Cześć.
Od pewnego czasu, a właściwie kilku miesięcy, zaliczam stopniowy regres, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie, czy też ogólnie - z ludźmi.
Problem polega na tym, że nie potrafię utrzymać długofalowo interakcji z drugą stroną, co kiedyś bardzo dobrze mi wychodziło. Dodatkowo mam wrażenie, że swoją osobą odstraszam laski, mimo że moja gadka się znacząco nie zmieniła. Jedyne, co się faktycznie zmieniło to wygląd, natomiast na lepsze (trenuję na siłowni oraz sporty walki), ponieważ dużo schudłem, odsłoniłem 6pack, moje mięśnie są bardziej widoczne niż wcześniej i nie wyglądam już jak taki kloc. Moim zdaniem jest to znacząca zmiana na plus - jak i wielu moich znajomych.
Laski, które kiedyś byłyby mną zainteresowane i skore do interakcji, teraz najczęściej mnie zlewają albo wprost wspominają, że im się nie podobam, że szukają czegoś innego.
Co najgorsze, nie wiem gdzie leży problem, wygląda na to, że po prostu jakoś odstraszam tych ludzi i nie widzą we mnie takiego fajnego gościa, jak kiedyś.
Stąd moje pytanie, czy kiedyś mieliście podobny przestój i jak, w końcu, z tego wyjść? Nie ukrywam, że zmagam się z tym już od jakiegoś czasu, co trochę mnie uwiera i chciałbym jak najszybciej odwrócić tę tendencję.
Może dać sobie na jakiś czas spokój z tym wszystkim i wrócić za kilka miesięcy, gdy po prostu będzie ku temu lepsza okazja?
No i co teraz red pillowcy? xD
Nie przeczytali, zajęci waleniem konia.
Kolejny tego typu temat. "Laska mi powiedziała, że się jej nie podobam".
Czytałeś kiedykolwiek o sukotarczy i shittestach?
Wiesz w ogóle jak się przez to przebijać? Czy raczej godzisz się z tym, że laska mówi "nie podobasz mi się" to załamka i olewasz?
Nie odbijasz piłeczki tekstami typu: nie pytałem ale dziękuję, włożę tę informację do lodówki, bo taki chłód zawiał lub powtórzysz mi to samo na 3 randce itp itd.
Widzisz.. W życiu od zaprzyjaźnionych panien słyszałem nieraz zwrot "on mi się w ogóle nie podobał a jesteśmy razem już 5 rok". Lub "nigdy nie sądziłam, że będę z kimś takim (chodzi o zawód)". Wieeeeele takich sytuacji spotkałem w życiu.
Ogólnie jedyne co musisz robić i wiem pewnie, że nic nie zrozumiesz z tego co napiszę albo zrozumiesz ale nie przełożysz na życie, bo będzie Ci się wydawało zbyt trudne, mimo że nic nie musisz robić, bo to tylko mental i Twoja głowa, a głowę ogarniasz na 2 sposoby:
1) sam
2) specjalista
Zacząłbym od zmiany koncepcji z "odstraszam tych ludzi i nie widzą we mnie fajnego gościa" na "ich strata jak nie chcą ze mną to pójdę z kimś innym, sam świetnie też się bawię". Później zmieniłbym myślenie na temat wyglądu tj sixpack, mięśnie bardziej widoczne itp itd. Fajnie, że dbasz o siebie ale musisz to robić dla siebie w 70% minimum, żeby czuć się z tym lepiej, jeśli robisz to tylko po to, żeby mieć "lepsze wyniki wśród kobiet" i widzisz, że mimo to Ci się nie udaje to odpuścisz i się załamiesz. Tutaj przykład: wiele fajnych kobiet z "fajnymi ciałami" nie ma nic ciekawego do powiedzenia, miło się na nie tylko patrzy. Wyobraź sobie ferrari z zewnątrz, wręcz ociekające złotem a w środku posklejane siedzenia od żuka z małym fiatem i jeszcze kierownica od poloneza.
Następnie zacznij poznawać innych ludzi. Nie ludzi z siłowni, nie superlaski modelki. Zwykłych ludzi. Ludzi z IT, ludzi tzw mózgów, dziewczyny typu pielęgniarki, lekarki. Nie nastawiaj się na poznawanie karate mistrzów, triumfatorów nagrody spermiarz roku albo panien z konkursu najgłębsze gardło listopada.
I kolejna sprawa i najważniejsza: usiądź, uznaj: a pierdolę to. Puść sobie ulubioną nutę, zrób kawy I NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE ZASTANAWIAJ NAD TYM CO JEST NIE TAK. Rób swoje, działaj, nie oczekuj za wiele, zobaczysz ile samo Ci wpadnie w ręce.
Paradoksalnie najlepsze i najbardziej wartościowe dziewczyny poznawałem właśnie w podobnym stanie jak ty. Tj nie tyle "odtrącenie" co zmęczenie dotychczasowym towarzystwem, szukałem po prostu nowego, bez nastawienia na: seks, związek, superpanne modelke, superprzyjaciela kumpla.
Te cechy ludzi możesz znaleźć W KAŻDYM, musisz tylko odpowiednio poznać i się przypatrzeć.
Spotykałem się niedawno z dziewczyną totalnie nie w moim guście. Nie podobała mi się ale miała zajebisty głos i fajnie się uśmiechała. Spędziłem z nią kilka nocy, jak widziałem jak leży i śpi to zacząłem się zakochiwać, dzięki niej zrozumiałem, że w każdej dziewczynie można dostrzec jej wewnętrzne piękno, nie tylko w Twojej idealnie wymarzonej partnerce.
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Dzięki za odpowiedź. Zaciekawił mnie aspekt przebijania się przez te opory, mógłbyś go rozwinąć?
To nic innego jak LEKCJA 5 admina z kategorii podstawy..
https://www.podrywaj.org/lekcja_...
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Zgadzam się w pełni, niewielkie oczekiwania, ciekawość drugiej osoby i świadomość tego co samemu chce się wnieść i co jest wartościowe.
A to:
"Spotykałem się niedawno z dziewczyną totalnie nie w moim guście. Nie podobała mi się ale miała zajebisty głos i fajnie się uśmiechała. Spędziłem z nią kilka nocy, jak widziałem jak leży i śpi to zacząłem się zakochiwać, dzięki niej zrozumiałem, że w każdej dziewczynie można dostrzec jej wewnętrzne piękno, nie tylko w Twojej idealnie wymarzonej partnerce."
Święte słowa, spotykałem się 3 miechy właśnie w ten sposób, od braku nastawienia na cokolwiek, przez burzliwy romans z ogromem seksu, otwarciem na bdsm, paroma wyjazdami, zupełnie nie mój typ a tez się zabujałem. I przez chwilę myślałem, że to ona jest wyjątkowa, ale złapałem się na tej iluzji w porę i tu ładnie to podsumowałes, brawo: "w każdej dziewczynie można dostrzec jej wewnętrzne piękno, nie tylko w Twojej idealnie wymarzonej partnerce."
Mozliwe, ze nielubi przypakowanych bo kojarza jej sie z zapatrzonymi w siebie typami, ktorzy tylko siedza na silce.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
wyjdz na dg/ng zrób 50 podejść to się dowiesz