Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Brak aktywności życiowej i nagle jeb miłość życia = mega problem

28 posts / 0 new
Ostatni
krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0
Brak aktywności życiowej i nagle jeb miłość życia = mega problem

Mam nieco nasrane w głowie i potrzebuję wyprostowania, rady, ew. kopa  w dupe. Moja sytuacja przedstawia się następująco.
Przez całe życie byłem bardzo mało aktywny życiowo. Nadopiekuńcza matka nie pozwalała mi chodzić na imprezy, nie miałem nigdy zbyt wielu znajomych i generalnie całe życie byłem skrzywiony społecznie. Jakoś tak rok temu zabrałem się za siebie. Wyzbyłem się problemów ze wstydliwością, odkryłem samego siebie, a potem twarda nauka podrywu. Jakoś od 4 miechów wyrobiłem u siebie takie odruchy że może nie jestem super macho, ale wreszcie jestem normalnym facetem - mało tego dzięki tej stronce i podręcznikowi The Game potrafię z kobietami zrobić znacznie więcej niż przeciętny polak. Ale...
Poznałem kobietę - pierwszą w moim życiu. Przestałem być prawiczkiem, choć jej powiedziałem że miałem za sobą 3 jednorazówki. Ona mi powiedziała że miała za sobą 3 związki - od jej siostry dowiedziałem się że nieco zaniżyła statystyki. Szmatławcem nie jest, ale widzę że ona hmm... zrealizowała ten plan, który ja ułożyłęm samemu sobie (o moim planie dalej).

Mój problem polega na tym że jestem niesamowicie zakochany w tej dziewczynie, a ona we mnie. Widzę że dziewczyna czuje że trafiła na swoją drugą połowicę. Dogadujemy się, ja sprawnie ją ujażmiam (miałem parę drobnych problemów o których pisałem na forum, ale w tej chwili wiem że po prostu mam ją w garści i nauczyłem się nią tak kierować by wszystko było ok) - generalnie sielanka, ale...

Jestem wewnętrznie rozdarty. Widzę że mógł bym mieć wiele kobiet i widzę jak zniszczyłem sobie młodość. Wkurwia mnie fakt że "nie mam historii". Nie chcę tak od razu zatrzymywać się na pierwszym przystanku. Korci mnie strasznie by tak jak wielu znajomych mieć kilka kobiet. Może to taki mały ekshibicjionizm czy dziwne samcze zapędy. Jednocześnie szkoda mi strasznie tej laski bo jest poprostu niesamowita jako człowiek, niesamowicie się ze sobą dogadujemy i niesamowicie mnie podnieca.
W swoim małym rozumku ułożyłem sobie taki plan. Poskaczę sobie od pochwy do pochwy przez kilka miesięcy, a dopiero potem przycupnę przy kobiecie, którą uznam za wartą sprawdzenia czy nadaje się na dłuższy związek (to był mój plan wykonany za mnie przez moją dziewczynę). Chciał bym właśnie tę kobietę poznać na końcu swojej drogi podrywacza. Czuję że za wcześnie ją poznałem bo jest pierwsza, a wiele znaków na niebie i ziemi wskazuję na to by była moją ostatnią.

Myślałem też nad mniejszym złem czyli nad zdradzeniem jej z jakąś inną laską - tak by wiedzieć jak to jest z inną i by mieć chociaż pewność że te moje chymny pochwalne na jej temat są zgodne z prawdą. Być może ona wydaje mi się taka wspaniała bo po prostu nie widziałem jeszcze jak wspaniale może być z inną kobietą - np. mniej chumorzastą i z większymi cyckami.

Gdzieś na tej stronie spotkałem się z opinią że myślenie o kobiecie że ona jest tą jedną jedyną to lenistwo intelektualne. No właśnie ja nie jestem leniem - chętnie poskaczę, ale strasznie boję się że mogę więcej nie trafić na kobietę, która będzie tak świetnie spełniać moje kryteria.


