Mam pytanie do was, skonczyłem swoj 2.5 letni zwiazek, nie bede sie wypowiadal co i jak i dlaczego bo mi sie nie chce, szkoda tylko ze tak pozno zdecydowalem sie w koncu podjac konkretne kroki.
Mam pytanie do osob które mialy podobny związek jesli chodzi o czas.
Ile wam zajęlo poukladanie sobie wszystkiego i tego zeby zapomniec o bylej?
Jak jest wam teraz, jesli kogos macie ( a pewnie tak ) powiedzcie czy bylo warto i w jakim swietle teraz widzicie swoj byly nieudany zwizek.
Jakie macie relacje z nia teraz, oczywsicie to pytanie dla osob które juz dawno przerabiały ten temat.
I jak dlugo po rozstaniu z wami znalazla sobie pocieszyciela
No i jeszcze czy chciała do was wrocic.
To wszystko o co chce was zapytac.
Po 3 latach:
1. kilka miesięcy, ale przez to, że przez pierwsze tygodnie karmiłem się nadzieją że coś może jeszcze z tego będzie. Podejrzewam że gdyby nie to, to było by szybciej.
2. Nie mam nikogo teraz. Po roku czasu jest około:) miliard razy lepiej niż było. Jestem lepszym człowiekiem i zauważam że są lepsze kobiety na świecie od byłej.
3. Relacje mam takie, że gdyby ona mogła, nasłałaby na mnie płatnego zabójcę. Krótko mówiąc, teraz wini mnie za swoje wszystkie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe niepowodzenia, chociaż to ona zerwała:)
4. Znalazła bardzo szybko i była bardzo zakochana(czego nie omieszkała mi napisać w smsie), jednak po paru miesiącach zerwała z nim, bo "jest za bardzo kochany".
A wszystko to wiem, bo moja siostra się z nią "kumpluje".
Japierdole...
To od Ciebie zależy wszystko. Może po roku się odezwać,po 5 latach albo i wogóle.
Jeżeli jestes sam,to bardzo dobrze.Jężeli kogoś masz,to też dobrze.
Co Cie obchodzi,czy szybko znalazła sobie pocieszyciela?
Wątpie,aby kobieta/dziewczyna chciała wrócić.
Z tego twojego opisu wnioskuje,że gdybym był laską,bym się nawet po 20-stu latach do ciebie nieodezwał.
Nie chce mi się tłumaczyc,dlatego tak obojętnie opiałem wszystko
Nie wiem skąd te minusy ale Cristian ma całkowitą rację - co Cię to obchodzi co z byłą, przez takie ciekawienie powstaje jakaś chora konkurencja między wami? Tak samo ile czasu zajmie Ci ogarnięcie to zależy tylko jak bardzo się postarasz
szanuj siebie to i inni będą Ciebie szanować...
oj Cristiano Cristiano, nie wiem gdzie w tych moich paru zdaniach wywnioskowaleś ze i przez 20 lat byś do mnie nie wrocił no ale widac dyplom z wrózbiartwa masz. A jak Ci sie nie chce tłumaczyc wypocin to nie pisz nic to jakos nie bardzo wniosłes cos do tematu chłopie
kilka lat temu:
-W Październiku przeczytałem "Grę"
-Skończyłem 2-letni związek w połowie listopada.
-W styczniu miałem już nową pannę-chwilówkę.
-Ta poprzednia błagała mnie jeszcze o spotkania do lutego jakoś, zgadzałem się ale na jednym ze spotkań popłakała się a ja zniesmaczony wyszedłem.
Byłem sobą zachwycony, marzyłem by mieć takie akcje jak w książce i cholera, przez okrągły rok po tym całym rozstaniu się udawało
Ogarnąłem się dopiero jak z kolejną "chwilową i przypadkową" panienką stałem w kolejce do okienka w aptece po tabletkę 72h ...
2-3 lata to dużo, szczególnie jeśli był to twój pierwszy taki związek.
Dlatego musisz działać szybko. Ruchaj ile wlezie aż będziesz tak wyczerpany że nie będzie ci stawał nawet na najlepsze wspomnienie o byłej
sialalalala! mmmmmiłość!
sialalalala! roomantyzm!
sialalalala! ruuuchanie!
sialalalala! penetracja odbytu! -u-u-u!
penetracja odbytu! -u-u-u!
