Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Przyszłość z nią czy bez niej?

8 posts / 0 new
Ostatni
divaner
Portret użytkownika divaner
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Turek

Dołączył: 2012-03-12
Punkty pomocy: 5
Przyszłość z nią czy bez niej?

Drodzy Panowie, ostatnimi czasy żyje uczuciem rozdarcia wciąż potęgującym uczuciem rozdarcia...
Otóż moja sytuacja wygląda tak, że jestem w 11 miesięcznym związku z najwspanialszą kobietą jaką miałem okazję poznać, a poznawałem ich wiele. Ona bardzo o mnie dba, czasem mam wrażenie, że bardziej myśli o mnie niż o sobie. Jest bardzo dobrze wychowana, a rozmowy w których płacze i zdania jakie wypowiada pokazują jej dojrzałość, wyjątkowość i mądrość. Sytuacja w jej domu natomiast psuje wszystko. Mieszka z mamą i babcią, które zaplanowały już jej wszystko. Szkoła, studia, nauka, nauka, nauka, tylko to się dla nich liczy. Ona mając 18 lat nie może nawet ze mną jechać na wakacje, nawet jeśli chodzi o spotkania ze mną, to jej babcia i mama sprawiają wrażenie jakby czuły się najlepiej gdy wszystkie córki tylko siedzą w domu. Ja mam możliwość i zawsze marzyłem o tym by wyjechać do włoch, mam też możliwość pracy w szwajcarii. Marzyłem jednak także o prawdziwej miłości i cudownej kobiecie. Narazie jestem tutaj, che tu być przy niej pomimo, że pracuje za marne pieniądze. Przeraża mnie jednak fakt i czuje się bezsilny po kazdej rozmowie z jej babcią czy mamą, bo ich reszta nie obchodzi, ona ma skończyć studia i ma się uczyć. Gdy ostatnio rozmawiałem o możliwości wyjazdu na wakacje, już nie tyle sam na sam, co z jej siostra i z siostry chłopakiem, to argumenty przeciwy były śmieszne. Babcia argumentowała tym, że one są bardzo dobrze wychowane i mają dobrą opinię a jak sąsiedzi się dowiedzą ze sobie same z chłopakami gdzieś wyjeżdzają to mogą sobie zszarpać opinię. Do tego stwierdziła, że pomimo moich zapewnień itd. ona wie jak to jest i zawsze się śpi razem wyjeżdzając gdzieś dalej, a ona ma skończyć studia, a nie rezygnować z nich przez dziecko.
Mogę tłumaczyć im i zasypywać im niezależnie jak sensownymi zdaniami, ale one wiedzą swoje i na tym się kończy dyskusja. Do tego przy rozmowie często haczą o maturę której nie mam, gdyż chciałem wyjechać zarobić, żeby mieć jakieś pieniądze zanim znalazłem pracę w naszym mieście no i żeby mieć troche na wakację, na które i tak nie możemy jechać. Widzą jak dobry jestem dla ich córki, jak o nią dbam i jakie bezpieczeństwo jej zapewniam, ale dla nich nie ważne jest to, że moja cierpliwość kiedyś może dojść do końca, bo przecież ona skonczy studia to sobie znajdzie innego mężczyzne, może bardziej wykształconego ode mnie, bo ja nie mam matury i wg. nich bez matury jest się nikim. Tylko, że bez tej matury, wyjechałem za granicę, w jeden miesiąc przywiozłem 3 wypłaty jej matki, wróciłem znalazłem sobie pracę i nikt o mature mnie nie pytał, liczyło się to jak przekonująco mówiłem na rozmowie. Zresztą moim zdaniem w dzisiejszych czasach, żeby znaleźć dobrą pracę to trzeba coś potrafić i mieć znajomości, bo co mi po maturze, po studiach po których nie bede mieć żadnego doświadczenia. Ok ona jest kobietą, powinna być wykształcona, ale niech też pozwolą jej na jakieś decyzje, a nie wszystko tak jak jej zaplanowały.
Trochę się rozpisałem, mój problem jest taki, że kompletnie nie wiem co robić. Nie potrafie zrezygnować z tej miłości, bo jest dla mnie ważną osobą, a nawet jeśli ja bym sobie poradził, to ona będzie zrozpaczona, przekreśle mnóstwo jej marzeń do których spełnienia potrzebuje mnie.
Natomiast będąc tutaj, pracować za niewielkie pieniądze i czekać około 6 lat, bez jakichkolwiek swoich decyzji, wciąż wkurwiając się na ogólny stan, też mi się nie uśmiecha. Jest jeszcze opcja, że być może zmieni się coś jak ona skonczy za rok liceum, może zmieni się coś w trakcie studiów. Mam mętlik w głowie. Wyrażcie swoją opinię proszę

