Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak podchodzić do kryzysów w związku - analiza po rozstaniu

21 posts / 0 new
Ostatni
Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238
Jak podchodzić do kryzysów w związku - analiza po rozstaniu

Ostatnio zerwałem z dziewczyną, o której pisałem kilka razy na tym forum. Przez dwa miesiące mieliśmy kryzys, który próbowałem ogarnąć i przywrócić relację na właściwe tory. Nie przyniosło to żadnych skutków, laska odpierdalała, a ja w pewnym momencie zacząłem się już gubić i zastanawiać się – co robię nie tak? I tutaj chciałbym poprosić Was o porady, jak takie kryzysy i wypalenia powinno się ogarniać? Chwilę przed zerwaniem dowiedziałem się, że dziewczyna ma DDA i jest „trudna” do ogarnięcia we wszystkich relacjach – z rodziną, znajomymi i ogólnie każdym z kim ma bliższy kontakt. Przez te dwa miesiące dostałem od niej masę sprzecznych sygnałów, co zrobiło mi lekki rollercoaster w głowie i mimo, że sporą część swoich błędów wyłapałem – to nadal zastanawiam się nad niektórymi sytuacjami.

Chodzi mi przede wszystkim o reakcje na to, gdy laska zaczyna odpierdalać. Część użytkowników pisze o „chłodnikach” i olewaniu, inni o tym, że będąc w związku ważna jest szczera rozmowa. U mnie ani jeden, ani drugi sposób się nie sprawdził. Czy takie rozegranie z „normalną” laską powinno przynieść efekty?

1. Prowadzę relację dosyć luźno, staram się nie ograniczać dziewczyny i dawać jej przestrzeń na własne życie. Laska w pewnym momencie zaczyna odpierdalać – odwołuje w ostatniej chwili umówione wcześniej spotkanie, przy wyjściu paczką znajomych olewa mnie i próbuje mną rządzić, wychodzi w połowie „grupowego” spotkania do klubu nie pytając mnie o zdanie. Na dwie sytuacje przymykam oko, przy trzeciej staram się na chłodno jej wytłumaczyć że zachowuje się nie w porządku. Ona odwraca kota ogonem i wmawia mi, że nic złego nie zrobiła i to ja robię problem o nic. Tutaj kłótnia i ostre wypunktowanie tego co zrobiła. Po kilku dniach powrót do tematu z mojej inicjatywy, spokojne wytłumaczenie co mi nie odpowiadało i informacja, że przy takim zachowaniu ja czuję się jak ktoś na doczepkę, którego ona nie traktuje poważnie. Wspomniałem, że czuję że muszę jej się narzucać i że w pewnym momencie po prostu zacznę sobie odpuszczać. Powiedziałem jej wprost, że do mojego życia jest łatwo wejść, ale też równie łatwo można z niego wyjść. Luźna rozmowa, w której próbowałem zarysować jej granice i konsekwencje tego, gdy ona te granice zacznie przekraczać.
2. Przez miesiąc laska wysyła sprzeczne sygnały. Raz zachowuje się tak, jakby jej na relacji mocno zależało, pyta co u mnie, mówi o sobie, dopytuje o spotkania. Ale tych spotkań jest mało – sam na sam w ciągu miesiąca 2-3, które wyglądają dosyć dobrze. Są też spotkania w grupie znajomych, gdzie ona nadal mnie olewa i próbuje stosować jakieś gierki i mnie testować. Po drodze pojawiają się między nami drobne spięcia. Ja daję się trochę w jej gierki wciągnąć (co uważam zdecydowanie za błąd z mojej strony i niepotrzebne zrobienie z siebie pajaca), próbuję ją nakłonić i „zmusić” do większego zaangażowania i inicjatywy – oczywiście bez skutku.
3. Ostatni etap – odpuszczenie sobie z mojej strony. Przestaję proponować spotkania, przestaję pisać i dzwonić, podchodzę do niej neutralnie. Jeśli zadzwoni, to z nią porozmawiam. Jeśli zaproponuje spotkanie, to chętnie się spotkam. Widać że jej to nie odpowiada, zaczyna się gubić, w rozmowach delikatnie wplata teksty w stylu „nie masz dla mnie czasu, nie jestem nikomu potrzebna” – na co ja mam już wyjebane i tematu nie ciągnę. Po dwóch tygodniach pęka i proponuje rozmowę gdzie się otwiera tak, jak ja to robiłem wcześniej. Pyta dlaczego jestem obojętny, czemu strzelam na nią fochy. Mówi że nie potrafi się zaangażować w takim stopniu, w jakim bym tego oczekiwał (mimo że wcześniej potrafiła), między wierszami sugerując że przy moim dużym zaangażowaniu możemy to dalej ciągnąć. Ja mówię wprost, że oczekiwanie ode mnie ciągłego „biegania” za nią nie przejdzie. Sugeruję, że ja już swój wysiłek w naprawienie relacji włożyłem i daję jej wolną rękę do tego, żeby teraz ona się postarała. A jeśli ona tego nie chce albo nie potrafi to „po prostu to zakończymy”.

