Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jakoś spodziewałem się czegoś bardziej... niesamowitego?

Portret użytkownika glinx11

Hmm, jeśli chodzi o mój Sylwester, to spędziłem go w gdańskim klubie. Oczywiście swoim zwyczajem powinienem opisać Wam całość przebiegu moich miłosnych podbojów, ale... no cóż, podbiło się do co najmniej kilku lasek i nie wszystkie byłem w stanie zapamiętać. Klub opuściłem co prawda bez żadnego nowego numeru telefonu, a w podrywach na ogół stosowałem raczej standardowe zagrywki (ale nie frajerskie, a przynajmniej mam taką nadzieję), ale nie o to mi tak naprawdę chodziło. To był mój pierwszy Sylwester spędzony poza domem. Ja nie mam żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o tego typu imprezy, a na domiar złego jeszcze się kumple wyłamali. Na początku stałem więc tylko pod ścianą, żłopiąc piwo, od czasu do czasu (ale to już przez całą noc) wypalając fajkę. Tak sobie swoją drogą myślę, że chyba większego smoka ode mnie na tej imprezie nie było (a ja, kuźwa, nawet nałogowcem nie jestem!). No, ale to tytułem dygresji. W każdym razie - laski oczywiście zajebiste, w krótkich kieckach i w ogóle. Problem tkwi tylko w tym, czy nie mają facetów, a jeśli mają - to czy potrafią oni trzymać piąchę na wodzy. Ale stwierdziłem, że na tej konkretnej zabawie, raczej z tych bardziej eleganckich, nie powinno dochodzić do tego typu incydentów (zresztą czy naprawdę facet wypuszczający swoją dupę na parkiet samą liczy, że nikt nie będzie z nią niczego próbował?).

Była taka jedna, co szczególną mą uwagę zwróciła: czarnulka w czerwonej kiecce. Dość wcześnie podszedłem i zapytałem "Zatańczymy?", a ona na to, że może za chwilę. No to za dłuższą chwilę znowu podchodzę i tym razem nie było problemów. Wykonaliśmy jeden czy dwa tańce, ona grzecznie podziękowała i wróciła do koleżeństwa. Niestety, jedyne co w jej temacie zdołałem zrobić, to stuknąć się z nią kubkiem od szampana, żeby uczcić Nowy Rok. Siedziała na skraju sali, a jak tańczyła, to głównie tam, więc nie było jak znowu podbić. A jakoś nigdy nie widziałem, żeby mijała mnie po drodze do łazienki czy coś.

No, jeśli chodzi o tę, to akurat zapamiętałem dużo, bo bezsprzecznie była najlepszą niunią na całej imprezie. Ale pewnie i tak była starsza - tak jak chyba każda dziewczyna, jaką zagadywałem, a było ich sporo. Jednej innej blondynie proponowałem taniec, ale odmówiła - chyba była z facetem. Z jedną czarnulką chwilę se przy barze pogadałem, ale nie chciała tańczyć (w ogóle pod koniec imprezy strasznie się nieprzyjemna zrobiła). Jeszcze inna stała przy ścianie. Ja wiem, że było głośno, ale ona totalnie nie kontaktowała, co ja do niej mówię. W każdym razie zapytała, czy mam dziewczynę, ja coś tam odpowiedziałem, a potem ją pytam, czy ma faceta, ona, że nie. Nie chciała ze mną tańczyć, ale z jakimś innym znajomym swoim nie było tego problemu. No nic, olałem ją, a ona przez resztę imprezy starała się mnie unikać i odwracała się, nawet kiedy się przyjacielsko uśmiechnąłem.

No, było tych dup jeszcze sporo, ale teraz przechodzimy do najważniejszej z nich. Zapewne domyślacie się, że nie złamałem obietnicy i ten wpis oznacza, że pierwszy pocałunek z języczkiem mam już za sobą. No więc witamy Nowy Rok. Ja komórkę w grabę i wysyłam SMS-y z życzeniami do wszystkich, którym nie wysłałem ich wcześniej w domu na Naszej Klasie. Tak nawiasem mówiąc pamiętacie Krysię? Ta dupa, z którą pisałem na gg i która "nie odbiła piłeczki". Życzeń do niej nie wysyłałem, natomiast ona do mnie już tak. Odpisałem jej "Nawzajem", no bo w końcu co miałem innego zrobić? Nie, nie łudzę się, że coś z nią jeszcze będzie - pewnie po prostu wysyłała wszystkim kontaktom w telefonie i mnie niechcący też.

