Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Iluzje młodości, czyli moje życie

Portret użytkownika glinx11

Przyznać muszę, że mocno zżyłem się ze stroną www.podrywaj.org. Kierując się spisanymi tu zasadami zdołałem otworzyć się nie tylko na płeć przeciwną, ale również na wszystkie osoby w moim otoczeniu. Nie, nie jestem tak szczęśliwy, jak jeszcze przed rokiem, kiedy miałem całkowicie wyjebane na każdego innego człowieka. Nie potrzebowałem wtedy do szczęścia ani kolegów, ani dziewczyny. Ale te potrzeby wreszcie się zmieniły, a Wasza strona pomogła zmienić się mi. Przynajmniej w pewnej części. Czuję się już zdecydowanie bardziej lubiany, choć zawsze biorę pod uwagę, że może to być jedynie kolejna iluzja. Z dziewczynami wychodzi połowicznie, co zresztą możecie zobaczyć w moich wpisach. Nie boję się już okazywać im swego zainteresowania, choć na razie nie spotkałem się z podobną reakcją.

Wydaje mi się, że większość z Was trafiła tu w innych okolicznościach niż ja. Mieliście już kiedyś dziewczyny, które z tego czy innego powodu Was rzuciły, i chcieliście nauczyć się, jak poderwać inne. Jeśli chodzi o mnie, było zupełnie inaczej. Nie mam bowiem żadnego doświadczenia w intymnych kontaktach z laskami, nawet tak banalnych, jak całus w czółko. A przecież nie jestem w żadnym razie aseksualny. Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób zdołałem powstrzymywać swoje naturalne potrzeby przez cały okres dojrzewania, czytajcie dalej. Jest to opowieść nie tylko ku Waszej ciekawości, ale też ku przestrodze tym, którzy nie chcą, by ich bliscy w pewnym momencie (tak jak ja w sierpniu) zdali sobie sprawę ze swojego zmarnowanego żywota.

W wieku około 11 lat, jak każdy normalny chłopiec złapałem się na tym, że przez myśl przebiegło mi po raz pierwszy "Ale ta koleżanka ma nogi/cycki/dupę... aż chciałoby się dotknąć...". O ile dobrze pamiętam, z początku ostro mnie to zaniepokoiło. No bo jak to tak - dotykać inne osoby? No, jeszcze rozumiem jakieś buziaki, które mama i tata czasem sobie dają. Ale tak bezczelnie macać, wpychać się z językiem do buzi (wtedy jeszcze nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby gdzie indziej ten język mógł trafić)... brrr! Nie, nie chodziło o to, że nie wiedziałem, że to przyjemne. Wiedziałem, a raczej domyślałem się tego, natura i mnie nie oszczędziła fantazji seksualnych. Ale nie mogłem pojąć, jak tacy facet i dziewczyna mogą rano po seksie spojrzeć sobie w oczy i w miarę swobodnie rozmawiać o pogodzie, skoro jeszcze w nocy dyszeli i jęczeli sobie prosto w twarz jak jakieś zwierzęta. Masturbacja? Owszem, jeśli nikt nie widzi. Choć do dziś pamiętam przerażenie, jakie wywołał u mnie widok jakiegoś białego, śmierdzącego świństwa na penisie i pościeli. Brak wszelkiej edukacji seksualnej zarówno w szkole, jak i w domu, drogie dzieci...

