Witajcie.
Kilka miesięcy temu założyłem tu temat gdzie narzekałem na to, że zbyt rzadko dochodzi do seksu w moim związku.
Krótkie przypomnienie: oboje jesteśmy w tym samym wieku, mamy po 25 lat, mieszkamy u mnie w domu z moją mamą, do zbliżeń dochodzi ok 4 razy w miesiącu.
Po wysłuchaniu waszych porad, stwierdziłem, że trochę postaram się przyhamować ze swoim temperamentem. Czyli nie napierać na nią, dać jej więcej swobody i zająć się innymi rzeczami w życiu niż seks.
Nic to nie dało, gdyż kobieta swoją intuicje ma i nie da się jej tak łatwo oszukać.
I tu pojawia się problem. Ostatnimi tygodniami byłem jakiś taki osowiały, nie powiedziałbym, że mam depresję, ale nic nie sprawiało mi radości. Mimo, że moja sytuacja na tle zawodowym idzie mocno do przodu, rozrywki też mi nie brakuje to ja chodzę cały czas naburmuszony i bardzo łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi.
W sobotę szliśmy razem na imprezę do znajomych. Moja kobieta była zajęta przygotowaniem siebie do imprezy przez pół dnia(taki jej rytuał), a ja z tytułu, że mi wystarczy 10 minut żeby być gotowym, pojechałem sobie zająć się swoim hobby parę km od domu. Oczywiście po godzinie telefon od niej, z pretensjami gdzie ja jestem.
I taka rzecz w ostatnim czasie potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Po tym telefonie nakręciłem się, że nie jestem małym dzieckiem, żeby mnie kontrolować gdzie co i jak robię i już na mocnych nerwach jechałem do domu, ale po drodze mi przeszło. Później jeszcze było kilka takich sytuacji, które grały mi na nerwach, ale się jakoś powstrzymałem, bo nie chciałem psuć ludziom wieczoru.
Chciałem tym nakreślić sytuację, że ostatnimi dniami jestem strasznie drażliwym człowiekiem i przygnębionym.
W niedzielę wieczorem sam z siebie wynikł między nami zajebisty seks. Naprawdę był hardcore, już dawno nie dała ze sobą zrobić takich rzeczy jak w niedzielę.
I w poniedziałek nagle to całe moje przygnębienie, rozdrażnienie i ogólny wkurw jak ręką odjął. Miałem ochotę zrobić wszystko. I wtedy do mnie dotarło.
Wiem powiecie, że Ameryki nie odkryłem, ale sam siebie oszukiwałem, że potrafię żyć bez seksu, a tak naprawdę to oszustwo wpływało na każdy inny aspekt mojego życia. Kontakt z przyjaciółmi, z rodziną, chęć do robienia czegokolwiek.
Byłem jak alkoholik któremu zabrano alkohol.
Wieczorem postanowiłem z nią o tym porozmawiać, wyłożyć wszystkie karty na stół. Tak seks jest dla mnie ważny i nie da się temu zaprzeczyć choćbym chciał.
Powiedziałem jej, że nie jestem szczęśliwy. Ta częstotliwość zbliżeń jaka jest między nami, to, że dużo częściej zachowujemy się jak przyjaciele, niż jak kochankowie zabiera mi radość ze związku.
Ona odpowiedziała, że również nie jest szczęśliwa. Jako powód podała mieszkanie z moją mamą. Że to wpływa na jej nastrój, na jej libido, tak samo mocno, jak seks na mój humor. Że cały czas odczuwa negatywne skutki mieszkania w trójkę.
Jesteśmy w takiej sytuacji, że już teraz stać nas na to, żeby wynająć coś razem.
Jednak ja mam obawy, dlatego, że jeżeli pomimo tego, że mieszkamy sami, w kwestii intymnej nic się nie zmieni, stanę na bardzo poważnym "rozdrożu".
Wiem, że muszę spróbować, żeby ratować naszą radość z bycia razem, ale będzie to w formie poważnego testu.
