wyjedzie to ciężko będzie ten związek utrzymać i tak dalej. Ona miała mi to za złe, ze nawet nie będę chciał spróbować (związek na odległość to okropna rzecz).
Na 8 kierunków na dwóch uczelniach, dostała się na 7, jedynie na jeden kierunek w Krakowie się nie dostała. W dzień kiedy powiedziała mi, ze zostaje dodała „Szczerze? Gdybym dostała się na psychologię w Krakowie to bym się zastanawiała co zrobić, a tak po wynikach wiedziałam ze zostaje”
Suma sumaru poszła na psychologię w naszych stronach.
Niby w 80% została dla naszego związku, bo chce być blisko mnie, a w 20% bo nie dostała się na psychologię w Krk. Potem jeszcze padło „Bo jak sam mówiłeś życie nie jest pewne i głupota byłoby zostać tylko dla związku, bo gdybyśmy się rozstali to zostałabym sama i w miejscu w którym nie chciałam być” (coś w tym stylu)
Jak powiedziałem, troszkę wkurzony „super, fajnie to wyglada. Tak jak koło zapasowe”
na co ona od razu wręcz z oburzeniem „Krzysiek, gdybym chciała wyjechać do Krakowa to dostałam się przecież na trzy inne kierunki i mogłabym to zrobić, ale chciałam być blisko ciebie, żebyśmy się mogli widywać często”
Ja po początkowej ekscytacji zacząłem wpędzać się w fazę „czy mój związek trwa tylko dlatego, bo moja dziewczyna nie dostała się do Krakowa na ten kierunek?” (Swoją droga, jak tak to chuj, a nie zwiazek. Jestem zdania, ze jeżeli może mieć to samo, ale bliżej z plusem dla nas, a wybrałaby dalej, to chyba ma mnie w dupie)
Niby mówiła tylko, ze by się zastanawiała co zrobić i tak dalej, ale sam nie wiem. Jakoś nie wierze tej wersji, bo ja „zawsze ciągnęło do Krakowa”
Dla mnie zastanawiałabym się = pojechałabym
Generalnie na codzień dziewczyna jest 10/10
Oddana w 100%, jeździ, gotuje, organizuje spotkania, pisze mi zadania, wszystko co chce to dostanę od niej
Jesteś egoistą. Chcesz, aby ona podejmowala życiowe decyzje biorąc pod uwagę twoje szczęście. Rezygnacja w związku z czegoś dla kogoś, często kończy się jednym z powodów późniejszych rozstań, bardzo często jest wypominana po latach, w kłótniach. "Nie zrobiłem/am tego z uwagi na ciebie, byłam głupi/głupia"
Życiowe decyzje takie jak studia, nigdy nie powinny być "skazowane" kimś innym, ma prawo nawet w Chinach studiować, jeśli jej się tak spodoba.
---------------------------
Mi jakby panna stawiała jakieś warunki, że mam zostać na miejscu bo mamy się czesto widywac i mam rezygnowac ze swojej kariery. To bym z miejsca podziękował za taki związek z egoistą.
Panowie, jak wyżej. Ja niczego jej nie kazałem, ani nie zakazałem.
To ona została żebyśmy się mogli częściej widywać.
Ja tylko powiedziałem, ze nie wyobrażam sobie związku na odległość i nie będę chciał czegoś takiego ciągnąć, gdyż to by nie miało przyszłości według mnie.
Gdybym miała faceta wtedy kiedy wyprowadzałam się na studia do Krakowa dalej bym się tu przeprowadziła. Bez mrugnięcia okiem. To byście się rozstali. I co? Z perspektywy czasu moje związki gdy miałam 20 lat nie mają żadnego znaczenia. Może będziecie razem w przyszłości a może nie. Jesteście za mlodzi by w imię jakiejś mitycznej miłości rezygnować ze swoich marzeń i planów. Jak się teraz ustawicie z edukacja, doświadczeniem zawodowym i realizacja innych kluczowych rzeczy tak Wam będzie za 20 lat. Nie możesz jej mieć za złe że chce od życia co najlepsze nawet z dala od Ciebie.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Dziękuje, z czystej ciekawości. Dlaczego nazywasz to „mityczna miloscia”?
Czy rezygnować ze swoich planów, w sumie to niekoniecznie bo i tak wybrała ten kierunek który chciała. Chodzi tylko o fakt bycia bliżej. Kiedy możesz mieć to samo.
