Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

2 letni związek - co dalej?

9 posts / 0 new
Ostatni
freq
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: wcek

Dołączył: 2011-07-22
Punkty pomocy: 0
2 letni związek - co dalej?

Cześć wszystkim, potrzebuję chłodnej opinii osoby trzeciej na całą tą sytuację. Tekst może być nieco długi.

Zacznijmy od początku - poznaję dziewczynę, jest boom, dużo spotkań, intensywne spędzanie czasu, zabieganie o siebie, po około 2-3 miesiącach jesteśmy parą. Po 6 miesiącach wychodzi, że razem mieszkamy + kilka innych osób. Po 22 miesiącach przeprowadzamy się tylko we dwójkę - i tutaj z mojej strony zaczynają się problemy.

Dziewczyna od 3-4 miesięcy nie ma łatwo w życiu i praktycznie zdana jest sama na siebie. Musi pracować 6/7 tygodnia, przez co często się mijamy - nie jest to dla mnie wielki problem, bo rozumiem tą sytuację, z tym że kiedy już się widujemy to cała ta relacja już nie jest taka przyjemna. Dziewczyna jest markotna, niemiła, negatywnie nastawiona do wszystkiego, a odpowiadanie na zwykłe pytania "jak Ci minął dzień" sprawia jej trudność - mówię spoko, pracuje tyle, jest zmęczona to dla mnie zrozumiałe, ale mija tak miesiąc, dwa nic się nie zmienia i w końcu ocknąłem się, że nie chce tkwić w czymś takim.

Do tego doszły inne rzeczy, powolne oddalanie się od siebie - przestałem być o nią podświadomie zazdrosny. Nigdy nie pokazywałem tej zazdrości, ale przyznam, że jak wychodziła kiedyś np. na imprezę to czułem lekką zazdrość, a teraz gdyby to zrobiła to kompletnie nic. Nie czuję do niej już takiego pociągu, jak kiedyś, nie mam ochoty na seks z nią i zwracam uwagę na inne dziewczyny, zupełnie jak wtedy kiedy byłem singlem. Do tego dochodzi perspektywa dalszego wspólnego życia - zero hobby, zero zainteresowań, zero samodoskonalenia się z jej strony, co mnie martwi.

I nagle pojawia się "inna dziewczyna". Taka wesoła, pełna życia, z pasjami - jak to w wielu historiach zupełne przeciwieństwo, jakiś powiew świeżości, coś nowego i intrygującego. Świetnie się dogadujemy, zainteresowanie z dwóch stron - z tym że znam siebie i wiem, że dopóki jestem w związku to nic z tym nie zrobię. Samo to, że zaczynam postrzegać inną dziewczynę jako potencjalną partnerkę już jest dla mnie kolejnym sygnałem, że coś jest nie tak.

Jednak 2 lata z jedną osobą to szmat czasu, nawet jeśli teraz jest to wypalenie czy może nawet coś poważniejszego, to nie jestem typem, który wszystko od razu rzuca przy pierwszych utrudnieniach. Postanowiłem z nią porozmawiać o całej tej sytuacji - że nie czuję tego co kiedyś, jest jakieś wypalenie, musimy coś z tym zrobić, bo dłużej tak nie można żyć. I coś czego się kompletnie nie spodziewałem - dziewczyna wpadła w histerię, przez ZWYKŁĄ ROZMOWĘ. Kompletnie mnie to zbiło. Pomimo tego, że nie wiem czy to coś między nami wypaliło się na dobre (a przynajmniej z mojej strony), to wiem, że nie jest dla mnie obojętna i jej szczęście jest dla mnie ważne.

Po rozmowie zmiana o 180 stopni, staranie się przez tydzień, dwa i powolny powrót do życia "po staremu". Ewidentnie nie chce być sama, a ja cały czas nie widzę tego czegoś, co było kiedyś. Dochodzi jeszcze jedna kwestia - wiedząc, że praktycznie jestem jedyną osobą, która o nią dba, mój kręgosłup moralny nie pozwala mi jej zostawić. I tak zatacza się ten krąg.

