Witam.
Panowie mam pytanie, od jakiegos czasu jestem w zwiazku z dziewczyna i wypadaloby od czasu do czasu z nia pojsc na jakas dyskoteke sie pobawic.. Pyta sie czesto czy pojdziemy gdzies potanczyc itp. Jednak mam taki problem, ze strasznie nie lubie takich miejsc i nigdy jeszcze sie nie przelamalem zeby tam pojsc, ponadto wydaje mi sie, ze nie umiem tanczyc, mam tak zakodowane w glowie, ze jak zaczynam tanczyc to wydaje mi sie, ze kazdy na mnie patrzy i strasznie sie krepuje..
Teraz pytanie: co zrobic w takiej sytuacji? Czy przelamac sie i pojsc z nia tam czy jednak wymyslic jakies inne sposoby spedzania weekendow?
Świat należy do odważnych, nie do wydyganych. Dziewczyna jak sie uprze to sie wkurzy że nie będziesz chciał iść.Może najpierw po cichaczu idz z jakims kumplem poćwiczyc na parkiecie
Powiedz jej, ze jestes początkujacym i nigdy nie chodziles do klubu, niech Ci pokaze pare fajnych sztuczek .. moze wyjsc z tego fajna zabawa
Na rozluznienie walnij sobie jakis alko
PS Pamiętaj ze jak Ty z nią nie pojdziesz do klubu to predzej czy pozniej pojdzie z nią ktoś inny, a wtedy bedziesz sikał z zazdrosci
Jeżeli masz pytania - pisz PW
Czy Ty się nie umiesz stary bawić bez alkoholu?
- idziesz do łóżka pijany
- tańczysz pijany
- całujesz się pijany
A piszesz to na trzeźwo, pijany, czy na kacu?
Sory musiałem ;D
"Nie ważny jest cel, ale droga jaką się do tego celu dąży".
"Ludzie znają Cie na tyle, na ile im pozwolisz".
Tym razem się zjaral
Idź z nią na kurs tańca. Ma to 3 zalety.
1. Potańczysz z nią, a ona na pewno bardzo tego chce.
2. Nauczysz się tańczyć porządnie, a to Ci się potem w życiu przyda.
3. Unikniesz dyskoteki, bo takie kursy rzadko odbywają się w klubach
sialalalala! mmmmmiłość!
sialalalala! roomantyzm!
sialalalala! ruuuchanie!
sialalalala! penetracja odbytu! -u-u-u!
penetracja odbytu! -u-u-u!
to nie chodz
Każda panna chce 300 smsów dziennie
A jak ich nie dostaje, to na nią działa stresogennie
Ty w tym sensu pewnie nie widzisz, proste
Ona nie kocha ciebie, ona kocha swoją Nokię.
Kolego, a od kiedy w klubie są sami tancerze? Ludzie tam dzielą się na tych, co tam chodzą i na tych, co są tu sporadycznie.
Człowiek uczy się przez obserwowanie - poszukaj w necie kilka filmików na temat tańca nowoczesnego, albo idź tam na pełnym luzie i obserwuj ludzi. To samo robią na kursach tańca - ktoś pokazuje, Ty powtarzasz... Proste?
"Nie ważny jest cel, ale droga jaką się do tego celu dąży".
"Ludzie znają Cie na tyle, na ile im pozwolisz".
Też kiedyś nie cierpiałem dyskotek. Ale wreszcie się przełamałem poszedłem kilka razy na początku ściany podpierałem, ale później ruszyłem na parkiet i tak mi zostało. Masz dziewczynę więc masz z kim tańczyć, a to nie jest takie trudne jak się wydaje . Jak nie chcesz iść od razu na dysko to potańcz z nią w domu i się dotrzyjcie w tańcu to później będziecie wymiatać na parkiecie.
ja na ten przykład nie lubię gotowanej marchwi, więc nie jem, ale lubię surową, więc robię za to pyszne surówki ...
they hate us cause they ain't us
To ma byc dla was przede wszystkim zabawa i nawet jesli dance bedzie przychodzil z trudnosciami to pamietaj ze nikt sie tancerzem nie urodzil mozesz smialo pakowac na parkiet i probowac sie zwyczajnie rozruszac. Z tego co piszesz to brakuje ci pewnosci siebie i wiary w swoje mozliwosci. Z czasem ten dryg przyjdzie sam. Powodzonka
Związek to jeden wielki kompromis czasem trzeba się poświęcić aby sprawić przyjemność drugiej połówce
Powiedz jej że pójdziesz z nią do klubu potańczyć ale za każde pójście ma Ci opierdolić pałkę porządnie .
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
Mam nadzieje kolego, że ani Ty, anie Autor tego tematu nie stosuje technik "coś za coś"...
Musisz się prosić, by własna dziewczyna Ci "opierdoliła pałkę" - proszę Cię bez takich
"Nie ważny jest cel, ale droga jaką się do tego celu dąży".
