Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Ze związku do piekła? Pytam o Moje postępowanie, Jej intencje, zachowanie i emocje. Nie mogąc Sobie poradzić z sytuacją.

10 posts / 0 new
Ostatni
mrperf_
Portret użytkownika mrperf_
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2012-11-28
Punkty pomocy: 0
Ze związku do piekła? Pytam o Moje postępowanie, Jej intencje, zachowanie i emocje. Nie mogąc Sobie poradzić z sytuacją.

Witam! Wracam po przerwie do, powiedzmy, Swoich - to dobrze, Moim zdaniem ; ).
Chcę poruszyć temat Mojego Związku. Czuję, że Samemu nie daję rady Sobie w tym momencie, w jakim Jestem i poszukuję czegoś w rodzaju porady, rozwiązania.. Postaram się opowiedzieć, wplatając w to wszystko, co pamiętam z PUA.

Związałem się 5 Marca tego roku z pewną E. Jest rok młodsza ode Mnie, pochodzi z normalnego domu, choć (jak mówiła, Ja staram się w to wierzyć) ojciec w gimnazjum uderzył Ją parę razy, a i leczyła się z depresji w pewnym okresie życia (zastanawiam się, czy ma to znaczenie dla sprawy, ale dodam to). Poznała Nas Jej przyjaciółka w grudniu 2010, z którą wówczas spotykałem się niezobowiązująco. Ta sama przyjaciółka we wrześniu 2011 polecała Mi właśnie E (pytałem o to, czy zna wolną fajną dziewczynę. Odpowiedź Mnie zaskoczyła).

Kontakt z E rozpoczął się na nowo w grudniu 2011, na początku. Zaczepiła Mnie i potem zagadała na fb. Tłumaczyła później, że nie ma w znajomych na fb ludzi, z którymi nie rozmawia etc. Spoko, uznałem, że mówi prawdę. Nasze korespondencje cechowały humor, dogadywanie się i "czytanie w myślach", wysyłanie wzajemnych sygnałów zainteresowania, spontaniczność, luz i z Mojej strony podteksty wzmacniające wyobraźnie. Ja w grudniu wlazłem, potem, w związek z inną kobietą, ale z E nadal utrzymywałem kontakt. Spotkaliśmy się raz: piwko w pubie, dobra atmo, luz, dogadywanie się jakbyśmy się znali lata, dotyk, kontakt wzrokowy, sygnały, wyobraźnia i podteksty. Skończyło się gorącym masażem u Mnie, jednak bez seksu, bo Byłem wówczas w związku. Potem nadal gadaliśmy, trochę Mniej jednak. Kilka prób spotkań kończyło się tym, że umówione spotkanie odwoływałem. Jak sama później wyznała, wkurwiała się o to na Mnie. Bezowocny związek skończyłem obopólnie w Nowy Rok 2012. Odtąd Byłem wolny znów i zacząłem korespondować, spotykać się z różnymi kobietami. Z E też kontakt się odnowił, umówiliśmy się na 11 stycznia, ale dzień wcześniej okazało się, że możemy się zobaczyć, o ile mam dla Niej czas i chęć. I to i to miałem. Spotkanie u Mnie: obok piwka balsam, gorąca atmosfera z dotykiem, sygnałami i wyobraźnią, luz i znajomość w rozmowie, dogadywanie się. Masaż namiętny, namiętne pieszczoty na finał. Następnym razem, już u Niej, poszliśmy na całość - ach! uwielbiam odgadywać sfery erogenne, strzelać w 10kę (jak to Ona mówiła o Mnie), przeżywać i dawać pasjonujący seks.. Zaczęliśmy się wtedy spotykać, bez zobowiązań..

Ja wiedziałem, że Ona poszukuje faceta do związku, Ona o tym że Ja poszukuję najlepszej kandydatki na Swoją Kobiete nie wiedziała. Nie dawałem Jej tego poznać, starałem się pokazywać suchość, chłód wobec związku w tej chwili. Mówiłem Jej z uśmiechem, że nigdy nie Będziemy razem, że ułożę Jej bajerkę na faceta (hahaha), by potem coś bardzo cicho pomrukiwać o związku. Korespondowałem z innymi w tym czasie. Kilka kobiet, kilka propozycji spotkań, kilka spotkań i jeden, wielki chuj - nie odpowiadały Mi. Na placu boju pozostała E. E opowiadała Mi (na MOJE ŻYCZENIE) o swoich poprzednich związkach, o rozstaniach, o nieudanym randkowo 2011, o wymogach, sugestiach, wnioskach i pragnieniach, o Jej zachowaniu. Budowałem Sobie bazę danych z tego, choć podchodziłem doń z rezerwą (wiadome, każdy może skłamać, kobieta też). Widzę Jej starania, daję Jej sporo wolnego pola do działań, widzę angaż. Ja staram się Jej dawać to, czego dotąd od innych nie dostała. Półtorej miesiąca spotkań to nie tylko seks. To podróże, to wyjścia na imprezy, to różne często spontaniczne pomysły, to radość i pasja. Różnorodność.

