Hej ponownie,
Panowanie i nieliczne panie, mam rozjebke u siebie. Mój mózg to chyba został przemielony, a nawet zblendowany ale do rzeczy
Z laską znam się 1.5 roku, przez ostatnie poł roku dużo się zmieniło, głownie u niej - wyprowadziła się od ojca który oddalał dziwne rzeczy, i zaczęła się batalia o auto, alimenty (jej starzy są od dawna rozwiedzeni), on wysyła jakieś listy ze ma oddać telefon który od niej dostał itp no patologiczne zachowanie (choc niby rodziców się nie wybiera)
W każdym razie od grudnia wynajęła mieszkanie i mieszka sama, ja jestem kato a ona z okolic (ok 1g autem lub 40min pociągiem)
Jakoś miesiąc temu się do niej wprowadziłem na próbę jak to nazwaliśmy, ona swego czasu nie chciała się przeprowadzić do kato bo mówiła ze duży ruch, ciasno, beton no większe miasto niż jej, a tez ze względu ze ma spoko mieszkanie w dobrej cenie, chcieliśmy po prostu żebyśmy zamieszkali razem a nie wynajmiemy mieszkanie cos od razu się zjebie i nie będzie miała gdzie wrócić, bo w swojej miejscowości pracuje, a w kato tez studiuje zaocznie i w tym roku zaczyna nowy kierunek
Niedawno oglądaliśmy też różne mieszkania, jednak ciężko cos trafić w rozsądnej cenie i blisko dworca (dojeżdżała by do pracy pociągiem) co prawda mówi ze chciała by zmienić prace, ale w przyszłości, bo w większych korpo musiałaby doszkolić angielski - od razu a propo angielskiego w sumie to od początku mówiła ze chce wyjechać i mieszkać, a ja jednak w sumie nie myślałem o tym. przynajmniej tak na poważnie, tak samo z dziećmi zawsze mówiała o adopcji, i tutaj nawet nie jestem na nie, ale chciałbym mieć tez swoje, za pare lat
Będąc u niej wiadomo mieliśmy parę sprzeczek, w tym gdzie pytała mnie o swoje plany, mawiała o swoich i czy siebie razem widzimy
Zawsze dawała mi tyle wsparcia, ja tez próbowałem ale chyba jestem w tym gorszy, nie jest mega atrakcyjna (czego czasami mi brakuje) ale czuje ze jest dobra osobą i po prostu chyba mi szkoda, ciężko myśleć o rozstaniu z nią. Jednak mam wrażenie ze nasze przyszłe plany się rozjudzają i teraz jest ok, ale czy za dwa, piec lat nadal tak będzie, czy nie będę chciał mieć swojego dziecka a ona powie ze nic z tego
Mówi ze z czasem nasze plany tez się mogą zmienić, ze ona jednak znajdzie dobra prace nie będzie chciała wyjechać, albo ja będę chciał wyjechać
Raz chciałbym z nią być, raz mam wątpliwości
Czuje że teraz nie potrafiłbym z nią zerwać, a jak pomieszkamy razem pewnie tym bardziej będzie gorzej
Czy jak wynajmiemy mieszkanie to czy po prostu nie stracę czasu z niewłaściwą osobą, a ona potem będzie bez sensu dojeżdżać godzinne do pracy dzień w dzień przez rok, i będziemy się kisić w wspólnym mieszkaniu
Ja też w kato mam różne prace dodatkowe w tym fizyczne, spełniam tez swoja pasje i jeżdżenie godzinne do innego miasta mnie meczy gdzie często wracasz tylko się przespać, dlatego niezbyt chce mieszkać dalej u niej w mieście
Muszę ogarnąc jakiegoś psychologa, albo kogoś kto mnie ustawi bo źle się czuje teraz z sobą i swoją jakby bezradnościa
A pytanie brzmi czy wynajmować mieszkanie, czy może jednak trochę przeczekać bo to nie jest dobry moment, udać sie do jakiegoś fachury na pomoc
Odpowiedź na to pytanie znajdziesz na koncie, i w portfelu A tak na poważnie, to faktycznie lepiej zamieszkać tam gdzie jest wszystko pod ręką, przynajmniej takie jest moje zdanie.
Niech Cię nie niepokoją,
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste,
Lecz i manowce są wszędy.
Mnie to najbardziej zastanawia bycie z dziewczyną która nie jest dla Ciebie atrakcyjna
Wątpliwości ma każdy, każdy myśli, że znajdzie lepszą.
Co do dzieci to na wstępie powinniście mieć podobne zapatrywania, być może ona chce adopcji bo boi się ciąży. Trzeba obgadać temat, nie naciskać.
Jak jest nieatrakcyjna? Nie dba o siebie czy facjata średnia? Inne się bardziej podobają? Wierz mi lub nie, inne zawsze będą się bardziej podobały choć byś miał najpięknięjszą dupę świata. Tak już jest.
Wiesz dokładnie czego sam chcesz? Będziesz miał to jasne to i z kobietami będziesz miał łatwiej. Mi się wydaję, że sam nie masz zbytnio pomysłu co z sobą samym zrobić.
Jeżeli macie od razy odmienne plany na życie to ten związek skazany na sukces nie jest.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.