Mam niesamowity mentlik w głowie. Przepraszam jeśli opisałem coś niejasno, zrobiłem serię błędów ortograficznych, albo za chwilę przypomnę sobie o czymś co zupełnie zmieni treść powyższej wypowiedzi, ale nie myślę do końca trzeźwo - właśnie dlatego piszę do was.Proszę naprowadźcie mnie.

Gongo
Portret użytkownika Gongo
Nieobecny
Wiek: 18
Miejscowość: Białystok

Dołączył: 2010-07-11
Punkty pomocy: 27

nie jesteś sam, mam tak samo Laughing out loud

szczerze to nie wiem co mam powiedzieć, rób tak jak czujesz.

Każdy błąd młodości jest ojcem nowej prawdy.

mor
Portret użytkownika mor
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2010-01-07
Punkty pomocy: 2

trafiłeś na tak zwaną total10 Wink

Zawsze bądź sobą, wyrażaj siebie, miej wiarę w siebie, nie poszukuj ludzi sukcesu po to aby stać się kopią ich osobowości.

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

Możesz mi naświetlić czym jest total10? Nie widzę tego w słowniku. Chyba domyślam się o co chodzi, ale chciał bym wiedzieć co się za tym kryje - no i najważniejsze: co mam robić!?

mor
Portret użytkownika mor
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2010-01-07
Punkty pomocy: 2

total10 - twoja idealna TYLKO dla Ciebie kobieta, z taką kobietą możesz robić wszystko, normalnie kobieta twoich marzeń Wink

jezeli jestes z nią krótko to ja na twoim miejscu bym jeszcze z nią był  tą całą teorię co masz w głowie przeniósł  w praktyke i bys się nauczył troche bycia w związku z kobietą... na przyszłość mniej błędów bys popełniał...  w końcu człowiek uczy się na własnych błędach...

 

Zawsze bądź sobą, wyrażaj siebie, miej wiarę w siebie, nie poszukuj ludzi sukcesu po to aby stać się kopią ich osobowości.

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

Czy myślisz że jest warta "zainwestowania" w nią - nawet jeśli ma się okazać nie do końca tym kim teraz mi się wydaje i poobijania sobie dupy?
Zastanawiam się co bardziej zaboli.
1) Przeinwestowanie i potłuczenie sobie dupy
2) Plucie sobie do końca życia że miałem tylko ją
3) Zdrada i bycie przyłapanym, a potem strata być może najwspanialszej kobiety na jaką w życiu trafiłem

Rogerro
Portret użytkownika Rogerro
Nieobecny

Dołączył: 2010-07-06
Punkty pomocy: 0

Ja rozumiem, że wg Ciebie trafiła Ci się jakaś perełka, ale nie idealizuj jej tak Smile Ile Ty z nią w ogóle jesteś ?

knokkelmann1
Portret użytkownika knokkelmann1
Nieobecny

Dołączył: 2009-08-22
Punkty pomocy: 139

Mój problem polega na tym że jestem niesamowicie zakochany w tej
dziewczynie, a ona we mnie. Widzę że dziewczyna czuje że trafiła na
swoją drugą połowicę.


spokojnie, bez nerwów.....skąd masz wiedzieć, że tak jest naprawdę? Jak na mój gust brak tu porównania do innych zachowań czy też braku takowych. Poczekaj na jakieś bardziej ekstremalne ale nadal możliwe do odkręcenia sytuacje i wtedy też odpowiedz sobie czy to ta jedyna czy tylko jedna z wielu które się pojawią.

Kawałek mięsa a jaką ma moc!

E3
Portret użytkownika E3
Nieobecny
Wiek: 99
Miejscowość: N/A

Dołączył: 2009-06-24
Punkty pomocy: 269

Nie obraz się ale będę szczery - ty jesteś pierdolniety , może nawet nie pierdolniety - lecz się człowieku póki jesteś jeszcze młody...Ludzie korzystajcie mądrze z dobrodziejst tej strony a nie tworzycie , zakladacie na siebie jakas pętlę emocjonalna na siebie. Przeczytaj jeszcze raz swojego posta...mam nadzieje zrozumiesz dlaczego Cię tak Skrytykowalem.