Widzę, że szukasz nadziei - spokojnie, wyleczysz się. Każdy przez to przechodził więc i Ty dasz radę.
Pierwszy związek, zacząłem z 19latką, trwał 2 lata, ja zerwałem.
1) Pół roku, jednak większość czasu użalałem się nad sobą i czekałem czy odnowi kontakt.
2) Jest mi teraz zajebiście Spotkałem kobietę podchodzącą pod mój ideał (4 różne, wieloletnie zainteresowania, poparte dokumentami, sprzętem i umiejętnościami). Nie wyszło nam bo spierdzieliłem sprawę, w dodatku się zauroczyłem, ale dzięki temu wyleczyłem się z byłej w jeden dzień do końca swoich dni
Było warto, bo nabrałem sporo doświadczenia, działo się dużo fajnych i przyjemnych chwil.
3) Nie mamy kontaktu. Na początku jest to nie zdrowe a teraz jest mi to po prostu obojętne.
4) Z tego co mi wiadomo to napatoczyło się paru kandydatów ale pocieszyciela jeszcze do tej pory nie ma. Próbowała jednak brać na zazdrość po zerwaniu.
5) Myślę, że gdyby istniała taka szansa, wróciła by do mnie. Jednak po mojej "skrusze" i zabieganiu, na co nie mam najmniejszej ochoty. Dzisiaj już mi się nawet fizycznie nie podoba
4 różne, wieloletnie zainteresowania, poparte dokumentami, sprzętem i umiejętnościami
To teraz jak z jakąś wchodzisz w związek, to musi dostarczyć CV, list motywacyjny i inne dokumenty?
Nie, sama mi się chwaliła
Ale w sumie masz rację, trochę mi się odmieniło bo zaczynam kobiety dzielić na te, które mi się fizycznie podobają i te które nie podobają. Nie ma żadnej skali. A o atrakcyjności decydują już inne czynniki. Ta dziewczyna była kłębkiem zaprzeczeń i skondensowaną ambicją. Sam pomyśl ile sekretów było do wyciągnięcia Zauroczyłem się w ciągu dwóch dni przez to idealizowanie. No i sprawa się rypła...
Wiedziałem, że Aragorn skomentuje! Zawsze pare mądrych słów powiesz przy moich wpisach
Ja po 7 latach w związku potrzebowałem 6 mies (poznałem fajna dziewczynę na sylwestrze i to mi pomogło ), w kryzysowych sytuacjach gdy miałem ochotę pisać to przypominałem sobie te najgorsze chwile w związku i od razu przechodziło. Czy było warto to powiem było a nie trzeba mieć nikogo by do takiego stwierdzenia dojść , wystarczy ze opadnie "zasłona" z oczu i "miłość = przyzwyczajenie" a widzisz prawdziwe oblicze byłej. Po ok roku potrafiłem normalnie wypić z nią browca , porozmawiać , jako tako relacji nie utrzymujemy bo po co ale porozmawiać jak się zobaczymy potrafimy nawet potańczyć w klubie.
Czy bym chciał wrócić jakbym miał okazje = NIE
Pany,czy Was naprawde pogięło?! Widać na kilometr,że chłop szuka nadziei,Wy ją mu dajecie a potem będzie czekał i myslał,że się nieodzywa a powinna.
Naprawdę,po co dajecie mu nadzieje?
Nie chce tutaj wojny,ale o to mu chodzi.
Jaką nadzieje człowieku >.< nawet jak by chciala do mnie wrocic to ja bym nie chcial bo jak sobie przypomne ostatnie miesiace to mnie przygnębia.
Po prostu sie przyzwyczailem do niej, mam mase wspomnien i zapytalem jak mieli inni w takim przypadku.
"zapytalem jak mieli inni w takim przypadku." W wyszukiwarce jest pełno "wspomnien" ratlerków.
"nawet jak by chciala do mnie wrocic to ja bym nie chcial bo jak sobie przypomne ostatnie miesiace to mnie przygnębia."
Ale to,że sie pytasz na temat ex to cie nie przygnębia?
Mój najdłuższy związek trwał 1,5 roku ale też pozwolę się wypowiedzieć. W sumie to był mój jedyny związek.
