Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Opowieści z krypty

Portret użytkownika MrG

Witam panie i panowie.
Od jakiegoś czasu chciałem napisać trochę o sobie gdyż uważam że ta strona bardzo dużo mi dała i wypadałoby się odwdzięczyć.
Przede wszystkim pozdro dla Adepta. Bez obrazy, ale jak widzę twoje zdjęcia z młodości to aż dech zapiera, że zrobiłeś taki postęp.
Można?
Można!

Na wstępie powiem, że od razu chciałem raporty umieszczać, ale jestem żonaty od 9ciu lat i wiem, że to trochę nieładnie tak walić obce laski będąc żonatym, toteż przybliżę Wam nieco swoją sytuację.

Wychowany w przyzwoitej, niebiednej, niebogatej rodzinie. Rodzice porządni, ultrakatolickie wychowanie. Od dziecka karmiony mądrościami typu: "pokorne ciele dwie matki ssie", "głupszym się ustępuje". Sam mam 3kę dzieci i im takich pierdół nie sprzedaję. Może w komunie to się sprawdzało. Dziś nie ma co się w tańcu pierdolić. Ojciec, spoko gość pod każdym względem, pojęcia o kobietach nie miał. Zakładam, że mama była jego jedyną, on był jej jedynym na pewno. Fajnie i pięknie - modelowa rodzina. Ale miłości ani pożądania w rodzinie nie widziałem nigdy. Wstydzili się cielesności, sexu. Nawet jak się na filmie w TV całowali to mi zasłaniali oczy. Generalnie miałem wpojone, że sex to grzech, kobiety są księżniczkami, i w ogóle trzeba się starać żeby kobieta na ciebie spojrzała. Jak od dziecka Ci tak mówią i pokazują to tak po prostu JEST.

Dziewczyny podobały mi się już od przedszkola. Do dziś pamiętam jak chciałem zagadać do laski w przedszkolu i pomyślałem, że dam jej lentilka (takie gówniane m&m) - już wtedy chciałem się jakoś wkupić w łaski. No nie wzięła. Nie to nie, sam opierdoliłem całą paczkę. W międzyczasie jakieś przytyki od starych, jak byliśmy na paradzie 3ciego maja (koniec komuny), że pewnie podobają Ci się dziewuszki w paradzie (i śmiechy na ustach rodziców, no budujące w chuj - w sensie, podoba Ci się dziewczyna, ale jaja).

Potem podstawówka.
Do 3ciej klasy nic, aż w 4tej zobaczyłem M. Trochę dziś jestem nieczułym skurwielem, ale w prawdziwą miłość wierzę do dziś. Właśnie za sprawą M. To nic, że ma 3kę dzieci z dwoma różnymi facetami. To nic, że miała aborcję. Byłem w niej zakochany od 4tej podstawówki do 3ciej gimnazjum. Normalnie chorowałem. Po drodze próbowałem jakiś zagrywek, ale przy niej po prostu byłem sparaliżowany. Była (i jest, bo spotkałem ją nie tak dawno temu, może w raportach opiszę) śliczna, najfajniejsza dupa w szkole. Nawet jak luźno kiedyś rozmawiałem z kumplami, to mówili że jedna z najładniejszych dziewczyn jakie spotkali. Próbowałem zagadać, dziś już wiem, że dawała mi sygnały zainteresowania. Ale sam myślałem, że jestem dla niej nie dość dobry, no to kurwa jakim cudem, najlepsza laska w szkole ma Cię lubić???

Gimnazjum:
Pierwszy rocznik, który poszedł do gimnazjum. Nie było gimbazy, przecieraliśmy szlaki. Pierwsza dziewczyna: J. Pierwszy pocałunek. Niby chodziliśmy. To ona chciała mnie, a nie ja ją. Była fajna, to mówię: lepsza taka niż żadna, trzeba się wdrożyć. Do tych, które ja chciałem, nie miałem śmiałości. Za każdym razem pytałem ją czy mogę ją pocałować. Raz mi powiedziała że nie muszę ją pytać, ale i tak dalej pytałem. Takie, kurwa jego mać, miałem przekonania. Cały czas zakochany w M. Raz klepnąłem koleżankę z klasy przy całej klasie w tyłek. Przy całej klasie dała mi z liścia. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że dziewczyny nie chcą być dotykane. Dziś wiem, że jakbym klepnął ją w tyłek na osobności to pewnie bym zaliczył.
Założyłem zespół metalowy, zacząłem palić szlugi, zioło, pierwsze alkohole. Normalka.