Kiedyś byłem romantykiem, a teraz nadal nim jestem, ale z głową na karku

QB@L@
Portret użytkownika QB@L@
Nieobecny
Wiek: 18
Miejscowość: warszawa

Dołączył: 2011-06-02
Punkty pomocy: 413

a tak sobie myślę że jeśli miałbym się postawić w Twojej sytuacji powiedział im coś takiego "Okey, rozumiem wasze wątpliwości co do naszego związku, rozumiem to że chcecie XXX wychować jak najlepiej, ale jakim kosztem? Patrzac na to jakie macie podejscie do naszego zwiazku odnosze wrazenie że wy cenicie sobie milosc, poczucie bezpieczenstwa swojej corki/wnuczki duzo nizej nizli jej wyksztalcenie, prace i pieniadze jakie bedzie zarabiała? Chcecie zeby ona swoje mlode zycie spedzila sleczac nad setkami ksiazek, arkuszy, nie wyszumiajac sie choc troche za mlodu? "

choc i tak moze to spelznac na niczym - te opiekunki jej daja tak samo bezsensowe argumenty, jaki moja Mama- sa bezsensowe ale ni chuja nie wytlumaczysz im ze to za czy obstaja jest/bywa kmpletna glupota i hipokryzja.

Współczuje Ci chłopie ale też życzę powodzenia Laughing out loud

p.s. tak piszac ta formulke przyszdl mi taki pomysl- a moze by tak pojechac im NLS'm w czasie dyskusji nt ktory Cb trapi?

"Jeśli wiesz ile jesteś wart, zdobądź to i walcz o to!!!, ale musisz być gotowy na porażki, a nie zwalać winę i mówić, że nie jesteś tu, gdzie chcesz przez niego, mnie czy kogoś tam-tchórze tak robią a Ty nie jesteś tchórzem!!! Jesteś chyba lepszy, CO??!!

irens
Portret użytkownika irens
Nieobecny

Dołączył: 2009-06-06
Punkty pomocy: 209

Młoda dziewczyna, jeszcze jej się odwidzisz i zostaniesz z niczym. Ja bym sobie nie robił wielkich nadziei na ten związek, właśnie chodzi o wiek. Z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś też młody, a bardzo poważnie podszedłeś do tematu - to ta jedyna, wielka miłość, a wszyscy są przeciw nam.

Daj trochę na luz, zaakceptuj to, że jest jak jest i nie masz za bardzo wielkiego wpływu na decyzję jej rodziny. Może rób dalej tak, aby im udowodnić, że jesteś dojrzały i myślisz nie tylko o osbie, ale głównie o niej. Będzie to wymagało dużo cierpliwości od Ciebie - dasz radę ? Tak mocno kochasz ? Wracam do tego co napisałem wcześniej - za młoda dziewczyna, studia przed nią, ty też jesteś za młody - nie wkręcaj się, że to ta jedyna. Więcej luzu.