Nie za bardzo odnalazłem się w gimnazjum i szybko stałem się dość aspołeczny. Nie, nie było to żadne totalne wyalienowanie, ale po prostu nie chciało mi się spotykać z klasą poza lekcjami. W ogóle jakoś życie szkolne nic dla mnie nie znaczyło w porównaniu do komputera. W takich warunkach ciężko było zarywać do jakiejkolwiek dziewczyny. Zresztą wstydziłem się ich, tym bardziej później, kiedy wszyscy zdążyli się już przekonać, że pod względem relacji damsko-męskich wciąż jestem na poziomie "baby są głupie". Nachalne ponaglania ze strony rodziny co do znalezienia partnerki dodatkowo mnie do tego zniechęciły. Powiedziałem sobie jasno: nie potrzebuję do szczęścia nikogo. Obejdę się bez seksu, masturbacja (choć wtedy jeszcze tak tego nie nazywałem, w ogóle uznawałem to za swoje osobiste zboczenie, a nie powszechne w świecie zjawisko) jakoś mi go zastąpi, a mieć dzieci i tak nie mam zamiaru. Rodzinka odpuściła, przekonana, że wkrótce zapomnę o tych swoich iluzjach i stanę się normalnym chłopcem. Nie spodziewali się chyba, że potrwa to aż tak długo.

Około drugiej klasy gimnazjum dostałem nagłego kopniaka religijnego. Nie pamiętam już dokładnie w jakich okolicznościach postanowiłem zostać księdzem. Genialny pomysł, nie sądzicie? Nie byłoby już wciskania żałosnego kitu o tym, że dziewczyny mnie nie interesują ("Gej!"), a byłoby już tylko "Podobają mi się, ale na mojej drodze życia nie ma dla nich miejsca". Teraz jak o tym myślę, to dopiero uświadamiam sobie, jak bardzo byłem wtedy pojebany.

Niestety, nowy katoglinx11 zapomniał, że katolicyzm to nie tylko grzeczne zapieprzanie do kościółka co niedziela i święto we mszy świętej, ale też ostre wyrzeczenia. W pewnym momencie jak grom z jasnego nieba: masturbacja jest grzechem. Wiem, każdy normalny facet po prostu parsknąłby na to śmiechem i totalnie olał, ale mnie wtedy to naprawdę mocno zaniepokoiło. Postanowiłem wydać "samogwałtowi" (ciekawe kto wymyślił tę debilną nazwę?) wojnę, całkowicie usuwając ze swego życia jakiekolwiek formy rozładowania napięcia seksualnego i wierząc, że mimo to będę w stanie normalnie funkcjonować.

I to właśnie na tym froncie ponosząca już od paru ładnych lat klęska za klęską Natura odniosła pierwsze totalne zwycięstwo. Nie zdołałem się powstrzymać nawet przez jedną noc. Na nic nie zdały się rozpaczliwe sygnały wysyłane przez mózg: "Pójdziesz do piekła!" - waliłem konia tak jak dotychczas, a nawet jeszcze częściej. Nie chciałem tego przed sobą przyznać, ale podświadomie coraz bardziej zaczynało mnie to wszakże nużyć. Dotykanie lasek jedynie w wyobraźni przestało mi już wystarczać, chciałem robić to naprawdę. Oczywiście o przełamaniu się i podrywie nie mogło być nawet mowy, na pewno nie na tym etapie. Na razie musiałem poprzestać jedynie na wciąż nieśmiałych marzeniach.

W międzyczasie rozpocząłem naukę w liceum. Nie kryłem się ze swoimi planami na przyszłość: mimo przegranej wojny z masturbacją wciąż byłem zagorzałym katolikiem, widzącym swoje życie jedynie w czarnej sutannie. Starałem się skrzętnie unikać tematyki miłosno-seksualnej, nieprzerwanie panicznie się jej wstydząc. Kościół był dla mnie wszystkim, zapewnieniem, że podjąłem dobrą decyzję, żeby prowadzić życie pozbawione miejsca na drugą osobę i osobiste instynkty. Ale i to się musiało zmienić.

Rządy Prawa i Sprawiedliwości uświadomiły mi, jak bardzo ukochany Kościółek miesza się w politykę naszego kraju. Kraju, który na skutek nieoczekiwanego przebudzenia patriotycznego stał się dla mnie czymś o wiele ważniejszym niż religia. Coraz ciężej było mi tolerować tak fundamentalne i bezdyskusyjne przeciwstawianie się związkom homoseksualnym, in vitro, eutanazji i aborcji. Do tego doszło zwątpienie w istotę tak biurokratycznego podejścia do spraw wiary. U progu trzeciej klasy liceum na skutek różnicy poglądów przestałem uważać się za katolika, choć do kościoła wciąż chodziłem. Oczywiście o zostaniu księdzem nie było już nawet mowy.