Dwa dni później laska ze mną zrywa, bo „wie że to i tak jej się nie uda”. Z płaczem prosi mnie o to, żebym się od niej całkowicie nie odcinał i nadal utrzymywał z nią przyjacielski kontakt – na co ja się oczywiście nie godzę. Od dwóch tygodni z nią nie rozmawiam. Ona teraz odpierdala już całkowicie, szukając „plastrów” na jedną noc w klubach, a później obwiniając przyjaciółkę którą w tych klubach zostawia samą, o to że pozwoliła jej iść do obcego gościa. Wiem, że „to zła kobieta była” i nie oczekuję żadnych powrotów. Piszę, aby dostać od Was feedback w temacie tego jakie błędy popełniłem, gdy wszystko już zaczęło się sypać – żeby w kolejnym związku z nową dziewczyną tych błędów już nie powtórzyć. Przez dłuższy czas miałem wszystko pod kontrolą, miałem mocną ramę, byłem dla niej dobry nie pozwalając sobie jednocześnie wejść na głowę. Dawałem jej emocje, pokazywałem że mam ciekawe życie, miałem zbudowany mocny social-proof. Później z dnia na dzień bez wyraźnego powodu wszystko zaczęło się kompletnie sypać, a ja zacząłem się gubić i tracić pewność siebie. Próbowałem to ugryźć na różne sposoby, każdy przyniósł tak samo słaby efekt i stąd moje wątpliwości jak z tymi kryzysami najskuteczniej walczyć.

Javareal
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2021-09-04
Punkty pomocy: 470

Przedewszytkim.

Choćbyś był Leonardo di Caprio, Brad Pitt czy innym Elon Muskiem. Odpowiedzielibyśmy na wszystkie pytania, a następną relacje byś prowadził idealnie to związek i tak może zawsze się zakończyć.

Nie ma idealnej odpowiedzi na wszystko, chłodnik może czasami zadziałać, czasami nie musi, poważna rozmowa może zadziałać 99/100 dziewczyn, a akurat przy tej twojej dziewczynie nie zadziała, każdy człowiek jest inny.

Jak zepsuje się samochód, to ktoś może powiedzieć, otwórz maskę, sprawdź akumulator, wymień akumulator, odpal.
Do ludzi nigdy czegoś takiego się na zastosuje.

Musisz mieć po prostu zasady dla siebie, nie akceptuje tego, tamtego, owamtego np "nie lubię pesymistek" i jeżeli dziewczyna nie pasuje do tego co oczekujesz, to po prostu ją zmieniasz i żadne chłodniki czy inne chuje muje na dłuższą metę nie pomogą.

---------------------------

Tarzan
Portret użytkownika Tarzan
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Podkarpacie

Dołączył: 2022-01-30
Punkty pomocy: 184

Cóż moim zdaniem to za dużo gadałeś, a za mało działałeś. Rozmowy na temat tego co kobieta źle robi nie działają, a raczej działają w momencie gdy związek jest normalnie prowadzony i widać, że ona zrozumie, to pojedyncza rozmowa jest ok, ale nie więcej. Przede wszystkim trzeba swoim zachowaniem odpowiednio karać i nagradzać, a z tego co opisujesz to wygląda jakbyś to ty był nagradzany i karany jej zachowaniem.
Wszelkie machlojki ze strony kobiety trzeba krótko ucinać. Jak ona wychodzi z klubu to olej to i baw się dobrze, ale tak serio baw się dobrze. Trzeba być stoickim i zwyczajnie w razie potrzeby potrafić kompletnie olać kobietę (nie mam tu na myśli nie odzywanie się przez miesiąc czy coś), tylko po prostu w momencie gdy laska odpiernicza to pokazać swoim zachowaniem, że cię to nie rusza i że to ona traci.
W sumie wydaje mi się, że u ciebie role były odwrócone i to ona była nagrodą dla ciebie. A co do DDA i podobnych lasek to po prostu terapia, bez tego się daleko nie zajedzie. W sensie u nich a nie u ciebie Wink
Także spokój, jasne rysowanie granic zachowaniem, dobra zabawa nieważne co dziewczyna odpiernicza i w razie potrzeby terapia.
No i nie da sie ukryc ze nie kazdy zdola wytrzymać z laską z problemami, co prawda haj emocjonalny jest wtedy fajny, ale trzeba miec mocny charakter zeby laska nie weszla na glowe, a to malo kto potrafi. Także takie laski lepiej omijać Wink