"Ludzie znają Cie na tyle, na ile im pozwolisz".
Nie zrozumiales:). Wracaj do podstaw.
Powiedziec a prosic to dwie rozne rzeczy.
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
Ok dzieki wszystkim za opinie nawet Tobie baudelaire zrobilem tak jak czesc z was powiedziala, zgodzilem sie pod warunkiem, ze wczesniej w domu na spokojnie cos pocwiczymy i pokaze pare sztuczek. Bardzo sie ucieszyla wiec wszystko jak najbardziej na plus
Alez prosze
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
Też kiedyś nie lubiłem chodzić na dyskoteki, bo nie umiałem, a raczej wydawało mi się że nie umiem tańczyć.
Poszedłem 2-3 razy, oglądnąłem sobie ciekawe filmiki na YT z poradami dotyczącymi tańca i voila. Tancerzem nie jestem, nigdy nie bylem na żadnej lekcji tańca i nigdy nie pójdę. Zdobyłem coś lepszego - pewność siebie w tańcu. Nie musiałem się bardzo wysilać, zdałem sobie sprawę, że wystarczy się wyluzować, a taniec wygląda o wiele lepiej.
Wchodzę na parkiet sam, albo z dziewczyną, nie patrzę na to jak tańczą inni. Nie interesuje mnie to, nie szukam podparcia w stylu "inni też nie umieją tańczyć", tylko idę się bawić i rzeczywiście się bawię. Efekt taki, że jak zlazłem 2 tygodnie temu z parkietu na studniówce, usłyszałem parę komentarzy w stylu "Wow, nie spodziewałem/am się że tak zajebiście tańczysz!"
aLE PRZECIEŻ ŻEBY POTAŃCZYĆ WE DWOJE , NIE POTRZEBA WAM IŚĆ NA DYSKOTEKE !
Chciałem założyć podobny temat o podobnym problemie. Żeby nie zrobić śmietnika podpinam się tutaj.
Może najpierw jak to u mnie wygląda po za dyskotekami.
Generalnie jestem samotnikiem. Od małego nie szukałem towarzystwa - potrafiłem sam spędzić dzień w pokoju i nie potrzebowałem nikogo, żeby się nie nudzić.
Jakieś 2 lata temu poczułem potrzebę wyjścia do ludzi i od tego czasu pracuję nad tym aspektem życia. Zmieniło się sporo. Nigdy nie wychodziłem do lokali w innym celu niż napicie się piwa z kumplem. Nie brałem się za podrywanie (i byłem w tym koszmarnie słaby).
Dzisiaj? Jako, że jestem muzykiem (byłem i te 2 lata temu, ale grałem tylko w swoim pokoju) wyskakuję do mnóstwa lokali, gdzie są eventy muzyczne. Świetnie się tam czuję. Potrafię nawet improwizować przed co najmniej kilkudziesięcioma nieznajomymi osobami (w tym i dzirwczynami, które mnie interesują) bez żadnego stresu. Totalnie zero. I przy tym na prawdę świetnie się bawię. Poznaję nowe dziewczyny w spokojnych lokalach (kawiarnie, herbaciarnie itp), do których często wybieram się sam (bo zmusza mnie to do poznawania ludzi). I są to często na prawdę świetne dziewczyny. Idzie mi w miarę dobrze w każdym miejscu (do poziomu guru uwodzenia brakuje mi sporo, ale generalnie nie czuję potrzeby dążenia do takiego poziomu).
Kiedy idę do klubu czuje się tam dziwnie. Bardzo dziwnie. Nie potrafię się bawić w takich miejscach. Nie potrafię się rozluźnić, złapać kontaktu z ludźmi. Jest to cholernie frustrujące dla mnie szczególnie dlatego, że teraz mieszkam w Danii, a tutaj niestety jest to dużo popularniejsza forma rozrywki niż w Polsce. Znajomi mnie wyciągają często w takie miejsca, a ja po godzinie max dwóch grzecznie mówię, że się zbieram - bo po prostu nie potrafię wytrzymać tam dłużej.
Co o tym myślicie? Całkiem olać takie miejsca, czy macie jakieś sposoby, żeby się przełamać?
Jeśli ona lubi tańczyć a ty nie (wielu mężczyzn nie lubi) to będzie problem. Albo naucz się tańczyć, polub to i idź do restauracji, w której jest sala do tańczenia, skoro dyskotek nie lubisz (ja ich wręcz nie znoszę). Albo daj jej do zrozumienia, że taniec to nie twój żywioł, i że bardzo byś chciał jej to jakoś zrekompensować, choćby jakimś sportem, to relaksuje dziewczyny podobnie jak taniec. Z tym że w tańcu się dotykacie, a w sporcie niekoniecznie, może o to jej chodzi, potrzebuje więcej przytulania.
A sługa Pana nie powinien się wdawać w kłótnie, ale być łagodnym względem wszystkich, skorym do nauczania, zrównoważonym. Powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy i może oprzytomnieją i wyr