Cwaniak ze mnie forumowy a tu nagle sam potrzebuje pomocy i liścia po pysku.
Temat dla dorosłych i o dziadkach w moim wieku
Wcześniej 6 miesięcy fajnego rozwinięcia a związek od roku niestety na odległość.
Zdecydowanie zaangażowanie 70% - 30% po jej stronie, potrafi znienacka wziąć wolne, wsiąść w pociąg i kiwać do mnie na drugi koniec polski żeby zrobić mi pranie powodzenie ma a i owszem - dobre było to że w wiadomym celu paple mi roześmiana zawsze o tych podbiciach - modelowo spływało to po mnie jak po kaczce.
Danie główne: Sprawa świeża - dwutygodniowa.
O tym podbiciu również zostałem poinformowany i znów nie zrobiło to na mnie wrażenia w pierwszej chwili, ale po kilku rozmowach na temat jak poszedł "event" gdzie przy okazji do zdarzenia doszło, po raz pierwszy widzę że zaczyna knuć i koleś przycumował pod kopułką (i tego sobie nie wymyślam) - prawdopodobnie podbija nadal lub niezły zawodnik od pierwszego podejścia.
Z mojej strony świadomie lustereczko, a zupełnie nieświadomie wychodzi mi chłodnik bo najzwyczajniej chodzę lekko podgotowany w środku i nie mam ochoty na razie tego chłodzenia kończyć.
Na mój chłodnik - totalne bombardowanie miłością, pierdółkami z myślą o mnie i takie tam pierdolety.
...ale kurwa coś kłuje mnie w czaszkę, nie jest tak jak było zazwyczaj - no nie jest.
Ukrócić to przy samej dupie dopóki sprawa świeża otwarcie wprowadzając nie ustalane wcześniej zasady? ( niezobowiązujące flirty dopuszczam bo sam tego oczekuję, zobowiązujących już nie )
Czy jednak robić swoje i obserwować przedpole?
Jons, związek na odległość doskonale się sprawdza jako przelotny romans. Poważny związek już niekoniecznie, bo stwarza w chuj problemów, które prędzej czy później się pojawią. Bo tak sobie pospotykać się od czasu do czasu to można, ale krew nie woda, płynąć musi.
Przychodzi w końcu moment, kiedy musisz sobie odpowiedzieć czy pchasz to do przodu i skracasz dystans, czy jednak rezygnujesz, bo tak ciągnąć w nieskończoność tego nie będziecie. Póki co to jest luźna relacja i tak ją traktuj.
A jak chcesz żeby była poważniejsza, to musisz skrócić dystans. Na odległość zawsze będziesz miał problem.
To wiem Ludwiku ... to wiem.
... z trudów odległościowych absolutnie zdaję sobie sprawę i oczywiście to jest do zmiany w pierwszym rzucie.
Jak kiedyś z kimś pisałem jestem już na zniżaniu, co miałem zrobić w życiu mam poczucie że już zrobiłem.. gdzieś bym wylądował.
Tak pomiędzy wierszami Twojego wpisu jest odpowiedź na moje zasadnicze pytanie, jest ono również w Twoim porannym blogu
Dzięki Ludwiku!