W końcu wieczorem późnym 5 Marca powiedziałem Jej, że widzę Jej starania, temperament Mi odpowiada w tej chwili etc. i że chcę Ją nagrodzić tym, że chcę się właśnie z Nią związać, dać Jej związek oparty na szczerości, zaufaniu, szacunku i wierności. Zapytałem czy taki właśnie związek może Mi dać i czy też tego, nadal, chce. Odpowiedziała, że tak i w nagrodę upadliśmy z kołdrą na podłogę i zaczęliśmy się namiętnie kochać.. Euforia, radość, uśmiech, jakieś kroki w przyszłość (choć podchodziłem do tego nadal z dystansem). Mijały dni, tygodnie, miesiące. Wiele dobrego z obojga strony, wspólny angaż 50 na 50, zaskoki i spontaniczność, planowanie i konsekwencja. Wymienne sygnały z Mojej strony (wiedziała przez co bym od niej odszedł).

Co się stało, że dziś mam z tym problem? Wiele na to czynników się składa. Najważniejszym jest chyba to, że zacząłem odczuwać jakąś presję po paru miesiącach. Że zacząłem o niej częściej myśleć, a Ona zauważyła, że trochę słabnę i wykorzystała to, stawiając nowe wymagania, czasami z błahostek tworząc problemy etc. Wyróżnię najważniejsze "wpadki" Naszego związku.

1) Pod koniec marca zacząłem pracować w promotorstwie, razem z dobrą koleżanką Mojej E. Miała swojego szpiega, śmiałem się. 2 razy zostaliśmy z nią i ekipą na piciu i zabawie do bladego rana. Moja E miała o to "ale", puściła lekkim fochem (wtedy ignorowałem je) ale wyjaśniłem sprawę dobitnie (tłumaczyła się, że nie Jest zazdrosna o tę swoją koleżankę, ale o to że się spoufalamy w pracy).

2) W maju na juwe poszliśmy razem + paru Moich i Jej znajomych. Napiliśmy się, okay. Upojenie zwiększyło się i E zakomunikowała, że idzie na moment do znajomych z wioski daleko za Krakowem. Szukałem Jej potem nad ranem, nie wiedziałem co się z Nią dzieje i znalazłem Ją właśnie przy tych gościach. Chciałem z Nią pogadać, a jeden z jej ziomków zaczął do Mnie sapać, że co Ja Sobie wyobrażam, zaczęliśmy się tarmosić. Na koniec E rzuciła (pijana) tekstem do Mnie "To że Jestem z Tobą nie oznacza, że nie myślę też o kimś innym". Jebłem, padłem, dałem Jej czas do namysłu i polazłem stamtąd, układając Sobie nowe życie. Obudził Mnie kolejny sms od Niej, że przeprasza, że myśli o Mnie, że chce Mnie, że nie wie jak mogła się tak zachować. Odpisałem jakoś "spoko", odp. czy może do Mnie zadzwonić. Dzwoni, odbieram, tłumaczy się, załzawiona, przeprasza, żal Jej etc. Chciała przyjechać do Mnie. Przyjechała, wystrojona (kac). Trochę olewawczo podchodzę, chłodny. Okay, wybaczam alkobełkot, ale Mam uruchomioną lampkę. Atmosfera normuje się po dobie. (po paru miesiącach dowiedziałem się od Niej, że ów Jej ziomeczek to był gość, z którym się kiedyś spotykała, ale olał Ją...).

3) W czerwcu zapytała Mnie, czy pojadę z Nią we wrześniu na wakacje za granicę (jeździ co roku). Odpowiedziałem, że tak. I tu dojebałem nie planując Sobie jak odkładać $, nie zmieniając pracy na pewniejszą zarobkowo (umowa). W końcu odłożyłem niedostateczną sumkę i tak się siekło. Wyjazd proponowałem przełożyć, ale okupiłem to napiętą atmosferą w związku. Prócz tego nie mogliśmy się dogadać, dałem się wciągnąć w prowokowane kłótnie (największy błąd).

4) W sierpniu poszliśmy na wesele Mojego kuzyna. Zabawa dobra, choć E nie czuje się zbyt komfortowo, wewnątrz Niej emocje. Ja walczyłem wtedy z nałogiem (fajki) i zapaliłem jednego. Okłamałem Ją w 4 oczy, że nie paliłem, ale prawda wyszła. Ona nienawidzi kłamstwa i nieszczerości, twierdzi. Czuje się zawiedziona. We Mnie zaczęły się kotłować emocje. Wyznałem Jej w końcu prawdę, że się zabujałem w Niej jakiś czas temu.. Zaskoczyłem Ją tym pozytywnie, uwierzyła bo wtedy nie skłamałem. Miało się zacząć układać.

5) Noc po weselu nie odpowiadałem na Jej smsy, połączenia etc. Nie dawałem znaku życia. Rano odczytując wszystkie wiadomości dowiedziałem się, że "płakała w nocy, tęskniła za Mną, martwiła się czy Jestem cały i zdrowy, czy przypadkiem Jej z kimś nie zdradzam" aż w końcu dostałem na gygy wiadomość: "Mówiłeś Mi wczoraj, że Jestem dla Ciebie wszystkim. Ty też Jesteś dla Mnie wszystkim, wiesz o tym? Dobrze Mi z Tobą, nie chcę Cię stracić". Unormowało się.

