Witam. Ja z pytaniem bo w sumie dziwnie się składa...kto pamięta mój pierwszy temat ten wie, że wszystko jest do poprawy z różnych względów. Okej.
Ale jak to jest, że osoba taka jak ja, która ma problem z podejściem czy nawet gadaniem z obcymi osobami dopóki ich nie pozna, wiadomo, kobiety, strach bla bla...i na spotkaniu z nieznajomą...mimo że nerwy jeszcze są po wyjściu z domu, ba, na metry przed spotkaniem haha...ale gdy dochodzi co do czego to wszystko odpada? Nie ma nerwów. Strachu. Jąkania. Błądzenia wzrokiem. Problemów z tematami. Z mówieniem. Z wyrażaniem własnego zdania czy lekkiego drażnienia rozmówcy. Z czymkolwiek. Idzie samo, naturalnie, bez myślenia wręcz. Nawet jeśli dziewczyna mi się podoba. A nie mam doświadczenia. A podejście na ulicy to czarna magia. Gadek przygotowanych nie mam, zresztą jak czytałem czasem akcje z podrywaniem, czy filmiki too..noo, wszystko mi się zlewa, wszyscy mi się wydają podobni i to jak gadają. Jakoś do dupy. I tak mówię sporo.
Co za tym stoi bo nie rozumiem trochę. Podejść nie ale dwie akcje z neta i mimo całkiem obcych osób gadam na luzie jak z kimś kogo znam.
Czy to przez sytuację i monotonie? W sensie że jak coś tam się dzieje innego w końcu to wręcz radocha i wykorzystuje to maksymalnie? Tylko takie wyjaśnienie mam. Ktoś tak miał/ma podobnie?
odpowiadam: tak, ktoś na pewno tak kiedyś miał
o coś konkretnego Ci chodzi, czy tak sobie piszesz?
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Ja też byłem nieśmiały i to strasznie, a po podejściu do dziewczyny czułem taki luuuz że hej. To wszystko było takie naturalne, tematy same wchodziły a rozmowa płynęła, wystarczyło tylko się przełamać do podejścia. Spokojnie nie jesteś wyjątkiem.
"pierdol to i rob swoje, a jak jestes nieszczesliwy to cos zmien.
ten ktory jest ciagle szczesliwy musi się często zmieniać." - skaut
A, okej. Po prostu przeglądając czasem tematy to ludzie mają problem z gadaniem itd. a u mnie to jakoś w drugą stronę idzie. Zastanawiałem się trochę jaki tego powód. Sporo czytam itp., to pewnie pomaga ale jednak sam luz...no, zaskoczyłem się.
No nie pozostaje ci nic innego jak cieszyć się z tego, że tak łatwo ci to przychodzi. A tak z ciekawości: ugrywasz coś po za ciekawą rozmową?
To w jaki sposób reagujesz jest wypadkową pewności siebie. Jako iż sam masz niską pewność siebie, podejścia na ulicy nie wychodzą Ci dobrze, jesteś spięty, zestresowany itp. Wynika to z obawy przed odrzuceniem, obawą przed tym, co druga osoba pomyśli o Tobie. W przypadku kiedy już znasz daną osobę, jesteś poniekąd już zaakceptowany i dlatego nie masz tych myśli o odrzuceniu, więc działasz naturalnie, bez spinania.
Pracuj nad pewnością siebie, a zniknie problem interakcji w jakiejkolwiek sytuacji.
brudneskarpety - nie bo 1. sam nie chce zbytnio, musiałbym się czymś innym zająć, 2. niewiele takich sytuacji było, w jednej np. sobie odpuściłem nawet znajomość
M_Cobretti - wszystko się zgadza ale właśnie moje zdziwienie bierze się stąd, że ten luz pojawia się gdy już nie mam wyjścia i jednak wchodzę w interakcję z nieznajomą
Tak jak koledzy wyżej napisali , po pracuj nad pewnością Siebie a przedewszystkim własnym Ja , nie możesz się bać podchodzić nawet do najgorętszych SHB , ponieważ znasz swoją wartość , musisz mieć wysoką samoocenę wtedy nawet nie pomyślisz o tym strachu. Strach to tylko mówka , którą musisz pokonać. Może na początku zacznij podchodzić do lasek ,których są dla Ciebie nieatrakcyjne a później do jakiejś gorącej laski . Widzisz różnice ? To tylko dwie kobiety ale jedna ladniejsza a druga nie i jak sobie to uświadomisz to nie będziesz miał tego strachu