Cześć. Spotykałem się z dziewczyną trzy lata. Miesiąc temu napisała mi, że poznała kogoś innego i nie chce mieć ze mną kontaktu. Nie wnikam w to czy faktycznie kogoś ma czy wymyśliła taką bajkę żeby się mnie pozbyć.
Ale jest jedna sprawa która nadal nie została wyjaśniona. Otóż ona przed tym wydarzeniem pożyczyła ode mnie pieniądze. Dla jednych dużo, dla innych mało - 6000zl. Mam na to dowody i świadków.
I tutaj moje pytanie. Warto się z nią szarpać w sądzie czy uznać to za koszt nieudanej inwestycji? Z jednej strony ludzka uczciwość, z drugiej strony nerwy i przepychanie się z nią.
Nie chce się na niej mścić. Nie planuje też jej odzyskiwać na siłę. Zastanawiam się po prostu czy zakończyć ten etap tak jak jest czy zakończyć go dopiero po rozliczeniu z nią czy nie robić nic i zostawić sobie furtkę do tej znajomości. Sprawa jest dość świeża więc nie wiem co będę czuł za jakiś czas.
btw zanim powiedziała, że ma kogoś innego podobno 2 miesiące kręciła z nim na boku
No skoro mówi że ma innego to pewnie ma.
A jak kłamie to jest szurnięta bo to dosyć krzywdzący sposób na rozstanie.
Odzyskaj kasę jak potrzebuje to niech doi nowego gościa.
Już Ci powiedziała że nie odda?
6k piechotą nie chodzi, możesz sobie za to zrobić nie lada wakacje.
Nie atakowałem jej w żaden sposób po tym co napisała. Nie robiłeś jej nawet wyrzutowe. Zapytałem normalnie kiedy planuję się ze mną rozliczyć a ona przemilczała temat. Nie odpisała nic. Ja raczej nigdy bym się nie zachował w taki sposób. Więc jedyna opcja na odzyskanie tej kasy to sprawa w sądzie do której namawiają mnie osoby znające temat.
Nie zastanawiam się nad tym i nie analizuje tego, ale ona po 3 miesiącach tego jej niby związku już planuje ślub XD To już podobno narzeczony a nie chłopak
Nie wiem czy jej aż tak odbiło na czyimś punkcie czy faktycznie jest szurnięta i wymyśla takie historie. A może oboje są szurnięci i faktycznie się pobiorą.
W tych czasach wziąć ślub i rozwód to jak skoczyć do Żabki po piwo. Kiedyś ślub to była przemyślana decyzja albo przymus, teraz ludzie myślą inaczej.
Nie zdziwiłbym się gdyby ta laska za rok czy dwa odezwała się do ciebie jako rozwódka albo samotna matka z bombelkiem.
Sam miałem podobną sytuację kiedy książe z bajki po czasie okazał się tyranem.
Mimo wszystko próbuj odzyskać swój hajs. Pamiętaj o tym, że poświęciłeś czas i energię aby zarobić te pieniądze.
Jeśli masz dowody i świadków to poinformuj ją, że ma tyle i tyle czasu na oddanie albo spotkacie się w sądzie.
Jesli nie będzie chciała oddać kasy to znaczy, ze to beczelna sucz. O nią sie nie martw. Martw sie o kasę bo 6k to nie mało.
też miałem podobną sytuację, że moja narzeczona poznała gościa pare tygodni wcześniej i sie rozstalismy. Po niecałym roku ślub. A teraz jest po rozwodzie z 2 bombelkami. Tylko to było 10 lat temu a rozstała sie dosyć szubko. Na szczęście nigdy sie nie odezwała, bo wiedziała, ze nie ma po co.
Ona waliła Cie po rogach jak byliście razem, czyli daj sobie z nią spokój, tylko walcz o kasę i jak się chujowo czujesz o odzyskanie siebie.
Za 6 tys to masz 2 wycieczki fajne po europie
Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne – żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Wysłałem jej pieniądze przelewem. Chciała pożyczyć więc przelew jest opisany jako pożyczka. Dodatkowo sama napisała wtedy w sms kiedy odda.
Ale nie oddała bo się w innym zakochała, haha
Umowa ustna to też umowa.
To laska jest zdrowo jebnięta jak myśli, że nie będzie musiała oddawać.
Ona tak ma, że cwaniakuje jak ma faceta
Jak mnie kiedyś poznała to do swojego byłego też cwaniakowala. Dlatego napisałem, że jedyna opcja to sąd bo z nią się nie da normalnie rozmawiać - albo nie odpisze nic na wiadomość albo zacznie cię wyzywać. Dlatego unikam z nią kontaktu.