6) Również we wrześniu przyjechała Moja Przyjaciółka z UK (nazywać będę ją K). Postanowiłem Ją poznać z Moją E. Gdy przyleciała to z Moim "Bratem" pojechaliśmy po K na lotnisku, a potem do niej na mieszkanie i zaczęliśmy sobie łykać, wspominać, gadać (nie opowiadałem o problemach w związku). Nie wspomniałem też o tym Mojej E. Nie odezwała się do Mnie ani słowem, ziignorowała 3 smsy z rana, więc też uznałem, że nie będę pisał. Na drugi dzień, gdy zapytałem co jest trąfem, dostałem odp. że "nie jesteśmy już przecież parą". Wściekłem się. Szmatą Jestem, czy co? Spotkaliśmy się po Mojej pracy i rozmawialiśmy, powiedziałem Jej o poprzednim wieczorze, pogodziliśmy się i teraz najbliższe 24h należały do Nas.

7) Ja, Moja E, Mój "Brat" jesteśmy na posiadówce u Mojej Przyjaciółki z UK. Tam jest atmo dobra, ale powoli zaczyna się chrzanić (intuicja). Udajemy, że jest w porządku. Wybuch następuje po wyjściu. E wydziera się na Mnie: "Jesteś pierdolonym kłamcą" (chodziło Jej o ten wieczór, gdy przywieźliśmy przyjaciółkę z lotniska i tam piliśmy). Zaczyna na Mnie lecieć z pazurami, więc Ją przytrzymuję silnie. Wrzeszczy, że Ją uderzyłem, biję etc. PARANOJA, MAM DOSYĆ. Schodzi Mój "Brat" i przyjaciółka. Ona odprowadza E na przystanek, Ja idę z "Bratem" do mieszkania przyjaciółki. Potem rozpętała się kłótnia przez smsy, aż w końcu wygarnęła Mi, że Mnie zdradziła. Oddzwoniłem do Niej i zapytałem, skoro tak to z kim i gdzie. Zająknęła się, powiedziała że z Ch (ziomeczek z juwenaliów). Gdy zacząłem naciskać, by Mi opowiedziała szczegóły ta odrzekła, że specjalnie to powiedziała zmyśliła Sobie historię ze zdradą bym się przejął, by Mnie dotknęło, ale zdrada to nieprawda (...). Miała pretensje do Mojej przyjaciółki, że nocuję u Niej, że pewnie kiedyś się spotykaliśmy, że powinienem teraz być ze Swoją Dziewczyną a nie tam, gdzie Jestem etc. Na domiar wszystkiego nagadała Swojej Mamie, że Ją uderzyłem (dziwnym trafem Jej Matka wyczuła, że E zwyczajnie ściemnia). Wyjaśniłem to wszystko, znów zaczęła Mnie przepraszać.

We wrześniu miała miejsce jeszcze jedna akcja - wyszliśmy pełną grupą na miasto (My, Moi znajomi i przyjaciółka). W środku imprezy wyszła z klubu i zaczęła się do Mnie burzyć, że nikt z Nami nie siedzi. Pilnowaliśmy wówczas kurtek w loży, bo Sama tego chciała, pomimo że wszyscy wołali Nas na parkiet. Zbliżając się do Mnie, by znów zatopić we Mnie pazurki zadzwoniła do Matki, że "Ona się Mnie boi, bo Jej chcę zrobić krzywdę, a Ona chce wrócić do Moich znajomych". Zrobiłem potem to samo, usłyszałem od Jej Matki "żebym zabrał Ją stamtąd, że nie powinna vódki pić, bo Jej korba odbija, że Ona wie że krzywdy nie zrobię Jej córce etc." OBŁĘD.

Pod koniec miesiąca się poprawiło, ale już nie było tak, jak wcześniej. Zacząłem się od Niej oddalać, przyznaję. Choć nieustannie myślałem, jak poprawić ze Swojej strony to, co jest złe.. Nie trzymałem przy Niej swojego telefonu, nawet ukryłem na fb status związku przed paroma dziewczynami z którymi gadałem dawno temu (nie, nie miałem zamiaru Jej zdradzić). Ona przestawała Mi ufać, nazywając Mnie od czasu do czasu "Pierdolonym Casanovą" (ze względu na to, że przed związkiem z Nią spotykałem się z kobietami bez zobowiązań etc. Właściwie to Moja przeszłość, Jej nie dotyczyła, ale zabrała Ją do Naszego związku i w gorszych chwilach zaczęła jej używać (!). Ja natomiast przestałem Ją dopuszczać do Siebie (zamiast wzbudzić znów zaufanie) nie opowiadałem Jej o planach, o wydarzeniach, rzadko wspominałem o tym, co robię. Niemniej to się zmieniło i znów była norma, nie kłóciliśmy się zbyt często już. Opowiadaliśmy Sobie o wszystkim, ale w gorszych chwilach sytuacja powtarzała się, dla Mnie stając się absurdem.

