Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

w poszukiwaniu właściwej alegorii

Portret użytkownika septo

Szukam w życiu alegorii.. lubię porównywać różne sytuacje życiowe z czymś, co jest mi znajome, czym rządzą rozpoznane mechanizmy, wtedy jest mi łatwiej ogarnąć sprawę systemowo, wynajdywać błędy w postępowaniu, myśleniu itd.

Rozmowa pod Blogiem koleżanki Kasandry o kobiecej iluzji, uświadomiła mi, że chyba wreszcie znalazłem odpowiednią alegorię do opisania związku między kobietą a mężczyzną (a właściwie dwie alegorie połączone ze sobą)

Na pierwszy rzut oka, korzystając z opinii wyjadaczy tematu uwodzenia, można wpaść w PUApkę (Wink) i porównać relację damsko-męską do gry, dzięki czemu szukając rozwiązań poruszamy się w ramach schematów teorii gier, sztuki wojny itd. My faceci lubimy grać, lubimy wygrywać i uczymy się ponosić porażki więc jest to dla nas bliskie.

Alegoria gry w przypadku uwodzenia, a później związku, nie jest jednak wg mnie do końca trafna. Po pierwsze w grze mamy przeciwnika, którego staramy się pokonać. Po drugie w grze mamy jasno określony cel (wygraną), pod który układamy taktykę, realizujemy i odpowiednio ją modyfikujemy żeby do celu doprowadzić. Po trzecie i najważniejsze, każda gra opiera się o zestaw czynności konwencjonalnych tzn. ruchów, którym przypisujemy jakieś znaczenie wg z góry założonych zasad.

Doszedłem do wniosku, że w relacji z kobietą nie możemy mówić o grze. Po pierwsze dlatego, że kobieta zazwyczaj nie traktuje nas jako przeciwnika, a i my nie traktujemy jej w ten sposób (po prostu poznanie jest wyzwaniem). Po drugie cel interakcji zazwyczaj nie jest jasno sprecyzowany, co sprawia, że każda założona taktyka jest płynna (w grze zawsze wiemy, w którym miejscu jesteśmy i do czego dążymy - bronimy, atakujemy etc.), stąd tyle pytań "czy już zjebałem ? dlaczego coś tam nie wyszło, dlaczego ona reaguje inaczej, itd" - wynika to z tego, że chłopaki słysząc o grze i związanych z nimi zasadach liczą, że strzelenie bramki zawsze daje na tablicy wynik 1:0. Po trzecie i najważniejsze kobieta, w odróżnieniu od nas (jeżeli sądzimy, że właśnie gramy) nie porusza się zgodnie z zasadami, łamie konwencje, bo po prostu nie ma zamiaru lub potrzeby w niczym zwyciężać wg nas jest 1:0 a ona oddaje nam piłkę. Tzn. kobieta nigdy z nami nie gra w sposób w jaki my rozumiemy grę.

Zanim wywołam alegorię nr 1, wyprzedzając dalsze rozważania przechodzę do alegorii nr 2 tj. handlu, który już dawno wyodrębnił i uregulował różnymi technikami etapy składania oferty, negocjacji i zawarcia umowy oraz obsługi posprzedażowej.

Geneza alegorii podstawowej (nr 1)
Z obserwacji wiem, że kobieta jest nieustannym "drganiem" (poeta), lubi dobrze się czuć i mieć względny spokój, ale jednocześnie coś musi się wokół niej dziać - przy czym zazwyczaj nie wie, co to ma być. Żyje w związku z tym połowicznie w świecie abstrakcji, jakiejś imaginacji nie rządzonej regułami żelaznej logiki (w odróżnieniu od nas).

To "coś" jest dla faceta nieuchwytne, ale ja obserwując babcie oczekujące w kolejkach do lekarza, doszedłem do wniosku, że każda kobieta ma w sobie coś z pacjenta. Nawet jeżeli dobrze się czuje, to gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się sygnał, że może coś jest nie tak, że "może jest za dobrze", "może to źle, że nic mi nie jest". Takie babcie stale chodzą do lekarza, bo dobrze się czują kiedy on, poświęcając czas, troskliwie wyjaśnia, że nie ma powodów do obaw.

