Siema.
Od dłuższego czasu (właściwie od lutego) mam problem z jedną laską. To znaczy, coś do niej czuję od tamtego czasu, a z tego co wiem, to ona też (da się to zauważyć i mi poniekąd o tym powiedziała, ale to sprawa na inny temat). Nie będę z nią, bo to nie miałoby żadnego sensu.
Clue tego wszystkiego jest takie, że razem pracujemy i, co jasne, nie jest to dla mnie łatwe. Od długiego czasu, gdy jestem w biurze, się męczę i rzadko dobrze czuję się w pracy. Mam swoich znajomych, których lubię, ale ogólnie jest słabo.
Dodatkowo atmosfera z innymi współpracownikami też nie jest wysokich lotów (mam spinę z tymi, którzy byli nie w porządku), ale powiedzmy, że to jest mniejszy problem, bo oni mnie aż tak bardzo nie obchodzą.
Pieniądze tutaj są naprawdę dobre i będzie mi ciężko znaleźć coś podobnego - z kierownictwem nie mam żadnego problemu. Wiadomo, czasami przegną pałę, ale ogólnie w tym aspekcie nie jest źle.
Z tego co wiem, ona niedługo stąd odchodzi, bo ma coś innego. Jak ją widzę, to mój cały dobry humor idzie w pizdu, zaczynam się stresować i czuję się jak nieszczęśliwie zakochany nastolatek, przez co nie mogę się odpowiednio czuć w pracy.
Czy w tej sytuacji zmienilibyście robotę?
Dodam, że w tej pracy jestem naprawdę dobry i mam jedne z lepszych wyników.
Przejdzie Ci z czasem, sam mam dziewczynę w pracy z którą się spotykałem kilka miesięcy, nie wyszło, i każdy poszedł w swoją stronę, jesteśmy na cześć, rozstaliśmy się w pokojowych warunkach i żyje się dalej.
I nadal ona tu pracuje, i ja pracuje i nie zamierzam i Ty też nie zmieniaj pracy gdzie dobrze zarabiasz, ogarniasz przez jakąś pannę
Poczekaj aż odejdzie bo szkoda marnować sobie świetnej pracy przez jakąś dziewczynę jeśli jesteś w tym dobry i masz dobre wyniki to jak najbardziej zostań
"Bo w życiu chodzi przecież o dobrą zabawę"
Zapamiętaj sobie żeby nigdy nie robić czegoś na siłę żeby kogoś zadowolić, kosztem swoich potrzeb.
Takich typowych biurowych cwaniaczków idzie szybko ustawić. Popraw swoją pewność siebie, a będziesz ich prawie niezauważał. Zarabiasz dobrze i sie tego trzymaj, tym bardziej, że masz dobre wyniki jak sam mówisz. Na Twoim miejscu zmieniłbym pracę dopiero wtedy, kiedy bym miał lepsza pewna ofertę, a na innych bym się nie oglądał. Stawiaj się prawie zawsze na pierwszym miejscu.
23
W porządku, dzięki za odpowiedzi. Ci ludzie nie są aż takim problemem, bo tak jak napisałem, mam na nich większościowo wyjebane, natomiast na nią nie.
Nigdy nie miałem takiej akcji, że poczułem coś do dziewczyny z pracy, dlatego też nie wiem, co miałbym zrobić, by to uczucie było słabsze. Kontakt z nią zerwany prawie do zera - witamy się jedynie na początku zmiany i to wszystko, a mimo to dalej mam ją w głowie.
Jakbym czytał o sobie 1 do 1, minął równo miesiąc i trzy dni, nie czuję nic, nawet ostatnio zamieniliśmy kilka zdań, ale pierwszy tydzień to była masakra, nie potrafiłem jej spojrzeć w oczy, minie, ziomek to minie, zaciśnij zęby i pomyśl z drugiej strony tak jak ja
Zaakceptuj to i pokaż sam sobie, że potrafisz bez Niej żyć, mnie motywowały myśli i mówienie sobie, kurdę ale ten przykładowo Artur jest męski, nie wyszło mu, ale nie użala się tylko żyje dalej, może powinnam z nim spróbować? Inny to by płakał, a on żyje dalej, myśl w taki sposób
pozdro i do przodu heja
Właśnie w tym rzecz. Mnie nie przechodzi od lutego, dlatego też cały ten rok mam zawalony właśnie nią.
Po pierwsze nikt nie jest nam nic winien i po drugie pilnujesz tylko swoich granic jednocześnie nie przekraczając granic innych. A Ty wgle nie jesteś tego świadomy bo Twój humor zależy od osób trzecich i uzależniasz swoją karierę od tego jak się czujesz... Czyli od emocji. Serio gościu, serio? Pracy nad sobą się chwyć a nie szukania roboty.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Naucz się odkochiwać, wykonywalne
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Cóż, to byłoby najlepsze, ale jest to ciężkie, gdy widzę ją często w pracy.
Jak mnie by sie podobalo ferrari I codziennie od lutego bym przejezdzal obok blyszczacego salonu ferrari to tez by mi nie przechodzilo I dzien w dzien bym sie na nir slinił (logiczne), ale obierajac inna trase robiac kolko I nadrabiajac kilka kilometrow to nie jest dla mnie rozsadne wyjscie wiec lepiej ogarnac glowe I miec te kilka zloty wiecej w kieszeni
Zastanów się jakie dokładnie szczegóły jej osoby robią Ci siekę w mózgu. Pomyśl, co w niej dokładnie sprawia, że nie umiesz przestać o niej myśleć.