Ile wam zajęlo poukladanie sobie wszystkiego i tego zeby zapomniec o bylej?
Pół roku. Ale to było pół roku spędzone w całkowitej samotności na zasadzie uczelnia- dom, uczelnia- dom, uczelnia- dom. Żadnych imprez czy wyjść ze znajomymi- chciałem być sam.
Jak jest wam teraz, jesli kogos macie ( a pewnie tak Wink ) powiedzcie czy bylo warto i w jakim swietle teraz widzicie swoj byly nieudany zwizek.
Teraz jest zajebiście Nie mam nikogo, ale jest to moja świadoma decyzja. Po prostu na razie nie chcę się wiązać. Mój były związek widzę w świetle cennego doświadczenia.
Jakie macie relacje z nia teraz, oczywsicie to pytanie dla osob które juz dawno przerabiały ten temat.
Neutralne, dziewczyna jest mi obojętna.
I jak dlugo po rozstaniu z wami znalazla sobie pocieszyciela
Tego to nie wiem, bo po rozstaniu totalnie zerwałem kontakt.
No i jeszcze czy chciała do was wrocic.
Może nie chciała wrócić ale jakoś ponad miesiąc temu napisała mi sms: "Hej co tam u ciebie słychać?". Odpisałem że spoko. Ona: "Aha. Idę dzisiaj na balety z moją ekipą, przyłączysz się?". Odpisałem że nie. Ona na to: "Dlaczego? Jesteś na mnie obrażony?". Odpisałem: "Nie, ale nie chcę wznawiać tej znajomości. Szanuję cię i bardzo miło wspominam naszą znajomość ale to już przeszłość i nie chcę do tego wracać". Ona na to: "Ok, rozumiem. Też fajnie wspominam nasz związek Trzymaj się i powodzenia". No i tyle
Nigdy nie rań SIEBIE! Podrywaj tylko takie które NAPRAWDĘ ci się podobają
Cristiano nie ogarniam Cie chłopie
Chetnie poczytam za to wypowiedzi innych
Ale za to tematy ex (nic niewarte) ogarniasz
Co w tym zlego ze chce sie dowiedziec jak bylo u innych?
Nie wiedziałem ze dązenie to jakiejkolwiek wiedzy moze byc przez kogoś negowane drogi kolego.
I jeszcze raz mowie ze nic nie wnosisz do tematu wiec prosze nie zasmiecac tematu swoim spamem.
Powtarzam,ze było już takich tematow milion.
Ty nie dazysz do wiedzy. Wiedze masz w podstawach,blogach i w wyszukiwarce.
Ty skomlesz o ex. Zalozmy kolko wzajemnej adoracji moze?
Kazdy bedzie wygrzebywal smieci w postaci ex zamiast zajmowac się lepszymi sprawami ..
Sam się przyczyniles do mojego "spamu"
Haha, bo Cristian'o nigdy nie miał dziewczyny i się nigdy nie całował i wszystkim zazdrości!!
Mamy styczeń a nie Prima Aprillis
jaja se robię, żeby rozluźnić atmosferę
Luz,wiesz,ze do ciebie nic nie mam
Skoro masz lepsze spawy to sie nimi zajmij :> a moje kółko wzajemnej adoracji zostaw mi. Widze, ze cos sie gryzie ten temat o ex
Czyzby jakies zle przezycia? A moze brak womnień z szybkich akcji
Z dziwnych miejsc ze swoją ex bo nigdy nie miał ex
Hahah jakbym nie mial dziewczyny,to by mnie tutaj tak jak was chopy nie było
Cristiano az mi sie nie che z tb dyskutować. Muruj dzieciak
O nie
RH,nie myslisz chyba ze to cos mnie zgasilo
A co do RPK to no comment..
1 związek jakieś 2,5 roku temu trwał 5 miesięcy - dość dziwny i ciężki kaliber jak na 1 związek.. ciągłe fochy o nic, zrzucanie winy na mnie.. cierpliwość mi się kończyła, chociaż z racji że to pierwsza "miłość" czułem przywiązanie i wierzyłem że będzie dobrze.. po 5 mies. zakończyłem ten szalony rollercoaster emocjonalny.
Jakieś niecałe 2 mies. zajęło wyleczenie kompletne - żeby swobodnie wspominać te najlepsze chwile i nie cierpieć przy tym tylko z uśmiechem wspominać.
