A co myślicie o tym kolesiu? o tym co dla niej robi? Że zawsze "jest", że wszystko robią razem itp..

Nie, tu nie chodzi o to gen i zapewniam Cię. Już z niej dawno zrezygnowałem bo wszystko było na minus. Nie chodzi też o zazdrość (wiedziałem, że pomyślicie, że jestem o nią zazdrosny). Chcę po prostu przeczytać jakie macie zdanie na temat tego kolesia. Bo przyznam się, że będąc z nią też taki byłem choć w mniejszym stopniu. Tu nie chodzi o to, że ja mam ją w głowie. Nie, nie mam. Przeczytaj to co mam napisane w "o sobie" a będziesz wiedział, że tak nie jest. Dla mnie ona jest tylko koleżanką.

Ok

Czyli myślicie tak jak ja:)

To było tak, że ona do mnie napisała bo się zaczęła martwić bo zobaczyła mój opis na gg. Wtedy ja ją zlałem i całkiem zszedłem z tego tematu. A że oboje studiujemy we Wrocławiu to zapytałem o tamtego kolesia bo ona z nim aktualnie mieszka i to było pytanie stricte koleżeńskie. Odpowiedź miała mnie przestrzec przed nie robieniem pewnych rzeczy. Mam swój honor i godność i są one dla mnie bardzo ważne. Jeśli chodzi Ci o to, że ja mu czegoś zazdroszczę to się mylisz, albo że ja chcę być na jego miejscu. Mam aktualnie 4 potencjalne kandydatki na dziewczyny z którymi umawiam się na randki więc ona mi nie jest zbytnio potrzebna. Nie próbuję sobie logicznie wyjaśniać bo mi to lotto. Wg mnie to, że się zapytałem o jej obecnego faceta nie jest niczym złym. dostałem od niej wiadomość z wieloma informacjami, dzięki którym będzie mi łatwiej z innymi kobietami. Szczerze to gdy czytałem tego smsa od niej zacząłem się śmiać bo prawie każde zdanie było przeciwnością tego co na podrywaj jest napisane. Ja ją podpuszczałem i dzięki temu wiem, że ten koleś się sfrajerzy na dłuższą metę.

Co Ty wiesz o moim ego.. /Być może Twoja postawa "pan i władca, macho za wszelką cenę"- nie wiesz jak było między nami to się nie wypowiadaj. Nie byłem macho a raczej pantoflarzem. /Zresztą nie wiesz nawet, jakie stosunki tak naprawdę panują między nimi.-wiem./jaja Ci puchną z uciechy, jak sobie wyobrażasz, jak ona go zostawia.-nie będą puchnąć../być traktowana jak przedmiot do zaspokajania Twoich potrzeb, który można rzucić w kąt, jak się znudzi.-faceci potrafili zrozumieć, baby nie..ona mną rządziła..mogłaś przed napisaniem swoich wywodów poczytać moje wpisy/ "sorry, baby, nie mam czasu", albo "robimy to, co ja chce i tak, jak ja chcę".-masz rację co do tego być może..jestem dżentelmenem i nie zwracam się do kobiety baby/Wam jest naprawdę niesamowicie trudno pojąć, że kobieta to nie jest zabawka-zaloguj się na stronę "pani domu" albo coś w tym stylu/Nie widzę powodu, dla którego, jeśli kobieta chce wyjść coś zobaczyć
(film, wystawę, miejsce, przedstawienie) jej mężczyzna nie miałby jej
towarzyszyć. No chyba, że z kobietą, z którą jest nie ma żadnych
wspólnych zainteresowań i tematów do rozmowy. Wtedy raczej nie powinien
brać się za rządzenie w związku, tylko porządnie zastanowić się nad
sobą, czy nie jest aby pusty, jak bęben maszyny losującej przed
zwolnieniem blokady...-z nią nie było o czym pogadać..jeszcze raz powtarzam..nie znasz się na sprawie to sie kurwa nie wypowiadaj..

Hehe gen z racji tego, że Cię szanuję to i posłucham:)

O takie coś mi właśnie chodziło:)