Po 6 miesiącach szaleństwa i powrotu do własnego ja zacząłem znów spotykać się z kobietami. Z Agą załapałem dobry kontakt, ale nie dała się namówić na spotkanie... i tak ją męczyłem aż w końcu doszło do spotkania. Jak się okazało była na finiszu rozwodu. Nie przeszkadzało mi to, nie moja sprawa.
Aga jest przeciwieństwem mojej ex z którą spędziłem 4 lata. Jej osobowość i zachowanie od razu zwróciło moją uwagę i pomieszało w głowie. Wcześniej obcowałem z forum i stroną podrywaj.org więc zgromadziłem trochę informacji i wolałem zachować dystans - przez krótki okres czasu się udawało ale to ona zrobiła pierwszy krok, i później wszystko popłynęło
W życiu chyba jest tak, nie wiem może się mylę że nie ma osoby idealnej, kobiety która w 100% odzwierciedla wzór w naszej głowie. Po 5 miesiącach bycia razem dochodzę do wniosków, że jednak nie wszystko mi pasuje. Może są to pierdoły, ale zwracam na nie uwagi, i potrafią popsuć mi komfort jaki z nią mam. W kobietach lubię pewne cechy i zachowania przez które patrzę na przyszłość związku. Brakuje mi tego, może jeszcze za wcześnie ? Zaczynam się zastanawiać w którą stronę to idzie, bo nie czuję już takich silnych emocji jak na początku... czy to już czas trzeba podjąć decyzję ?
Do trzydziestki jeszcze trochę czasu mam, i zaczynam się zastanawiać czy jestem gotowy na związek czy jeszcze muszę poszaleć i dorosnąć. Z drugiej strony chciałbym z kobietą mieć już swoją niezależność i brak kajdan na rękach.
Pojawianie się wątpliwości nie rokuje dobrze na przyszłosć... chłopaki mieliście podobne sytuacje ?
ja miałem , że podczas bycia w związku z dziewczyna po jakims czasie zaczynało mnie to nudzić i dochodziłem do wniosku , że jeszcze nie czas na poważny związek.
ps. kiedyś kumplowi o tym powiedziałem że mnie to nudzi a on zajebiscie to ujał,, Facet jest jak myśliwy, która poluje na swą ofiare i gdy już dopadnie to ją porzuca i namierza nową '' - ceikawe porównanie do zdobywania kobiet
dobry cytat
Stary, jesteś z nią szczery?
My tutaj możemy pisać Tobie przeróżne wywody, co my mieliśmy, co moglibyśmy zrobić..
Ale czy ty przeprowadziłeś chociaż raz z nią rozmowę na poważnie, usiadłeś przytuliłeś powiedziałeś co Ci nie pasuje w jej zachowaniu co Cię drażni i złości?
Wątpię.
Odpowiedzi "pewniaka" na tym forum nie zajdziesz, my możemy Ci tylko doradzić. Ale żeby doradzić musimy wiedzieć o co chodzi, co Ci przeszkadza w niej, co się zmieniło, jakie masz oczekiwania itp.
Tymczasem... Ty... Co? Wpadasz jak Filip z konopii piszesz cholera wie co, oczekujesz cholera wie czego.
Siądź, zastanów się nad sobą. Kocham/nie kocham. Oczekuje tego/tamtego. Siadam z nią rozmawiam szczerze do bólu.. sytuacja się klaruje.
My Ci recepty na życie nie damy, nie szukaj w naszych życiach odzwiercierdlenia swojej sytuacji.
Bierz swoje życie za mordę i rób to na co masz ochotę. Ale najpierw weź siebie za mordę, zastanów się czego Ty chcesz bo póki co kręcisz się jak gówno w przeręblu nie wiedząc czego chce.
"PANIE PREMIERZE, JAK MAMY ŻYĆ" - nie da rady stary, sam zapierdalaj na swoje szczęście.
“Be who you are and say what you feel because those who mind don't matter and those who matter don't mind.”
Poprzednie związki dały mi do myślenia, i w jej przypadku zaskoczę Cię... rozmawiałem szczerze, ona wie jaka jest sytuacja. Jak coś mi nie pasuje to mówię o tym otwarcie.
dobre porównania
Ech... No ba! Pewnie, że miałem coś podobnego. Przede wszystkim nie ma ludzi idealnych (ani kobiet - podobno kobiety to nie ludzie, ani mężczyzn). Ja z wiekiem to zrozumiałem, ale zanim zrozumiałem, a byłem w jakiejś głębszej relacji z kobietą, nurtowały mnie wątpliwości, czy to ta jedyna. Zastanawiałem się, jakby wyglądały nasze dzieci, jaka będzie później itd... Nawet jak związek był "idealny" to zawsze miałem jakieś ale...Ale, wyrosłem z tego. Teraz wiem czego chcę... Chcę poznać wartościową kobietę i wiem, że jeżeli będzie miała wady (nawet charakteru), które są akceptowalne, a będzie zasługiwać na moją uwagę to chcę z taką kobietą być.
Teraz odnośnie Ciebie...Jesteś pół roku z kobietą...Wiesz czego chcesz od niej? Jeżeli odpowiada Ci pod każdym względem, ale Cię czymś tam wkurwi...no stary jeżeli to jest związek, to kłania się coś takiego jak kompromis. Jeżeli spotykacie się, nie było żadnych deklaracji, nie śpieszycie się w tej kwestii no to masz drogę otwartą... Jeżeli chcesz z nią być, to musisz albo zaakceptować jej wady, albo porozmawiać z nią i niech ona postara je się jakoś wyeliminować...To trudna sprawa jak ludzie mają swoje lata, nikt nie chcę się zginać w stronę drugiej osoby...Oczywiście mówię tu o małych rzeczach, bo np. ja nie chciałbym, aby moja kobieta zmieniała się całkowicie dla mnie.
Co my mamy wiedzieć czy dalej masz być z tą laską. Sam masz to wiedzieć, nie podoba ci się, chcesz podupczyć małolaty na dyskotekach, okey. Rzuć ją i rób swoje, tylko nie płacz potem że źle zrobiłeś.
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
Jak masz takie rozkminy to moim zdaniem chuj z tego bedzie.
Jeśli po tak krotkim czasie nachodzą Cię wątpliwości, które skłaniają Cię nawet do napisania o tym tutaj to ja rownież nie wróżę owocnej przyszłości. To co będzie za 10 lat? Jeśli juz teraz czujesz podświadomie że to nie "jest to coś". Czas leci i warto abyś nawet podjął trudną decyzję o rozstaniu , przebolał to , ale poznał kogoś nowego. Obudzisz się za jakiś czas starszy, zmęczony tym związkiem, zawiedziony straconym czasem z presją że czas w sumie ogarnąć znow coś stabilnego i myśleć nad potomkiem.
Owszem nie ma ideałów i dostrzegamy w człowieku wady. Ale jeśli mimo tych wad, kłotni ktore występują, kompromisów w których bywamy bardziej stratni nie dopada nas myśl o rozstaniu i nie wyobrażamy sobie iśc dalej przez życie bez tej "kochanej paskudy" to własnie to jest to.
Z Twojego postu wnioskuje że zmiana partnerki czeka Cię prędzej czy pozniej, abyś był szczęsliwy.
Czemu taka jesteś?
- Jaka?
- Taka cholernie wrażliwa albo cholernie obojętna?
- Bo jestem cholernie inna niż te dziewczyny, które znasz.