Parokrotnie próbowała Mi pocisnąć, mówiąc że nie Jest we Mnie zakochana, że nie chce takiego związku, w Moim mniemaniu szukała niekiedy dziury w całym, co stawało się dla Mnie, jak już mówiłem, absurdem. Nie umiałem się z Nią rozstać. Ona próbowała się rozstać (nawet włamała Mi się na fb), niemniej nie chciała tego, jak się okazywało potem. Chciała naprawiać. Pamiętam, że gdy jeszcze 2 razy nie reagowałem na Jej telefony, smsy etc. (gdy podpuszczała swoje koleżanki, by dzwoniły do Mnie) to zamieniała się w potulnego baranka, nie chciała, żebym Ją krzywdził, chciała ze Mną być. Czy grałem na Jej emocjach? Nie wiem, może podświadomie tak. Ja natomiast potrzebowałem odpoczynku od Niej. Inna sytuacja była żartem z Mojej strony - droczyliśmy się o coś, a Ja powiedziałem "tak? To znajdę Sobie inną" też z tonem wskazującym na żart. Popłynęły Jej łzy, wyznała Mi, że to było smutne, że Ona nie chce, bym Ją zostawił dla Innej, że chce Być Moja.

Zastanawiam się, że pomimo poprawy, która nastąpiła potem wciąż miała do Mnie pretensje o to, że praca Moja jest chujowa, albo że za długo Jestem na bezrobociu. O brak czapeczki tirówki, ciemnych jeansów etc. (absurd? błahostki? o chuj chodzi?). Dużo się tego pojawiało, Ja reagowałem na to, czasami nie. Chyba zacząłem o Niej myśleć, jako o małej dziewczynce..

Wiecie co? Tak, włamała się Mi na fb, miała pretensje o to ukrycie statusu związku.. (sama miała ukryte później, dopóki Mi nie odrodziłoby się zaufanie..). Uważała, że non stop Ją oszukuję. Owszem, skłamałem Ją dwa razy (zrodziła się we Mnie obawa o Jej reakcje ;O, nie chciałem się przyznawać do powiedzmy "porażek"). Może po prostu powinienem robić inaczej? Nie wiem.

Ostatnio, we wtorek (po wieczornej kłótni i pogodzeniu się, przyrzekliśmy Sobie, że nie będziemy się okłamywać) zadzwoniła z pytaniem, czy 10 marca nie proponowałem jakiejś pannie masażu etc. Okazało się, że jakimś cudem dostała się na Moje gygy i wyniuchała tam tego typu newsy. Podobnie było z fb. W przypadku fb wyjaśniłem sprawę, że nic nie było, żadnych podtekstów (nota bene jej znajomi, którzy to widzieli i którzy ze Mną o tym rozmawiali, wspominali Mi, że nie można tam wnioskować, że Ją chciałem zdradzić). W przypadku gygy zażądała, bym powiedział prawdę. Nie pamiętałem czegoś takiego, więc stwierdziłem, że nie wiem. Powiedziała, że to koniec, że mam odebrać Swoje rzeczy od Niej etc. Przystałem na to (nie chciało Mi się walczyć). Po godzinie lub dwu przedzwoniła do Mnie niby mówiąc do Mnie, że nie życzy Sobie, by Moja przyjaciółka z UK rozmawiała ze Mną na temat związku (włamała się na fb i widziała krótką rozmowę, gdzie napisałem, że podchodzę do tego na luzie. Chwil parę potem powiedziała do Mnie tak: "Nie myślałam, że tak po prostu pozwolisz Mi odejść". Odpowiedziałem Jej, że Mimo że tego nie chcę, to nie będę Jej siłą zatrzymywał. Zaczęła się rozmyślać, zaczęła opowiadać, że w głębi duszy chce ze Mną być etc. (Ja natomiast powoli traciłem tę chęć). Co ciekaw - Swoim koleżankom opowiada, że parą nie Jesteśmy już (ciekawe, spoko). Ja się pytam, jak ma to się do tego, co Ona pisze Mi, komunikuje etc. Jej koleżanki pytają, jak Ja to wytrzymuję wszystko, skąd we Mnie tyle cierpliwości, że nie pojmują Jej zachowania i nudne jest dla nich etc. Świetnie, nie? Nie mówię, że wierzę w 100%.