To musiało się przełożyć na mój stosunek do spraw seksu. Nie, wciąż miałem jeszcze przed sobą ostatnią klasę, już nie miałem tu szans na znalezienie kogoś odpowiedniego. Do zagadywania kompletnie obcych osób w żadnym razie nie byłem gotowy. Mimo to dałem znajomym do zrozumienia, że się zmieniłem, i chyba zaczęli mnie przez to bardziej szanować. Nie próbowałem nikogo zaprosić na studniówkę, choć i tak bawiłem się na niej świetnie - wreszcie, po raz pierwszy od tak dawna. Nawet zatańczyłem z jedną koleżanką, co jak dla mnie było wręcz milowym krokiem wprzód.

Nadeszły wakacje, podczas których zacząłem się zastanawiać, czy nie warto na studiach dokonać w sobie totalnej rewolucji i przynajmniej podjąć próby radykalnego otwarcia się na innych - zarówno koleżeństwo, jak i atrakcyjne laski. Podjąłem taką decyzję po sporządzeniu żałosnego w swych wynikach bilansu swej dotychczasowej młodości. Powiedziałem sobie "koniec". Koniec z olewaniem innych. Koniec z niechodzeniem na imprezy. Koniec z chorobliwym strachem przed alkoholem. Koniec z ignorowaniem ślicznych lasek. I koniec z Kościołem, którego, chyba trochę na wyrost, obarczyłem winą nie tylko za stan naszego kraju, ale też za moje zmarnowane lata młodzieńcze.

Ciąg dalszy znacie z moich licznych wpisów na tym blogu. Gratuluje tym, którzy dotrwali aż tutaj. Jest to bardziej skrót mojej młodości aniżeli opisanie wcześniejszych doświadczeń z podrywaniem, ale prawda jest taka, że wszystko to co opisałem miało ogromny wpływ na to, że teraz tak wytrwale szukam sobie partnerki. I, tak jak wspomniałem na początku, warto też zapamiętać objawy, jakie towarzyszyły wytworzeniu przez mój umysł iluzji co do świata, miłości i seksu. I stłumić ją w zarodku, zanim zniszczy najlepsze lata jakiegoś innego dzieciaka.

Odpowiedzi

Portret użytkownika rafciuuu

Podoba mi się Twoja

Podoba mi się Twoja szczerość. Może wpis nie jest o podrywaniu ale o tym jak narzucona na nas iluzja może zmienić nasze życie-niestety na gorsze.
 Tą rewolucję w Tobie widać z każdym kolejnym wpisem, a ja czytałem wszystkie na bieżąco.
Na początku bałeś się podejść, teraz już zagadujesz. Z każdym wpisem jest coraz lepiej.

Portret użytkownika salub

Plus za szczerosc.Teraz jak

Plus za szczerosc.

Teraz jak poznalismy Twoja historie, latwiej mozna sobie skalkulowac, dlaczego ten podryw Ci nie wychodzi. To ze przez cale swoje zycie nie miales zadnej dupy u boku, odbilo sie na tym, ze wpadles w wir oanizacji. Masturbacja odnosi sie do kobiet. To raczej powazny nalog i powinienes z nim walczyc.

Za bardzo chcesz znalezc ta dziewczyne dla siebie.. pierwsza, z ktora pierwszy raz sie pocalujesz, z ktora pierwszy raz pojdziesz do lozka. Za bardzo tego pragniesz. Postaraj sie myslec w innych kategoriach i odrzuc mysli ze cos musisz na rzecz moge kiedy chce. Jeszcze duzo przed Toba. A zmiany sa coraz lepiej widoczne. 

Pozdrawiam.