Bo prawdziwy RockAndRolla chce kurewsko dużo ...

divaner
Portret użytkownika divaner
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Turek

Dołączył: 2012-03-12
Punkty pomocy: 5

QB@L@ Nie głupi pomysł z NLSem ale nie mam w tym doświadczenia, jak nabiorę doświadczenia to zacznę to wykorzystywać w każdy możliwy sposób Smile
Irens tak jestem młody, mam 20 lat, do tematu podchodzę poważnie, może dlatego, że życie zmuszało mnie często do wczesnej dojrzałości :)Staram się nie wkręcać sobie, że to ta jedyna tak jak to stwierdziłeś, ponieważ o poprzedniej dziewczynie też tak myślałem, a grubo się pomyliłem. Ta jednak jest kobietą która odpowiada mi w każdej cząstce swego zachowania, charakteru, wyglądu. Właściwie wszystko mi w niej odpowiada, a w naszym związku można powiedzieć, że "ulepiłem" ją tak jak chciałem. Zaczęła przejmować ode mnie zachowania, do tego pokazałem, że shit testy które być może czasem nie są świadome z jej strony to dla mnie pestka. Nawet nie próbuje we mnie wzbudzać zazdrości, bo wie, że zaraz ją odeśle do kolesia przez którego chciałaby tą zazdrość we mnie wywołać.

Kiedyś byłem romantykiem, a teraz nadal nim jestem, ale z głową na karku

kobieta
Nieobecny
Ponoć faceci za nią szaleją. ;)
Wiek: 26
Miejscowość: Piękna

Dołączył: 2012-03-03
Punkty pomocy: 263

To zależy.
Przede wszystkim od tego jak dojrzała jest ta 18latka,bo być może dla niej jesteś tylko przygodą - o starszym chłopakiem.
Wszystko rozumiem,Twoje argumenty,to jak zarobiłeś,ale też rozumiem jej mamę i babcię.
Dla mnie za bardzo się różnicie,ona nie wyjedzie z Tobą to jest pewne,a Ty byłbyś idiotą jakbyś czekał 5-6 lat.
Poza tym nieważne,które się poświęci to i tak ta osoba będzie cierpiała,będą afery i związek się rozpadnie.
Na Twoim miejscu robiłabym swoje - ile Ty możesz mieć lat mając pannę 18letnią- pewnie góra do 22 lat,więc młody chłopak i czas będzie jeszcze na poświęcenia.
A w jej przypadku słuchałabym mamy i babci,bo rację też mają.

nomen
Portret użytkownika nomen
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 24
Miejscowość: PL

Dołączył: 2012-01-21
Punkty pomocy: 1655

Ekhm..

Może warto spojrzeć na to wszystko troszkę z innej strony?
Może warto troszkę wziąć się za swoje życie? Piszesz, że nie masz matury.. chłopie, matura to pikuś. Zdaj wszystko na podstawie abyś dostał papierek i miał z głowy - zobaczysz, że w życiu jeszcze nie raz będziesz bardzo szczęśliwy, że jednak UDAŁO Ci się uzyskać "papierek".

Druga kwestia jest taka, że nie wygrasz z babką i matką. Najprawdopodobniej obie są zagorzałymi kościelnymi dewotkami.

Możesz czekać na śmierć babki, ale czy warto? Nie nie warto, musisz się pogodzić w jakiej sytuacji jesteś. Musisz to zaakceptować bo innej opcji nie masz - przez najbliższy rok się na pewno nic nie zmieni.

Piszesz, że masz pracę, spoko - masz pracę bardzo fajnie. Ale pensja najprawdopodobniej już teraz Cię nie zadowala, a wyobraź sobie, że kiedyś będziesz musiał utrzymać rodzinę, dom, odłożyć na wyjazd, marzenia.. Będzie Cię stać na to?

Szukasz problemu dalej niż tak na prawdę jest.
Weź się za siebie, zrób tą maturę, chociażby dla samego siebie, dla swojej satysfakcji!

Może spróbuj jakiegoś swojego biznesu? Kto nie próbuje nie zyskuje... chcesz do końca życia zapierdalać na cudze?

Na prawdę się nie dziwie, że matka i babka chcą dla niej jak najlepiej - to jest ich rolą. Dobrze zdają sobie sprawę, że chłopak, który nie ma matury, nie ma jakichś większych celów w życiu, nic nie robi prócz egzystencji, która jest "OK" ale do czasu. Do czasu kiedy zaczną się prawdziwe życiowe problemy.

Troszkę się rozpisałem chaotycznie, ale jeżeli zechcesz wyciągniesz coś z tego.