Fakt, ze dziewczyna chce od życia co najlepsze nawet zdala ode mnie, to czy to właśnie nie jest podejście egoistyczne? A nie to, ze ja nie chciałem związku na odległość?
Trochę to jest zaburzenie takiej wizji, która chciałbym rozwijać czyli budowanie z kobieta związku, gdzie stawia się na pierwszym miejscu partnera(generalnie to ona jest za tym, choć mówi ze nic w życiu nie jest pewne i nie można stawiać na pierwszym miejscu relacji, gdyż partnerowi może się odwidziec i wtedy zostanie się samemu. Jednak jej podejście się zmienia z czasem)
Oczywiście w miarę zdrowy sposób i z odpowiednia osoba.
Dla mnie to co autor zrobił to zwykły szantaż emocjinalny.
Myślę że tu nie ma co więcej rozpisywać się.
Z jednej strony można zrozumieć autora, bo laska pokazała, że rzeczywiście nie jest na pierwszym miejscu ALE trzeba podejść do tego tak, że ona nie ma podstaw żeby na tym pierwszym miejscu go stawiać. Nie jesteście zaręczeni ani nic z tych rzeczy więc dla niej nie jesteś kryterium przy wyborze miejsca studiowania. Nie ma co się dziwić. Sam w czasach, gdy wybierałem uczelnie miałem opcję wyjechać do innego miasta, a byłem wtedy w związku. Wiem, że ówczesna dziewczyna nie pojechałaby ze mną i pewnie by to jebło mimo, że chciałem z nią być i widziałem, że przeżywała ten mój potencjalny wyjazd. Ostatecznie nie wyjechałem z zupełnie innych powodów niż to, że mam związek na miejscu. I co z tego? Jakoś po roku związek i tak się rozleciał z jeszcze innych powodów w ogóle niezwiązanych z jakimś moim wyjazdem czy studiami. Dla mnie to była nauczka, że nie można kierować się przy takich wyborach drugą osobą dopóki nie jest to moja narzeczona, żona ale wtedy wiadomo, raczej jest mniej okazji do takich wyborów.
Aktualnie jestem w związku, gdzie czasem dziewczyna rzuci hasło o wyjeździe do innego miasta, tak o dla zmiany, bo nie podoba jej się tam gdzie mieszka teraz lub po prostu to jej gadka dla gadki. Wie dobrze, że za nią nie pojadę, ani nie będę jej namawiać do zostania tu gdzie jest. I mam się obrazić lub obruszać o to? Mam podejście, że teraz jest ok, to korzystam a nie łączy nas na tyle poważna relacja żebym jej tego zabronił. A to, że mi zależy i może mam z nią jakieś plany na przyszłość...? Życie Może jej strata, a może moja, a może... a może... itp itd. Żyj teraz
Dzięki, jak wyżej, ja niczego nie broniłem, nie kazałem, byłem ciekaw jak to się rozwiąże, mówiłem aby wybierała to co uważa za słuszne. Z tym, ze myśle ze mnie zrozumie, ze związki na odległość są okrutne, gdyż zazwyczaj nie maja perspektywy.
Właśnie sam to staram się rozkminić, czy ona postawiła mnie w tej sytuacji na pierwszym miejscu czy nie. I nie, nie
Dodam, ze przed poznaniem mnie, to było na 80% pewne, ze dziewucha jedzie do Krakowa i tyle. Po tym jak mi powiedziała, ze „Krzysiek, byłam oglądać pokoje, ale szczerze? Gdybym dostała się na psychologię to bym się zastanawiała nad Krakowem”
Dodałem jeszcze „pewnie zostajesz tez bo jest taniej co?”
Ona powiedziała, ze to tez, ale jak sama mówi to wszystko są poboczne plusy bo główny powód to nasza relacja
Potem jeszcze dodała, ze w sumie trochę jej tak przykro, bo Kraków był jakimś jej marzeniem i mam jej obiecać, ze będziemy jeździć na wycieczki
I teraz Panowie najważniejsze, bo niektórzy myślą, ze ja ją szantażowane, zmuszalem czy coś. Nie!!!
zakładam ten temat po prostu, ciekaw jestem co wtedy by się wydarzyło
Gdyby dostała się do Krakowa na psychologię, bo chce wiedzieć jak wyglada jej rzeczywisty angaż w ta relacje.