Portret użytkownika frozenKAI

Pamiętaj Glinx! Nie możesz

Pamiętaj Glinx! Nie możesz szukać laski z takim nastawieniem, że "musze pierwszy raz pocałować", "muszę pierwszy raz pójść z panną do łóżka"... to Cię do niczego nie zaprowadzi. Efekt jest taki jaki ostatnio otrzymujesz. Zamiast skupić się na ładniej pannie która Ci się spodobała i idziesz ją poznać, myslisz o tym zeby znaleźć pannę z którą przezyjesz pierwsze doświadczenia..
Może nie zdajesz sobie z tego sprawy ale to jest predmiotowe traktowanie laski do której uderzasz..
Po pierwsze musisz wyluzować. Nie spinaj sie tak. Podrywanie nie może byc dla Ciebie najważniejsze. Masz tu ogromny zasób wiedzy. Wykożystaj go spontanicznie. Podoba Ci sie dziewczyna, idź ja poznać! I tyle! Nic więcej na razie! Poznasz ją, nawiążesz relację, stwierdzisz że jest fajna, to popracacuj trochę nad tą znajomościa! I tyle! Na tym etapie ponownie nic więcej! A jak po 1, 2, 3 spotkaniach będziesz widział że jest chętna że możez tego coś byc to uderzasz dalej!
Grunt żebyś w momencie poznania nie wychodził z zaożenia że "coś wiecej" z ego będzie. Masz się przede wszystkim dobrze bawić, czerpać przyjemnośc z samego zacepiania i poznawania kobiet. A ta czy inną idziesz poznac nie po to żeby koniecznie "coś" z tego było, tylko po to żeby się przekonać co będzie. Może zlewka, może koleżeństwo, a może łózko....
Tego maz się dowiedzieć.

Pozdro

Portret użytkownika Neofita

Glinx, ja mimo, że miałem

Glinx, ja mimo, że miałem praktycznie jedną panne(teoretycznie dwie, trzy) to też wpadłem w "w wir onanizacji", a to na prawdę jest droga do samodestrukcji... Zamykasz się w sobie, siedzisz przy jebanym komputerku i urządzasz sobie "świetną" zabawę... Nie tędy droga. Od jakiegoś czasu z cyklu codziennego(nawet po kilka razy dziennie) przeszedłem na cykl tygodniowy(góra dwa razy w tygodniu)... I jest znacznie lepiej. Człowiek nawet na siebie lepiej patrzy i lepiej ze sobą się czuje. Sam ogarnąłem się może z rok wcześniej niż ty bo w czwartej klasie technikum, ale to i tak trochu przypóźnawo, więc musimy się brać do roboty...

Tylko powtarzam: pracujmy przede wszystkim nad sobą, a nie nad tzw. "Techniką podrywu"! 

Edit/

Całowałem się może w sumie z godzinę w całym moim życiu, ale seks- nigdy.

O ja pierdole!! Jezus Maria!

O ja pierdole!! Jezus Maria! glinx nie martw sie. nie jestes dziwolagiem. nie jestes sam. Pomysl sobie ze ja tez mialem to samo. w wieku 15 lat cos mnie jebnelo i postanowilem zostac ksiedzem. tez latalem codziennie do kosciola, tez masturbacja to byl dla mnie najwiekszy grzech. Heh ale to czlowiek se moze zjebac zycie! na szczescie sie opamietalem tylko ze wczesniej od Ciebie (hah mam 18 lat) ale chuj nie martw sie. Badz ze soba szczery. polub siebie.uwierz w siebie. Polecam Ci ksiazke .,,potega podswiadomosci,, josepha murphy. to w co wierzysz staje sie rzeczywistoscia.

Portret użytkownika Radian

Glinx rozumiem Cię też bylem

Glinx rozumiem Cię też bylem bardzo aspołeczny w gimnazjum ale nie chciałem zostać księdzem, chociaż rodzice mnie namawiali(!!!).

