Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Crazy night, "słyszałam jak sikasz:D"

Portret użytkownika Foton

Wyjście sprzed 3 tygodni, tak dużo się działo, że raczej nie opiszę wszystkiego, ale postaram się być bardzo dokładny i trzymać się linii czasu. Stęskniłem się za pisaniem fr, a obecnie nie dzieje się nic spektakularnego o czym warto byłoby wspomnieć - pojedyncze otwarcia w autobusie/na przystankach/w drodze na uczelnię bądź praktyki i randki z kobietami poznanymi nawet i kilka miesięcy wstecz:)

Sobotni ranek i popołudnie spędziłem z jedną z dziewczyn, z którymi obecnie kręcę, z "Włoszką"(z poprzedniego FR). Dostałem kilka wiadomości, kilka telefonów w trakcie spotkania ale nikt normalny nie odbiera ich podczas igraszek. Właściwie to nie odbieram sms/telefonów jak rozmawiam z kimkolwiek, chyba, że ta osoba zrobi to pierwsza. Taka zasada z uprzejmości, jak z kimś rozmawiam to chcę mu poświęcić całą swoją uwagę. Po wyjściu od Włoszki odczytałem wszystkie wiadomości i oddzwoniłem na wszystkie telefony - okazało się właśnie, że cała moja ekipa się posypała. Piwotki musiały zostać dłużej w pracy, kumpel też, wing załatwił sobie instant date u siebie, drugi nie ma kasy, trzeci wciąż choruje i nigdzie się nie rusza bo nie umie mówić. Tak więc zostałem sam. Jak palec. Obdzwaniam wszystkich pozostałych wingów i poznane dziewczyny z okolic, nikt nie wybiera się na imprezę.

Wsiadam więc w autobus do klubu, do którego i tak miałem iść. Odpisuje jedna laseczka, że mogę wpaść do niej i pójdziemy do jej znajomych bo w sumie narobiłem jej ochoty na wyjście. Odpisałem tylko, żeby wpadła do XXX(zaszyfrowana nazwa klubu, do którego szedłem) jak chce się pobawić, ale nie miała możliwości dojazdu. Trudno. W drodze do klubu spotkałem jakieś dwie starsze dziewczyny(absolwentki, po 26 lat), zapytałem czy wiedzą gdzie jest XXX(taki uniwersalny otwieracz ha) odpowiedziały, że chciały mnie zapytać o to samo bo pierwszy raz się wybierają i nie wiedzą gdzie to jest. Szliśmy dalej i ciągle rozmawialiśmy. Jak doszliśmy to się pożegnałem, powiedziałem, że się zobaczymy na parkiecie, a sam poszedłem do akademika do kumpla, z nastawieniem, że może go w rl przekonam i nie będę sam. Nie pykło. Idę więc do klubu w bardzo nieimprezowym nastroju, zawiedziony, trochę smutny. Wchodzę na parkiet, rozglądam się, widzę parę targetów, głęboki dekolt jednej z nich przekonał mnie, że czas przestać się opierdalać i zacząć napierdalać. Zacząłem więc tupać w miejscu, lekko się gibać. Znacie stwierdzenie "bądź muzyką" ? Tym właśnie byłem, muzyką. Leciał jakiś powolny kawałek, przytulaniec. Otworzyłem oczy i zauważyłem przed sobą ładną czarnulkę w okularach, złapałem ją za nadgarstek wyciągając z otaczającego ją kółeczka i kobiet i facetów, przyciągnąłem do siebie, objąłem, na ucho powiedziałem, że jest mi smutno, ale nie ma takiej rzeczy, której nie można zmienić. Oczywiście podłapała haczyk i zapytała "dlaczego?", stwierdziłem tylko "nie tutaj" i zaciągnąłem na kanapy. Porozmawialiśmy tam chwilę, bardzo mądra kobieta, ale nie czułem chemii. Musiałem wprawić się w stan. Odprowadziłem ją do koleżanek, powiedziałem, że jeszcze ją znajdę i odszedłem. Nie znalazłem jej później:)