Liceum:
Ćpałem w chuj. Co było pod ręką. Głównie trawa i feta. Dropsy, grzyby, czasem LSD. Na wagary chodziłem spijać tanie wina pod mostem. Inteligentny też byłem w chuj. Zdałem najlepiej maturę w szkole, przy jednoczesnym pobitym rekordzie nieobecności.
No kurwa magia.
Grałem na gitarze elektrycznej, miałem zespół, angielskiego mogłem sam uczyć moją nauczycielkę. Pani psycholog, jak mnie do niej wysłali, nie wiedziała biedna co powiedzieć. Na lekcjach albo spałem, albo sam ogarniałem całą lekcję. Dziewczyny same mnie zagadywały.
No i co???
No i chuj!!!
Cały czas idealizowałem dziewczyny, cipa to świętość, kobiety nie lubią sexu, żeby dotknąć laskę trzeba z nią chodzić minimum nie wiadomo ile, itd, itp.
W międzyczasie dziesiątki niewykorzystanych sytuacji. M dalej kochałem, nawet okazało się,że chodzi do mojego liceum, ale amfetamina mocno spłaszcza wszelakie uczucia. Liczył się melanż. Potrafiłem nie spać 4 noce w tygodniu.
Wychowanie, przekonania, wiara, kultura, hardcore opór.
Jakbym siebie spotkał, to sam dałbym sobie w ryj.
(BTW - nie ćpajcie, dziś łykam tabletki na serce, po dobrej fecie faktycznie jesteś zajebisty ale na dłuższą metę gra nie warta świeczki, a do tego w trakcie zażywania nie staje).