Przeczytaj sam swoje pierwsze blogi i te ostatnie zobacz jak się zmieniłeś nie do poznania. I pamiętaj jesteś już 1000 razy lepszy od tych którzy może i się całowali i może i uprawiali seks z kobietami ale im np załatwiła to kasa bo blachary też się zdarzają. Ty podchodzisz! Ty walczysz! Ty już niebawem będziesz zabierał innym laski z przed oczu!

Niech to nie zabrzmi dziwnie ale od pewnego czasu czuje do Ciebie taką kumpelską sympatię, bo próbujesz i się nie podajesz.

Życzę powodzenia i czekam na następny wpis na blogu mam nadzieję że bardzo pozytywny.

Portret użytkownika peper

Kurde naprawdę, jak czytałem

Kurde naprawdę, jak czytałem tego bloga to coś mnie poruszyło, w pierwszych 2 latach gimnazjum miałem podobnie - umiałem wejść w ekipe, ale poza szkołą mnie nie interesowali, nie chciałem po prostu zamulać pod ścianą na przerwach, a najważniejszy był komputer... byłem zakompleksiony w mega stopniu, zastanawiałem się czy kiedyś będę mieć dziewczynę... w 3 klasie nastąpiła rewolucja, powód - zazdrość, zazdrość o to jakie stosunki mieli inne "tępaki" z dziewczynami, do czasu znalezienia tej strony myślałem, że rzecz jest w wyglądzie, zaczęłem przywiązywać wage to ciuchów, używać kremów, toników, codziennie włosy na żel ( to zostało mi do dziś ) i czasem solara, efekt - prawie żaden, wyłącznie sam lepiej się czułem. Cieszę się, że ogarnełem się tak wcześnie, jestem w I klasie LO, znam dobrze tę stronę, miałem kilka  przygód z dziewczynami, ale ciągle zjada mnie zazdrość o rówieśników, nawet o najbliższych kumpli - to mnie dobija i motywuje jednocześnie, mimo, że wiem, że znam tę stronę, to nie moge się wyzbyć zazdrości... mimo, że widze jakie te relacje damsko-męskie moich rówiesnikow są dziecinne, frajerskie i niedorzajle, mimo to zazdrosc, ze sie im udaje...

Portret użytkownika chchiyan

Glinx przede wszystkim

Glinx przede wszystkim dzięki za szczere wyznanie, niełatwo jest sobie poradzić z presją ze strony rodziny lub znajomych, zniechęca to do działania i może tylko zaszkodzić. Analizując moją sytuację doszedłem do wniosku, że nie naprawię błędów w swoim zachowaniu z dnia na dzień. Twój wpis naprawdę bardzo pomógł mi i pewnie innym facetom w wyciągnięciu wniosków ze swojego zachowania.

Dzieki.

Zastanawiające jak podobne

Zastanawiające jak podobne są ludzkie historie. Jakbym czytał własny życiorys. 

Portret użytkownika Goniec

Ten tekst jest dla mnie

Ten tekst jest dla mnie świetną przestrogą.
A co do Twojego spostrzeżenia to faktycznie, często dana jednostka myśli, że jej życie jest niezwykle wyjątkowe, a w praktyce okazuje się za wiele nie różnić od życiorysu kogoś innego.

Bardzo odważnie napisałeś o

Bardzo odważnie napisałeś o sobie. Przeczytałem też inne twoje wpisy i widzę sporo podobieństw do swojego życia. Pozdrawiam.

Portret użytkownika Wookie

Zajebiście że się przełamałeś

Zajebiście że się przełamałeś Wink życzę sukcesów

Czytam Twój blog od 3 dni

Czytam Twój blog od 3 dni jest dla mnie jak serial, ale widać nieprawdopodobne postępy jakie zachodzą w Tobie z dnia na dzień, czyta się fajnie bo piszesz szczerze a to wielka zaleta i pozwala się utożsamiać i czuć że autor pisze szczerze. Jednak jak wszyscy piszą za bardzo na serio podchodzisz, za mało luzu za bardzo tego pragniesz. Ale w tym tępię postępów to i tak jeszcze trochę i wyrwiesz nawet zakonnice.