Mieliśmy się umówić, spotkać, spędzić ze Sobą czas na drugi dzień. Była u koleżanki z zajęć i ćwiczyły kosmetologię przed egzaminami. Okay. Odpowiadała Mi na smy, ale nic na temat tego, co będziemy robić i o której (tylko, żebym zapomniał o nocy u niej - ok, pomyślałem). Pojechałem pod wieczór do koleżanki na kawę, pogadać. Okazało się, że mamy podobną sytuację.. Nie odpisałem przez godzinę na smsa wtedy Mojej E. zadzwoniła, odebrałem, zapytała co tam, gdzie Jestem etc. Odpowiedziałem prawdę, że Jestem na kawie u kumpeli i gadamy Sobie o życiu (nie o związku). E wpadła w szał. Zaczęła mieć pretensje, że tam Jestem, że "dobrze wiem, że w Naszym związku jest KRYZYS, że Ona Mi nie ufa, a Ja pojechałem na kawę do osoby, której Ona nie toleruje, że nie mam prawa tam być, że powinienem być przy Niej, że pewnie już Ją zdradziłem, że się bzykaliśmy etc." Istny absurd. To Ona ze Mną zerwała w końcu jak rozpowiada, czy Jesteśmy razem i przeżywamy kryzys - zapytałem. Nie dostałem odpowiedzi, wymijała się. Jeszcze była pretensja o to, że nie Jestem u Niej, tylko u kogoś innego. Jak DO CHOLERY miałem być u Niej, skoro a) był wieczór b) nie chciała Mnie na noc? Odpowiedziała, że kiedyś to nie stanowiło problemu dla Mnie.. Potem napisała Mi wiadomość, że teraz ze Mną nie zerwie, bo od razu w Jej mniemaniu wskoczę do łóżka tejże koleżance, że nie da Mi tej satysfakcji. Smsowaliśmy chwilę jeszcze, a rzeczona koleżanka odwiozła Mnie do domu i powiedziała, że podziwia Mnie, że coś takiego wytrzymuję..
Kłóciliśmy się jeszcze na gygy. Opowiadała Mi o tym ziomeczku z juwe, że wznowili kontakt etc. Powiedziałem Jej, że cieszy Mnie to, bo może teraz będzie taka szczęśliwa i w ogóle, że nie musi go używać do tego, by Mnie wkurwić, sprawić Mi przykrość, bo Mnie to nie rusza. Zapytałem Ją wprost, czy chce ze Mną być, ogarnąć się, że co z Naszymi zasadami etc. Czy mamy się rozstać. Powiedziała, że mamy się rozstać, więc powiedziałem, że odchodzę, że zostawiam Ją w spokoju, że obcy Mi smak zemsty i zawiści etc. Ciśnienie zeszło totalnie. Znów nie minęła godzina.. napisała do Mnie na gygy, znów. Zaczęła wypytywać, czy ciężko Mi z rozstaniem etc., czy spłynęło to po Mnie, jak po kaczce. Gdy powiedziałem, że daję Sobie radę i zajmuję się Sobą, to znów odezwało się w Niej coś, czego nazwać nie umiem. Zapytałem ostatni raz, czy Ona na pewno chce, żebyśmy się rozstali, czy tylko próbuje się bawić Mną, wścieka się, bo coś chce uzyskać etc. a tak na prawdę Jej w cholerę na Mnie zależy, tylko o tym nie wspomni, bo woli udawać zimną sukę, ukrywając Swoją wrażliwość, swoje "słabe" strony etc. Poprosiła Mnie o przerwę.. Nie ukrywam, że przystałem na to.. dałem Nam czas do poniedziałku do południa na przemyślenie wszystkiego. Przy czym zaznaczyłem, że jeśli liczy, że poszaleje Sobie przez ten czas i znudzi jej się to albo dostanie kosza i wróci do Mnie, bo Będę nań czekał, to Jest w błędzie, bo Ja nie dam się zfrajerzyć i ma być uczciwa przez ten czas, tak samo, jak Ja.. Zgodziła się i zapytała, czy Ja też chcę Sobie przemyśleć, czy tylko dla Niej ta przerwa. Odpowiedziałem Jej, że chyba Ją pogięło, jeśli uważa, że Ja nie mam zamiaru Sobie tego przemyśleć..

Rozmawiamy, ale nie długo. Ja pokazuję po Sobie chłód, nie daję Jej wyczytać tego, czego chcę. Wczoraj napisała tak "myślę, że ta przerwa pozytywnie na Nas wpłynie i będzie lepiej". Staram się nie brnąć w temat przerwy. Organizuję Sobie Swoje życie.

Sorry za takie długie wywody, inaczej nie dałem rady.

Ciekaw Jestem, co powoduje takie Jej zachowanie? Czy to przejaw niedużej nudy, rutyny w związku? Moja "przeklęta" przeszłość wniesiona przez Nią do związku? Czy może chce się rozstać, ale nie umie, albo nie chce Być Sama. W Moim mniemaniu? Nie umie dostrzec Swojej winy, że pewne Jej postępowania mogą (tak samo, jak i moje) sprawić, że się od Niej oddalam w jakiś sposób.

"Czekając na cud każdy błądzi, dochodząc do dnia, w którym B. nas osądzi"

czwarty
Portret użytkownika czwarty
Nieobecny
Wiek: .
Miejscowość: .

Dołączył: 2011-06-14
Punkty pomocy: 86

Chłopie znajdź sobie normalną dziewczynę bo sie rozchorujesz jeszcze

Ciężko jest lekko żyć...

Chojan25
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Olsztyn

Dołączył: 2011-11-10
Punkty pomocy: 948

Myślałem z początku, że jesteś w miarę ogarnięty ale jak się zaczął festiwal frajerstwa z twojej strony to momentami, aż ciężko się czytało. Jak normalny facet może pozwolić pannie takie jazdy robić, nosz kur... Mówi, że zdradziła żeby się odegrać na tobie za coś, próbuje wmówić matce, że ją biłeś, no i te wielokrotne włamania.
,, Jej koleżanki pytają, jak Ja to wytrzymuję wszystko, skąd we
Mnie tyle cierpliwości, " pewnie nie wiedzą, że takie pieski jak ty mają ten atrybut na 100 rozwinięty. Jeszcze takiego co tu z płaczem przylatuje, godzinę po kopie w dupę i z rozemocjowania tak się śpieszy,że robi więcej błędów niż napisał wyrazów to zrozumiem. Ale ty to piszesz ze spokojem i nie widać, żebyś widział jakikolwiek błąd w swoim postępowaniu. Podstawy przeczytaj, dobrze ci to zrobi.

