Opcje numer 1 - sfrajerzenie się totalne. Jak byłem z nią w związku i by mi powiedziała, że się z kimś spotyka to bym ją kopnął w cipę w 5 sekund. A teraz 2 miesiące po rozstaniu przez ten wysyp uczuć jak mi powiedziała to samo to nie miało na mnie w ogóle wpływu, w ogóle tego nie odczułem. I zacząłem lamentowanie jak mi na niej zależy i brakuje. Sfrajerzyłem się i to działa.
Działa w taki sposó, że jest Ci zwczyajnie wstyd cokolwiek jeszcze zrobić w tej sprawie. Ja już powiedziałem za dużo. Ktoś trzeźwo myślący nie chciałby tego słyszeć, ja natomiast mówiąc to nie byłem do końca trzeźwy ;P
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Śmieszne. Laska mnie rzuciła to zaczynam chodzić na siłkę, czytać książki, uczyć grać na gitarze i rozwijać swoje pasje... To pokazuje w jak czarnej dupie jesteś. Nawet teraz chodzisz na siłkę żeby JEJ pokazać - no ja pierdole.
Czy jest szansa, że znowu będziecie razem? - Nie, kurwa żadna, bo to jest właśnie ten moment, w którym możesz poszukać jaja i do tego nie dopuścić
Boli w fchuj - wiem. Ale za kilka lat zobaczysz, że dało Ci to wielkę lekcję i Twoja nowa o niebo lepsza kobieta nigdy tak nie zrobi, bo jest Tobą zafascynowana. Bo chodzisz na siłkę, czytasz książką uczysz grać na gitarze i rozwijasz pasje dla siebie.
Piona!
W tym przypadku człowiekiem kierują emocje jak przy śmierci kogoś bliskiego. Długoletni związek tak działa niestety. Jak stracisz taką osobę, masz myśli, że chciałbyś ją zobaczyć chociaż na 10min, porozmawiać chwilę przez telefon czy nawet usłyszeć głos tej osoby. Nawet jak ona narobi dużo smrodu to po odejściu nikt tego nie pamięta a pojawiają się łzy z tęsknoty.
Jest inaczej z tego względu, że ta osoba ciągle żyje, chodzi po tym świecie, więc o tyle pokusa jest silniejsza, bo przecież od nieboszczyka niedostaniesz odpowiedzi, tu jest ciągle ta wizja, że to jest tylko osoba, bywa omylna, bywa zmiennozdaniowa, tymbardziej osoba płci pięknej.
Jak straciłem kiedyś kumpla, nie mogłem go zastąpić "innymi" znajomośćiami, chodziłem na cmentarz, żeby z nim pogadać. Byłem brzdąc patrząc z perspektywy czasu. Ale to były te same emocje co przy rozstaniu.
Z tym trzeba żyć. Zawsze ktoś ma gorzej niż Ty.. Ile się słyszy, że przed ślubem się para rozstała? Że jechali gdzieś razem i po wypadku przeżył tylko chłopak albo dziewczyna.. To są prawdziwe problemy.
Jak laska odskakuje w bok. To nie jest problem w zasadzie tylko jasny znak. To jest jak z jazdą pod prąd, niby jedziesz po tym samym i w tym samym kierunku, ale mijasz się z innymi ludźmi i oni myślą, co za debil?! Niewidzi oznakowania? Po co on się tam pcha. Tu jest tak właśnie na tym forum, w tym temacie. Zobacz co Ci wszyscy piszą. Po co się tam pchasz? A ty redukujesz bieg i chcesz przyspieszyć. Żenada stary, zawracaj. Jedź w swoim kierunku a nie jej.
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Pełna zgoda, ale w sytuacji kolegi myślę, że nie należy się nad nim roztkliwiać tylko przekazywać proste komunikaty żeby ścisnął dupę.
Analizowanie dlaczego jest smutny i jak bardzo nam przykro na niewiele się zda. Takie analizy to dobry materiał na bloga, koledze trzeba nawrzucać do bani żeby wziął się w garść i by stał się najlepszą wersją siebie, bo paradoksalnie takie chujowe sytuacje w życiu mogą być przełomowe i dać impuls do zmiany na lepsze.
