Ostatnio brak mi chęci do czegokolwiek, z niczego praktycznie nie czerpię radości, nie cieszę się z niczego, czasem się zdarzy, ale to na siłę, jak chce się do czegoś zabrać, czegoś się nauczyć, coś poczytać itd., za chwile mi się odechciewa, albo w ogóle się za to nie zabieram i mi to w ogóle nie sprawia radości, na rozmowę też nie mam ochoty z nikim za bardzo. Tydzień temu wziąłem jedną dziewczynę na imprezkę urodzinową ze sobą, mało się na niej odzywałem, nie miałem ochoty tańczyć, a jak już zatańczyłem to na siłę w ten weekend to samo, już się nawet pytała, dlaczego się tak mało odzywam, tłumaczyłem jej, że to pewno przez ostatnie stresy w pracy, ponieważ niedawno zacząłem nową pracę, potem jakoś trochę bardziej wyluzowałem jak coś wypiłem, ale ogólnie było słabo. Dodam jeszcze jedno, chyba prawdopodobnie sporo magnezu ostatnio wypłukałem z organizmu, sporo kawy popijałem, alko w tygodniu i weekendy, czasem mam skurcze w nocy, drgania powiek i mięśni, po pracy praktycznie zawsze idę spać na dobre 2 godziny, bo nie daje rady usiedzieć, no i zacząłem zażywać magnez w tabletkach i pić więcej wody. Myślicie, że to może miec wpływ ? Dzięki za rady.
Bierz tabsy - będziesz miał chęć na wszystko i wrócisz do normy ) - joke.
Mylisz gdzieś swoje potrzeby i nie dajesz sobie tego, czego potrzebujesz.
Na chuj Ci ta dziewczyna była, skoro w środku nie widziałeś potrzeby, by ją mieć przy sobie?
Twój organizm i dusza się po prostu na Ciebie wkurwiły, nie współpracujesz z nimi - a ich odpowiedź jest taka, że też Ciebie pierdolą. A wtedy głęboka woda wita i się topisz.
Stań się dla siebie ważny i pierdol wszystkich. Potrzebujesz spać 14 godzin dziennie? Śpij, potrzebujesz się najebać - pij. Potrzebujesz przejechać rowerem 50 km - jedź. Potrzebujesz wyjechać i spędzić czas sam - jedź. I niech nic innego się dla Ciebie nie liczy.
W końcu załapiesz.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Z tą dziewczyną nie masz racji, w sumie to jest 1 dziewczyną z którą się tak dobrze dogaduję, tematów do rozmów nam nie brakuje, a co najważniejsze pociąga mnie, no ale od dłuższego czasu jest właśnie tak, że nie mam ochoty rozmawiać nie tylko z nią ale również i z innymi osobami.
Daje rady tylko wtedy, gdy sam coś przetestuję i poznam.
Czyli nie sprawia Ci przyjemności rozmowa z innymi, nie spełniasz się - czujesz, że nie chcesz tego robić?
Drugie pytanko : czytasz siebie / wsłuchujesz się w siebie?
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Możliwe, że coś jest na rzeczy, zaczynam dochodzić do wniosku, że to na czym teraz stoję nie wystarcza mi. Problemem jest tylko to, że nie potrafię się wsłuchać i odgadnąć czego tak na prawdę chcę.
Daje rady tylko wtedy, gdy sam coś przetestuję i poznam.
Spróbuj przenieść swoją uwagę na siebie. Stań się dla siebie centrum.
Pomyśl, że świat bez Ciebie nie istnieje, że nie ma czegoś takiego jak czas, a rzeczywistość czeka aż ją zaczniesz nazywać po swojemu i ją używać.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
To co opisujesz to zwykłe lenistwo i słomiany zapał. Nie działasz bo Ci się po prostu nie chce. Na pocieszenie napiszę Ci że nie jesteś w tym odosobniony, bo ja też ostatnio się obijam na potęgę. Chodzę do pracy, na uczelnię i spotykam się z dziewczyną ale poza tym to mi się nic nie chce. Całkowicie olałem boks i siłkę. Noworoczne postanowienia szlag trafił, a zarzekałem się że będę ostro działał. Widzisz- obydwaj jesteśmy śmierdzącymi leniami, z tym że ja przynajmniej nie staram się siebie oszukiwać i usprawiedliwiać, z kolei Ty widzisz przyczyny wszędzie, tylko nie w sobie: a to tłumaczysz się nie doborami magnezu, a to piciem alkoholu, a to nową pracą i kij wie czym jeszcze.
Jedynym rozwiązaniem jest po prostu ruszenie tyłka sprzed komputera i podjęcie jakiegokolwiek działania. Wiem po sobie że łatwo napisać, a trudniej to wcielić w życie jednak nie ma innej rady.
Jakoś jeszcze 3 tygodnie temu nic takiego mi się nie przytrafiało, czytałem, zajmowałem się różnymi rzeczami, uczyłem się anglika itd., na imprezach miałem zajebiste flow, samopoczucie, ogólnie czułem się zajebiście, tyle, że po jakimś czasie to we mnie zaczęło narastać i jest całkiem odwrotnie niż wtedy.
Daje rady tylko wtedy, gdy sam coś przetestuję i poznam.
Naturalnym jest że człowiek ma lepsze i gorsze okresy, Ty właśnie przeżywasz ten drugi. Nie da się być non stop happy. Skoro 3 tygodnie temu byłeś aktywny, to nie możliwym jest aby przez ten czas zaszły jakieś negatywne zmiany w Twoim organizmie które odpowiadają za obecny stan rzeczy. Po prostu masz gorszy humor i nie ma co tutaj dramatyzować.
P.S. Zakup książkę: Obudź w sobie olbrzyma - Anthony Robbins. Być może też Ci się nie będzie chciało zabrać do niej, ale zmuś się na 10 stron, a potem przeczytasz do deski. Daje kopa i czasami aż dreszcze idą ...