Poszedłem na korytarz, gdzie otwierałem wyobrażając sobie, że już jestem w tym magicznym stanie, w którym wszystko jest zajebiste, w którym masz to niesamowite flow, w którym słowa same wypadają Ci z ust, w którym to co robisz spotyka się z powszechną akceptacją i uwielbieniem. Otwierałem niewerbalnie - oczna palcówka Bonda, zagrodzenie drogi i uśmiech, ręka Boga, szpon, szpon przez ramię, misiek(przytulenie), im więcej otwarć zrobiłem tym bardziej zajebiście się czułem, to boskie jak krótkie interakcje z kilkunastoma ludźmi potrafi wprawić Cię w stan. Pozwalałem sobie na coraz więcej, w końcu zauważyłem śliczną blondi, o której wiedziałem, że jest z Azerbejdżanu, bo jak mijała mnie poprzednim razem i stchórzyłem rozmawiała z koleżanką i opowiadała po angielsku o jakiejś interakcji z facetem, któremu powiedziała skąd jest i był tym faktem zdziwiony, chyba. Tak czy siak, wracała. Zagrodziłem jej drogę z uśmiechem, wskazałem ją palcem i krzyknąłem "You! Are cute.. what's your name?" wiedziałem, że mój stan ma się coraz lepiej, ale wiedziałem równocześnie, że mogę być jeszcze lepszy. Ale walić to, delektowałem się nieco ponad godzinę towarzystwem pięknej Azerbejdżanki, było kc i macanki pod ścianą w ciemnym kącie. Jej koleżanki nas odnalazły i stwierdziły, że wracają do akademika żeby się nawalić w pokoju. Posłałem swojej pytające spojrzenie. Stwierdziła, że jeszcze się kiedyś zobaczymy w tym klubie. Sranie w banie. Buziak w policzek i poszły:)

Wchodzę na parkiet, znowu "jestem muzyką", otwieram oczy, rozglądam się i za mną kolejna kobieta, jedna z wcześniejszych absolwentek. Tańczymy seksualnie, ugryzłem ją w szyję, stykamy się czołami i czuję jej śmierdzący oddech z ust.. Zrobiłem szybki unik przed kc i stwierdziłem, że idę do wc. Przy pisuarze pogadałem z jakimś ziomkiem po angielsku(nazywał się Bechir), potem się jeszcze spotkaliśmy na korytarzu i pogadaliśmy dość trochę skąd jesteśmy itd, okazało się, że jest tutaj z kumplem i zwiedzają Europę od jakichś 2 miesięcy już i że za 2 tygodnie wyjeżdżają do Niemiec. Bardzo fajnie się z nimi wingowało, naturale, strasznie rozgadani. No i miałem social proof jak się z nimi pokazywałem, a jak z jakąś gadałem i oni przechodzili to przybijaliśmy sobie piąteczki hah;d zawsze to intrygowało dziewczyny, bo w końcu "jestem tutaj sam", a tutaj jakaś dziewczyna coś do mnie mówi, tutaj przybijam z kimś piąteczkę, tutaj ktoś nam mówi, że byłaby z nas urocza para i to po angielsku(chciałem żeby Alexander próbował mnie cockblockować rzucając takie teksty). Wróciłem na parkiet, porozglądałem się i namierzyłem bardzo fajną dziewczynę, trafiała w prawie wszystkie moje gusta, była z 2 wylaszczonymi koleżankami. Wiedziałem, że zwykłe wyciągnięcie za rękę nie zadziała. Poszedłem więc po Bechira i kazałem mu iść ze mną, podbiliśmy razem, on tańczy z jedną, ja z dwiema, w tym z moim targetem. Śmiechy chichy, jakieś półsłówka do ucha, wyczaiłem, że z nimi też po angielsku trzeba bo są z Białorusi. Widziałem jakiegoś kolesia, z którym jakoś na początku gadałem(jak się rozkręcam to rozmawiam ze wszystkimi) i który był spoko, więc puściłem na chwilę swój target by zrobić porządny obrót z jej koleżanką, powiedziałem jej na ucho, że idę na kanapę z jej przyjaciółką i żeby potańczyła chwilę z moim znajomym i przekazałem ją w ręce tego kolesia, a sam wróciłem do targetu, patrzyłem się na nią, przewiercałem wzrokiem i lekko się uśmiechnąłem kiedy przygryzła wargę. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem pod ścianę w ciemnym kącie. Więcej rozmawialiśmy, więcej się dotykaliśmy, złapała mnie za tyłek w pewnym momencie i jako "karę" ugryzłem ją w wystający obojczyk łapiąc jednocześnie za pierś, opieprzała mnie, że tak nie wolno i co ja sobie wyobrażam, ale jej kąciki ust mówiły mi co innego, poleciał ode mnie krzykliwy tekst żeby złapać jej uwagę; "yea HEY! Shut up!", grzecznie mnie posłuchała, pomiziałem lekko po policzku dłonią, caveman i dosłownie się pożeraliśmy pod tą ścianą. Zapytałem gdzie mieszka, w akademiku. Czy ma samochód, nie ma. Ona pyta czy ja mam samochód, nie tutaj. Na dworze za zimno, a kible oblężone. Logistyka ssie :/ przyszły jej koleżanki i znowu mi zabrały target, stwierdziły, że już późno i idą i dziękują za zabawę. Kazałem swojej znaleźć mnie na fb, ale nie znalazła.

