Cześć,

Od kilku spotkań (prawie cały sezon) chadzam do jednej rozwódki lat 36 we wiadomym celu. Seks (bo nie ma niczego więcej) z nią jest fajny i odprężający, obydwoje świetnie wypoczywamy.

Do tej pory niewiele o niej wiedziałem. Spotkania były u niej na działce i przeważnie były to nocki lub cztery godzinki podczas dnia. Spotkania raz w tygodniu, tylko dwa tygodnie były takie że spotkaliśmy się dwa razy.

Po drugim spotkaniu spytała mnie o seks z dziewicą. Nie kłamałem i powiedziałem jej że tylko raz i to wtedy kiedy był także mój pierwszy raz. Ale od razu dodałem że to co już tu pisałem. Że to bardzo ważna chwila dla każdej kobiety, że dobrze jak kochanek jest doświadczony, wyrozumiały itp. a ona słuchała ...

No właśnie. Wtedy powiedziała od niechcenia "A bo wiesz, mam 17 letnią córkę". Nie zajarzyłem, powiedziałem tylko że moim zdaniem to idealny wiek i wyraziłem nadzieję że "czeka już chwat aby zerwać kwiat". No i wtedy padło pytanie czy bym ja nie chciał zerwać.

Po raz pierwszy od dekady zapiekła mnie morda. Zacząłem jej klarować że 42-17 to przecież 24 lata różnicy i czy nie wydaje jej się że jestem za stary. Zadałem jeszcze kilka pytań ale na wszystkie odpowiadała "No i co ?".

Na drugi dzień długo się nie odzywałem aż odezwała się pierwsza. Przeprosiła mnie za to że sprawiła że poczułem się niezręcznie i obiecała że już nie wróci do tego tematu.

No i spotykamy się w zeszłą sobotę, miałem lekka handrę po rozstaniu z kochanką na którym mi wyrzuciła że wcale nie dbam o jej orgazm tylko bym się sam spuszczał. Wyśmiałem ją ale część jadu trafiła. No i spotykamy się w zeszłą sobotę. Ona siada na tapczanie, rozpina mi pasek a mnie coś tknęło i jej mówię coś takiego: "Myszko, ostatnio ty mi tylko robisz laskę, traktujesz jak pana. Zróbmy dziś dla odmiany festiwal lizania cipki." Zdziwiła się trochę ale jej się oczka zaświeciły, gwiazdeczki w oczach. No i lizałem ją ze dwie godziny aż powiedziała że ma już dosyć i na chwilę się zdrzemnęła. Ja umyłem ryło, otworzyłem piwko i na leżaczek na werandę kontemplując jak to samcowi niewiele potrzeba.

Wchodzi na werandę jakaś taka osowiała. Zdziwiłem się w chuj bo przecież mało mnie godzinę wcześniej nie udusiła udami. No i mówi mi że była by weselsza gdybym zajął się córką. Że jeśli nie chcę to ona będzie musiała szukać dalej i częstotliwość naszych spotkań spadnie.

Ale to było ultimatum. Niestety ...

Nie odzywaliśmy się do dziś a dziś pyta mnie przez sms czy już się namyśliłem.

Jakbyście zrobili ?