Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wszystko płynie

Portret użytkownika Goniec

To niesamowite, ale mam jakąś barierę przed pisaniem blogów na podrywaju. Co jakiś czas myślę o tym, ale nic z tego nie wychodzi. Na podrywaju pojawiłem się w liceum, teraz skończyłem studia 1 stopnia i choć strona w dużym stopniu wpłynęła na mój odbiór świata, światopogląd i sposób formułowania celów to ... czasem żałowałem dnia, w którym na nią trafiłem.

Czytanie podrywaja trochę skrzywiło mi obraz kobiet w drugą stronę (z księżniczek na "dziwki" w takim rozumieniu prawiczka szukającego dziwnych usprawiedliwień swojej nieudolności). Poza tym myślę, że jednak pewne wnioski w pełni rozumie się i przyjmuje naturalnie do wnętrza lepiej jeśli samemu się sparzy. Może jakbym się raz porządnie sfrajerzył jako piesek to wyciagnąłbym z tego lekcję Smile

Studiowałem humanistyczny kierunek więc wokół dziewczyn było od chuja, minus taki że dojeżdżałem z innego miasta więc rzadko zostawałem do późna na jakieś balety. Bardzo liczyłem na zbudowanie dużej siatki znajomych, zwłaszcza dziewczyn. Nie udało mi się to, poznałem niewiele osób tym niemniej jest z tego kilka fajnych znajomości. Dziewczyn, z którymi był cień cienia jakichś relacji dających szanse na coś więcej było kilka:

Stefania - z grupy, w sumie dzięki podrywajowej wiedzy bez wielkiego zachodu sprawiłem, że się jej podobałem. Nic z tym nie zrobiłem bo zastanawiałem się, czy jest wystarczająco fajna. Jak się na 2 roku zdecydowałem to akurat zaczęła z kimś kręcić i się jej nie dziwię Smile
Brunhilda - poznana przez koleżankę, ona na mnie miała ochotę a ja na nią nie i nie żałuję
Helga - zanim ją poznałem w Sylwestra gadałem z nią przez telefon. Dobrze mnie zapamiętała, ogarnęła mojego fejsa jakiś czas później widzieliśmy się na imprezie innej koleżanki. Wiedziałem, że mam dobry początek bo dostałem cynk od kumpla i w sumie wylądowaliśmy w łóżku, ale seksu nie było - ja też nie miałem parcia bo nie chciałem 1 razu bez silnego zauroczenia. Dwa razy się z nią spotkałem i potem wzajemne olanie - nie wiem jak z jej, ale z mojej strony nie iskrzyło.

Była taka laska co mi się w chuj od 2 czy 1 roku podobała. Ale tak naprawdę w chuj - zauroczenie roku, o którym Janusze romantyzmu piszą, że to "miłość od pierwszego wejrzenia". Nigdy nie zebrałem odwagi żeby podejść, tylko jakieś tam uśmiechy, ale w końcu tak się zdarzyło, że jakiś lekki kontakt z nią miałem, na żywo i na fejsie (sprawy koła naukowego+przelotne spotkanie na wydarzeniu naukowym). Na fejsie umawiałem się z nią na spotkanie, dostałem nr tel, ale 3 razy nie mogła i po moim smsie żeby postawić sprawę jasno odpisała, że przeprasza ale pracuje, nie mieszka w naszym Metropolis Studenckim, pisze licka i nie ma czasu na spotkania towarzyskie. Z żalem to przyjąłem, ale ok trudno.

Zawsze mnie wkurwiało, że ludzie nie jacyś lepsi ode mnie mieli dziewczyny, a ja nie. Tak się złożyło, że w moim towarzystwie kilku dobrych ziomków też nie miało i nie ma dziewczyny, może jesteśmy takim nieudolnym gangiem. No, ale paru ludzi ma dziewczyny, , tu jakaś znajoma w ciąży, tam kolega stwierdził że idzie na duchownego, a ja czułem ogólną chujozę życia. Żadnych zmian, ciągle Ci sami znajomi, w domu rodzinnym ciągle pojebana atmosfera do tego nie obroniłem się w czerwcu bo nie zdążyłem napisać pracy. Dwóch moich najlepszych ziomków razem z zajebistą dupą pojechało na dziko za granicę szukać pracy - strasznie im zazdrościłem przygody i tego, że spędzą z tą dziewczyną dużo czasu=może któryś się do niej bardzo zbliży. Tą dupę, Hildegardę znamy dzięki chodzeniu na kurs salsy (Hildegarda to znajoma siotry jednego ziomka, obie z nami jeździły). Dziewczyna inteligentna, ładna z pasjami - brałbym o każdej porze dnia i nocy. No więc wiele osób wokół albo jakoś sobie życie ustawia, albo go doświadcza przez przygody, a ja... czułem się zawieszony w jednym miejscu.

