Jak byłem młodszy trochę inaczej sobie wyobrażałem, relacje w związku między chłopakiem, a dziewczyną...(bo co do związków homo, jak sobie pomyśle, że takie coś może istnieć na świecie, to w kieszeni mi się k.... drobne nie zgadzają...) Od początku wiedziałem, że nic nie trwa wiecznie, nikt i nic nie jest idealne...a tym bardziej związek....Być może przez to,że obserwowałem z bliska rozstanie moich rodziców....Miałem wtedy 10 lat więc doskonale pamiętam te przykre momenty...
Jednak jak byłem trochę starszy, zaczęło mi zależeć na tym, by w niedalekiej przyszłości, kiedy się zwiąże z pierwszą poważną miłostką, dać jej wiele ciepła, oddania, szacunku i nie popełniać błędów rodziców...Tak, tak brzmi to naiwnie, a tym bardziej na takiej kozak-stronce ^^ no ale podkreślam tytuł jaki użyłem do tego wpisu ...No i w końcu ile miałem lat wtedy...
Ale wiecie co? Jakimś trafem trafiłem na kogoś niezwykłego,co wtedy mi się wydawało...zmysłowa niebieskooka blondyneczka z ciemną karnacją o wręcz idealnych wymiarach, a to przecież jeszcze gówniara była, a już starsi też się za nią oglądali XD ...No ale los sprawił, że się we mnie zakochała na amen...Byłem jej pierwszym...Kochała mnie, ja to wiem...Nasz związek trwał 3 lata (potem przez rok jeszcze się spotykałem nieoficjalnie, ale to poza jebaniem nie miało to już żadnego sensu)
Przez ten czas żyłem za taką kurtyną...zamknięty we własnej autonomii i nie dopuszczałem myśli, że temu związkowi jest coś w stanie zagrozić...Ale tak pół roku przed oficjalnym zakończeniem tego chorego związku wyczułem, że coś jest nie tak...Zaczęła ciąć w huja równo.Ile się nawkurwiałem, bo nienawidzę jak ktoś kłamie...Zdradziła mnie.Ta kurtyna spadła na ziemię i zobaczyłem jakie są realia...jakie czekało nieświadome niebezpieczeństwo...Zaczynałem zabawę w detektywa i przynajmniej do wszystkiego doszedłem sam...Teraz jak sobie pomyśle, że mi się wtedy chciało to, albo ogarnia mnie śmiech, albo aż nachodzą mnie myśli typu: ...jaki byłem głupi...mogłem od razu dać spokój sobie i tyle...No cóż, ale zależało mi wtedy, a w tej okoliczności trzeba było się liczyć z takim "upokorzeniem" Potem próbowała wszystko naprawić, więc ten ww. rok, jeszcze kręciłem z nią, ale ja wiedziałem, że to już nic z tego nie będzie...co prawda wybaczyć nie umiałem, ale co poruchałem, to poruchałem
Teraz jestem starszy i wyciągnąłem z tego złego doświadczenia wnioski.
Zupełnie inaczej patrzę na życie i związki.Z dystansem... i raczej się w nie nie bawię...Bo po ki huj jak jest wokoło tyle fajnych dup, które czekają na ostre igraszki :DI te młode i te staarsze oczywiście ;P Nie mam zamiaru łamać serc i czarować coś na temat związku, by to wykorzystać potem w seksie...Istnieją bardziej humanitarne rozwiązania Zresztą super mieć znajome, koleżanki, przyjaciółki i to nie tylko te do poduchy Ale tych drugich nie brakować na szczęście ...uff
Odpowiedzi
Boje się Twoich wpisów, ale
czw., 2010-08-12 10:33 — saveriusBoje się Twoich wpisów, ale są fajne. Dobrze, że to nie Ty w każdym razie, bo eks jednej laski chciał mnie pobić, no ale w jego przypadku to jak rzucanie się z motyką na Słońce
Miałem podobną historię ze
czw., 2010-08-12 11:25 — sawiMiałem podobną historię ze swoją byłą. Identycznie jak Ty kurtyna autonomii, i przeczucie o nadejściu końca związku. Tyle tylko, że w moim przypadku obyło się bez zdrady itp ekscesów. Na szczęście dzięki podrywaj.org się ogarnąłem i pożegnałem ozięble depresję po rozstaniu co pozwoliło mi zacząć wszystko od nowa Tak, że była sobie ex będzie na pewno next i nie ma co się przejmować. Powodzenia w wojażach życzę ;P