No dobra, ale odchodzę od głównego tematu. No więc kończę pisać te życzenia, a za sobą coś czuję. Odwracam się, a tam stoi taka dość niska - w sumie nic specjalnego na tle tych wszystkich innych lasek, ale też żaden pasztet. Ja się pytam, czy chciała przejść (chyba kilka razy, bo hałas był ogłuszający), a ona, że nie. No i jakoś tak zaczęliśmy tańczyć. Stosowałem obroty i "zwisy" (jak to się nazywa, kiedy podtrzymujesz laskę jedną ręką i zbliżasz do ziemi?). No i w końcu dałem jej buziaka w policzek. Ona na to po jakiejś tam chwili, że fajny jestem i mnie lubi. Przeanalizowałem szybko fakty - nie jest brzydka, ale też nie mam na nią specjalnej ochoty. Poza tym była jakieś pięć-sześć lat starsza. Ale coś mi mówiło "działaj, nie musisz się z nią wiązać, ale wykorzystaj okazję". No i zadziałałem. Zbliżam się do niej, otwieram usta i myślę sobie "Będzie chciała czy nie?".

Chciała. Nasze lizanko trwało jakieś dziesięć sekund, może trochę więcej. Przyznam, że trochę mnie ono rozczarowało: spodziewałem się jakiejś oczyszczającej satysfakcji, jaka napłynie na moje sfrustrowane serce, albo przynajmniej takiego podniecenia, jakiego mi jeszcze żadne walenie konia nie dało. A tymczasem... no dobra, kutas mi chyba stanął, okej. Pozostają cztery możliwości:

a) ja kiepsko całowałem
b) ona kiepsko całowała
c) oboje kiepsko całowaliśmy
d) całowanie jest przereklamowane Tongue

U mnie ciężko z tym doświadczeniem, prawda, ale wydaje mi się, że głównie wina leżała po jej stronie - może gdyby nieco bardziej rozwarła te szczęki, nie musiałbym się bać, że zaraz mi język utnie. Ale nie zmienia to faktu, że cała ta czynność była, mimo wszystko, przyjemna. Może z dupą, która autentycznie będzie mi się podobała, i która będzie bardziej doświadczona, pójdzie lepiej?

No nic, lizanko się skończyło, ona zaciesz. Ja, już totalnie pewny siebie, łapię za dupkę (kolejna rzecz, której w życiu nie robiłem). Zero protestów. Ona znowu, że jestem bardzo fajny i w ogóle. O ile dobrze pamiętam nasz dialog wyglądał następująco:

Ona: Masz dziewczynę?
Ja: A co? Chcesz zostać dziewczyną [dopełniacz od zdrobnienia mojego imienia]?
Ona (uśmiech): Tak!
Ja: [Też się uśmiecham i znowu macanka po dupeczce.]
Ona: Wiesz, ja teraz muszę do znajomych lecieć... ale potem wrócę!
Ja (wzruszam ramionami): Jak chcesz.
Ona: Ale nie znajdziesz sobie w międzyczasie innej?
Ja (z uśmiechem): No pewnie, że znajdę.
Ona: [Robi z uśmiechem taką pseudoobrażoną minę.]
Ja: Dobra tam, spoko... no ale jeszcze raz...

Przyciągam ją do siebie i kolejne lizanko. Tym razem w połowie zmieniłem pozycję i faktycznie było dużo lepiej. Po paru sekundach koniec, ja do niej "No, zmykaj" i daję na pożegnanie klapsa w dupkę. Chwilę potem dostałem życzenia od Conora i nie omieszkałem poinformować go o moim sukcesie. Euforia co prawda szybko minęła, zastąpiło ją zwykłe zadowolenie, że jutro wracam do pisania blogu na podrywaj.org.

Jak się potoczyły sprawy dalej? Nijak, bo mojej partnerki od lizania nigdy już później nie widziałem (a może zwyczajnie nie rozpoznałem). Nie szukałem jej specjalnie, a właściwie w ogóle, ale ten klub nie był aż tak wielki. Chyba sobie potem ze znajomymi po prostu poszli, a ona albo nie chciała mnie szukać, albo szukała, ale bez powodzenia, a może też zrezygnowała, jak dostrzegła mnie z fajką. Nie wiem i po prawdzie niewiele mnie to obchodzi. I tak żadnych planów z nią nie wiązałem.