Vikkyi
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Gdansk

Dołączył: 2010-05-08
Punkty pomocy: 21

Powiem ci tak,bo mialem kiedys podobnie....ona cie po prostu kurfa nie szanuje...jestes dla niej cipka, pomiotem, pozytywka,ktora jak nakreci tak jej zagrasz. Zrywacie i gadacie ze sobaza chwile, no sory ale to jest zalosne. Ja tego zwiazku nie widze, ale jesli chcesz miec ja jezzcze przy sobie, to paradoksalnie zerwij z nia doszczetnie....kurwa zero kontaktu, zero gg, zero fb,zero wszystkiego, ona ma zniknac z Twojego zycia....ona maczuc ze to jest koniec,ma zdawac sobie sprawe z tego ze ty juz mozesz nie wrocic, ma myslec o tym co stracila, wtedy zacznie cie doceniac, docenias to co stracila....przypominam, zero kontaktu...totalny wyjeb...chodzby blagala, szlochala na gg ...zajmij sie soba, wlasnym zyciem, wyrzuc ja z glowy...Ona wroci, one zawsze wracaja.....tylko musisz zadac sobie pytanie czy warto...jesli po jakims czasie sie odezwiesz, spotkacie sie, musiszbyc jebanym kwiatem na tafli wody, pokazac ze jestes pewny siebie, ze ci jej nie brakowalo, ze dobrze bez niej sobie radziles...zadne jebane tesknilem, zalezy mi na tobie..blee to jest oblesne, stracisz odrazu ten szacunek ktory ona do ciebie poczula na nowo, musisz wtedy przekazac swoje wymagania na nowo i sie ich trzymac, najprawdopodobniej przystaniena wszystko co powiesz...i na poczarku bedzie twoim najslodzym misiaczkiem, potem mjsisz sie pilnowac, bo beda dalsj gierki i chujstwa......zadaj sobie tylko pytanie czy warto. Pozdro

mrperf_
Portret użytkownika mrperf_
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2012-11-28
Punkty pomocy: 0

@ Tadas: być może to jest właśnie ta psychiczna słabość, jej objaw? Myślę o tym, że ją parę razy okłamałem.. Nie ma czego ukrywać, po prostu skłamałem i tyle, sam złamałem swoje zasady i tu racja jest po waszej stronie.

@ MrSnoofie: wiesz, szczerze Ci powiem, że staram się nie rżnąć kozaka, bo bycie kozakiem jakoś mnie nie rajcuje, ale co do słabości (jak powyżej) się zgodzę. Właśnie sęk w tym, że to może tak wyglądać, że ona mi dyktuje, z kim mam się widywać, a z kim nie. Z boku spojrzeć, tak by to było. Sęk w tym, że ja i tak widuję się z kim chcę, utrzymuję kontakty z kim chcę. Jeden raz już tak miałem, że panna nazywała Moje koleżanki "kurwami", w końcu nie wytrzymałem i odszedłem od niej, samemu, bez zastanowienia.. ale to było kiedyś, temat się tyczy tego, co teraz. Niekonsekwencja? Zgodzę się w wypadku tej pracy, że wyglądało to na to. Nie chcę po sobie jechać, ale jest w tym coś z lenistwa.
Niech mi ktoś wyjaśni z własnego doświadczenia o pannach skrzywdzonych przez innych?
Umówmy się - nie wyczekiwałem żadnego kontaktu z jej strony po zerwaniu. Co w ogóle ma oznaczać tekst od niej "myślałam, że nie pozwolisz Mi odejść tak po prostu?". Jeśli sama dzwoni, pisze, odzywa się (okay, mogłem nie odbierać, to po pierwsze). No dziewczyna od razu zakłada, że gdy spotykam się z inną kobietą, idę na pierdoloną kawę pogadać sobie, to ona od razu, że idę się rżnąć etc. Nie jest tak, że jej zachowanie w tym przypadku odciąga mnie od niej? Mi się tak wydaje, takie mam wrażenie, tak czuje.
No albo właśnie to nieodbieranie telefonów, niereagowanie na smsy itp. Dopiero wtedy do niej docierało, że nie tylko ja mam się starać w tym związku etc. No, chyba, że te łzy i wszystko uważać za formę manipulacji, bo też tak może być. Plus ten tekst: "Ty też Jesteś dla mnie wszystkim i zależy mi na tobie". Napisałem, że sam nie wiem, jak go odczytywać. Do różnych rzeczy dochodzę przy tym związku. Do różnych wniosków, myśli. Źle że myślę o niej.
Co do "przerwy"? Nie nakręcam się, nie wiążę z tym nadziei, że się to poprawi, że wrócimy do siebie itp. Sama się zapytała, czy ja też chcę to przemyśleć. Owszem, chcę, bo zwyczajnie są momenty, kiedy kuźwa nie wyrabiam z nią. Zamiast myśleć o niej, że jest dojrzałą kobietą (uwielbia w ten sposób się przedstawiać) to sprawia, że myślę o niej, jak o małej właśnie dziewczynce.