Także z javareal sie nie zgadzam bo to co napisal to jak dla mnie to zwykle lanie wody "jak nie ta to inna" i już podsumowałem całość.

Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi.

Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238

W dużym stopniu się z Tobą zgadzam. Przez początkowy okres znajomości kiedy dziewczyna zachowywała się bardzo w porządku – mocno zaangażowałem się w tę relację, moim zdaniem aż zbyt mocno. Zależało mi na tej pannie, mimo że znałem ją stosunkowo krótko. Nasza wspólna przyjaciółka wspominała mi o jej nieciekawych zachowaniach na jakie trafia regularnie przez całą ich znajomość, ale ja to ignorowałem, bo „przecież w stosunku do mnie tak się nie zachowuje”. Tak jak wspominasz, zacząłem ją w pewnym momencie traktować jako kogoś wyjątkowego, jako nagrodę. Kiedy w pewnym momencie zaczęła odkrywać swoją prawdziwą twarz, wywieszając te czerwone flagi również w relacji ze mną – ja ciągle miałem w głowie jej wyidealizowany niepotrzebnie obraz. Z jednej strony chciałem i liczyłem na to, że jej krzywe akcje są tymczasowe i wszystko wróci do normy. Z drugiej – przez moje zaangażowanie i niepełne poczucie własnej wartości, każde jej nieodpowiednie zachowanie dosyć mocno uderzało w moje ego. Zwyczajnie czułem się odrzucony przez kogoś dla mnie bliskiego, przez co zacząłem się kierować emocjami – co tylko mi zaszkodziło.

Co do tego fragmentu „Trzeba być stoickim i zwyczajnie w razie potrzeby potrafić kompletnie olać kobietę (nie mam tu na myśli nie odzywanie się przez miesiąc czy coś), tylko po prostu w momencie gdy laska odpiernicza to pokazać swoim zachowaniem, że cię to nie rusza i że to ona traci.” mam pewne wątpliwości. Jeśli laska w stałym związku odstawia w pewnym momencie taki numer, którym pokazuje brak szacunku i lojalności w stosunku do mnie – trudno jest pokazać, że mnie to nie rusza skoro w rzeczywistości jestem na nią dosyć mocno wkurwiony. Kolejna sprawa – czy rzeczywiście warto pokazywać, że coś mnie nie rusza jeśli druga osoba przekracza granice, których od stałej partnerki w pewnym momencie moim zdaniem można oczekiwać? Mam wrażenie, że olewając wszystkie krzywe akcje, laska zobaczy że może robić co chce, bo „on i tak się tym nie przejął, dobrze się bawił, nic mi o tej akcji nie wspomniał, więc to nie jest żaden problem”. Błędem na pewno było to, że jako pierwszy wyciągnąłem do niej rękę na zgodę niepotrzebnie się przed nią płaszcząc, zamiast cierpliwe przeczekać czy sama zrozumie że zachowała się źle i wyjdzie z inicjatywą rozmowy. Po kilku dniach miałbym odpowiedzieć na to, czy warto w nią cokolwiek inwestować i się dla niej poświęcać, czy jednak lepiej będzie jej podziękować i się pożegnać.

Pinochet
Portret użytkownika Pinochet
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2017-09-30
Punkty pomocy: 3653

"Mam wrażenie, że olewając wszystkie krzywe akcje, laska zobaczy że może robić co chce, bo „on i tak się tym nie przejął, dobrze się bawił, nic mi o tej akcji nie wspomniał, więc to nie jest żaden problem”."

Dokładnie. Takie coś można robić, gdy sie z kims randkuje, początki związku. Później nie można na wszystko przymykać oka i udawać alphe i wyjebane jajca.