Siedzę sobie zmęczony na ławeczce na korytarzu i widzę najpiękniejszą kobietę, jaką widziałem tej nocy, wyższa ode mnie o głowę, idealne kształty, szpilki.. zdecydowanie najlepsza kobieta w klubie. Kiedy przechodziła obok mnie pomiziałem ją lekko po ramieniu, stanęła w miejscu i uśmiechnęła się do mnie, wyciągnąłem do niej rękę w geście przywitania się i najzwyczajniej w świecie się przedstawiłem. Wymiana imion i potem gadka jakoś sama się potoczyła. "Co tak będziesz stać, usiądź obok mnie, te nogi muszą odpocząć. Wow, jakie szpilki! Ile centymetrów? 17? To o 10 więcej niż ma mój penis!" Bardzo dobrze na mnie reagowała, byłem wtedy w tym magicznym stanie, całkowicie samemu udało się to osiągnąć, byłem z siebie dumny, rozkoszowałem się tym, że siedzę i rozmawiam z najlepszą kobietą w klubie. Nie musiałem się z nią wtedy całować żeby było mi dobrze, jej energia była niesamowita, nadawaliśmy na tych samych falach. Nc i umówione spotkanie było formalnością, żałowałem, że tak krótko mieliśmy okazję rozmawiać przy poznaniu bo już musiałem lecieć na autobus, ale nadrobiliśmy na spotkaniu sam na sam. Najlepsza kobieta w klubie i Foton - "ciągle cieszące michę dziecko"(szybkie podsumowanie mnie przez winga z Wro, z którym absolutnie się zgadzam Laughing out loud)

Anyway, na spotkaniu było bardzo miło, zaprowadziłem ją w miejsce, do którego zabieram wszystkie dziewczyny na pierwszą randkę i zawsze jest dla mnie zarezerwowana szczególna kanapa, która jest w kącie, lekko odizolowana od sali, można bez oporów eskalować. Niekończące się rozmowy, kc, macanki, sikanie w damskiej toalecie w kabinkach obok siebie i tekst "ha, słyszałam jak sikasz:D" - bezcenne! Smile

Podsumowując. Nie bójcie się samotnych wyjść, wtedy to dopiero dzieją się zwariowane rzeczy! Choć porównując do mojego ostatniego samotnego wyjścia do klubu, które było jakoś na początku swojej przygody i było tragedią, to mówię też, nie wiem czy słusznie, że najpierw trzeba zdobyć trochę doświadczenia by potem odciąć się od wingów i móc wymiatać bez wskazanych przez wingów targetów, bez krzepiących ciało i duszę słów, bez feedbacku. Czysta zabawa procesem. Życzę wszystkim początkującym dużo wytrwałości i zabawy, bo bez zabawy to jak pieprzona praca w kamieniołomie:)

Pozdrawiam

Odpowiedzi

Tak jest Wyskoczenie do,

Tak jest Smile Wyskoczenie do, klubu jako "samotny strzelec" może przynieść niesamowite skutki, pod warunkiem odpowiedniego nastawienia.
W sumie to sam miałem niedawno podobną sytuacje Smile Wyjście do klubu z dość nie pewną ekipą miało być i tak jak się spodziewałem, nie przybył nikt(fakt, trochę mnie to wkurzyło), ale nie załamałem się i rura do klubu jako jeden z pierwszych na imprezie z jednym nastawieniem: "dobra zabawa", mimo, że byłem sam i non stop trzeźwy to i tak zrobiłem sobie social(nie wielki, ale zawsze), bawiłem się jak nigdy wcześniej, a panienki, śmiało mogę powiedzieć, że lepiły się same, więc zarywanie działo się "automatycznie".
Oczywiście jak to w klubie było kilku znajomków (pseudoPUA), którzy cały czas trzymali się w grupie, a "na łowy" wyruszyli dopiero po wlaniu w siebie znaczniejszej ilości alko, kto miał większe powodzenie? oceńcie sami Smile
5.