“Be who you are and say what you feel because those who mind don't matter and those who matter don't mind.”

Seven3
Nieobecny
Wiek: 2
Miejscowość: Gdzieś daleko

Dołączył: 2012-04-13
Punkty pomocy: 20

Jak to czytam to normalnie miałem tak samo ! Do zwykłego kina musiałem dzwonić i pytać ze będziemy tu i tu a po tem wrócimy o tej i tej . Nerwy ogromne ,ale robiłem wszystko aby tylko znia być . Ciągłe gadanie ze mam taka prace a nie inną bo im coś nie pasowało ! Max do 21.00 siedzieć u niej bo rano nie wstanie i wogole takie tam .
Pierwszy wspolny wyjazd do moich rodziców 3 dni gadalismy aby dostać zgode i to ja musiałem gadać ,gdzie, na ile dni , to nie wiem zastanowie sie ona ma szkole a jak dziecko bedzie to mi jaja obetnie ! Niby groźba niby żart można by odebrać . Włos z głowy jej nie spadnie - zgodzili się
Do swoich rodziców jadę 6h co godzine musieliśmy się meldować gdzie jesteśmy i jak daleko mamy do moich Rodziców . U mnie byliśmy trzy dni codzienne meldunki co robimy
Robiłem to Tylko dla niej po to by udowodnić jej rodzicom ,że jestem odpowiedzialny
Po 3 dniach wróciliśmy ona szkoła a ja do pracy czyli dzień jak co dzień i nie wróciła z brzuchem jak se pewnie myśleli. Kolejne wyjazdy były już łatwe tylko pytanie gdzie jedziecie na ile i macie się odzywać . Kiedyś mi nerwy pościły i nie pisałem do nich nic to oczywiście mieliśmy zakaz wyjazdów !
Tak było przez 2 lata po tem był luzik . Opisałem to w skrócie i uwierzcie mi że duzo mnie to nerwów kosztowało ,zdrowia ,ciepliwośći . Moja porada to taka aby się nie przejmować , nie dawać z siebie 100%

Na dzień dzisiejszy zajebiste mam relacje z jej Rodzicami tylko to już mi nie jest potrzebne bo ich córeczka mnie kopła w dupę! Robiłem mnóstwo błędów bo myślałem
tylko o niej i nadal myślę ! Nie potrafię się odkochać od tak ! Minęło trzy miesiące bardziej myślę już osobie wciąż pracuje nad sobą ,ale nie jest łatwo .
Poznaje nowe laski i w każdej mi coś kurwa przeszkadza !
POzdrawiam

divaner
Portret użytkownika divaner
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Turek

Dołączył: 2012-03-12
Punkty pomocy: 5

No Chopin koniec Twojej wypowiedzi bardzo mnie zaskoczył Tongue Takie sytuacje mamy zawsze, nawet dziś byłem w pracy, wróciłem po 14, no a o 16 się spotkaliśmy. Byliśmy do godz. 23:00 razem. Wróciła do domu i matka była na nią zła, że tyle czasu jej w domu nie było. Tylko mamusia nie pomyśli, że od wczoraj do 16:00 nigdzie córka nie wyszła. Nie wiem dlaczego matka chce zeby ona cały czas była w domu, najlepiej zeby wcale nie wychodziła pomimo wakacji, no bo po co...

I teraz zastanawiam się jakie podejście mieć wobec jej rodziny. Przez caly rok robiłem tak jak oni chcieli, byłem dla nich bardzo dostępny, nawet dzwoniłem do przyszłej teściowej i mówiłem, żeby nie martwiła się o córke, bo ją odwiozę w każdej chwili gdy zajdzie taka potrzeba, a zamiast miłych słów słyszałem tylko zimne "dobra macie być o północy". Czy może, być bardziej niedostępny i pilnować, by traktowali mnie jak kogoś dorosłego, kogo nie można tak ustawiać i z kim trzeba się liczyć. Po moim powrocie do Polski stosuje podejście drugie i już widzę, że krzywo na mnie patrzą.

Kiedyś byłem romantykiem, a teraz nadal nim jestem, ale z głową na karku