Sa sytuację gdzie można olać coś, coś co chce nas sprowokować albo na nas wymusić. Ale jak ktoś odpierdala np. opierdala cie laska przy znajomych to trzeba ją zjebac w domu, ze ma tak nie robić. Sama rozmowa nie zawsze coś daje, trzeba sie nie raz trochę pokłócić i zająć sie sobą. Niech kobieta tez przemyśli swoje zachowanie. Trzeba im dać czas na refleksję.

Jak nic nie daje poprawy to palisz gumy.

Tarzan
Portret użytkownika Tarzan
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Podkarpacie

Dołączył: 2022-01-30
Punkty pomocy: 184

Co do pierwszej kwestii, że za bardzo zacząłeś się wkręcać, to no cóż, gdyby łatwo można było tego uniknąć to nie byłoby tylu problemów w związkach. Także trzeba po prostu postarać się być odpowiednio twardym, że tak to ujmę. Poza tym warto gadać z kumplami na takie tematy, bo oni jako trzecia strona łatwiej wyłapią wszelkie czerwone flagi i dadzą ci znać, od ciebie tylko zależy czy weźmiesz je pod uwagę czy nie.

Co do tego olewania, to jak dla mnie zarówno ty jak i pinochet traktujecie to olewanie jako ucieczkę, a to jest kompletnie złe podejście. Z tego co opisałeś to babka głównie działała poprzez wychodzenie, olewanie, czy wycofywanie się itp. Jeśli zaczniesz się wykłócać i w ten sposób stawiać te mityczne granice, to zwyczajnie się wygłupisz. Ona ma poczuć, że konkretne zachowanie jest złe i przez to będzie miała nieprzyjemności, ale to czy coś jest karą czy nie, zależy od tego czego pragnie dana osoba.
Według was ta kobieta pragnie spokoju, bliskości itp. więc ochrzanienie jej podziała, ale czy podziałało? No nie. Tego typu laski pragną atencji/uwagi, także właśnie poprzez brak tej uwagi (brak wykłócania się, brak mocnych reakcji na jej zachowanie itp) można laskę ukarać. Także w momencie gdy laska się wycofuje i wychodzi z tego klubu to nie można się z nią o to wykłócać, bo tylko da się jej atencję, a przy tym postawi się w pozycji petenta. Także zrobi się to czego ona pragnie. Zamiast tego trzeba odwrócić sytuację, pokazać jej że będąc z tobą jest lepiej niż bez ciebie. A to okażesz właśnie poprzez dobrą zabawę bez niej, chodzi o to żeby poczuła stratę i żal. W ten sposób ona sama postawi się ostatecznie w pozycji petenta.
Co prawda zgadzam się, że w sytuacji gdy laska ochrzania faceta przy grupie czy nawet chce go uderzyć (biorąc pod uwagę przykład pinocheta) to trzeba konkretnie zareagować i ukrócić problem w zarodku (ja bym zwyczajnie wyprowadził ją z imprezy, a potem w domu tylko krótko skwitował to bez żadnych kłótni, albo gdyby dalej tam była i robiła problemy to ochrzanił ją przy wszystkich i wyszedł, no to już zależy od sytuacji, ludzi itp). Ale wykłócanie się to nadal nie jest dobry pomysł
Można to też traktować w inny sposób jako klasyczny przykład push i pull. Babka raz jest dla ciebie miła (albo chociaż zachowuje się normalnie), a potem odpiernicza tego typu akcje jak olewanie ciebie itp. z tego co opisałeś wydaje mi się, że w pełni wszedłeś w ramę jaką ona wam postawiła i tylko się bardziej wkręcałeś (znów należy zauważyć, że kłótnie prócz postawienia się w gorszym świetle, są często celem lasek, więc nie można się kłócić). Zamiast tego trzeba przerwać błędne koło i postawić własną ramę, sprawić, żeby to ona zaczęła żałować i właściwie nie wiedziała co się dzieje. Trzeba więc zastanowić się czego ona konkretnie chce i zareagować kompletnie inaczej, żeby wybić ją z rytmu.
Trzeba po prostu wyczuć kiedy trzeba laske zignorować, a kiedy nie. Ale przede wszystkim należy określić czego ona chce i jej tego nie dać. Błędem jest zakładać, że laski z problemami chcą tego co wszystkie inne, czyli spokoju, milosci, czulosci itp. Dla nich często kłótnia (silne emocje, nawet negatywne) to cel sam w sobie, a tu mowa właśnie o takich laskach, także sory Pinochet ale nie zgadzam się z tobą (a przynajmniej nie do końca biorąc pod uwagę twój przykład).

