Witam Was. Potrzebuje Waszej opini, bo zastanawiam się nad tym i nie do końca wiem w co ona ze mną leci...

Poznałem rok starszą laskę na wospie, ja dupa zamiast od razu do niej tego wieczora, żebyśmy się przeszli, to nie. Tylko chwile porozmawialiśmy w grupie no i się rozeszliśmy... Wracając w nocy z miasta uświadomiłem sobie, że warto spróbować. Zmontowałem do niej numer i się zaczęło. Na pierwszym spotkaniu patrzyła się na mnie jak w obrazek, ciągły kontakt wzrokowy, uśmiech itd. Na pożegnanie pocałunek. Nieustąpliwie do mnie pisała, ja podchodziłem zawsze do tego na spokojnie, nie wyrywałem się. Spotkania były też z jej inicjatywy. Spotykaliśmy się ok 2 razy w tygodniu przez hmm 3 tyg. Któregoś razu mnie do siebie zaprosiła no i wiadomo... Bardziej na ostro było xDD. Po tym nagle schłodniała, przestraszyła się... Przestała pisać, nie odzywała się, postanowiłem, że nie będę pisał, tylko raz zainicjowałem spotkanie. Zgodziła się. Ale zaczęły się schody. Któregoś wieczoru, napisała do mnie, że nie umie zmienic uczuć, woli mieć we mnie zajebistego kumpla niż faceta. Podkreśle, że zachowywałem się jak facet, wszystko tak jak powinno być. Nie wiem w co się bawi... To jakaś gieka? Od weekendu sie do siebie wogole nie odzywamy. Mam do niej napisać, żebyśmy sie spotkali, bo żądam wyjaśnien? Pomóżcie ;P