Ogólnie to po zakończeniu związku można dużo się dowiedzieć o człowieku. Jak przez cały okres naszego związku była w porządku i dało się z nią dużo fajnych rzeczy zrobić tak przy końcówce pokazała wszystkie swoje najgorsze cechy. Może dlatego to rozstanie mnie jakoś specjalnie nie boli.
Mi jest nawet czasami ciężko w to uwierzyć, że ona się tak zachowuje ale chyba ktoś ją solidnie zmanipulował i złote góry jej obiecał.
Witaj
Jedyna nauka jaką powinienes wyciagnac na przyszlosc z tej relacji, to nauka asertywnosci. Ta dziewczyna powinna juz calkowicie stracic dla Ciebie wartosc po tych akcjach. Po takim czyms nie ma powrotów, zrozum to. Natomiast kwestie finansowa musisz rozwiazac, madrze zrobiles robiac jej przelew z takim opisem, smsy trzymaj. Twoja kolejna wiadomosc powinna brzmiec:
"Czesc.Słuchaj, rozliczmy sie jak ludzie z tych 6 tys co Ci pozyczylem. Daje Ci czas do dnia ... inaczej bede zmuszony zglosic temat na policje. To moja ostatnia prosba w tej sprawie. Pozdrawiam"
Tak dokladnie powinna brzmiec Twoja wiadomosci. I to jest Twoja najwazniejsza lekcja, dbaj przede wszystkim o siebie w relacji a juz w szczegolnosci chron siebie i swoje interesy jak kobieta jest funta kłaków nie warta. Wartosc tej kobiety w skali 1-10 oceniam na wartosc ujemna takze tutaj przede wszystkim zawalcz o swoj interes.
Pozdrawiam
Dokładnie taka wiadomość jej napisałem.
Dodałem nawet, że wolałbym abyśmy się normalnie rozliczyli jak ludzie a nie obrzucali się gównem w sądzie bo mam dużo brudów na nią. Jestem w stanie udowodnić, że nie tylko mnie oszukała na hajs. Jej znajomi mi dużo opowiedzieli jakie wałki robiła.
Odczytała ale olała. Więc będziemy się przepychać, trudno.
Nie oceniam ciebie bo miłość bywa ślepa i zgubna (zwłaszcza gdy ktoś ma fajne cycki), ale trafiłeś na typową księżniczkę która żyje z przekonaniem, że jej się wszystko należy. Stary ciesz się, że to już koniec. I współczuj temu nowemu typowi. Jeśli on faktycznie oświadczył się jej po kilku miesiącach to nie wie w co się pakuje bo nawet jej nie zna. Pomyśl jakbyś się czuł gdybyś był z nią po ślubie, miał dzieciaka a ona odwaliłaby taki numer. Takich ludzi trzeba od siebie odpędzac.
"Kochajmy się jak bracia, rachujmy się jak Żydzi" - maksyma wielu znana, acz przez lekkomyślnych pomijana.
Osobiście uważam, że Pańska "ex-partnerka" jest zobowiązana oddać całą kwotę zaciągniętego długu, ponieważ nie jest Pan instytucją charytatywną, mogącą pozwolić sobie na bezzwrotne ofiarowanie pieniędzy potrzebującym, czy też bankiem/parabankiem zdzierającym niebotyczne odsetki, dlatego w Moim skromnym odczuciu, ma Pan pełne prawo domagać się zwrotu pożyczki (zwłaszcza, gdy pożyczkobiorczyni zadeklarowała konkretny termin).
Ponadto, tak jak Pan zauważył żadna zemsta czy chęć powrotu do rzeczonej niewiasty nie powinny wchodzić w grę. "Szczeniackie" zakończenie trzyletniej relacji partnerskiej poprzez wiadomość tekstową zamiast konfrontacji "twarzą w twarz", poprzedzone sekretnym romansem to obowiązkowo "wilczy bilet".
Użytkownik "Dobrodziej z Północy" w krótkich, żołnierskich słowach udostępnił nam bardzo fajny patent na problematykę finansową, który możemy uelastycznić wedle własnych potrzeb.
Pozdrawiam.
"Rozstanie to próba charakteru - dla wielu najtrudniejsza"
Pozwolę sobie jeszcze na krótką odpowiedź względem Forumowicza "Senseii", odnośnie związków małżeńskich.
Otóż zgadzam się z Panem, iż współcześnie młodzież (nawet ta starsza) lekkomyślnie dąży do ślubu kościelnego/cywilnego z potrzeby umocnienia swojej relacji, w której z czasem pojawiają się dzieci. Aczkolwiek występują na tym świecie jeszcze pary, które poprzez deklarację przed ołtarzem tylko umocnią swą relację do maksimum.