@ Chojan25: mój błąd? Dałem sobie przede wszystkim wejść na głowę. Nie zauważyłem chwili, gdy zaczynała przejmować nad nami kontrolę, że zaczęła rozdawać karty i zacząłem o niej myśleć więcej. W końcu w jej opinii jestem pier... casanovą, bo niezobowiązująco spotykałem się z innymi kobietami wcześniej, przed nią.. dobre - dla mnie to istna manipulacja z jej strony. Podstawy piszą, by nawet na takie coś odpowiadać: tak, jestem casanovą, kochanie, rucham kiedy chcę i jak chcę i kogo chcę, dodane z uśmiechem na twarzy, bez przejęcia. O kłamaniu mówiłem, że to mój ewidentny błąd. Teraz zastanawiam się, co robiłem dobrze. Tak, do podstaw sięgnę z przyjemnością, nie jeden raz : ).

@ Vikkyi: ona mnie nie szanuje, po prostu, bo ja przestałem pokazywać, że szanuję siebie. Może też mój szacunek do siebie malał po każdej tego typu akcji. Tak, jak powtarzałem, nie wiem czy chcę ją jeszcze mieć. Mówi, że boi się, że się ode mnie nie odczepi nigdy. Ja mam właśnie tę nadzieję, że jeśli się rozstaniemy, to ona odpier... się tak, że nie będzie ingerować, pokazywać się, wtranżalać w moje życie.

Dzięki Panowie za każde słowo, ostrą zjebkę i w ogóle. Seryjnie jestem wdzięczny i zastanawiam się teraz, od czego zacząć (na pewno od podstaw). Muszę przemyśleć, co powinienem w sobie zmienić, by się taka sytuacja nie powtarzała nigdy (jakoś inne kobiety łatwiej mi było spławiać w odpowiednim momencie, a tu zonk.. what the fuck?).

Myślałem niedawno o terapii, ale zbytnio nie mam pewności co do psychologów i psychoterapeutów.. Może samemu się uda (przy wkładzie porad z tego portalu i środowiska).

"Czekając na cud każdy błądzi, dochodząc do dnia, w którym B. nas osądzi"

Lampart
Nieobecny
Wiek: 29
Miejscowość: Bolesławiec

Dołączył: 2012-08-22
Punkty pomocy: 91

MrSnoofie prawdę mówi!! Zawsze czytam Twoje wypowiedzi z wielką przyjemnością, zawierają one dla mnie samą prawdę i tylko prawdę. Lecz żeby ją dostrzec trzeba samemu się przekonać, że sytuacje i wnioski zawarte w MRSnoofie wypowiedziach są prawdziwe. Trzeba przejść przez wszystkie etapy, żeby wiedzieć o co chodzi i co będzie dalej. Żeby wiedzieć dlaczego to się dzieje, dlaczego tak robi i w jakim celu. Ty odbierasz to tak samo jak ja, kiedy byłem w Twoim miejscu, jesteś zagubiony nie wiesz co robić, w głębi duszy Ci zależy (inaczej byś nie pisał tutaj) ale wiesz też w głębi serca, ze to nie ma sensu (Twoje wątpliwości), w końcu przyjdzie taki moment, że Ci "przejdzie" i zrozumiesz jak "głupi" byłeś zdasz sobie sprawę jak ona Cię traktowała "źle" i zobaczysz, ze one zawsze wracają, tylko pytanie brzmi po co wracają?

Moim zdaniem, tak samo jak w moim przypadku wracają po to, żeby się przekonać czy mogą Cie mieć!! Jak ktoś je kopnie w dupę, jak ma doła, ale nie wracają dlatego, że naglę nie wiadomo skąd zdała sobie sprawę, że Ciebie kocha!! Bo gdyby kochała to by nie odeszła, proste jak 5 metrów sznurka w kieszeni!!
Kobiety bardzo często po zakończeniu związku (tylko moje doświadczenie) lubią odwracać kota ogonem. Tak jak to było w moim przypadku
- to ona mnie zostawiła (z powodów, których dalej nie rozumiem, ona pewnie też nie), a teraz całkiem niedawno do mnie pisze, że "to ja ją olałem" no myślałem, że piedolę!! że była zagubiona i że ja nic nie rozumiałem--- i teraz wiem, że to tylko takie gierki. Piszę że teraz będzie inaczej, że się zmieniła, lecz jednak nikt tak na prawdę się nie zmienia--- to gierki, Najgorsze co możesz zrobić to wejść w tą grę , która z góry jest skazana na przegraną. Wiem, ze ciężko jest zapomnieć, wiem jak ciężko wyjść z nałogu, lecz jestem pewny że Ci się uda... Mi w końcu sie udało i teraz nie mogę sam się sobie nadziwić, że mogłem jej odpisać
" Nie chce". teraz wiem, że nie był bym z nią szczęśliwy, wiem że jej gierki nie miały by końca!! a co by było gdybym miał z nią dzieci?! i wszystko by tak wyglądało, chodził bym wiecznie smutny? zdołowany? rozżalony i bezsilny? Nie chcę tak żyć, to by było jak być żywym trupem w RESIDENT EVIL!!

na koniec dodam, jest tyle KOBIET na tym świecie, tyle różnych historii , które możesz napisać z każdą, a TY dalej chcesz oglądać "KLAN NA TVP 1" który się ciągnie w nieskończoność a z każdym odcinkiem jest jeszcze gorzej?z każdym odcinkiem rozumiesz mniej? a całość do niczego nie prowadzi?
W końcu znajdziesz swój ulubiony film, lecz jednak zanim tak się stanie musisz ich trochę obejrzeć Wink
Twoja historia , tej nieszcześliwej miłości nie jest wyjatkowa, jest podobna do mojej i powiem, Ci że znam jej finał , sęk w Tym, czy Ty się mnie posłuchasz i odpuścisz, czy będziesz dalej w to brnął, żeby się przekonać czy mówiłem prawde?