Ja nie chcę, żeby ona uprawiała ze mną seks bo ja tego wymagam, tylko żeby ona sama z siebie tego chciała.
Bo poza tą kwestią jest dla mnie super kobietą pod każdym innym względem i nie chciałbym przez seks przekreślić naszej wspólnej przyszłości.
Czy to normalne, żeby to było aż tak istotne dla faceta?
Może to ze mną jest coś nie tak? Coś w rodzaju uzależnienia?
Kiedyś myślałem o sobie, że jestem romantykiem, że bardziej liczy się dla mnie pocałunek, przytulenie, ciepło i miłość, a dziś wychodzi na to, że jestem niewyżytym seksualnie facetem.
Wiem, że długi wpis, ale chciałem się podzielić swoim problemem, i może ktoś z was wyrazi swoją opinię na ten temat? Może ktoś był w podobnej sytuacji? Pozdrawiam.
"Czy to normalne, żeby to było aż tak istotne dla faceta?
Może to ze mną jest coś nie tak? Coś w rodzaju uzależnienia?"
Spokojnie! Facet ma dwie głowy i czasem myśli nie tą co wszyscy przypuszczają. Jakby jurność była czymś nienormalny, to by tej strony nie było. Jak na moje, wszystko z tobą jest ok.
Pies, który się boi, gwałtowniej ujada, niż gryzie. ~Kurcjusz Rufus
bitch please..."co dwie głowy to nie jedna" xD
"you must burn before you can shine"
Tylko tu właśnie zaczynają się schody. Trzeba wybrać między miłością a wyuzdanym życiem seksualnym.
"Jednak ja mam obawy, dlatego, że jeżeli pomimo tego, że mieszkamy sami, w kwestii intymnej nic się nie zmieni, stanę na bardzo poważnym "rozdrożu""
na jakim rozdrożu? Wrocisz do mamusi?
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Odpowiadając na pytanie to tak. Tylko do końca nie rozumiem Twojego pytania, mógłbyś bardziej rozwinąć myśl?
a ja do konca nie rozumiem dlaczego uzalezniuasz mieszkanie z mamusią od posiadania lub nie dobrego seksu z nią? I juz kompletnie nie rozumiem, dlaczego do mamuni chciałbys wrocic, gdyby się okazało, ze ci sie seksualnie z laską nie układa.
był kiedyś taki Edyp...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Gdybym się rozstał z obecną kobietą, to czemu miałbym nie wrócić? Dobrze mi to służy finansowo. Tak, wiem jak to wygląda w oczach kobiet kiedy mówi się, że mieszkam z mamą.
Poza tym uzależniam nie jakość, a częstotliwość seksu od tego, że mieszkamy z moją mamą. I nie ja, tylko ona.
"nakręciłem się, że nie jestem małym dzieckiem, żeby mnie kontrolować gdzie co i jak robię"
Jesteś.
Bo:
mieszkasz z mamą, mimo że już dawno mógłbyś się wyprowadzić.
Kobiety nie lubią uprawiać seksu z chłopcami. Wolą to robić z mężczyzną.
Podejmij decyzję, zaryzykuj, a nie siedź trzęsąc tyłkiem i myśląc, co to będzie, gdy się wyprowadzicie, a panna nadal nie będzie inicjować seksu.
Wiesz co, przyznam Ci 100% racji. Czas wziąć byka za rogi.
Staaary. Wybacz, ale panna ma rację, a wyprowadzić to się powinieneś ale nie ze względu na opcje częstszego seksu (możliwy zawód i kolejne wymówki z jej strony), tylko po to aby się usamodzielnić i zyskać prawdziwą pewność siebie, jaką daje życie na własny rachunek.
Ja też spory kawałek czasu mieszkałem czy to z rodzicami, czy w ich okolicy, głównie ze względu na finanse, wolną chatę i powiem Ci, że teraz nawet robienie sobie całych zakupów, gotowanie, pranie, sprzątanie, prasowanie itd. to wszystko daje mi od chuja frajdy i takiego luzu na bani, bo czuje i wiem, że jestem zdany totalnie na siebie i sobie zajebiście radze. SAMEMU!
