Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

CO ROBIMY NA TEJ STRONIE?

Portret użytkownika BANE

Witam Wszystkich,

Na początek przyznam się do tego, że pierwotnie zakładałem, że mój blog zakończy się na 1-ym może 2-óch wpisach. Teraz wiem, że nie, a jako że zależy mi na tym żeby moje wpisy były wartościowe z punktu widzenia celów tej strony [i może autoterapeutycznych również ;););););)], postanowiłem na jakiś czas skupić się na dzieleniu przemyśleniami, jakie miewam, gdy czytam wpisy i komentarze innych użytkowników.

Nie wiem, może to tylko złudzenie, albo jakaś forma przewrażliwienia wynikająca z osobistych doświadczeń [opisywałem je szczegółowo wcześniej > ot i właśnie kłaniają się moje zapędy autoterapeutyczne], ale obserwując dyskusje na forum i wiele blogów, odnoszę czasami wrażenie, że bardzo wielu użytkowników - uściślając: porzuconych przez swoje dziewczyny użytkowników - czyni sobie z tej strony wentyl bezpieczeństwa, sposób radzenia sobie z rozstaniem. Przy czym wydaje mi się że, mając gotowe recepty podane przez Gracjana, wielu z nich tak naprawdę wcale nie chce z nich skorzystać. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ, mimo ciągłych apeli Gracjana, ciągłego przypominania po co została założona ta strona co rusz natykam się na hasła typu "Moja była robi to czy tamto...", "Moja była dzisiaj do mnie... co robić?", "Jak dać odczuć mojej byłej...?" itd., itp. Takie wpisy, pozwolę sobie zauważyć, świadczą raczej nie o tym, że ktoś postanowił zmienić się wewnętrznie, po to by zbudować jakiś nowy styl życia na poprzednich - często nie najlepszych - doświadczeniach [a wyrazem takiego właśnie nowego stylu życia ma być w zamierzeniu, jak sądzę, społeczność tzw. PUA], ale świadczą o czymś dokładnie przeciwnym - o tym mianowicie, że tak naprawdę chodzi tu o przekonanie samego siebie, czy wręcz o wmówienie sobie, że teraz to "ja już zapomniałem, ja to się już tylko zajebiście bawić będę, wyrywał itd., itp.". Strona ta i cała jej zajebista zawartość stają się w takiej sytuacji niczym więcej, jak tylko jeszcze jedną metodą na pocieszenie swojego małego, zranionego wewnętrznego frajera. Zmierzam do tego, Panowie, że wydaje mi się, iż bardzo wielu z tych użytkowników tak naprawdę jedyne czego chce, to odzyskać tą "Jedyną", a poznawanie nowych kobiet jest dla nich tylko swego rodzaju przystankiem, albo co gorsza, sposobem na wzbudzenie zazdrości. Żeby było jasne - w pełni rozumiem to, że gdy porzuca nas dziewczyna, chcemy by żałowała, chcemy mieć tą właśnie satysfakcję. To jasne. Owa satysfakcja nie może być jednak celem samym w sobie. Ewentualne pragnienie powrotu ze strony byłej ma być tylko i wyłącznie potwierdzeniem tego, że zmierzamy w dobrym kierunku, że nasza przemiana jest widoczna. Bo takie swoiste "Nowe Życie" ma być czymś co budujemy dla siebie. Najgorsze bowiem, co moglibyśmy zrobić [wiem to z własnego doświadczenia] to uczynić wyłącznym celem zmiany naszej osobowości sprawienie by "Miłość Naszego Życia" do nas wróciła. Bo co jeżeli jednak nie wróci? Co wtedy? Dlatego ważnym jest, by mieć niczym nie zmąconą świadomość, że celem masz być Ty i tylko Ty. Celem ma być sprawienie byś rozwinął się na tyle, byś spokojnie mógł budować przyszłość, której jednym z istotniejszych, ale nie najważniejszym składnikiem [odsyłam do tekstu Gracjana, w którym pisze On, że oprócz uwodzenia, facet dla własnej, nazwijmy to, "higieny intelektualnej" musi mieć jeszcze inne, zajmujące go pasje] będą zajebiste relacje z kobietami.

Posłużę się pewnym przykładem z mojego życia.
Otóż, wraz z moją dziewczyną, przez cały okres trwania naszego związku, nosiliśmy obrączki z grawerą po wewnętrznej stronie "Zawsze i Na Zawsze". Grawerując to wierzyliśmy w to hasło całkowicie i absolutnie. Jak pokazała rzeczywistość "Zawsze i Na Zawsze" trwało 7 lat. Całkiem sporo ale jednak do "Zawsze" czy tym bardziej "Na Zawsze" jednak w chuj daleko. Rozstaliśmy się miesiąc temu [odsyłam do mojego pierwszego wpisu] i nie wiem jak Ona, ale ja moją obrączkę noszę. Hola, hola - powiecie - jak to się ma do tego co wcześniej napisałeś? Otóż już wyjaśniam. Noszę ją by zawsze pamiętać, że wieczne związki, może i mogą istnieć, ale są bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Noszę ją by już zawsze pamiętać, że deklaracje to jednak tylko deklaracje, a życie ma swój bieg. Noszę ją również dlatego, by cały czas pamiętać jak kurewsko bolało to rozstanie, jakie błędy popełniłem i jakich już nigdy popełnić mi nie wolno. I tak obrączka, która miała być symbolem mojej tzw. "Wiecznej Miłości", stała się symbolem Zupełnie Nowego Początku.