Panowie i Panie, czy jakiekolwiek ratowanie tej relacji pomoże? Czy jest to podręcznikowe zmierzanie ku końcowi i każda próba to tylko sztuczne przedłużenie żywotności związku? A może jakaś przerwa - miesiąc, dwa na zatęsknienie? Przyznam, że jestem lekko zagubiony i czuję, że nie ważne, co zrobię to i tak będzie źle. Chłodny osąd sytuacji kogoś z boku na pewno rozjaśni mi kilka kwestii. Dzięki za przebrnięcie do końca. Wink

Creedence
Portret użytkownika Creedence
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2014-04-09
Punkty pomocy: 520

Jesteś nieszczęśliwy, więc po co marnować dalej czas?

Szkoda 2 lat, przywiązałeś się do niej ale wybierz swoje dobro tym bardziej, że nie widać z jej strony zaangażowania.

SebastianŁdz
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: Łdz

Dołączył: 2014-12-09
Punkty pomocy: 55

Opowiedz nam w jaki sposób przejawia się Twoje dbanie o Nią?
Dlaczego tak dużo pracuję, ambicja czy po prostu brak wam kasy?
Ty pracujesz, jakoś się dokładasz do wspólnego mieszkania?

Takie 3 pytania pomocnicze Wink

Stary
Nieobecny
Wiek: 34
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2015-08-01
Punkty pomocy: 79

Smutne ale szczere: nie masz czego ratować przyjacielu. Żadnemu z was ten związek nie przynosi szczęścia, a Ciebie skoro o tym piszesz wręcz unieszczęśliwia. Zakomunikowałeś jej problem, chwilowo jest dobrze ale za jakiś czas znowu wszystko uschnie. Jeśli się rozstaniecie to na pewno zatęsknisz ale wtedy przypomnij sobie jak bardzo byle jakie były relacje między wami.

Jeszcze jedna ważna kwestia bo widzę, że możesz się tym nieźle poparzyć i skrzywdzić. Włączył Ci się kręgosłup moralny i chcesz brać odpowiedzialność za jej los. Zdajesz sobie sprawę z tego jak wielkim niewolnikiem takiego myślenia możesz się stać? Ja też mam taki kręgosłup i wielokrotnie przeszkadzał mi on w życiu. Ba! Przeszkadza nadal nawet pomimo faktu iż zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem za kogoś odpowiedzialny.

Ulrich II
Portret użytkownika Ulrich II
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 34
Miejscowość: .

Dołączył: 2012-12-25
Punkty pomocy: 5414

takie zderzenie z realiami życia codziennego, praca, obowiązki, jak po całym dniu ona nie potrafi sie wyciszyć, przytulić to faktycznie duży zgrzyt ... dwa lata związek to nie jest duży staż przecież, a gdzie tu dalej

masz już konto sporo czasu, więc znasz podstawy, sam musisz zadecydować czy reanimować trupa czy szukać czegoś świeżego, rozważania bycia razem "bo tak trzeba" to jak (nie daj boże) wpadka sie wydarzy ale nie teraz bro Wink

they hate us cause they ain't us

freq
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: wcek

Dołączył: 2011-07-22
Punkty pomocy: 0

Faktycznie mogło zabrzmieć jakbym bezczynnie czekał ten miesiąc, dwa, z tym że nie do końca tak było. Jedyne co mogłem jej dać to wyciszenie, czułość i odciążenie od obowiązków - wracała, miała coś do jedzenia, zakupy i w miarę ogarnięty dom. Na nic innego na prawdę nie było czasu, przez obowiązki najczęściej się mijaliśmy.

