Już ładnych parę lat temu, na zajęciach z dodatkowego angielskiego obejrzałem film "The Secret". Dla tych, którzy się nie orientują: jest to opowieść o tym, jaką moc sprawczą ma nasze nastawienie. Z grubsza chodzi o to, że jak myślisz sobie "będzie zajebiście", to właśnie tak będzie. I odwrotnie, "nic mi się nie uda" zaskutkuje w dokładnie takim obrocie wydarzeń. Jak wspominałem, było to już dość dawno temu, byłem wtedy człowiekiem totalnie stroniącym od towarzystwa zarówno kolegów, jak i dziewczyn (choć nie powiem, żebym narzekał na szczególne powodzenie wśród płci przeciwnej, a więc i tak nie robiło to większej różnicy). Ale, co ciekawe, wcale nie było mi z tym źle. Za jedynego bezpiecznego towarzysza samotnych wieczorów wystarczał mi komputer, zaś naturalne instynkty zaspokajałem (co, nawiasem mówiąc, trwa do dziś) w sposób, jaki wszyscy doskonale znacie z autopsji.