Yo yo.
Nie mam narazie powodów do narzekania w związku, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. Oprócz pracy prowadzę aktywny tryb życia. Mam x2 w tyg swoje treningi w piłkę. No profesjonalizm to nie jest, ale mam zajawkę, najniższa liga to też nie jest. Ponadto w pozostałę 3 wolne dni w tygodniu rozkręcam swoje nowe hobby/pracę bo dorabiam sobie jako trener na siłce. Czyli wiecie codziennie po robocie szybkie jedzenie i nie ma mnie w domu do 20/21. Mojej lubej zaczyna to przeszkadzać i sugeruję mi zrezygnowanie z czegoś, żeby spędzać więcej czasu razem. Mówii, że przychodzę i do spania odrazu idziemy. Dodam, że mieszkamy razem, weekendy wspólnie więc mi to nie przeszkadza jakoś. Ona nie ma jakiś swoich zainteresowań. Czasem sama pójdzie na siłownię, albo coś no ale wiecie.....
Nie wiem właśnie czy tu jest skrajność czy co. Bo chłop co nie ma zainteresowań/pasji to też lipa, a ja tu w drugą stronę lecę. Zdrowy rozsądek mi mówi, że to normalne życie, a część mnie też no chce ją uszczęśliwić bardziej.
Jeśli rzeczywiście nie ma cię od 7 rano do 21 od poniedziałku do piątku - ma prawo jej to przeszkadzać. Z drugiej strony mówisz że weekendy macie dla siebie. Te 2 dni to już coś. Starałbym się je możliwie „efektywnie” z nią wykorzystywać, robić coś fajnego i spędzać dużo czasu razem ale to pewnie robicie.
Bierz też pod uwagę możliwość (to znam z doświadczenia), ze gdy ten magiczny wolny dla niej czas wygospodarujesz, a nie daj boże zrezygnujesz z czegoś na jej rzecz - szybko może okazać się, że nie o to jej chodziło
Zawsze wychodziłem z założenia, że swoje zajęcia i ogólnie swoją przestrzeń trzeba cenić. I kobieta podświadomie wie, że taki facet jest wartościowy. Może jej świadomość mówi „zostaw to i to i chodź do mnie na netflixa” ale podświadomie wie, że wtedy game over. Dla faceta oczywiście. Nie mówię o skrajności gdzie faceta nie ma nawet w weekend. U was te weekendy są, śpicie razem codziennie i budzicie się w jednym łóżku.
Podsumowując, jak dla mnie wszystko gra. Rób swoje, okaż jej zrozumienie bo przecież też Ci jej brakuje i bardzo bys chciał
Z początków znajomości to właśnie ją we mnie pociągało. Że mam takie hobby, że pochodzi sobie na moje mecze i to ją jara. Boje się, że rezgynując przestane byc atrakcyjny w jej oczach
Hmmmm
Absolutnie nie rezygnuj z niczego. Jak się jej nudzi, to niech sobie też znajdzie jakieś hobby i zajmie się tym. To co robisz sprawia Ci mega przyjemność, lubisz to, więc nie widzę sensu żeby dla kogoś z tego rezygnować.
A co będzie, jak zrezygnujesz z czegoś i za 3 miesiące powie, że wciąż za mało jej czasu poświęcasz? Wyczuje, że jesteś uległy i podświadomie będzie przeciągać w swoją stronę linę.
A co będzie, jak rzucisz siłownie (co jak co ale zarobek) i za pół roku się rozejdziecie?
Możesz zagospodarować czas tak, by wieczorem spędzać razem czas podczas kolacji i serialu, seksik i do spania, a w weekendy całe dnie razem.
Tylko pytanie, czy ona stara się coś w te weekendy planować razem? Jakieś atrakcje? Czy tylko ty to robisz, a ona nie zawsze chce bo jest typem kanapowca?
Wszystko trzeba przemyśleć na spokojnie - zrobić wewnętrzny bilans za i przeciw, a przede wszystkim porozmawiać. Może nie jesteście dla siebie?
Wiele osób, par jest z różnych powodów, a tak na prawdę jest mało tych dobrze dopasowanych. I później kłótnie, niedomówienia, rozstania czy gorzej - rozwody. Bo było się z kimś z braku laku, z przyzwyczajenia itd. itp.
Jak widzę niektóre pary, a mało takich niestety, jak potrafią się dogadywać. Jak kobieta adoruje faceta i nawzajem i nikt nikomu nie zabrania tego na co ma ochotę, a nawet przyklaskuję do tego i jedno i drugie to od razu bije od nich dopasowanie.
A niektórzy kurwa się szarpią o byle gówno. I tracą nerwy i życie, bo wypada być razem. Bo wypada nie być samemu/samej. Bo wypada być dalej razem, przecież już jesteśmy ze sobą jakiś czas...
__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."
"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."
Odwróćmy grę przeszkadza mi że ciągle siedzisz w domu, wegetujesz, nie rozwijasz się i nie wzbogacasz swojego życia. Czemu Tobie nie przeszkadza nieciekawa partnerka?
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Klasyka problemów. Ty masz pasje, ona nie ma. Chciałaby, żebyś to Ty był jej pasją, wypełniał jej czas itp. Sporo kobiet chce się spełniać w roli "bycia kobietą mężczyzny" i ich pasją jest "dbanie o związek". Na dłuższą metę będzie Wam ciężko, jeśli ona sama nie zacznie czegoś robić w swoim życiu.
"Z początków znajomości to właśnie ją we mnie pociągało. Że mam takie hobby, że pochodzi sobie na moje mecze i to ją jara. "
Jak widać jej hobby polega na tym, że patrzy na Ciebie.
Niestety ciągle kobiety się wychowuje tak, że celem ich życia jest znaleźć faceta i potem chcą z tym facetem spędzać mnóstwo czasu, zamiast same coś robić.
Zapytaj jej wprost, co chciałaby z Tobą robić. Może przeszkadza jej coś konkretnego. Przychodzisz zmęczony i nie masz siły na seks. Albo spędzacie razem czas w jakiś nudny sposób. Ja bym na Twoim miejscu rozważyła zrezygnowanie z jednego popołudnia własnych zajęć, ale jeśli ona zaproponuje coś co uznasz za równie ciekawe. Jeśli to ma być wspólne zamulanie, to też bym szła na siłownię