Polecam samodzielność.
PS. A panna i tak jest cierpliwa, że z 25 letnim bykiem się ciśnie razem w domu z mamusią. Ja rozumiem, czasy ciężkie, hajs się musi zgadzać, ale dla lasek to jest kurewsko nieatrakcyjne jak facet którego stać na mieszkanie samemu woli siedzieć u mamy.
____________________________________________
"Umysł jest jak spadochron. Działa tylko kiedy jest otwarty" - Albert Einstein
"Gdybym się rozstał z obecną kobietą, to czemu miałbym nie wrócić? Dobrze mi to służy finansowo. Tak, wiem jak to wygląda w oczach kobiet kiedy mówi się, że mieszkam z mamą"
Spoko ja mam 32 lat i mieszkam z rodzicami;)Choć kiedyś też mieszkałem sam i ostatnie kilka miesięcy również;) W Twoim wieku to może być jeszcze spokojnie do zrozumienia, więc nie daj sobie wmówić, że już powinieneś iść na swoje zwłaszcza jak czasem dużo do powiedzenia mają aspekty finansowe.
Mieszkanie z rodziną - jedno drugiemu czasem nie równe.
Jako powód podała mieszkanie z moją mamą. Że to wpływa na jej nastrój, na jej libido, tak samo mocno, jak seks na mój humor.
mieszkałem z rodzicami, moje ex czasem mieszkały z rodzicami, potrafiliśmy cichutko zamknąć drzwi na kluczyć i zrobić szybki numer od tyłu, czasami w piwnicy, czasami w samochodzie, czasami zrzuta na pokój w hotelu (np. w połączeniu z wieczorną imprezą)
dla chcącego (dla chcącej) nic trudnego, jak pisałem przyzwyczajaj się do proszenia albo przeczytaj mojego ostatniego bloga
they hate us cause they ain't us
No właśnie masz też dużo racji. Sam jej powiedziałem, że jeżeli ktoś chce, to zawsze znajdzie się okazja, ale żeby coś wyszło to potrzeba chęci dwóch osób. Z drugiej strony, teoretycznie każdy ma inny charakter i może to dla niej zbyt duża blokada.
Jakie "może"?
Przecież jasno i wyraźnie Ci powiedziała:
"Ona odpowiedziała, że również nie jest szczęśliwa. Jako powód podała mieszkanie z moją mamą. Że to wpływa na jej nastrój, na jej libido, tak samo mocno, jak seks na mój humor. Że cały czas odczuwa negatywne skutki mieszkania w trójkę."
Ją nie jara mieszkanie z Twoją mamą za ścianą.
Dla niej to jest OBCY człowiek.
Który ją krępuje.
Może chce połazić nago po mieszkaniu?
Może chce uprawiać spontaniczny seks na stole w kuchni?
Na pralce? Na podłodze w korytarzu?
Itd.
A nie grzecznie i pod kołderką i cichutko, bo mamusia usłyszy.
A Ty zamiast skorzystać z tej wiedzy, siedzisz i labidzisz.
Sądzę, że na 100 kobiet mających do wyboru: mieszkanie tylko z partnerem a mieszkanie z partnerem i rodzicami/teściami - znaczna większość wybierze pierwszą opcję.
Twoja panna Ci to klarownie i jasno powiedziała. Ona nie chce mieszkać z Twoją mamusią. Chce więcej intymności.
Przy okazji: mieszkanie z mamusią (bo tak wygodnie, bo taniej, bo mamunia obiadek zrobi itd...) jest wybitnie niemęskie. I może każdy pitolić jakieś kocopoły, jakie to fajne, bo on tak mieszkał. Może i fajne dla niego (i dla mamusi), ale nie w oczach kobiety (potencjalnej partnerki).