Cóz takie jest moje zdanie Wink nie każdy musi się z nim zgadzać, w każdym razie postawcie się w sytuacji danej laski, bo to co dla was jest nagrodą i karą niekoniecznie jest tym samym dla kobiety.

Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi.

Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238

Nie wiem – być może swoim podejściem i zachowaniem rozegrałem to średnio, w to nie wątpię. Pod koniec związku na pewno. Jednak mam wrażenie, że tutaj sporym problemem było też to o czym sam wspominasz, czyli sam fakt, że była „laską z problemami” – co nie ułatwiało rozgryzienia o co lasce chodzi.

Kłótnię miałem z nią jedną, gdy po próbie wyjaśnienia przeze mnie na spokojnie co mi się nie podobało, ona zaczęła robić ze mnie idiotę i przekręcać przebieg wydarzeń stawiając mnie w roli kogoś, kto czepia się czegoś co nie miało miejsca.

Karać, a raczej nie nagradzać za złe zachowania też ją próbowałem. Mieliśmy w przeciągu kilku dni umówione dwa spotkania – jedno z jej inicjatywy, kolejne z mojej (wyjazd na działkę do moich znajomych z którym musiałbym się do niej trochę dopasować). Ona to „swoje” spotkanie odwołała praktycznie w ostatniej chwili, pod jakimś zajebiście głupim pretekstem. Ja nie zabrałem jej na tę działkę, bo nie chciało mi się robić z siebie czasoumilacza, który poświęci swój czas na zaplanowanie tego tak żeby ona mogła jechać ze mną – ryzykując że tutaj też usłyszę w ostatniej chwili, że jednak nie da rady. Ja ze znajomymi oczywiście bawiłem się zajebiście. Lasce zaproponowałem inny termin, kiedy spotkamy się sam na sam jak już wrócę z tej działki. Efekt? Pytanie z jej strony, czemu się obrażam.

Jeśli miałem wolny wieczór, a ona już wtedy nie była zbyt chętna do spotkań – zamiast próbować ją „wybłagać” o to, żeby się ze mną spotkała – umawiałem się po prostu z kumplami. Efekt? Wyżalenie się koleżance, że już mi na niej nie zależy. Mi dopiero kilka dni przed zerwaniem zaczęła sugerować że „nie jest nikomu potrzebna” wcześniej grając całkowitą obojętność.

Wyżej wspomniane spotkanie sam na sam – przez 3 dni zero kontaktu z jej strony. W dniu spotkania zadzwoniłem zapytać, o której planuje być u mnie. „Nie odzywałeś się to myślałam nie masz czasu i to nieaktualne”. Ostatecznie przyjechała, ale gdybym się nie przypomniał to spotkania by nie było.

I po zebraniu się tych trzech akcji w przeciągu dwóch tygodni zacząłem już mieć tego trochę dosyć. Wtedy zacząłem ją „zmuszać” do inicjatywy, co u niej się nie sprawdziło i wiem teraz, że u innych ludzi z takim podejściem też się raczej nie sprawdzi.

Tarzan
Portret użytkownika Tarzan
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Podkarpacie

Dołączył: 2022-01-30
Punkty pomocy: 184

No to że miała problemy było kluczowe, dlatego wspomniałem o rzeczach, które przydają się przy tego typu laskach. Ogółem prócz terapii to do takich babek trzeba mieć stalowe nerwy, bo inaczej przeżują i wyplują danego faceta.

Ogółem nagradzać i karać trzeba robić w taki sposób, żeby dla danej osoby to serio coś znaczyło (zorientować się na czym jej zależy a czego nienawidzi), a przy tym robić to w taki sposób, żeby stawiać się na wyższej pozycji. To jest podsumowanie wszystkiego co w sumie napisałem.

Ale przede wszystkim już na początku orientuj się czy laska nie ma problemów Wink i w razie konkretnych oznak to ewakuuj się, to z pewnością najbardziej istotne.

Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi.

_Mr.X
Portret użytkownika _Mr.X
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: xx
Miejscowość: Krakow

Dołączył: 2018-08-09
Punkty pomocy: 178

1. Nie prowadź relacji za luzo. Też popełniałem ten błąd.
Masz kobietę trzymać krótko i tyle. Tak że Cie szanowała.
Jak Cie kocha i masz u niej szacunek to nie ma opcji żeby takie rzeczy Ci odwalała.
Dobra kobietę się tworzy. Stwórz ja sobie taka jaka powinna być.
A jak się nie da. To odpuść.