Później też było oczywiście wyrywanie. Oczywiście nie zaczynałem tak od razu, bo nie chciałem, żeby ta, z którą całowałem się po trzech minutach znajomości, zobaczyła. Nie, nie chodziło o to, że mnie jej tak uczucia obchodziły - zwyczajnie miałem ochotę trochę z nią jeszcze pobyć, przelizać, pomacać - no bo w końcu tylko z nią na razie mogłem to robić bezkarnie. Z jedną całkiem spoko laseczką (z trzeciego roku jakiejś tam szkoły... z czasem te imienia i uczelnie tak się na takiej imprezie człowiekowi mieszają, że mogiła) bardzo długo tańczyliśmy, stosowałem podobną taktykę jak w poprzednim wypadku: obroty, zwisy, aż po jakichś dziesięciu minutach stwierdziłem, że czas działać. Dałem jej buziaka w policzek, ale reakcja nie była miła: "Ej, co robisz? Nie całuj mnie!". Odpuściłem na razie, ale raczej się nie obraziła, bo dalej sobie tańczyliśmy. Potem koleżanka ją zawołała, to mnie przeprosiła, ale nie czekałem już na nią.

No i  była jeszcze jedna całkiem całkiem laseczka, choć wyglądała na trochę nieśmiałą. Sporo tańczyliśmy, ale buziaka już wolałem nie próbować. Potem się jakiś wielki debil wtrącił, że co ja jego żonę podrywam. To miał być pewnie żart, ale przez niego mój target poszedł do kibla. Jak zeń wychodziła, poprosiłem o numer telefonu, a ona, że tak naprawdę to jest zajęta, i że sorry, że tak tylko chciała potańczyć. Już sobie poszła, a impreza powoli zbliżała się do końca. Chyba z żadną już później nie próbowałem, opuściłem klub i z poczuciem mieszanki uczucia satysfakcji (pierwsze lizanko i macanka) i porażki (brak jakichkolwiek telefonów, niedomknięcie sprawy z najlepszą dupą na sali) udałem się do domu.

A tak w ogóle to wszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech wasze ręce dupy lasek pieszczą, a nie własnego kutasa! Ci, którzy kochają mój blog, będą teraz mieli co czytać, a ci, którzy go nienawidzą - na co wylewać pomyje. Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika damianos

Czekałem z utęsknieniem na

Czekałem z utęsknieniem na Twojego bloga Glinx11, ale miałem dziwne wrażenie, że napiszesz ponownie dość szybko i przewidziałem bardzo dobrze.
Powodzenia w nowym roku i gratuluje pierwszego pocałunku ; )

Portret użytkownika Dil

No i oby tak było przez cały

No i oby tak było przez cały nowy rok

hehe no to nieźle gratuluję

hehe no to nieźle gratuluję sukcesów;)

Portret użytkownika Neofita

Takie krótkie całowanie to

Takie krótkie całowanie to bulszit. Czym dłużej całujesz się z laską tym lepiej wam to wychodzi i tym bardziej jesteście podnieceni. Jest przyjemniej. To takie dopasowywanie się bo na początku to nie wiadomo jak to robić...

Portret użytkownika glinx11

Wiesz, może i byłoby dłużej,

Wiesz, może i byłoby dłużej, ale okoliczności ku temu nie sprzyjały - byliśmy na parkiecie, zresztą w ogóle się nie znaliśmy i nie wiem, jak długo chciałaby to trzymać.

Portret użytkownika Neofita

Rozumiem, ale to tak ci

Rozumiem, ale to tak ci napisałem, żebyś nie myślał, że całowanie jest przereklamowane, bo jak dorwiesz jakąś laskę, najlepiej jak będziecie parą to zobaczysz, że będziesz chciał się z nią całować bez przerwy...

Sam właśnie nie całowałem się z laską przez dobre kilka lat, a potem jak pierwszy raz pocałowałem (już)byłą to trwało właśnie jakieś dziesięć sekund i nie było tak "super", ale potem jak zaczęliśmy się lizać tak na całego to było zajebiście... Smile

Portret użytkownika Bruce W

hmmmm....

hmmmm....

Ona: Masz dziewczynę?Ja: A

Ona: Masz dziewczynę?
Ja: A co? Chcesz zostać dziewczyną [dopełniacz od zdrobnienia mojego imienia]?
Ona (uśmiech): Tak!
Ja: [Też się uśmiecham i znowu macanka po dupeczce.]
Ona: Wiesz, ja teraz muszę do znajomych lecieć... ale potem wrócę!
Ja (wzruszam ramionami): Jak chcesz.
Ona: Ale nie znajdziesz sobie w międzyczasie innej?
Ja (z uśmiechem): No pewnie, że znajdę.
Ona: [Robi z uśmiechem taką pseudoobrażoną minę.]

Ja: Dobra tam, spoko... no ale jeszcze raz... 

Haha. Dobry post. Twój styl pisania przypomina mi troche Nicka Hornby'ego.