Studia:
Co jakiś czas umawiałem się z jakąś laską. Lepsze, gorsze, grubsze, chudsze, ładniejsze, brzydsze. Jedne chciały ze mną chodzić, inne pewnie się tylko ruchać. I tak nic nie zaliczałem. Kwestia pojebanych przekonań. Jak nie wiesz sam co chcesz to nic nie osiągniesz. Nawet nie chce mi się opisywać spierdolonych sytuacji. Chyba liczyłem, że któraś sama to poprowadzi i mnie weźmie do łóżka. Z jedną faktycznie tak było. Fajny tyłek, ładna buzia, zero cycków. Pierwszy raz miałem nagą dziewczynę w łóżku. No i blaza, sprzęt nie zadziałał. Byłem z nią u siebie w łóżku bo myślałem że przy nagiej dziewczynie po prostu staje. Ani jej nie lubiłem, ani specjalnie mi się nie podobała (mimo że ogólnie była OK, ja wiem? takie 7/10, zakładam że 3 dni chlania też zrobiły swoje, tak samo jak namiętne oglądanie pornoli).
Potem była A. Największy biust jaki miałem okazję trzymać w dłoni. Zagadnąłem ją na domówce u kumpla. Raz widzieliśmy się wcześniej. Szła do samochodu na chwilę, powiedziałem że przejdę się z nią.
Po drodze mówię, że jest fajna i chciałbym ją jeszcze spotkać, może w mniejszym, np. dwuosobowym gronie.
Powiedziała, że czemu nie, ale to nie tak że pójdziemy dzisiaj do łóżka.
Trochę mnie to zbiło z tropu (nie planowałem się z nią dziś pieprzyć, po prostu chciałem mieć dziewczynę, ale ten tekst ugruntował tylko moje przekonania na temat kobiet). Mimo to, zupełnie naturalnie odbiłem, że spokojnie, nie zamierzam się z Tobą żenić, po prostu chciałem się spotkać.
Podziałało, mieliśmy kilka randek. Nawet jej przez jakieś 5 spotkań nie dotknąłem (mając w pamięci co mi powiedziała - no kurwa debil). Dopiero wspólna koleżanka powiedziała, że A chciałaby, żebym ją pocałował. No to już nie pytałem czy mogę (skill rośnie od gimnazjum, nie ma to tamto). Po pewnej nocy wyszło, że ona była na melanżu, ja też (inne imprezy). Trochę się wkurwiłem, bo miała przyjechać do mnie, a poszła na imprezę ze swoją ekipą. Na finiszu przyjechała z ekipą na moją imprezę i pojechaliśmy do mnie na chatę. Chciałem coś tam biadolić, negować, ale na widok tych cycków i ślicznej buzi odpuściłem. Wszyscy śpią u mnie, daję jej swoją koszulkę do spania. Ja miałem swój pokój, resztę z 15osobowej ekipy naprawdę miałem w dupie, niech śpią gdzie chcą. A niedługo po wejściu do mojej sypialni SAMA ZDJĘŁA KOSZULKĘ BO MÓWI ŻE JEJ ZA GORĄCO. Na jej widok, dotyk, zapach stanąłem pod sam sufit. Wewnętrzny zmysł mówił żeby się nie zachwycać za bardzo. Trochę ją pomasowałem, staram się ściągnąć jej majtki... I co słyszę ?????
NIE, bo cośtam...
Myślę, sama się rozbiera, napalony jestem jak nigdy, ona widzę że też... CO JEST KURWA NIE TAK? (przypominam że byłem prawiczkiem)
No dobra, nie ma co napierać, dalej odwalam jakieś mizianie. W sumie jest jeszcze fajnie, jej ogromny biust świeci nade mną jak dwa księżyce, wielkie oczy uśmiechają się do mnie... Jej usta zastygają jakieś 2 cm od mojego fiuta (byliśmy cały czas tylko w majtkach). I co robi mistrz białych kurwa rycerzy???
NIC KURWA NIE ROBI!
Zamiast zsunąć te majty ze sprzętu, pokazać wieżę z marmuru i diamentu (no stał mi jak zaczarowany) to zrobiłem taktyczny odwrót. Czemu? Bo jakby chciała to sama by je ściągnęła. A jak nie ściąga to pewnie nie chce. No po prostu debil.
Potem nie dojechała na jakąś imprezę i zacząłem dobierać się do jej koleżanki. To była moja jedyna dziewczyna do dziś, która mnie rzuciła. Nic przyjemnego, ale jak mówiłem na wstępie, nieczuły ze mnie dziadyga, po pół godziny i spalonym lolku wróciłem do siebie.

W czasie studiów miałem coś w rodzaju przemiany. Doznałem jakby oświecenia.
Byłem na melanżu w klubie studenckim. Zgubiłem telefon, zarywałem do jednej laski, dostałem kosza, jakiś koleś coś do mnie sapał. No impreza życia.
Zamówiłem pięćdziesiątkę ulubionego napoju, idę przed klub, odpalam szluga.
Dół jak chuj.
I myślę: JEBAĆ TO.
Telefon to kawał plastiku, laska nie była w sumie jakaś super, a ten koleś? Walić go. Po prostu co się będę przejmował.
Później znalazłem telefon pod jednym ze stołów, tego typa ochrona wyprowadziła bo sapał nie tam gdzie trzeba, a do tego poznałem całkiem fajną, inną dziewczynę (oczywiście nie zaliczyłem, ale i tak poszło nieźle).
Pogodziłem się z tym, że nie będę nowym wcieleniem Casanovy.

I jakiś czas później poznałem moją obecną żonę. Nie będę się rozpisywał na ten temat, mimo że był to książkowy przykład jak należy podrywać kobiety. Powiem tylko tyle, że nie zakochałem się w niej. Ba, nawet jej w pierwszej chwili nie chciałem, mimo że jest na prawdę zajebista z wyglądu i charakteru. Dość powiedzieć, że po bardzo nie długim czasie zaszła ze mną w ciążę (bliźniaki). Będąc odpowiedzialnym, bogobojnym i bądź co bądź uczciwym człowiekiem, nie pozostało mi nic innego jak się oświadczyć.