I w tym kawałku kłamią - pokory nie pogody, czas uczy nas.

razdwa
Portret użytkownika razdwa
Nieobecny
Wiek: 1986

Dołączył: 2010-07-20
Punkty pomocy: 26

No to masz naprawde trudna decyzje. Powiem Ci co o tym mysle, ale pamietraj, ze decyzja i odpowiedzialnosc za nia jest wylacznie Twoja.

Ja na Twoim miejscu bym ja zostawil i wydymal wiecej kobiet niz masz lat. Jesli tego nie zrobisz bedziesz zalowal cale zycie, co odbije sie na waszym zwiazku i go zatruje. Nie teraz to za dwadziescia lat. Taka jest smutna prawda. Przyjdzie trzydziestka, to bedziesz plakal i plul sobie w brode, ze nie sprobowales tego czy tamtego.
Osobiscie zanim sie ustatkuje (jesli w ogole) to napewno sie porzadnie wyszaleje.

andżela
Portret użytkownika andżela
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: białystok

Dołączył: 2009-12-30
Punkty pomocy: 0

jak dla mnie to jej tak naprawdę nie kochasz. Gdyby to była TA JEDYNA byś nie pisał takich postów i nie miałbyś takich dylematów. Prawdopodobnie zbyt mało ich poznałeś jak sam mówisz. Jest ok ale szału nie ma :]. Zamiast zdradzać i szukać na boku przygód zostaw ja i poznawaj inne.

Nie rezygnuj z marzeń tylko dlatego że ich realizacja wymaga czasu. Czas i tak upłynie.

Conor
Portret użytkownika Conor
Nieobecny
Bywalec

Dołączył: 2009-11-05
Punkty pomocy: 3

Zaangażowałeś w to wiele emocji, uczuć i tylko one Cię trzymają przy swojej kobiecie. I wyprowadzam od razu z błędu- to nie miłość Wink. W połowie mojego ostatniego związku, po długich namysłach, stwierdziłem, że siebie nie można oszukiwać, ani drugiej osoby, tym bardziej jeśli jest od Ciebie uzależniona. Taki rodzaj człowieka- niebieski ptak- nie może być ograniczony, ponieważ jego pragnienia będą kłócić się z całym światem wokół. Warto jest sobie to przeanalizować, ale tylko i wyłącznie odrzucając emocje na bok. Nie łatwo się tego nauczyć, ale jeśli już Ci się uda, będziesz mógł kierować się ku swoim skrytym pragnieniom. Jaka rada ode mnie? Powinieneś zrobić coś co będzie w zgodzie z Tobą, przemyśleć na "sucho" tę całą sytuację i podjąć SAMEMU decyzją i wziąć za nią 100% odpowiedzialności.

A na sam koniec, powiem Ci, że ten smak psychicznej wolności i świadomości, że czeka na mnie 3 miliardy kobiet, a dzięki chęci samorealizacji mam otwarte drzwi do każdej z nich, jest czymś czego opisać się nie da. W związku TEGO nie uświadczysz...