Podejmuj takie decyzje ,które przyniosa ci najlepsze wspomnienia~ Mr.X

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

" Chwilę przed zerwaniem dowiedziałem się, że dziewczyna ma DDA i jest „trudna” do ogarnięcia we wszystkich relacjach – z rodziną, znajomymi i ogólnie każdym z kim ma bliższy kontakt."

Dziewczyna powinna się wybrać na terapię i w tej kwestii nie ma żadnego Twojego błędu. Większość z tego co dalej opisujesz niestety wynika z tego, że panna sobie nie poukładała spraw w głowie i swoim zachowaniem rozwali niejeden dobrze zapowiadający się związek.

Nie szukaj na siłę winy w sobie. Z tego co piszesz to na prawdę sporo to przeanalizowałeś i nie ma sensu grzebać w tym dalej. Może się okazać, że jak trafisz na inną kobietę, to dramy, które tu opisujesz nie będą mieć miejsca, a problemy będzie można rozwiązywać w sposób bardziej konstruktywny.

Zastanów się tylko, czy nie masz syndromu ratownika, że ciągnie Cię akurat do kobiet z nierozwiązanym problemem i ewentualnie skąd Ci się to bierze.

Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238

Słuszna uwaga z Twojej strony, w temacie tego „syndromu ratownika”.

Też o tym myślałem i uświadomiłem sobie z czego to wynika. Sam wychowywałem się w patologicznej rodzinie, mieszkając z trzema (!) alkoholikami w jednym domu. Rodzice byli nieogarnięci życiowo, przez co ja – jako dzieciak często musiałem zachowywać się jak dorosły, żeby krzywe akcje w domu jakoś ogarniać. Mam młodszą siostrę, która niespecjalnie sobie radziła z sytuacją w domu i ja starałem się nią zaopiekować – co odbiło się na moim dorosłym życiu. Staram się z tego od kilku lat „leczyć” z wyraźnie widocznymi skutkami, ale gdzieś w podświadomości nadal tkwi ta potrzeba bycia opiekunem i ratownikiem.

Na szczęście co jakiś czas na własnych błędach uczę się, że bycie „zbyt dobrym” dla niemal obcych dla mnie ludzi nie jest potrzebne, a nawet szkodliwe – i dla nich, i przede wszystkim dla mnie. Jestem dużo bardziej asertywny niż kilka lat temu, staram się stawiać własne potrzeby i własną osobę na pierwszym miejscu, no ale czasami ten dziecięcy syf niestety nadal wychodzi na zewnątrz. Teraz po tym rozstaniu jeszcze bardziej skupiłem się na sobie i rozwoju własnego charakteru i poczucia wartości, żeby życiowych kopniaków w dupę na własne życie było w przyszłości jak najmniej.

raM
Portret użytkownika raM
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Rzeszów

Dołączył: 2011-09-05
Punkty pomocy: 794

Kobieta ma znać granice w związku.
Coś Ci się nie podoba w jej zachowaniu? To jej to powiedz.
Chcesz ją zjebać? To ją zjeb.
Laska przegina? Ustawiasz do pionu.
Niech wie że za pewne rzeczy po Twojej myśli są nagrody, a za te nie po Twojej myśli - kary.
Wymagaj od niej szacunku do swojej osoby i każde jej zachowanie które Ci się nie spodoba, analizuj pod tym kątem. "Czy to co ona zrobiła okazało jej brak szacunku do mnie?"
- odwołuje w ostatniej chwili umówione wcześniej spotkanie - powinna być pierwsza zjeba, za to ze nie szanuje Twojego czasu
- przy wyjściu paczką znajomych olewa mnie i próbuje mną rządzić - druga zjeba za to że nie szanuje Twojej osoby
- wychodzi w połowie „grupowego” spotkania do klubu nie pytając mnie o zdanie - a tu już powinien być mentalny plaskacz w twarz pod tytułem: musimy poważnie porozmawiać, bo Ty nie widzisz tej relacji i jeśli ma tak się zachowywać to każdy rusza w swoją stronę.
Jeśli byś zareagował przy pierwszej i drugiej sytuacji, na 80% nie byłoby trzeciej i dalszego ciągu wydarzeń do którego te dwa pierwsze pozornie nieznaczne doprowadziły.
I nie ma przymykania oka na takie zachowania. Jesteście już w związku, a nie na etapie pierwszych spotkań. Laska badała granice, pozwoliłeś na to aby je przekroczyła, a gdy zainterweniowałeś, to za późno. Znudziła się Tobą i poszła dalej.
W skrócie. Szanuj siebie, wymagaj tego od innych, a będziesz szanowany.