Kolejny związek po niecałym roku czasu (po ok 10 miesiącach), połowa czasu poprzedniego - 2,5 mies. Tutaj za bardzo się zakochałem, zauroczyłem, obraz lepszy stworzyłem o dziewczynie niż jej się należało (zdecydowanie zbyt..) po 2,5 mies. pokazała gdzie mnie ma na domówce u wspólnych znajomych. (już zaczynała kręcić z dalszym wspólnym znajomym) .. tutaj wyleczenie trochę więcej trwało, bo za dużo z siebie dałem i za bardzo się zakochałem - jakieś 2,5 mies. po czym miałem totalny olew na myślenie o niej.
I teraz jestem w związku (po ok. pół roku od zakończenia poprzedniego), który już trwa ponad pół roku, jest zajebiście widzę że dobraliśmy się bardzo, nie ma gier, nie ma idealizowania jest czysta, zdrowa relacja oparta na szczerym uczuciu. Pół roku a jest coraz intensywniej i lepiej.
2,5 roku
1. Około pół roku
2. Obecnie nie mam nikogo na stałe, tylko jakieś przelotne znajomości mimo że singlem jestem już około roku ale to mój świadomy wybór.
3. Obecnie jesteśmy na zasadzie cześć-cześć. Jednak była pewna feralna impreza na której była również moja była, pijana prawie do nieprzytomności siedziała(leżała) na loży wiec zlitowałem się i odwiozłem ja do domu, a raczej jej "zwłoki" sam też byłem po alko i przelizaliśmy się pod jej domem, a raczej to ona mnie. Później zero kontaktu, tylko dostałem życzenia na sylwka.
4. Około 3 miesiące po rozstaniu już znalazła zapchajdziurę, obecnie czy ma to nie wiem.
5. "Byłe zawsze wracają" myślę że nadal chce, ale może sobie tylko chcieć
pozdro
Mój pierwszy poważny związek 3 letni zakończył się (dzięki Bogu) miesiąc temu, zerwaliśmy oboje.
1) Jeszcze się nie ogarnąłem do końca ale uważam decyzję za właściwą i z dnia na dzień jest mi coraz lepiej. Grunt to się obudzić i zacząć w końcu żyć. Bo życie jest za krótkie na rozpacz i tracenie cennych sekund dla osób nie wartych tego.
2) Bywają dni, że jest zajebiście, bywają że nienajlepiej. Ale żeby bardzo źle to nie. Ponieważ okres taki trochę sesyjny to czasu na full zabawe troche mało ale ileż kontaktów człowiek poodnawiał. Trochę zmieniłem styl bycia, jestem pewniejszy siebie, nie mam problemu nawiązywać kontakt z kobietami jakkolwiek by nie wyglądały (in plus oczywiście).
Swój związek widzę w złym świetle i cieszę się, że tą katorgę mam za sobą
3) Kontakt wreszcie udało się uciąć kilka dni temu (rozpieprzyłem ostatnią rzecz formalną jaka nas łączyła). Aktualnie postrzegam ją jako persona non grata, ale z czasem pewnie minie i będę mieć ją w dupie. "Cześć" bym jej powiedział i to wszystko.
4) Pocieszyciela znalazła sobie moim zdaniem jeszcze przed zerwaniem ze mną. Małpa nie puści gałęzi dopóki nie chwyci kolejnej. Nie ukrywam miałem z tego powodu lekkie uniesienie wewnętrzne, ale coś w tym jest że mężczyźni są zazdrośni o byłych,a kobiety o następne. Kolejny budzi we mnie bardziej uczucie politowania niż zazdrość. Mój następca będzie mieć przerąbane, zostawiłem po sobie trudny teren. W sumie to się cieszę, łatwiej mi to zaakceptować - bo kto chciałby wracać do laski, która Cie robiła w balona?
5) Narazie by pewnie by nie chciała wrócić (a ja na pewno). Ale kiedyś na pewno będzie żałować i będzie chciała wrócić. Ale ja telefonu nie odbiore, na wiadomość nie odpiszę. Dla mnie nie istnieje
Doświadczenie jest bezcenne i praktycznie każdy z tej strony przeszedł przez ten bolesny etap. Ci, którzy mają to dopiero przed sobą - współczuję