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

Póki co wybieram wariant 3 czyli ten najbardziej mazgajowaty, a mianowicie wybieram mieć ciastko i zjeść ciastko.
Pozakładałem sobie kont na portalacha randkowych gdzie aż roi się od niewyżytych sucz. Wiem że szukanie w necie jest dla wielu osób marne, ale nie zależy mi zbytnio na lasce godnej uwagi tylko na odchaczeniu jakiejś suczy (celowo użyłem tak podłego określenia - niech nikomu nie przyjdzie do głowy że mam zamiar inwestować jakiekolwiek emocje w ruchanie na boku).
Ożywiony wyraził się najkonkretniej i jego rad się trzymam. Najpierw strzeliłem się w łeb - nie pomogło, ale może pomoże szukanie maksymalnie innej laski owszem.
Myślę że podołam z trzymaniem jęzora za zębami. Ustaliłem też sobie limit czasowy. Z laską znam się 4 miechy, ale stwierdziliśmy już że wyprowadzamy się razem do wawy. Nie ma w tym nic zobowiązującego ;p
Nadal trzymam ją na ten minimetrowy dystans na który trzyma się kobiety którym się jeszcze nie oświadczyłeś. Chodzi po prostu o to żebyśmy mogli piepszyć się jak króliki kiedy nam się zachce, a w obecnej sytuacji jest to średnio wygodne. Historia jest taka że ja obraziłem się mocno na swojego pracodawcę i jestem w trakcie szukania nowego, a ona specjalnie dla mnie przenosi się na zaoczne i tak samo szuka pracy. Zejdzie się pewnie z miesiąc czy dwa. Moment kiedy zamieszkamy wspólnie traktuję jako dead line. Od tej pory nie będę szukał nic na lewiznę - chyba że okaże się że  nie jest tak wspaniała jak mi się wydaje.
Wspólne mieszkanie dość szybko unaocznia człowiekowi cechy, które mogą wkurwiać cię w drugiej osobie i to też jest dla niej kolejny egzamin. Mniejsza.
Jestem umówiony na kawę z jakąś laską starszą ode mnie o rok. Ma wielkie cycki i lekką nadwagę - po rozmowie na gg stwierdzam że jest totalnie inna od mojej dziewczyny. Przelecę ją pewnie jutro bądź pojutrze i rozglądam się za następną. Jak spotkanie dojdzie do skutku to zdam wam relację.

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

Andżela - zareagowałaś tak jak reagują kobiety kiedy ich faceci mają podobne dylematy. Chciałaś sprzedać nam właśnie iluzję że nie można kochać i mieć problemów psychicznych ze swoim brakiem wyżycia jednocześnie.

Problem dotyczy mnie, a itak pewnie patrzę na problem chłodniej od ciebie. Gdybym nie kochał tej laski to był bym o wiele szczęśliwszym człowiekiem - najzwyczajniej w świecie przebolał bym jej stratę i szukał następnej. Taki był właśnie plan. Nawet kiedy do niej zagadywałem to w wyglądzie doszukiwałem się takich cech, których nie do końca pragnę - właśnie po to by nie było mi żal. Okazało się jednak że pozory mylą i nie była tym na kogo wyglądała. Już na pierwszej randce zrobiłem sobie jej szkic psychologiczny i dużo się nie zmienił wobec pierwszych obserwacji (bez wpływu jest jej otwartość - laska nie gra i po kilku miesiącach znajomości kiedy większość ludzi nie ma już sił udawać nie zmieniła się zbytnio - to właśnie po mnie widać że nie do końca jestem tym na kogo z początku pozowałem, ale ona się z tym godzi i akceptuje mnie jako mnie chyba nawet mocniej niż faceta który zaimponował jej w pierwszym miesiącu znajomości).

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

Ktoś kiedyś próbował zdefiniować szczęście. W/g niego szczęście to ten bardzo krótki moment między wytyczonym celem a jego realizacją i chwilę po. To działania podjęte w celu poderwania dziewczyny, oczekiwanie na pierwszy pocałunek, pierwszy seks, kupno nowego samochodu, wycieczki zagranicznej itd, itp. To daje powera, napędza do działania, daje dawkę endorfin do krwi, daje zadowolenie. Potem emocje opadają, my wyznaczamy sobie kolejny cel i się kręci.
Ty jesteś na etapie pewnej stabilizacji. Masz dziewczynę, która Cię kocha i Ty jesteś w niej zakochany. Potrzebujesz kolejnego bodźca w sferze uczuć i myślisz, że zaliczanie kolejnych panienek Ci to zapewni. Szukasz szczęścia.
Ja myślę, że nie uda Ci się to. Na przeszkodzie stoi miłość do niej (czy też zauroczenie). Instynkt podpowiada Ci sianie materiałem genetycznym na lewo i prawo, ale nowa kora mózgowa i uczuciowość wyższa skutecznie to wyhamuje. Nawet jeżeli poznasz nową panienkę będziesz ją porównywał ze swoją obecną i to porównanie wypadnie blado na jej tle, bo ją aktualnie kochasz i idealizujesz. Nawet jeżeli nowopoznaną zaliczysz to pojawią się wyrzuty sumienia, bo będziesz czuł, że jednak coś jest nie tak. Popęd popędem, ale jest coś więcej...
Ale próbuj... w końcu - jak to było w reklamie IKEA - "To Twój tron..."