Od czego jednak zacząłem? Otóż zacząłem od tego, że zadałem sobie pytanie jak to jest, że ostatnie dwa lata mojego związku to była pod każdym względem katastrofa zarówno dla mnie jak i dla Niej, a ja mimo to tak cholernie tęsknię? Dość szybko doszedłem do tego co tak zgrabnie opisał w jednym ze swoich artykułów Gracjan: to nie jest Miłość - to co sprawia mi ból to UZALEŻNIENIE. Psycho - emocjonalne uzależnienie od funkcjonowania ze świadomością, że jest ktoś kto na Ciebie czeka - coś stałego i - wydawałoby się - pewnego. No bo przecież mogło być różnie, ale zawsze gdzieś tam pod czachą kołatała Ci się myśl, gdzieś z tyłu głowy, że Ona jednak jest. A tu nagle, jeb! Pusto. Boli. Wiem. Prawda jest jednak taka, że poradzenie sobie z czymś takim jest tylko kwestią odpowiedniej perspektywy. Jak to jest, wyjaśnijcie mi proszę, że tak łatwo na tej stronie przychodzi nam wymieniać wady naszych eks - wydawałoby się, że jesteśmy ich w pełni świadomi, wiemy że było źle, a jednak w zacnej rubryczce pod hasłem "Najpopularniejsze od zawsze" niezmiennie na pierwszym miejscu plasuje się niepozorny temacik "Jak odzyskać dziewczynę? Jak wrócić do byłej?"? Jak to jest, że będąc jeszcze razem wielokrotnie mijaliśmy kobiety, które wydawały Nam się bardziej atrakcyjne od naszej "Jedynej", a jednak teraz - będąc porzuconym - to właśnie Ona często jawi Nam się jako Największy Cud śmigający po obliczu Matki Ziemi. Skoro wiemy jak było - że wcale nie zawsze było tip top - to po co wracać? Odpowiadam - to co siedzi wielu porzuconym w głowach [mi również jeszcze do niedawna] to wspomnienie. WSPOMNIENIE. Kompilacja uczuć i wrażeń. Wyidealizowany obraz wspólnych chwil. Najczęściej nawet nie tego jak dobrze było w związku, tylko tego jak dobrze było NA POCZĄTKU tego związku. Jak było kiedyś. Kiedyś - gdy tak naprawdę dopiero odkrywaliście - Ty i Twoja Kobitka - siebie nawzajem. Stąd tendencja do obwiniania siebie. Do żalu często maskowanego złością a nawet - nienawiścią. Prawda jest jednak taka, że to co boli najbardziej to świadomość własnej bezsilności. No bo przecież jeżeli Ona zrywa to żaden facet, któremu zostały resztki rozsądku, nie kupi dyrdymałów, jak to jest Jej ciężko odejść - jak to Ją strasznie boli. Praktyka uczy że temu kto odchodzi zawsze jest łatwiej. Boli dlatego, że to CIEBIE porzucono - zabierając Ci między innymi komfort rozegrania tego po swojemu. Wierzcie mi jednak, cały ten ból i złość wynika tylko i wyłącznie z faktu, że tak naprawdę nie chcecie się uwolnić. Nosicie w sobie, dusicie to wspomnienie, idealizację, która w istocie bardzo niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Stąd niemalże histeria gdy zaczyna do Was docierać oczywistość, że jakiś koleś może właśnie - wybaczcie określenie - grzmocić Waszą Królewnę. Prawda jest jednak taka, że to za czym tęsknicie to swoiste "The Best Of" - bo to, tak naprawdę, nosicie gdzieś w środku. Uczucia się wyostrzają, wspomnienia kłótni i nieporozumień bledną i odchodzą w niepamięć - niepostrzeżenie poprzez postępującą powoli acz sukcesywnie idealizację zaczynacie się dławić ciągłym rozpamiętywaniem. Po co? Napiszę jeszcze raz: Ona się zajebiście bawi! Dlaczego? Bo ma już z bani wafla, którego nie chce! Zapomina!! ONA ZAPOMINA - NIE LECZY ŻADNYCH RAN!! TO TY LECZYSZ A RACZEJ TYLKO ROZDRAPUJESZ RANY!! ONA CIESZY SIĘ WOLNOŚCIĄ!!! Im szybciej to zrozumiecie, tym lepiej. Na początku będzie boleć. Ale z czasem coraz mniej. Naprawdę. Poza tym rozejrzyjcie się dookoła. Wiele kobiet czeka, czy wręcz szuka tak jak Wy. Mówicie: "żadnej już tak nie pokocham". Bzdura! Odrzucenie wyidealizowanych wyobrażeń o tym co było kiedyś, sprawi, że taka kwestia w ogóle przestanie istnieć. Seks z inną kobietą po rozpadzie związku, sprawi że o ciele poprzedniej kobiety będziecie myśleć już bez mimowolnego stawiania go na piedestał ["Inne też mają", tak?].