W ciągu chwili z najebanego studencika stałem się mężem, ojcem i pracownikiem miesiąca oraz cały czas studencikiem. Ze wspaniałego, pierwszego sexu nie pozostało nawet wspomnienie. Przez ponad pół roku spałem po 3h na dobę. Robota od 6 do 17 za gówniane pieniądze (taka branża). Dwie paczki szlugów dziennie. Stres jak chuj. Szef choleryk. 17:20 obiad, o ile sobie sam zrobiłem. O 18 z powrotem do biura pisać pracę magisterską - bogu dzięki szefu łaskawie użyczał mi biura (przy okazji miałem chociaż chwilę żeby pomarszczyć freda - w domu bez szans na sex). Mieszkanie u teściowej. Wracam o 22-23 z biura. Zmywanie garów. Żona padnięta. Teściowa złym okiem patrzy spode łba. Się jej nie dziwie, mieszkała sama a teraz w piątkę w dwóch pokojach. Myję te gary. Coś tam sprzątam. Do 3 w nocy nawet nie ma sensu iść spać bo i tak co chwilę wstaję do bliźniaków. O 3 mdleję. O 6 wstaję. Hura, nastał nowy dzień, to nic że jeszcze czarno za oknem i szef będzie mnie opierdalał nie wiadomo za co. Czuję się i tak lepiej niż w domu. Boję się wracać do domu. Jedyne miejsce gdzie mogę chwilę pobyć sam i nikt nic ode mnie nie chce to kibel. Mamusia pyta: co ty tam w tym kiblu tak długo siedzisz? Bajlando.

Nic tak nie podcina jajec, nie robi z ciebie pipy, cienkiego bolka jak BYCIE ZALEŻNYM. Niemoc bycia sobą. Moja pewność siebie i samoocena sięgają dna.
Do tego starzy kumple (którzy po studiach lub nie, zaczęli zarabiać w końcu jakiś przyzwoity hajs dla siebie) dzwonią co jakiś czas, czy idę na melanż, czy jadę z nimi na narty w Alpy, czy jadę do Chorwacji na wakacje.

W tym miejscu, drogi czytelniku, ducha nie łam, nie trać nadziei. Dno to świetne miejsce do wybicia się w górę - zapierdalasz stamtąd szybciej niż opadałeś, o ile nie pozwolisz żeby wciągnął Cię muł.

Przetrwałem to, obroniłem magistra, rzuciłem robotę, mamusi powiedziałem, że jak się nie podoba to mogę spierdalać z marszu. Znalazłem lepszą pracę w tydzień (po prostu nie wiedziałem że w mojej branży się da - taka trochę analogia do pierwszych kobiet). Zapierdalałem dalej jak bury osioł, nawet więcej, ale przynajmniej za hajs a nie za jałmużnę. Po paru latach wyprowadziliśmy się. Przyszło trzecie dziecko.
Przez lata masakry i złe nawyki (dużo mojej winy - święty nie jestem) wszystko mi się z żoną układało poza sexem. To naprawdę fajna dziewczyna, ale w łóżku ma najwidoczniej mniejsze potrzeby ode mnie. Co ma się nie układać jak robię wszystko w domu, zajmuję się dziećmi, zarabiam hajs i ogólnie zapierdalam a w łóżku ogień raz na dwa tygodnie.
Jak ustabilizowałem podstawy - zaplecze finansowo-egzystencjalne postanowiłem wziąć się za siebie. Siłownia była pierwszym pomysłem. Sztuki walki kolejnym. I to zanim zacząłem czytać podrywaj.org. Pomyślałem, że dosyć bycia parówą - lata tatusiowania bardzo ku temu skłaniają - a uwierzcie mi, nie jestem typem tatusia. Wraz z powracającą witalnością i mocą a także pewnością siebie - powiem wprost - mocno zaczęło mi się chcieć ruchać. Czasem czuję się tak, że mógłbym przelecieć pół miasta. Nie jestem typem zdrajcy i oszusta toteż na początku szukałem czegoś żeby mojej partnerce zaczęło się bardziej chcieć.
Najpierw szukałem problemu u siebie: "co zrobić aby żona cię chciała", "jak wzbudzić pożądanie u kobiety". Przypakowałem, rzuciłem szlugi, ogólnie się poprawiłem, bo faktycznie ideałem nie byłem (przy czym lipy też nie odstawiałem) i w sumie bez większych zmian.
Potem szukałem problemu u żony: "jak zwiększyć libido kobiety", "sex w małżeństwie po latach" itp. Gówno się dowiedziałem.
Na parę prób szczerej rozmowy kończyło się raz płaczem, raz kłótnią, raz cichymi dniami.
W międzyczasie gdzieś trafiłem na podrywaja. Strona wydała mi się OK ale jakoś od razu nie załapałem bakcyla (załapałem później ale to w kolejnym blogu).
Cały czas męczyło mnie, że w życiu miałem tylko jedną kobietę (w dosłownym sensie). Byłbym to w stanie zaakceptować gdyby moje potrzeby były zaspokajane (przy jednoczesnym zaspokajaniu przeze mnie potrzeb żony, rodziny). A tu w sumie sytuacja zaczęła wyglądać tak, że zapierdalam w pracy, zapierdalam w domu a jak mam ochotę na romantyczną środę to zostaje mi komórka z słuchawkami i własna ręką.
No coś jest kurwa nie tak.
Nie wiem do końca co bo u mnie w rodzinie się nie rozmawiało na ten temat.
Kobiet innych nie miałem.
Trzydziestka na karku.
Może to tak ma być?
Może to tak wygląda?
A że za stary jestem na to żeby mi ludzie mówili jak mam żyć...
SPRAWDZĘ SAM