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

knokkelmann1
Portret użytkownika knokkelmann1
Nieobecny

Dołączył: 2009-08-22
Punkty pomocy: 139

jak zwykle szczerze, jak zwykle mądrze. tylko czemu do cholery ja rad Gena nie słuchałem wcześniej? no czemu!

Kawałek mięsa a jaką ma moc!

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

huh. Dojebała ostro. Ogólnie jestem osobą, która średnio lubi kontakty przez gg czy sms. Tak się chujowo składa że czasami jesteśmy skazani tylko na taki kontakt, a ja mimo wszystko średnio odpowiadam na jej dobijanie się. Marudziła mi kilka razy że poświęcam jej za mało uwagi, ale zlewam jej marudzenie i zachowuję się po swojemu.
Przed chwilą wyskoczyła jednak ostro z bardzo brzydkim ST na gg że nie mam poświęcam jej dostatecznie dużo uwagi i chyba wręczy mi pojutrze prezent urodzinowy z miesięcznym wyprzedzeniem bo przez najbliższe pół roku nie będę miał czasu dla niej. Czuję się mega niesprawiedliwie potraktowany i generalnie to zastanawiam się gdzie popełniam błąd. Daje jej się wkręcić w gierkę pt. "daj mi coraz więcej uwagi, a ja tak czy siak będę marudzić" czy może faktycznie normalni ludzie więcej ze sobą napierają na gg kiedy się kochają, a jeszcze nie mieszkają razem.

Mniejsza. Podchodzę do tego z mega dystansem. Jeśli ma spełnić swoje groźby i rzucić mnie przez to że za mało z nią gadam na gg może faktycznie nie jest taka znowu wspaniała jak mi się wydawało. Wyniosłem już sporo doświadczeń z tego związku i zawsze będę go miło wspominać, a jednocześnie nie będę miał poczucia winy że zdradziłem.

Zobaczymy jak potoczy się nasza historia. Postanowiłem oddać stery w ręce mojej aktualnej kobiety. Sama tego nie wie, ale pojutrze podejmie decyzje czy chce żyć w poważnym związku z facetem, który będzie jej wierny z małym wyjątkiem poczynionym po to by naprawić moje kompleksy/złudzenia/ zaspokoić ciekawość, czy chce być moim pierwszym i wielce pouczającym wspomnieniem na drodze do zdobywania przeze mnie kolejnych szczytów - przy których nie popełnię tych samych błędów, które popełniłem będąc jeszcze totalnym laikiem.


ps. zlałem laskę z, którą byłem umówiony. Z nią też pogadałem
trochę na gg i doszedłem do wniosku że jest mega szmatławcem. Może to
zbytnia przezorność, ale poważnie boję się że mógł bym się czymś od tej
kobiety zarazić. Może trafi się inna chętna, która nie kolekcjonuje kolejnych facetów jak trofeów, albo przynajmniej nie opowiada o tym w wulgarny sposób.

krystek
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2010-06-03
Punkty pomocy: 0

Hej. Podbijam swój własny wątek. Tym razem chciałem napisać o happy endzie jaki uformował się w mojej głowie. Odpowiedź była dosyć prosta acz, brać podrywaczna nie mogła mi udzielić akurat takiej bo jest nastawiona na techniki uwodzenia, a nie radzenie sobie z problemami psychologicznymi.