Odrzućcie lenistwo. Poderwanie kobiety wymaga pewnego zaangażowania a Wy [ja również] przez okres związku osiedliście na mieliźnie nieróbstwa. Teraz się nie chce. Wiem. Ale jak to mówią bez pracy nie ma kobiet [:)SmileSmileSmile:)] i kołaczy. Bez pracy nad sobą przede wszystkim. Weźcie się za siebie i nie róbcie z tej strony monografii pod tytułem: "Jak odzyskać byłą?". Bo jak ciągle zwraca uwagę Gracjan - nie po to ona została założona. Odzyskajcie siebie dla siebie i tylko dla siebie. No i... dla pięknych kobiet oczywiście. Czego sobie i Wam życzę.

Pozdrawiam Was Wszystkich.                     

Odpowiedzi

Masz cholerną rację BANE...

Masz cholerną rację BANE... Też się rozstałem z dziewczyną, też boli okropnie... Myślę, że większość na tym forum  to przerobiła...  Było-mineło. Trzeba się przełamać  i zacząć  walczyć o samego siebie...  Kto ma o nas samych walczyć jak nie my sami?  Trzeba się wziąć do roboty,  przyswajać lekcje Gracjana, analizować  i stawać się mądrzejszym. to jedyna droga Smile Pozdrawiam i powodzenia wszystkim!

Panowie jeszcze sporo pracy

Panowie jeszcze sporo pracy przed nami. A przede mną  na pewno. Dobry tekst. Przyznaje, że sporo prawdy jest w tym artykule. Wiem tez ze sam czasami łapie sie na tych bledach, które tu przedstawiles. Ale walczymy dalej! W koncu musi byc źle zeby pożniej moglo byc dobrze,

Jakbym to sam napisal.Czuje

Jakbym to sam napisal.Czuje tak samo i choc wiem ze musze odbic sie od dna to nie wiem czy dam rady.Pozdrawiam wszystkich w podobnej sytuacji

Portret użytkownika BANE

To kwestia uświadomienia

To kwestia uświadomienia sobie tego czego naprawdę chcesz. Czy chcesz w tym tkwić, czy nie? Rób te rzeczy, które zawsze chciałeś zrobić, ale nie miałeś czasu. Cokolwiek to jest, byle byłoby tym czego chcesz i wypełniało wolny czas. Nie ma sensu rozpamiętywać. Wyciągaj wnioski i wybieraj. Pozdrawiam Serdecznie.
 

Portret użytkownika badwolf

Dobry artykuł.Nie powiem bo

Dobry artykuł.
Nie powiem bo jakieś 3 tygodnie temu też traktowałem tą stronę jako pocieszenie... Szukałem go. Ale teraz widzę że nie warto wracać do byłych... Jak raz Cie zostawiła to zrobi to drugi raz. Tak jak to BANE napisał nie warto rozpamiętywać i patrzeć wstecz.

Ja cierpiałem 2 tygodnie... Później wziąłem się za siebie i jest zajebiście Laughing out loud

pzdr

Portret użytkownika zezercik

heheh :-)

heheh Smile

Portret użytkownika BANE

Aż mnie zaciekawiło co Cię

Aż mnie zaciekawiło co Cię tak rozbawiło Zezerciku?

Portret użytkownika skaut

o wlasnie. to jest klasa

o wlasnie. to jest klasa trafienie: pamietamy tylko swoiste 'the best of'...
tylko tutaj sie zastanawiam, jak to jest, ze laska ktora zostawila niedawno faceta, maaalo kiedy wspomina o tym na poczatku znajomosci z nastepnym, a ta zostawiona non stop nawala (shittestami?) o tym, ze jeszcze nie gotowa na nowa znajomosc, ze ciezko jej zapomniec itd itp.
zawsze sie biega za tymi co Cie olewaja/olali, a samemu sie olewa/olalo tych co w Tobie nie wiadomo co widza/widzieli... - dla mnie to juz iluzja/stereotyp/zyciowe powiedzenie,ktore nigdy nie znajduje szczesliwego zakonczenia??/. z ktorego trzeba jak najszybciej wyjsc.

Portret użytkownika Thor08

Wielka szkoda, że Bane pisał

Wielka szkoda, że Bane pisał tak krótko. Mam wrażenie, że pisał on do czasu aż zaczęło go drażnić podejście większości użytkowników. A moim zdaniem pisał on prawdę i tylko prawdę. Po przemyśleniach zgadzam się z nim - problem jest w nas wystarczy to zrozumieć. Popatrzcie na innych ludzi: czy oni są nieszczęśliwi gdy ty tak cierpisz??? Nie! Oni sami nie sprawiają sobie cierpienia tak jak ty to sobie robisz. Wyciągać wnioski, wyznaczać cele i zmieniać się dla siebie kobieta już nigdy nie wróci ale wasze życie płynie dalej Wink