Maik

mrperf_
Portret użytkownika mrperf_
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2012-11-28
Punkty pomocy: 0

Snoofie miażdżysz system i dzięki Ci za to ; ) .

Powiem tak, jeszcze o kilku spostrzeżeniach, bo nasuwa mi się to, jak czytam Twój post. Rzeczywiście może być tak, jak mówisz, że ona w pewnym sensie (nawet przy rozstaniu) prowokuje mnie, by właśnie sprawdzić moje uczucie do niej.

Jej poczucie wartości? Stary, tu masz absolutną rację. Zauważyłem, że ona usilnie chce zakomunikować mi "spójrz jaka jestem zajebista, jak wszyscy za mną szaleją etc." - tylko co chce zakomunikować mi, skoro z mojego punktu widzenia to było tworzenie sztucznego obrazu? Nie wiem, czy szanowała siebie.

Tu dobitny przykład jest taki: "zależy mi na tym, żeby być w centrum uwagi" - to jej słowa w momencie, gdy przyleciała moja przyjaciółka, a ona podjęła z nią "walkę" o męskie zainteresowanie, w tym wrzucając mnie do jednego wora, że na pewno też skupiam się na przyjaciółce (pominę walory fizyczne, tu wygrywa moja kobieta..).

w grudniu 2010 płakała jak pojeb..., bo to ją facet zostawił, a nie ona jego. "Nie jestem kobietą, którą się zostawia. To ja zostawiam". Gdyby dalej w moich oczach była zajebista, jak było wcześniej, to byłoby w porządku.

Mówiła, że gdy nie uprawiamy seksu (np. jakieś problemy zdrowotne u niej) to ona czuje się gorsza, właśnie, że jej facet nie uprawia z nią seksu. A ona nie ma wtedy ochoty prowokować, inicjować, blablabla. W pewnym momencie (poza wyjątkami) pozostało to zupełnie na mojej głowie, ok.
Powiem Ci tyle. Zastosowałem się do tego, o czym zapomniałem ewidentnie (co jeszcze nie było moją mocną stroną) a co napisano tutaj. Zacząłem ją zwyczajnie olewać, nie odpowiadałem na gg przez większą część dnia, zajmowałem się sobą. 3 wiadomości na gygy z rzędu typu: "miłej imprezy, dobranoc". Wściekła, sprawda. Dzwoni do mnie: "no nie odpowiedziałeś mi na smsa i na gg". Potem się przerywa się rozmowa. Sms: "dupek". Wskakuję do wanny i odpoczywam, pełen chill i pełen relaks (jest błogo, nie myślę). Dzwoni, z pretensjami, że jestem opryskliwy w stosunku do niej, że "jeszcze wczoraj potrafiłeś być miły dla mnie, a dziś co?" Odpowiedziałem jej tyle: "co chcesz, żebym Ci powiedział, co?" . "Może, żebym spierdalała, bo ty już nie chcesz?". Powiedziałem tyle i uciąłem rozmowę: "o nas pogadamy w poniedziałek, ja dotrzymuję słowa. A teraz idę się wykąpać, ciao".

Ta, ona jest czymś w rodzaju nałogu. Śmieję się niejednokrotnie z jej zachowania, szczerze mam to już gdzieś, staram się ucinać tę więź etc. Ona to widzi i właśnie (z tego co mówisz) wtedy się 'budzi' i czuje, że traci. To są często cholerne emocje, malutkie ale mają wpływ jakiś. A to nie dobrze, jeśli na mnie mają, co nie? Tak jest. Ja jej nie chcę zniszczyć psychicznie (sama sobie to dobitnie robiła lata wcześniej i z pomocą też innych). Mszczą się słabi, jak rapował eldoka..

Si. Ja mam tę świadomość, jaki ma na mnie wpływ ten związek. Zrobił się toksyczny i czuję, że wiem, co z tym mam zrobić. Ot np. układam sobie plan dnia i np. sylwestra kompletnie bez jej udziału. Niezależnie od wszystkiego. Na jutro umówiłem się z byłą kochanką. Film, pogadamy, na luzie. Czyż źle robię? Nie, bo nie chcę wskakiwać od razu w nic nowego. Napiszę o tym wszystkim, jak już będzie po związku (oby prędko).

Dzięki Snoofie. Stary za wyłożenie wszystkiego na stół. Jestem wdzięczny i mam w sobie w cholerę wiary, że podołam i poukładam sobie te elementy układanki, które pominałem w sobie. Odzyskam pewność (albo osiągnę na nowo) i zastanowię się nad swoim podejściem do kobiet (od nowa ogarnę pua z lepszym efektem) + ta terapia. Pomoże.

Ave Wink.

"Czekając na cud każdy błądzi, dochodząc do dnia, w którym B. nas osądzi"