Następnie, zrób małą konfrontacje trzech perspektyw:
To, JAK na nią patrzysz
To, kim ona naprawdę, w rzeczywistości jest, bez różowych okularów, krytycznie.
To, czego oczekujesz od kobiety
Można do ciekawych wniosków dojść.
Czasami trzeba grubo pogłówkować, by oddzielić to, co realne, a to, co wymyślone przez cichego reżysera BIG LOVE z tyłu głowy.
A ostatecznym i niezachwialnym jest:
Ona nie widzi Ciebie takim zajebistym jakim jesteś, uważa Ciebie za niegodnego, samo to powinno Ciebie wybudzić z urojeń. Ona uważa, żeś kundel przybłęda. Przecież powinieneś mieć takich ludzi w dupie, nie widzą w Tobie tyle dobra, ile w sobie mieścisz. Nie jest warta grama Twojej uwagi.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Jeszcze raz dzięki za wszystkie odpowiedzi - jak zwykle, są one pomocne.
Najważniejsza sprawa - jak mogę się od niej całkowicie "uwolnić"? Mam straszną sinusoidę humorów przez tę dziewczynę, a właściwie to przez siebie, bo cały czas mi siedzi w głowie. Tak jak wspomniałem, kontakt urwany do zerwa, jesteśmy tylko na: "cześć" w biurze, nic poza tym.
Nie chcę nawet jakkolwiek odnawiać z nią znajomości, bo nie zaprowadzi mnie to czegokolwiek dobrego.
Moze zajmij sie robotą, tak na 150%? Przynajmniej zaczniesz myslec o czyms innym.
Czas i praca nad sobą, oddaj się pracy jeszcze bardziej, zaangażuj się bardziej niż dotychczas, hobby, książki, baseny, spacery
U mnie najbardziej pomogła siłownia i spacery, tak, samotne spacery na słuchawkach, teraz laska wpada do pracy, i jest dla mnie jak cień, przejdzie Ci uwierz
Wiesz co miałem tu temat, że byłem zajebany w dziewczynie... Też miałem te same myśli, ciągle ona w głowie i ogólnie myśl o niej mnie przygnębiała. Mineło mi, może mi de facto pomogły blogi, książki ogólnie czytanie podstaw... Ale koniec ten sam, jak już przeszło to sobie pomyślałem "kurwa i po co te męczarnie były?" wszystko to tylko stan w naszej głowie... A na swoją głowa panujesz tylko ty... Może obejrzyj sobie DeMaste i serie jak nie być pizda? Stary jesteś gość, czasem krytykujesz a sam straciłeś głowę dla głupiej dupy (fajny kawał z tym jest) Omijaj ją łukiem, miej wyjebane, idź pobiegać, zwal konia uśmiechnij się i żyj tak jak mi tu radzono. Pamietaj 3x powtórzyć .
Dzięki za odpowiedź. Oglądałem DeMastę nieraz, faktycznie świetne poradniki, które otworzyły mi oczy na wiele spraw.
A co do tego, że straciłem głowę dla dupy - cóż, oczywiście, że tak jest i nie ma co ukrywać. Od siebie daję rady innym, które uważam za słuszne. Pewnie dawno bym o niej zapomniał, gdybym nie widział jej często.
Zawsze da się znaleźć lepszą robotę i lepiej płatną. Może potraktuj to jako motywację i możlwiwość rozwoju, zmiany na lepsze?
Może i uda ci się "wywalczyć" pozycję w pracy i pogodzić z rozstaniem z laską, kiedyś możę i bym ci tak radził. Ale z drugiej strony stary, życie masz jedno. Praca to nie powinna być dżungla, gdzie bijesz się z innymi małpami o banany. W pracy spędzasz 1/3 swojego życia minimum. Kolejne 1/3 to sen i obowiązki. 2/3 masz zajęte, zostaje ci 1/3. Pierdol takie coś. Ja teraz jak widzę, że w pracy jest chociażby cień mobbingu, jakieś nienormalne osoby, praca pod presją, nadgodziny czy inna chujowizna - zwalniam się od razu. Teraz robię w takiej pracy, że czuje się jak specjalista i czuje się traktowany po ludzku. Pracuję na zasadzie wspólpracy z innymi, nikt mnie nie pogodania, nikomu nie muszę udowadniać swojej wartości, pokazywać pewności siebie i odwalać tanców godowych. Robię swoje, 8 godzin pracy i fajrant.
Można próbować naprawiać atmosferę, tylko po co? Przecież to nie twój problem, tylko innych. Nic z tego nie będziesz miał, że wywalczysz sobie pozycję w stadzie, poza satysfkacją.
A co do związku no to na pewno nie patrzenie na daną osobę codziennie pomaga. I nie ma tu znaczenia czy jesteś/nie jesteś "pizdą" - stary, każdy facet ma prawo czuć się jak "pizda", jesteś człowiek a nie robot. Możesz se popłakać w poduszkę, nie katuj się i nie udawaj, że każdy musi być Rambo czy inny Stalone.
Postaw na 1 miejscu siebie, swój krótki czas na tej planecie, wtedy odpowiedź co robić dalej będzie jasna