Portret użytkownika Informatyk

"Tak jest Wyskoczenie do,

"Tak jest Wyskoczenie do, klubu jako "samotny strzelec" może przynieść niesamowite skutki, pod warunkiem odpowiedniego nastawienia."

Np. wybity ząb albo rozwalony nos.

Portret użytkownika Dreadnought

a zdążyło ci się mieć

a zdążyło ci się mieć wybitego zęba/rozwalony nos ?

Tak i to nie raz, ale w

Tak i to nie raz, ale w klubach nie staram się szukać guza, więc dużo częściej do domu wracam w stanie, w którym wychodziłem do klubu Smile

Portret użytkownika Dreadnought

ja zazwyczaj jeszcze

ja zazwyczaj jeszcze podkręcam atmosferę czekając na reakcje przeciwnika jak do tej pory nie miałem wybitych zębów, obitej mordy itp.

No widzisz, ja nie muszę

No widzisz, ja nie muszę podkręcać atmosfery bo wiem, że jeżeli jest jakiś kozaczyna, który startuje do mnie to bez kumpli i tak odpuści bo... jest słaby i sam boi się bić.
ps. Pytanie, które zadałeś jest na tyle nie konkretne, że rozbity nos(bo zębów, też jeszcze nie straciłem) nie musiał stać się rozbity przy zadymie w/pod klubem, czy innym miejscu, mogłem go rozwalić przy zwykłych "wypadkach losowych".

Portret użytkownika Dreadnought

o klubach cały czas mówimy a

o klubach cały czas mówimy a tam "wypadków losowych" raczej nie ma no chyba, że gość ci przyjebie i później powie sory pomyliłem cię z kimś innym..

Fakt jest faktem tam raczej

Fakt jest faktem tam raczej przypadków nie ma, ale jedno jest pewne, jak szukasz guza to na pewno go znajdziesz, a jeśli idziesz się dobrze zabawić, miło spędzić czas, poznając przy tym nowe kobiety, możesz być pewny, że nic Ci się nie stanie... no chyba, że trafisz na laske, która jest z chorobliwie zazdrosnym chłopakiem, w tedy może być krew, pot i ogólna trzoda.

Portret użytkownika Informatyk

W klubie nie, ale poza klubem

W klubie nie, ale poza klubem wszystko się może stać. Ja wolę nie ryzykować kosy w brzuchu.

Więc, czy się to komuś podoba

Więc, czy się to komuś podoba czy nie to całość sprowadza się do nie szukania guza i rozwiązywania ewentualnych konfliktów pokojowo.

Portret użytkownika Informatyk

Ciekawe czy jakby Twojej

Ciekawe czy jakby Twojej lasce ktoś jebnął z liścia to byś sprawę chciał rozwiązać pokojowo. Wielu już takich kozaków było, niektórzy poszli do worka.

Ja pierdole... Jeszcze trzy

Ja pierdole... Jeszcze trzy minuty temu myślałem, że cała dyskusja dotyczy samotnego wypadu do klubu, a tu jeszcze laski do tego zaczynasz wplątywać. A jeśli chodzi o to czy chciałbym rozwiązać sprawę pokojowo, NI CHUJA, koleś byłby wyklepany jak "bezwypadkowe" audi z niemiec.

Portret użytkownika Fan

podoba mi się ten wpis nota

podoba mi się ten wpis Smile

nota bene fajna sprawa samotne wyjście by lepiej poznać siebie i więcej się nauczyć.

Portret użytkownika Adiko

Bardzo mi się spodobał blog

Bardzo mi się spodobał blog Smile Właśnie czegoś o solowych wypadach potrzebowałem Wink

Aligancko to rozegrałeś !

Aligancko to rozegrałeś ! Brawo zaa odwagę i niezniechęcenie się solowym występem Smile

Portret użytkownika Creedo

Tytuł niszczy czasoprzestrzeń

Tytuł niszczy czasoprzestrzeń xD. Nie da się przegapić i nie zajrzeć. Fajny blog, fajna akcja- szacun.

Szacun koleś!!!!!!!!11

Szacun koleś!!!!!!!!11