Całkiem niedawno napisałem bardzo pozytywny blog o tym, jak zdobyłem swój pierwszy numer......
dziś jestem zmuszony do tego, aby zrobić dokładnie na odwrót.........
dzień był cholernie chujowy, taka chujnia z grzybnią i grzybami.......
każdy troszkę zorientowany wie, że niedawno zwróciłem się do użytkowników o pomoc, jak uporać się z panem XYZ, który niemiłosiernie przeorał mi social proof (w całkiem dużej mierze przez moją głupotę)........
a więc krótki raport.........
pana XYZ nie było na pierwszych wykładach, lecz wtedy tak naprawdę zobaczyłem, jakie spustoszenie sprawił w moich relacjach ze znajomymi.......
olewka z ich strony była tak koszmarna, że nawet negi z mej strony i zażartowanie z paru sytuacji (oczywiście się troche pośmiali ) okazało się równie nieskuteczne, co rozdupianie ruskiego czołgu plastikowym młotkiem...
dalej nie będę pisał, jak było, oszczedze wam tego ;P