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
Opcje numer 1 - sfrajerzenie się totalne. Jak byłem z nią w związku i by mi powiedziała, że się z kimś spotyka to bym ją kopnął w cipę w 5 sekund. A teraz 2 miesiące po rozstaniu przez ten wysyp uczuć jak mi powiedziała to samo to nie miało na mnie w ogóle wpływu, w ogóle tego nie odczułem. I zacząłem lamentowanie jak mi na niej zależy i brakuje. Sfrajerzyłem się i to działa.
Działa w taki sposó, że jest Ci zwczyajnie wstyd cokolwiek jeszcze zrobić w tej sprawie. Ja już powiedziałem za dużo. Ktoś trzeźwo myślący nie chciałby tego słyszeć, ja natomiast mówiąc to nie byłem do końca trzeźwy ;P
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Ja to wszystko wiem, tylko nie umiem sobie z tym poradzić.
Śmieszne. Laska mnie rzuciła to zaczynam chodzić na siłkę, czytać książki, uczyć grać na gitarze i rozwijać swoje pasje... To pokazuje w jak czarnej dupie jesteś. Nawet teraz chodzisz na siłkę żeby JEJ pokazać - no ja pierdole.
Czy jest szansa, że znowu będziecie razem? - Nie, kurwa żadna, bo to jest właśnie ten moment, w którym możesz poszukać jaja i do tego nie dopuścić
Boli w fchuj - wiem. Ale za kilka lat zobaczysz, że dało Ci to wielkę lekcję i Twoja nowa o niebo lepsza kobieta nigdy tak nie zrobi, bo jest Tobą zafascynowana. Bo chodzisz na siłkę, czytasz książką uczysz grać na gitarze i rozwijasz pasje dla siebie.
Piona!
W tym przypadku człowiekiem kierują emocje jak przy śmierci kogoś bliskiego. Długoletni związek tak działa niestety. Jak stracisz taką osobę, masz myśli, że chciałbyś ją zobaczyć chociaż na 10min, porozmawiać chwilę przez telefon czy nawet usłyszeć głos tej osoby. Nawet jak ona narobi dużo smrodu to po odejściu nikt tego nie pamięta a pojawiają się łzy z tęsknoty.
Jest inaczej z tego względu, że ta osoba ciągle żyje, chodzi po tym świecie, więc o tyle pokusa jest silniejsza, bo przecież od nieboszczyka niedostaniesz odpowiedzi, tu jest ciągle ta wizja, że to jest tylko osoba, bywa omylna, bywa zmiennozdaniowa, tymbardziej osoba płci pięknej.
Jak straciłem kiedyś kumpla, nie mogłem go zastąpić "innymi" znajomośćiami, chodziłem na cmentarz, żeby z nim pogadać. Byłem brzdąc patrząc z perspektywy czasu. Ale to były te same emocje co przy rozstaniu.
Z tym trzeba żyć. Zawsze ktoś ma gorzej niż Ty.. Ile się słyszy, że przed ślubem się para rozstała? Że jechali gdzieś razem i po wypadku przeżył tylko chłopak albo dziewczyna.. To są prawdziwe problemy.
Jak laska odskakuje w bok. To nie jest problem w zasadzie tylko jasny znak. To jest jak z jazdą pod prąd, niby jedziesz po tym samym i w tym samym kierunku, ale mijasz się z innymi ludźmi i oni myślą, co za debil?! Niewidzi oznakowania? Po co on się tam pcha. Tu jest tak właśnie na tym forum, w tym temacie. Zobacz co Ci wszyscy piszą. Po co się tam pchasz? A ty redukujesz bieg i chcesz przyspieszyć. Żenada stary, zawracaj. Jedź w swoim kierunku a nie jej.
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Pełna zgoda, ale w sytuacji kolegi myślę, że nie należy się nad nim roztkliwiać tylko przekazywać proste komunikaty żeby ścisnął dupę.
Analizowanie dlaczego jest smutny i jak bardzo nam przykro na niewiele się zda. Takie analizy to dobry materiał na bloga, koledze trzeba nawrzucać do bani żeby wziął się w garść i by stał się najlepszą wersją siebie, bo paradoksalnie takie chujowe sytuacje w życiu mogą być przełomowe i dać impuls do zmiany na lepsze.
Robię wszystko by się zmienić