Bo wyobraźcie sobie sytuacje czysto hipotetyczna, jesteś z dziewczyna, jest super, fajnie się bawicie, a ona wyjeżdża na studia i w sumie skazuje wasza relacje na porażkę. Pomijając czy powinna to zrobić czy nie, to jednak człowiek czuje się trochę chujowo, bo jednak ktoś go olał.
Ps; Generalnie temat by nie powstał gdyby nie ten tekst „No głupie byłoby zostawać tylko dla związku, który może się rozsypać, jak sam mówiłeś, bo nie możesz mi niczego obiecać”
Ale Krzysiu, o co Ci teraz chodzi co? Weź się zatrzymaj, weź głęboki oddech...
Temat jest zakończony, usiądź, ochłoń, strzel se browarka, relaks.
Panna jest z Tobą w związku. Panna nie Wyjeżdża do Krakowa na studia na psychologię bo się tam nie dostała, będzie studiować bliżej, a nie tam.
Koniec, tu teraz jesteś, przestań se gdybać, ogarnij się i żyj dalej.
Dzięki Kensei, doceniam.
W sumie sam sobie ten problem tworze, mój łeb go tworzy. W sobotę jedziemy na wakacje i generalnie między nami jest gicik.
Bardzo mnie tylko zastanawia co by się stało gdyby jednak się dostała na ta psychologię do Krakowa, czy by pojechała czy nie.
Choć tez tłumacze sobie, ze może to tez jej wewnetrzna gra, ze gdyby się dostała do krk to by się zastanawiała i tyle, a co by wybrała to nikt tego nie wie, nawet ona bo tak szczerze to nie stała przed taka decyzja.
A ta rozkmine wzbudził we mnie ten tekst, ze gdyby dostała się na psychologię do Krakowa to by się zastanawiała czy tam nie iść oraz toc ze jej nie mogę gwarantować niczego ( w sensie nierozerwalności związku) , a jakbyśmy się rozstali to zostalaby sama tutaj, a nie w Krakowie.
Z drugiej strony gdyby chciała wywalić do Krakowa to miała jeszcze 3 różne kierunki na które się dostała.
Psychologię wybrała tutaj na miejscu tylko dlatego bo w sumie ona nie ma pomysłu co dalej.
Toksyczna trochę ta moja koncepcja z tym, żeby partner był numerem 1, chociaż to w sumie ona ją pierwsza zaczęła wyznawać (chociaż to byłby prawdziwy test) a ja w to wsiąkłem
Wszystko to, co piszesz pokazuje tylko, że postrzegasz się jako gorszego od niej. Boisz się, że cię zostawi, że sobie pojedzie na studia do innego miasta.
To jest pierwszy gwóźdź do trumny tego związku. Stary, przestań być taką p*zdą. Laski tego nie tolerują.
Piszesz:
"A ta rozkmine wzbudził we mnie ten tekst, ze gdyby dostała się na psychologię do Krakowa to by się zastanawiała czy tam nie iść oraz toc ze jej nie mogę gwarantować niczego ( w sensie nierozerwalności związku)"
Stary, wpadasz w jej ramę, zastanawiasz się, co ona tam ma na myśli. Chuja na ma myśli. To niech sobie nie gwarantuje niczego. Weź się za siebie, zacznij obracać inne dupy, to laska poczuje, że cię traci.
I na końcu cytat do przemyślenia:
“In any relationship, the person with the most power is the one who needs the other the least.” R. Tomassi
Pzdr,
DF
Jeden z drugim napisał o szantażu i egoizmie. A ilu z was przerabiało związki na odległość? Nie mówię tu o 100-200km bo to chuj nie odległość. Zycie na odległość to katorga na dłuższą mete. Inaczej jak mam się rodzinę i chłop pracuję w jakiejs delegacji by wszystkich wykarmić , a inaczej u singli.
Rozumiem twoje rozczarowanie, niestety tak juz w zyciu bywa. Puść to w niepamięć. Nie zawsze bedzie tak jak chcemy. Teraz ona może mówić wszystko.. gdybym był w twojej sytuacji i, gdyby pojechała to bym po prostu jej podziękował i życzył szczęścia. Nie tego oczekiwałeś od związku, nie musisz sie na to godzić.
Ty myślisz o sobie/ o was, a ona o kim? O was czy tylko o sobie? Ty jesteś egoistą czy ona? Zależy wszystko od punktu siedzenia.
Finalnie zostaje na miejscu tak? To spoko. Nie przypominaj o tej sytuacji, będzie to wywoływać zgrzyty.