Dzien zapowiadal sie dlugo.. Z firmy wyjechalem ok 12 wiec bylo juz za pozno zeby cokolwiek zalatwic nowego. Pojechalem wiec do starych klientow... Znalazlem sie w Świeciu - mieszkaja tam rewelacyjnie ladne kobiety. Nie lodziary tlenione blondyny czy farbowane czarnule po solarze co wygladaja jakby sie zatrzasly . Po ogarnieciu klienta w galerii zaszedlem do sklepu po drugie sniadanie. Wrocilem do auta zeby skonsumowac pysznosci... Zabieram sie do szamy i widze ja. Blondynka lekko i kobieco ubrana, czarne opiete kozaczki, dopasowane dżinsy, płaszczyk w moim ulubionym kolorze. Ze wszystkich dziewczyn jakie poznalem to ona miala najbardziej stanowczy sposob chodzenia... Jest jeszcze wiele innych rzeczy jakie mnie urzekly w pierwszym spojrzeniu, ale nie o nich bede pisal. Mysle musze ja poznac... Odlozylem jedzenie, odpalilem samochod i pojechalem w jej strone. Zaparkowalem auto, wyszedlem i podchodze do niej. Podejscie mialem swobodne bo nie spodziewala sie tego kompletnie: