Witam wszystkich,
Chciałem was spytać co sądzicie o sytuacji, którą tutaj chce opisać. Od 2 lat pracuje zdalnie przez co w pracy na żywo nie widuje się z ludźmi. Biuro mam w tym samym mieście co mieszkam, ale jakoś nie mam ochoty tam chodzić i patrzeć na te fałszywe twarze.
Od jakiegoś czasu dosyć sceptycznie podchodzę do ludzi i po prostu szybko potrafię rozpoznać jakim kto jest człowiekiem. Twierdzę, że na jakieś 80% ludzi jak nie więcej szkoda najzwyczajniej czasu. Mam wrażenie, że większość ludzi po prostu ma głęboko gdzieś innego człowieka. Do tego często nie znając danego człowieka inna osoba potrafi kogoś upokorzyć.
Obecnie stawiam na zaufanych znajomych na których mogę liczyć (których mam kilku). Cenię również sobie rodzinę. Myślę, że ma to związek z tym, że w życiu miałem kilka cięższych chwil (miałem dwie operacje na dwa różne stawy, ale nie będę się zagłębiać w szczegóły). Wtedy zauważyłem jak niewiele osób zostało aby wspierać mnie w tych chwilach.
Od tamtej pory mocno też straciłem zaufanie do ludzi. Zawsze chciałem być fair wobec innych, a często to potem miało w moim przypadku negatywne konsekwencje. Nigdy nikogo nie chciałem urazić, a przez to, że jestem dosyć spokojną osobą to odbijało się to na mnie również negatywnie. Można, więc stwierdzić, że czuję pogardę wobec większości osób.
W tej chwili po prostu czuje, że nie potrzebuje zbytnio kontaktów z innymi ludźmi. Twierdzę, że bym tracił tylko energię np. chodząc do biura widząc i słuchając niektórych osób. Obecnie stawiam na spotkania ze swoimi znajomymi oraz z rodziną. Oprócz tego po godzinach rozwijam się w swoim zainteresowaniach.
Co o tym sądzicie? Czy takie odizolowanie od innych osób jest normalne?
Dodam, że z obecnej pracy jestem zadowolony.
Moim zdaniem trzeba mieć kontakt ze wszystkimi w pracy. Wejście w towarzystwo fałszywych ludzi i ćwiczenie na nich swojej asertywności, umiejętności komunikacji. Pracuje z ludźmi i trafiam na takie rodzynki ze głową mała ale zamiast się zniechęcać próbuje znaleźć sposób na to by ta osoba mnie szanowała. Dodam że jestem cholerykiem więc musiałam nauczyć się 3mac emocje na wodzy. Bycie nerdem w dzisiejszych czasach to norma ale wygrywają ludzie którzy potrafią gadać z każdym więc to taki tip dla Ciebie żeby popatrzeć szerzej.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
"W tej chwili po prostu czuje, że nie potrzebuje zbytnio kontaktów z innymi ludźmi."
Pamiętaj,że orły latają samotnie, a barany chodzą stadami.
Całe życie musimy spędzić tylko z sobą i to jest kluczowe, jeżeli sam z sobą jesteś szczęśliwy, nie potrzebujesz innych ludzi do szczęścia to już jesteś w nielicznym gronie ludzi nieuzależnionych od opinii innych. Nic na siłę, nie chcesz mieć kontaktu z ludźmi to nie miej i pamiętaj, że w razie czego na świecie jest 8 miliardów ludzi więc kiedy poczujesz osamotnienie zawsze możesz mieć przyjaciół. Ja np. teraz gadam sobie z Chinką z Honk kongu,
---------------------------
A co jest normalne? Bo jak przyjmiemy, ze normalne jest łączenie sie w grupy i zycie w stadzie, to przeciez spoko, masz swoją grupę, czy grupy nawet, wyluzuj.
Trochę sie kurwa na dupie zasiedziałeś i ta izolacja ma na Ciebie taki i nie inny wpływ. Spokojnie, przyjdzie czas i potrzeba, to se wyjdziesz do ludzi i moze sie otworzysz i spotkasz kogos sensownego na swej drodze, nie musisz na siłę przeciez lubic ludzi ktorzy Ci nie leżą.
Nakładanie na 80% łatki beznadziejnych ludzi też jest trochę chujkowate. Nie ma co szufladkować ludzi i naklejać łatek. Osobiście wolę płynąć na fali.
Mam znajomych, z którymi się kumpluje już ponad 20 lat i straszne z nich złamasy ale wiem czego po nich się spodziewać i ostetecznie można na nich liczyć ale to i tak złamasy.
A gdy poznaję nowe osoby to cóż, ślubu z nimi nie biorę więc niech sobię gdzieś tam będą na domówce czy wspólnych wyjazdach czy w pracy.