Miałem ostatnio trochę czasu dla siebie by poukładać sobie wiele rzeczy w głowie, a największy przełom nastąpił dziś gdy postanowiłem zrobić coś namacalnego - przy czym macalny to słowo klucz.
Miałem dziś w wawce rozmowę kwalifikacyjną, a że dawno mnie tutaj nie było to postanowiłem się nieco powłóczyć. Zawiało mnie na krakowskie gdzie chodzi pełno ślicznego mięsa. Jeśli coś będzie mi się źle układać z moją kobietą to wiem już gdzie, no i najważniejsze JAK polować. Przechadzałem się tak patrząc się na te wszystkie ciała których nie dotknę i w końcu mnie ruszyło. Podszedłem do HB9 i urobiłem ją podręcznikowo. Byłem z siebie dumny - 99% facetów wstydzi się spojrzeć na taką kobietę, a ja miałem jej numer. Mojej dumie ujmowała nieco świadomość że ona sama pewni łowiła - komunikowała to jej niebieska kusa sukienka z pod której wystawały dobrane pod kolor majtasy i dekolt, który bujał się z daleka (widziałem go na tyle wcześnie by przeprowadzić ze sobą szybki dialog mobilizujący do działania). No dobra wziąłem od niej ten nr, przypomniałem sobie że potrafię poderwać fajną laskę no i... hmm przypomniałem sobie że potrafię poderwać zajebistą laskę, o wiele ładniejszą od tej z którą chodzę, ale... byłem całkiem szczęśliwy, ale nie aż tak szczęśliwy kiedy moja kobieta zaproponowała mi spływ kajakowy.
Uświadomiłem sobie że moje braki z przeszłości może i dotyczą rżnięcia, ale nie tylko. W zasadzie to moje braki z przeszłości w aktywności życiowej dotyczą... braków z przeszłości w aktywności życiowej. Tyla. Zapomniałem się pochwalić, ale sam jestem sobie winien. Jak byłem jeszcze sam, ale już nauczyłem się polować to miałem dość wygórowane kryteria. Wpadło mi w ręce dokładnie 8 lasek. W każdej mi coś nie pasowało do tego stopnia że odpuszczałem sobie penetrację i zrywałem kontakt. Źle robiłem bo w końcu trafiłem na bratnią duszę, z której szkoda rezygnować.
Zaraz po tym jak uświadomiłem sobie co ze mną jest nie tak usunąłem numer tej HB9. Z pewnością będzie jej przykro kiedy nie zadzwonię i straci nieco pewności siebie. Trudno. Wyglądała na taką która ma mega dużo pewności siebie i jak nieco jej straci to jej nie zaszkodzi. Ktoś będzie miał łatwiej.

Doszedłem do wniosku że odpuszczę sobie ruchanie na boku bo to mnie z dnia na dzień nie uszczęśliwi. Trochę szkoda że kiedyś byłem jednym z wielu frajerków i przesiedziałem większość młodości przed kąpem. Muszę nauczyć się jednak żyć tu i teraz i korzystać z żywota zamiast myśleć o przeszłości. Nie ma sensu zatruwać sobie przeszłością, szczególnie że należy ona w zasadzie do innego człowieka - zmieniłem się na tyle mocno, że największym wstydem, który potrafię aktualnie odczuć jest wstyd za swoją niegdysiejszą cipowatość. Teraz w zasadzie jestem kimś zupełnie innym. Po roku starań i mega samoświadomego pracowania nad sobą czas postawić kolejny krok pt. radzenie sobie z przeszłością.
Aktualnie mam w planie zrobić coś ciekawego i ogólnie być aktywnym życiowo - nie zatruwając sobie tego co mam. Zacząłem mega śmiało patrzeć w przyszłość bo jeśli chodzi o kobiety to nic nie jest w stanie zmącić mojego dobrego samopoczucia - mam wspaniałą kobietę i mam zamiar być z nią długo. Jednocześnie gdyby ten plan się nie powiódł to nie pobeczę się i nie polecę do niej na kolanach tylko zacznę kolekcjonować - i na bank nie zaangażuję się już tak mocno na starcie, no i na bank nie będę tak wybredny jak wcześniej, np. nie usunę z książki telefonicznej numeru do przeuroczej blondi tylko dlatego bo była zdziecinniała i zawsze miała w życiu to czego chciała. Następnym razem taką przerżnę i rzucę następnego dnia żeby widziała że nie wszystko jest takie lukrowane. Mniejsza. Może nie będę musiał szukać sobie więcej takich okazji. Mam nadzieję że moje mięsko, które tutaj tak wychwalam że aż trąci frajerstwem, będzie dostarczać mi pozytywnych bodźców i będzie na tyle wierne że nie będzie mi w głowie "poszerzanie horyzontów".

Pozdrawiam was czule