Kogo mam na myśli?
- Oczywiście moją ex-partnerkę.
Dlaczego?
- Ponieważ po rozstaniu ze mną, nader szybko związała się ze swoim kochankiem-sąsiadem, lecz z tej relacji (nie wiem ile trwała) przeszła do swego aktualnego partnera, z którym jest już 3-4 lata.
Od samego początku ich związku na ich profilach FB regularnie wstawiają wspólne zdjęcia z wyjazdów wakacyjnych, zimowych, uroczystości rodzinnych, sylwestrów, bez okazji, a nawet profesjonalnej sesji fotograficznej. Zawsze uśmiechnięci, całują się, piszą sobie miłosne sentencje do zdjęć oraz pięknie komentują owe. W tym roku dojdzie do ich uroczystości zaślubin, i powiem Panu, że jestem w stanie zagwarantować na słowo, że to miłość pełną parą i obydwoje pozostaną zgodnym małżeństwem do końca życia.
Drugim przypadkiem jest koleżanka mojej ex - ona również bardzo fajnie pokazuje się na portalach społecznościowych, relacjonując wspólnie spędzony czas z partnerem, dzieląc z nim wspólnie już kilka lat.
Trzecia to para moich sąsiadów, którzy są parą od czasów gimnazjum i w tym roku, także staną przed ślubnym ołtarzem, cementując wieloletni związek w poważne, zgodne małżeństwo.
Wszystkie trzy przypadki uważam, za kandydatów do relacji "na całe życie", bo o ile nie mogę powiedzieć na bank jak wygląda codzienność każdej z tych par, o tyle mniemam, że wszyscy oni dobrali się jak "w korcu maku", dzieląc się wspólnym szczęściem.
Pozdrawiam.
"Rozstanie to próba charakteru - dla wielu najtrudniejsza"
Ale ty oceniasz to wszystko jedynie na podstawie wpisów na FB, gdzie jak wiadomo nie jest to prawdziwy świat. Tam wszyscy odnoszą sukcesy i mają cudowne życie. Nikt nie pisze o swoich niepowodzeniach.
Kiedyś czytałem badania jak żony oceniają swoich mężów na FB i w Google tzn. jakie słowa temu towarzyszą. W postach na FB były to w przewarzającej mierze słowa pozytywne typu: kochany, przystojniak, romantyczny, misiaczek, połączone z pięknymi zdjęciami z walentynek i rocznicy ślubu. W zapytaniach do Google były to już słowa negatywne typu: mój mąż jest leniem co robić?, mój mąż jest bałaganiarzem, mój mąż zrobił się gruby.
Więc to że profil twojej ex i twoich znajomych wygląda tak cudownie wcale nie musi oznaczać, a nawet na pewno nie oznacza, że ich życie wygląda tak różowo.
Panie "Dobrodzieju z Północy" nikt nikogo nie dokarmia, spokojnie.
Panie cali, bardzo dziękuje za opisanie nader ciekawego eksperymentu, acz zastosowałem wymienione powyżej przykłady, jako żywe dowody na kandydatów do długoletnich związków, szczęśliwych zarówno wirtualnie, jak i relacjach na żywo.
Mam na uwadze, że nikt nie jest nieomylny (zwłaszcza ja), aczkolwiek od czasu do czasu dochodzą do mnie słuchy o parach, które rozchodzą się po latach, a nawet szybciej, szczególną perełką dla mnie były dwie historie:
- W pierwszej małżeństwo już po miesiącu od ślubu przeszło w stan separacji, a następnie orzeczono dość szybko rozwód,
- W drugiej rok od ślubu doszło do rozwodu, bowiem Pan Młody spotkał na swej drodze inną kobietę, w której się zakochał i postanowił rozstać się z Żoną,
Oczywiście, młodsze pokolenie nadużywa instytucji małżeństwa, co jest bardzo irytujące, ponieważ prowadzi to do degradacji i dyskredytacji stabilności instytucji małżeństwa w społeczeństwie, która jest swego rodzaju wyznacznikiem normy moralnej.
Ponadto trend zbyt szybkiej zabawy w "dom", również nie jest zbyt zdrowy, albowiem po kilku latach, któraś ze stron w końcu pragnie nadrobić stracone lata, zakosztować innej relacji, poczuć zew wolności, a po czasie czując, że stracili swoją szansę na rozwój lub "lepsze życie".
Nie oskarżam wszystkich par o lekkomyślność, gdyż są przypadki, gdzie młodzi od samego początku dorosłego życia skutecznie trzymają tego "byka za rogi", jednak wiele osób nie jest gotowych na wczesne "ognisko domowe".
"Rozstanie to próba charakteru - dla wielu najtrudniejsza"