Na szczęście udało mi się znaleźć pracę, chodzę do niej od tygodnia. Jak ją dostałem to sobie potańczyłem krok podstawowy salsy z taką miękkością jak nigdy wcześniej Wink To dla mnie ważne bo często chodziły mi myśli po głowie, że nic nie potrafię, nigdy nie znajdę żadnej pracy. Jak człowiek jest na humanistycznym, mało poważanym kierunku to kumple przyszli inżynierowie nie ułatwiają budowy samooceny.

Poza tym ostatnio mnie znajoma swatała z jej koleżanką. Byliśmy na spotkaniu w 4 osoby i komentarz Angeli do znajomej na mój temat był taki: "miły, ma coś do powiedzienia, w jakiś sposób przyciąga spojrzenie". Więc szału nie ma, ale szanse jakieś chyba są. Z zaproszeniem jej na spotkanie zabierałem się trochę jak pies do jeża odwlekając to, w końcu zrobiłem to i jesteśmy zgadani na jutro. Na myśl o tym, że miałbym ja całować włącza mi się lekki strach w brzuchu, ale zobaczymy co to będzie. Z budowaniem lekkiego kina nie mam już takich problemów jak kiedyś, ale seksualizacja jest już dla mnie pewną barierą.

A w robocie poznałem też fajną laseczkę, chciałem ją dzisiaj wyciągnąć na piwo tylko nie zdążyłem bo wyszła z pracy akurat jak byłem w łazience. Zjebałem bo zamiast rano ją zaprosić to się czaiłem aż oboje wyjdziemy z roboty i nie będzie przy nas nikogo.

Jest parę rzeczy, które uległy zmianie:
-staram się nie być perfekcjonistą
-nie spędzam gigantycznej ilości godzin na marnowaniu czasu w Internecie
-od grudnia piszę dziennik (czasem jakiś dzień wyleci, ale jest całkiem dobrze)
-staram się czytać jak najwięcej o branży
-od wielu lat staram się nie walić konia, ale teraz mam jeden z lepszych okresów
-korzystam z aplikacji służącej jako rozbudowany notatnik i efekty są świetne- poprawiła się moja systematyczność, coraz więcej rzeczy robię regularnie (np. myję zęby lub ich nie odkładam)
-regularnie czytam
-prowadzę z kumplem stronę internetową i kiedyś musiał mnie strasznie ciągnąc za uszy, teraz już trochę więcej pracy w to wkładam

-poprawiłem prezencję - ostatnio miałem duże zepsucie już i tak marnych relacji między rodziną, z którą wciąż mieszkam. Chyba odreagowałem to oraz to poczucie stania w miejscu wyłączeniem na trochę mojego skąpstwa i kupieniem sobie paru dobrych ciuchów. Teraz zwracam uwagę na to, w czym chodzę i wyrabiam sobie własny styl - czasem ktoś ze znajomych pochwalił koszulę, czy stylizację co dawniej zdarzało się rzadko. Niestety swojej pewności siebie szukałem w ciuchach co też jest drogą donikąd. Wolę mieć jednak fałszywą pewność siebie z dobrej prezencji i niewalenia konia niż mieć ją z dupy albo nie mieć jej wcale.

Długa droga przede mną. Jutro spotkanie z tą Angelą, zobaczymy co to będzie. W dalszej perspektywie chciałbym też spotkać się z tą z pracy, zobaczymy czy zbiorę odwagę. Wpis byłby o wiele obszerniejszy, ale mam jeszcze coś do roboty. Na szczęście, nie to co w czasach kiedy się nudziłem.

Drogi czytelniku dziękuję Ci za lekturę wpisu człowieka robiącego zaskakująco powolny progres (5-6lat na podrywaju). Miło mi, że poświęciłeś czas.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Goniec

Imiona to fejki Dzięki, też

Imiona to fejki Laughing out loud Dzięki, też się trzymaj

To zaruchales choć raz od

To zaruchales choć raz od rejestracji na stronie?