Portret użytkownika glinx11

Dzięki, choć nie znam

Dzięki, choć nie znam faceta. :/

Portret użytkownika Radian

No nareszcie Glinx11 moje

No nareszcie Glinx11 moje gratulacje dopiero dzisiaj przeczytałem i jestem dumny z Ciebie. I zgadzam się z Neofitą ma rację i dłużej tym lepiej smakuje. Myślę że to Ci trochę pomoże tzn. opuści Cię presja że jeszcze nawet się nie całowałeś i będzie Ci szło już tylko lepiej.

Portret użytkownika WojtuS7

"ale wydaje mi się, że

"ale wydaje mi się, że głównie wina leżała po jej stronie - może gdyby nieco bardziej rozwarła te szczęki, nie musiałbym się bać, że zaraz mi język utnie" 

Ale się uśmiałem Laughing out loud  Dobry post !

Portret użytkownika rafciuuu

może gdyby nieco bardziej

może gdyby nieco bardziej rozwarła te szczęki, nie musiałbym się bać, że zaraz mi język utnie -trochę lżej trzeba było go wpychać;P
Pozdro

Glinx. Zdrzadź w jakim

Glinx. Zdrzadź w jakim klubie byłeś? Smile

Tylko żeby nie było tak, że

Tylko żeby nie było tak, że jak nareszcie pukniesz jakąs pannę dasz tutaj wpis, że "spodziewałeś się czegoś bardziej niesamowitego a to było takie nie wiadomo co, gdybym wiedział jak to wygląda to bym tak do tego nie dążył na siłę".

Całowałeś się na imprezie, pewnie podchmielony z panną która była wg ciebie zwykłą panną w dodatku będąc niedoświadczonym przez 10s to czego się spodziewałeś, że dostaniesz orgazmu w spodnie? Smile

Życzę dalszych sukcesów!

Portret użytkownika glinx11

Bardziej niż "Spodziewałem

Bardziej niż "Spodziewałem się, że seks jest bardziej zajebisty" obawiam się, że będę musiał napisać "Puknąłem laskę i było super, szkoda tylko, że miała dłuższego niż ja...". Laughing out loud

Tak tylko gwoli ścisłości - podchmielony to za bardzo raczej nie byłem - miałem za sobą wtedy, o ile dobrze pamiętam, raptem jednego Lecha i jednego drina, więc spoko. Tongue

No proszę czyli taniec

No proszę czyli taniec skuteczniejszy od otwieraczy, klasyfikowania, wartościowania, rapportu, negów, chłodników, żartów, itd. Dodać jeszcze dobry wygląd i tylko zbierać pocałunki.

Portret użytkownika glinx11

Wiesz, Ocean, klub to jednak

Wiesz, Ocean, klub to jednak nieco inne środowisko podrywcze niż ulica. Tu laski ubierają się w seksowne kiecki, podświadomie przygotowują się na wyrywanie. Nie należy przy tym zapominać, że właśnie często na takie imprezy chadzają samotni i samotne, wiedząc, że to właśnie tu mają największe szanse na znalezienie fajnej drugiej połówki (i nie mówię tu o wódzie). Nie wspominając już o tym, że hałas bardzo utrudnia prowadzenie tradycyjnej konwersacji i stosowanie elementów, które wymieniłeś. Nie dysponuję danymi, ale przypuszczam, że większość ludzi w związku poznała partnera/kę właśnie na imprezie bądź w szkole/na uczelni. W naszej kulturze podryw na ulicy jest wciąż zjawiskiem mocno egzotycznym.

Swoją drogą ciekawe jaki

Swoją drogą ciekawe jaki procent udanych małżeństw poznało się na dyskotekach. Z czasów szkolnych pamiętam, że dziewczyny miały chłopaków spoza klasy lub szkoły, więc nie było to zbyt sprzyjające miejsce. Sporadycznie tylko zdarzały się pary w obrębie klasy. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów i obserwacji wynika, że głównie poznają się przez swoich znajomych. Na drugim miejscu przez wyjścia dyskotekowo-klubowe, na trzecim szkoły i inne spotkania grupowe oraz internet i na ostatnim miejscu spotkania przypadkowe (ulica, sklepy, itp). Co ciekawe Gracjan w lekcjach nie polecał klubów jako najlepszego miejsca na podrywanie, tylko sytuacje codzienne. Za to amerykańscy PUA, na których naukach i terminologii ta strona stoi, właśnie najwięcej działają w klubach. Wszystko to wydaje się zagmatwane, a Polka marzy o zamążpójściu w jednym z krajów europy zachodniej...