Zawsze mężczyzna samodzielny (własne lokum, niezależność od rodziców) przedstawia większą wartość, niż taki, który mieszka z rodzicami, w swoim pokoiku, gdzie trzyma książki, gitarę, a mamusia układa mu w szafie wyprane ciuszki.
Zawsze mężczyzna samodzielny (własne lokum, niezależność od rodziców) przedstawia większą wartość, niż taki, który mieszka z rodzicami
zawsze kobieta, która potrafi jasno zakomunikować partnerowi co jej nie pasuje w związku przedstawia większą wartość niż taka, która zamiast tego napierdala seksualnymi dąsami ...
they hate us cause they ain't us
Chyba mu zakomunikowała?
Miała rozrysować?
to może ja ci rozrysuję:
KILKA MIESIĘCY temu założyłem tu temat gdzie narzekałem na to, że zbyt rzadko dochodzi do seksu w moim związku
W niedzielę wieczorem 01.10.2015
Ona odpowiedziała, że również nie jest szczęśliwa. Jako powód podała mieszkanie z moją mamą.
KILKA MIESIĘCY
POWIEDZIAŁA
już rozumiesz ?
they hate us cause they ain't us
"założyłem tu temat gdzie narzekałem na to, że zbyt rzadko dochodzi do seksu w moim związku"
słowo klucz: TU ZAŁOŻYŁEM , TU NARZEKAŁEM...
Chyba, że to my wszyscy jesteśmy tą laską, z którą autor ma problem?
A panna jest be i fuj, bo TU go nie przeczytała (tematu) i TU nie mogła mu odpowiedzieć? Bo szklanej kuli NIE MA?
Autor porozmawiał z panną i autor OD RAZU uzyskał odpowiedź. Na dodatek jasną, klarowną, jednoznaczną i wyczerpującą. BTW - czemu zamiast pisać TU posty, jak rozwiązać problem, od razu nie pogadał z dziewczyną? te kilka miesięcy temu? Czyja to wina? Nasza? Panny?
I co robi autor z jasną odpowiedzią panny(prostą, jednoznaczną)?
Ano znów TU pisze i się konsultuje z nami (którzy znamy sytuację z zewnątrz, z jednej strony - jego, i na dodatek powierzchownie), zamiast pomyśleć samodzielnie i podjąć jakąś decyzję, co zrobić dalej (a przecież posiada już wiedzę, co nie pasuje pannie).
Ale to panna jest be. Bo nie chce się bzykać pod kołdrą, po cichu i wieczorkami, albo w niedzielę, gdy teściówka idzie kościoła. Jest be, bo spadło jej libido. Mnie też by spadło. Normalne kobiety lubią mężczyzn, nie chłopców mieszkających z mamusią.
Chyba, że uważasz, że ma zacisnąć zęby i dawać mu (wbrew sobie i swoim potrzebom) w imię ojczyzny?
Chyba, że uważasz, że ma zacisnąć zęby i dawać mu (wbrew sobie i swoim potrzebom) w imię ojczyzny?
jak pożycie seksualne w związku określasz mianem "dawania" to już mniej więcej wiem o co chodzi i się nie dogadamy
they hate us cause they ain't us
Chodzi o ten jeden konkretny przypadek, i to był sarkazm panie szukający kobiety z poczuciem humoru, podczas gdy sam go nie masz.
A poza tym i tak się nie dogadamy (jesteś laikiem, jeśli chodzi o długie związki)
panie szukający kobiety z poczuciem humoru, podczas gdy sam go nie masz
jesteś laikiem, jeśli chodzi o długie związki
Low Quality Bait
they hate us cause they ain't us
Dokładnie,
Numerki i to wcale nie krótkie miałem nawet w sytuacjach kiedy rodzice dziewczyny byli za ścianą w kuchni, w drzwiach do pokoju nie było zamka a zamiast szyby w nich była tektura.
Jeśli dziewczyna będzie chciała to sposób się zawsze znajdzie, czy to w domu czy w hotelu, wydaje mi się, że problem leży gdzie indziej.
aloe co ty bredzisz? co "bedzie chciala"!