No i tutaj wreszcie ta alegoria nr 1 - Kobiety oczekują od facetów wiecznej obserwacji, badania i leczenia, i jeżeli nie są zadowolone z efektów, to niestety zmieniają poradnię, a w kolejkach do tych najlepszych same się ustawiają. Jednym słowem faceci zabiegając o kobiety proszą się o życie z ludźmi wiecznie chorymi. Podejmując decyzję o związku, musimy wiedzieć, że będzie to relacja z osobą w jakimś sensie chorą umysłowo. Ale okej jesteśmy lekarzami.

a teraz wracam do wspomnianej alegorii nr 2 (handlowej), w której widzę miejsce na grę, ale tylko do momentu, gdy lekarz, żeby wyróżnić się z tłumu konkurentów stosuje techniki związane ze składaniem oferty (podrywu). Czyli przeciwnikiem w grze nie jest pacjent, tylko reszta lekarzy !!! Gdy już się ktoś się zainteresuje, musi zamknąć sprzedaż. Można dalej próbować stosować techniki z teorii gier itd., ale kluczowe jest zestawienie potrzeby zainteresowanego z ofertą, bo nawet jeśli wciśniemy komuś kit, to i tak to wyjdzie i wyłazi zawsze.

Jeżeli nikt nie jest zainteresowany naszą ofertą trzeba postarać się ją ulepszyć, często próbujemy coś wcisnąć na chama.

Nieporadne składanie oferty bądź jej miałkość rodzi wkurwienie drugiej strony. Sami wiemy jak to jest kiedy dzwonią "przygotowaliśmy ofertę specjalnie dla pana". Zakładam, że właśnie tak podryw w pierwszej chwili odbierają kobiety - ktoś dzwoni z darmowym internetem. Jeżeli nie spławisz gościa od "oferty" zakładasz, że będzie jeszcze próbował, czasami wręcz słyszysz jak wykorzystuje techniki sprzedażowe, co jeszcze bardziej irytuje. W dodatku kobietę taki oferent-lekarz, w odróżnieniu od tego z internetem, atakuje dodatkowo miliardem sms, fb, mailami, telefonami, ofertami spotkań, robi wyrzuty za nieodpisanie, nieoddzwonienie.. chore.. Generalnie dziewczyny (a ja dla telemarketerów) są miłe. Proponują, że oddzwonią, albo że się zastanowią itd. dając do zrozumienia, że nie są zainteresowane (i tu do młodych - trzeba to kurna zrozumieć i mieć wyczucie).

A jeżeli się uda zamknąć deal - chcieliśmy i mamy pacjenta, jak mówiłem ślicznego i kochanego, ale rozedrganego hipochondryka, któremu wiecznie coś jest i będzie, ale nie nigdy nie wie co, w dodatku nie potrafi tego powiedzieć, i wkurza się, że to my nie wiemy co mu jest. Musimy mieć pełną świadomość, że delikwent oczekuje badań okresowych, analizy wyników i utwierdzania w przeświadczeniu, że mamy na niego oko, potwierdzając, że wszystko jest ok. Inaczej nie ma sensu brać sobie pacjenta na łeb.

Myślę, że zrozumienie moich alegorii da wam możliwość przemyśleć kilka rzeczy, może sprawi, że pacjenci zaczną uwzględniać wasze propozycje, a wy będziecie w stanie prawidłowo ich obsługiwać, wiedząc że to niestety do tego prowadzi - wiecznej obsługi posprzedażowej.

Pamiętając jednak, co może być najważniejsze, że dla pacjenta wybór lekarza, to nie jest gra.

Jeżeli coś jest nielogicznie - dajcie sygnał, przemyślę to.

Odpowiedzi

Bravo.

Bravo. Wink

Portret użytkownika septo

THX - Klepsydra, a nie

THX - Klepsydra, a nie Kasandra (a może), Wink

Portret użytkownika hideoshi

Podobają się mi takie

Podobają się mi takie rozkminki.
A porównanie kobiety do hipochondryka wygrało dzisiaj:)

Portret użytkownika expat

To teraz pytanie do tych co

To teraz pytanie do tych co dostają sraczki bo znów nie odpisała na smsa w ciągu godziny...Naprawdę tego chcecie? Czujesz się na siłach leczyć kogoś chorego umysłowo lub choć trwać w takim układzie bez szkody dla siebie? Umiesz czerpać korzyści z takiego układu? Nie boisz się, że chory psychicznie może przestawić Twoje myślenie na niewłaściwe tory i spowodować, że Ty także staniesz się chory psychicznie?

Kapitalny wpis swoją drogą, bez owijania w bawełnę i zawierający dużo prawdy życiowej Smile

PS: Nadal chcecie związku czy wystarczy sex? Laughing out loud

Portret użytkownika Rise

Zaaiste, zajeebiste !

Zaaiste, zajeebiste Smile ! Mistrzostwo!

Hipochondryk zmiażdżył:D