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

Przerobiłam wiele różnych relacji,znajomości,związków,pseudo związków i dodam tu jedno. Jak musisz w chłodniki,w gierki żeby zmienić czyjeś zachowanie to jest to początek końca. Ile ja się podcastów coachów randkowych naogladalam,strategii. Rozgrywanie wg jakiegoś planu nie ma sensu. Żadnego. Tzn osobom które mają problemy w nawiązywaniu relacji może to pomóc się ogarnąć ale związku na tym nie zbudują. Pilnować własnych granic trzeba i granic tej drugiej osoby też. Nie jesteśmy dla każdego i nie każdy dla nas. A jak się dobrze trafi i dobrze wybierze to naprawdę związek jest prosty. Mogą być trudności z zewnątrz ale między Wami jest prosto mimo kłótni, krótkich kryzysów wciąż jest prosto. Każda inna relacja to gówno z którego się trzeba ewakuować.

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2656

Niemalże wzorowo ją potraktowałeś. Nie poleciałeś na łeb, trzymasz się swojego zdania, szanujesz swój czas i przestrzeń. Oby tak dalej.

Kilka potknięć zdarza się każdemu, nie rób sobie z tego głowy, obejrzyj krótko swoje błędy ale nie dziel włosa na czworo i idź dalej. Nie zalewaj się zwątpieniem. Bo potrafi zniszczyć.

Z DDA niczego nie da się zbudować.
Myślę, że wielu facetów polega, bo podświadomie chcą zadowalać kobiety i uczynić je szczęśliwymi. DDA nie potrafi być prawdziwie szczęśliwe. Wjeżdżają i zjeżdżają z ćpania emocji, atencji i ucieczki przed ciężarem istnienia.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3951

Szapoba

Już mnie smuci serio to szufladkowanie dda czy inne przegródki jako wymówka do tego żeby ludzi spuszczac w kiblu jak niepotrzebne gówno. Bardzo mądry i empatyczny post.

Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238

Z całym szacunkiem – nigdzie nie napisałem, że próbowałem być dla niej terapeutą. Przez praktycznie całą znajomość kreowała się na inną osobę niż jest w rzeczywistości, a ja nie potrafiłem zauważyć tego jaka jest naprawdę. Swoje prawdziwe „ja” odkryła w całości dosłownie w dniu rozstania. Gdy w końcu się przede mną otworzyła i powiedziała wprost, co leży jej na sercu i jak podchodzi do mojej i swojej osoby, pozwoliłem jej odejść. Uszanowałem i zrozumiałem to, że ma inne oczekiwania i własne potrzeby, życzyłem jej w życiu powodzenia i szczęścia. Rozstaliśmy się w bardzo zdrowej atmosferze, bez robienia sobie jakichkolwiek wyrzutów i niepotrzebnych prób dalszego „naprawiania” czyjegokolwiek zachowania. Jeśli ona zechce się zmienić dla samej siebie – będę cieszył się jej szczęściem. Jeśli szczęśliwe jest dla niej bycie tym kim jest aktualnie – też to rozumiem.

Co do tego, że nie umiem się zdystansować. Być może dla kogoś z większym obyciem i doświadczeniem to jest proste. Dla mnie mimo wszystko trudne i trochę niezrozumiałe, w sytuacji gdy przez kilka miesięcy ktoś jest dla mnie bliski i ważny – a ja czuję się bliski i ważny dla tej drugiej osoby. A ona nagle zaczyna wysyłać sprzeczne sygnały - z jednej strony pokazując, że na relacji nadal jej zależy, ale jednak nie do końca – na zasadzie „chcę zjeść ciastko i mieć ciastko”. Gdyby jakiekolwiek oznaki obojętności i dystansu pokazywała od samego początku, raczej nie miałbym problemu z tym, żeby łatwo i szybko sobie odpuścić. Po kilku miesiącach bliskiej relacji i jej dużego początkowego zaangażowania, odcięcie się od niej bez próby wyjaśnienia co takiego się stało jest według mnie nienajlepszym rozwiązaniem jeśli miałoby się okazać, że to tylko chwilowy kryzys. Ja to co prawda ciągnąłem zbyt długo i zbyt desperacko – czym namieszałem i sobie i jej. Powinienem podejść do tego bardziej na chłodno i zauważyć zdecydowanie wcześniej, że nic już z tego nie wyniknie, bo jednak mamy inne potrzeby, oczekiwania i podejście do "związkowych" tematów. Zbyt duże wkręcenie się w tę dziewczynę, bycie needy i naprawianie tej relacji „na siłę” to mój duży błąd, z którego zdałem sobie sprawę niestety już po fakcie. Mimo wszystko samo podjęcie próby szczerej rozmowy, gdy dzieje się coś złego - moim zdaniem też jest potrzebne.

