Od razu nadmieniam, że nie skończyłem żadnych kursów, ba,
nawet się zapisałem od podstaw na taniec teraz. Że tak to nazwę byłem samoukiem.
Poniedziałek, dzień jak każdy
inny. Jeden powie, że jest przerąbany bo zaczyna się praca, szkoła, czy inne
zajęcia. Nie miałem żadnych planów na wieczór. Coś tam kumple mówili, że
wychodzą gdzieś wieczorem. Nie chciało mi się za bardzo iść, bo w poniedziałki
często są lipne imprezy. No cóż dostałem smsa wieczorem, że
kumple wybywają. Powiedziałem, że dołączę do nich dopiero o 22:30, gdyż
wcześniej nie ma sensu, ze względu na to, że imprezy się rozkręcają koło 23 lub
północy. Przynajmniej takie są moje doświadczenia. Ale, że szybko potrafię wprowadzić
się w imprezowy nastrój, więc poszedłem (dobra muzyka, jakiś drink i humorek od
razu podskakuje o kilka leveli). Dobra już przechodzę do rzeczy.