Wyjazd jest poza zasięgiem, aż do lata, a plan wspólnego wypoczynku od niedawna jest ustalony - co miesiąc wrzucamy do skarbonki. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ma satysfakcji z życia, kto miałby pracując prawie codziennie, wracając na kilka godzin i tak w kółko - tylko, że NIC nie robi, żeby w przyszłości polepszyć swoją sytuację. Nieraz proponowałem jej, żeby zaczęła kursy, powoli zdobywała kwalifikacje, to na gadaniu się skończyło.

Czynsz i inne comiesięczne koszta dzielimy na pół, resztę wydatków takich jak jedzenie czy rzeczy do domu w większości pokrywam ja, do tego muszę jeszcze opłacić studia.

Najbardziej jednak męczy mnie ten brak pociągu fizycznego i jej powolne zapuszczanie się, a co za tym idzie brak ochoty na seks z mojej strony. Może brzmi to egoistycznie i płytko, ale na prawdę jest dla mnie ważne, żeby moja dziewczyna dobrze wyglądała. Jestem osobą aktywną fizycznie, od 6 lat systematycznie ćwiczę - nie wymagam od niej, żeby poświęcała na to tyle czasu co ja, bo wiem, że teraz jest to nierealne, ale chociaż zwykłe trzymanie diety, którą bym jej rozpisał. Posiłki robiłbym większe, żeby były również i dla niej, to jej odpowiedź - nie, bo nie lubię się zdrowo odżywiać. Zero jakichkolwiek prób, zero chęci.

Kwestia tej innej dziewczyny - jestem w 100% pewny, że gdyby nie mój aktualny związek to nawet teraz wziąłbym telefon w rękę i się z nią umówił. Na pewno nie jest ideałem, ale perspektywa przyjemnego spędzenia czasu i satysfakcjonującego seksu, coraz częściej daje się we znaki. Poza tym, tak jak piszesz MrSnoofie, podświadomość uwypukla w niej te cechy, których tak bardzo doszukuję się u swojej dziewczyny, przez co w moich oczach jest jeszcze bardziej atrakcyjna.

freq
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: wcek

Dołączył: 2011-07-22
Punkty pomocy: 0

W skrócie - chciała pomóc rodzinie finansowo, rodzina wypięła się na nią i teraz za to płaci dosłownie i w przenośni.

Daliśmy sobie ostatni miesiąc, zobaczymy czy wyjdzie z jakąś inicjatywą czy skończy się na gadaniu. Najgorsze jest to, że widzę jak jest mocno zakochana, ale do tej pory nic nie robiła, żeby ratować tę relację. Wczoraj przełom, zapytała się czy może iść ze mną na trening w weekend, choć wiem jak bardzo nie lubi wysiłku fizycznego. Jednak słysząc teksty typu "wyszalej się przez ten miesiąc, poznaj kogoś. może wtedy zatęsknisz i wrócisz do mnie, a ja poczekam" boję się, że to chwilowy akt desperacji. A mi chodzi tylko o tą pierdoloną dynamikę w związku, żebym widział, że idzie do przodu, a nie stoi w miejscu lub wręcz cofa się w tak młodym wieku.

Ta "inna dziewczyna" jak tylko dowiedziała się o naszym ostatnim miesiącu wyszła z propozycją "może przyjedziesz dzisiaj do mnie i napijemy się czegoś?" Szybko działa. Smile

Dzięki za poświęcony czas, nie liczyłem na tak obszerne wpisy. Kawał cennej wiedzy, MrSnoofie, i od razu jakoś tak lżej. Wink

Ulrich II
Portret użytkownika Ulrich II
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 34
Miejscowość: .

Dołączył: 2012-12-25
Punkty pomocy: 5414

Do tego dochodzi perspektywa dalszego wspólnego życia - zero hobby, zero zainteresowań, zero samodoskonalenia się z jej strony, co mnie martwi.

jak dziewczyna jest nudna to szach mat ...

they hate us cause they ain't us