„…jako wymówka do tego żeby ludzi spuszczac w kiblu jak niepotrzebne gówno” – nie traktuje jej jak gówno. Traktuje ją jako kogoś wartościowego, ale trochę zagubionego. Od niej zależy co zrobi ze swoim życiem. Ja, mimo tego że jej w moim życiu już nie ma i nie będzie, życzę jej jak najlepiej.

Temat założyłem, bo z doświadczenia własnego i rozmów ze znajomymi wiem, że niemal w każdej relacji z innymi ludźmi (nie tylko w związkach) pojawiają się czasami spięcia i nieporozumienia, które często można wyjaśnić i wspólnie naprawić. Może jestem naiwny, może ze mną coś jest nie do końca w porządku, albo otaczam się nieodpowiednimi ludźmi, ale raczej rzadko kiedy jest zawsze idealnie. Kwestia tego, w jaki sposób do takich spornych momentów podchodzić, żeby nie przeginać w żadną stronę – wiedząc kiedy ze sceny zejść, o ile zejście z tej sceny to rzeczywiście słuszne rozwiązanie.

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3951

Ziomo,

"nie traktuje jej jak gówno. Traktuje ją jako kogoś wartościowego, ale trochę zagubionego. Od niej zależy co zrobi ze swoim życiem. Ja, mimo tego że jej w moim życiu już nie ma i nie będzie, życzę jej jak najlepiej."

Nie piłem bezpośrednio do Ciebie więc nie musisz się tłumaczyć, dotyczyło to bardziej tego co napisał Dobrodziej w kontekscie wypowiedzi raczej Mendozy niż Twoich wpisów, które są... Długie w chuj i analizujesz w chuj, racja, nie terapeuta, bardziej bym powiedział że psychoanalityk Wink

Tak dużo bierzesz do siebie i o sobie tu, że równie dobrze jak jej dda Tobie można przykleić narcyzm, i tak w kółko Macieju...

Zadaj jeszcze raz krótkie treściwe pytanie, o co Tobie tak naprawdę chodzi. Postaram się odpowiedzieć, bo jak to po prostu trudny okres po rozstaniu i strach przed kolejnym wjebaniem się w kogoś kto będzie na początku przedstawiał polepszony obraz siebie w relacji to Cie zmartwię. Po pierwsze od chuja masz takich tematów i blogów tutaj co robić po rozstaniu, po drugie prawie każdy na początku przedstawia naciągany i sfokusowany siebie obraz na superlatywach, a to jaki ktoś jest głębiej okazuje się dopiero kiedy się zbliżysz i nie ma drogi na skróty. Poza tym nie spotkałem jeszcze jak żyje osoby bez zaburzeń na tym świecie ziom. I nie spotkałem nikogo, kogo by strata czy konfrontacja z projekcji z rzeczywistością nie zabolała.

Run_Forrest
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2021-03-01
Punkty pomocy: 238

Kensei,

Kolejnego pytania nie będzie - bo już mi na nie odpowiedziałeś.

"prawie każdy na początku przedstawia naciągany i sfokusowany siebie obraz na superlatywach, a to jaki ktoś jest głębiej okazuje się dopiero kiedy się zbliżysz i nie ma drogi na skróty" i to mi w zupełności wystarczy. A to co zadzieje się później, gdy już ten naciągnięty obraz zacznie się realizować - powinno zależeć od kompasu moralnego, o którym pisze Dobrodziej. Jeśli się pokrywa to spoko. Jeśli nie, to trzeba się z tym pogodzić, odpuścić sobie bez prób zmieniania tej drugiej osoby pod swoje oczekiwania i znaleźć kogoś kto "sam z siebie" z tymi oczekiwaniami z grubsza będzie się pokrywał.

Dzięki za porady! Wink

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3951

Pomyślności!