Jeden (np. ziomal) najchetniej robilby to na otwartej przestrzeni, zeby wszyscy widzieli i słyszeli, ale zdecydowana wiekszosc woli w atmosferze intymnosci. I tyle.
A ze autor - niunius mamuni od cycka sie nie moze oderwac to ma, jak ma.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
To są hotele, pokoje, cokolwiek. Pisze, że stać go na wyprowadzkę a na wynajęcie pokoiku lub domku na numerek go nie stać?
Zresztą, jak panna wyrobiła sobie obraz maminsynka w głowie i uznała, że jest niemęski to wątpię, że po przeprowadzce coś się szybko zmieni. Chociaż własny kwadrat zawsze na +.
jakie hotele!!! A co by mamusia powiedziała...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Wyprowadź się i zrób to dla siebie, to potrzebne doświadczenie życiowe. Nie pisz tu więcej do póki tego nie zrobisz. A swoją drogą sama podała Ci rozwiązanie na tacy.
Inna sprawa czy rzeczywiście coś to zmieni - ja sądzę że nie. Zgranie się libido w związku jest diabelnie ważne. Nie jesteś dziwny tylko masz większe potrzeby od niej. Ona to wie i tym Cię terroryzuje
Daj znać jakie były rezultaty
Stary, Kobieta moim zdaniem dała jasno do zrozumienia dlaczego tak się dzieje (rzadki seks), Moim zdaniem 4 razy w miesiącu to nie jest mało, ale każdy z nas ma inaczej i dla Ciebie to akurat stanowczo za mało. Jeżeli chodzi o mieszkanie z mamą czy rodzicami to ja gdybym miał taką możliwość finansową to wynająłbym lub kupił mieszkano. Twoja kobieta może kiedy zobaczy, że postawiłeś na samodzielność i macie własny kąt to też będzie miała więcej ochoty na seks, może mieszkanie z Twoją mamą w jakimś stopniu ją krępuje i te zbliżenia są rzadkością. Ale nie rób tego też tylko dla swojej kobiety, rób to dla siebie, bo może też być tak, że nawet kiedy zamieszkacie we własnym "M" to pod względem seksu nic się nie zmieni, trudno, nie ta to inna, ale zawsze jesteś na swoim i ewentualny inny związek będzie już bardziej swobodny, bez mamy za ścianą. Jednak ja bym nie skreślał kobiety tylko dla tego, że uprawia seks z Tobą 4 razy w miesiącu, może zastanów się nad poradą u seksuologa. Skoda tracić kobietę przez własne problemy...
Pozdrawiam,
Siemanko. Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Widzę, że dużo osób myśli, że jestem maminsynkiem, ale zapewniam, że tak nie jest. Miała miejsce w naszej rodzinie tragedia, która mnie zmusiła do zostania przez ostatni czas z mamą. Nie chcę wnikać w szczegóły, ale myślę, że macie rację, mieszkając i z mamą i z dziewczyną nigdy nie będę w 100% "wolny".
Jednak już kilka miesięcy temu kiedy w końcu mogliśmy sobie pozwolić na wyprowadzkę szukaliśmy mieszkania, obejrzeliśmy dwa, nie spodobały się pannie i potem jakoś temat ucichł, jakoś nikt, ani ja, ani ona, nie mieliśmy parcia na wyprowadzkę, aż do teraz.
Decyzja zapadła, wyprowadzamy się, w najbliższych tygodniach porządnie skupimy się na tym i podzielę się z wami co było dalej
Decyzja zapadła, wyprowadzamy się
no to tera będziesz miał orgie co drugi dzień
they hate us cause they ain't us
"Zawsze mężczyzna samodzielny (własne lokum, niezależność od rodziców) przedstawia większą wartość, niż taki, który mieszka z rodzicami"
To zawsze powinno się zastąpić słowem przeważnie, bo czasem można się bardzo pomylić;) Myślę, że jestem tego żywym przykładem.