C.D.N.

Odpowiedzi

Muszę się przyczepić zdania,

Muszę się przyczepić zdania, gdzie napisałeś na początku swojego bloga.

"że to trochę nieładnie tak walić obce laski będąc żonatym"

Uważasz, że ruchanie obcych lasek będac w związku jest trochę nie ładne? Mylisz się i to bardzo. Ruchanie lasek w związku jest bardzo, ale to bardzo chujowe. Jest to zdrada, a zdrada jest okrutna i nie wybacza się temu drugiej osobie.

PS.Mogłeś gumki założyć, to i dzieci by nie było, a będzie tak, że będziesz płacił za alimenty.

Portret użytkownika MrG

Z przykrością zgadzam się z

Z przykrością zgadzam się z Tobą. Postąpiłem chujowo. Ale powiem Ci szczerze że ze sobą też zaczynałem się czuć nienajlepiej. Nawet nie wiedziałem czy moja żona jest dobra w łóżku bo nie miałem porównania. Większość prawdziwych wyborów w moim życiu była ciężka.
Gumki zakładałem, się okazało że nie dają 100% pewności. I nagle stoję przed wyborem. Olać sprawę i żyć jak żyłem, czy też stanąć na wysokości zadania. Poświęciłem na prawdę wiele rodzinie, ale sam też jeszcze chce pożyć.

Portret użytkownika huka

Czytając tego bloga nabrałem

Czytając tego bloga nabrałem dużej sympatii do twych rodziców, przyzwoici ludzie, szkoda, że się w nich nie wrodziłeś…
Gimnazjum: ,,Założyłem zespół metalowy, zacząłem palić szlugi, zioło, pierwsze alkohole. Normalka.’’
Nie, to nie jest normalne w tym wieku, ani w żadnym zresztą wieku, aby ćpać. Ja jestem prawie Twym rówieśnikiem, a w życiu nawet razu, nie zapaliłem papierosa. A start, w rodzinie miałem gorszy, ojciec zdradzał matkę, ona niby mu wybaczała, ale i tak to była patologia, dlatego dziś, nienawidzę ludzi którzy zdradzają. Ale tak to jest, jak ktoś myśli dolnymi partiami ciała.
Zawsze się śmieje, że ojciec jest wyzbyty zdolności honorowej, skoro złamał swoje słowo, złożone pod przysięgą, przed Bogiem. A jak mawiał, minister Beck: Jedna jest tylko rzecz w życiu ludzi i narodów bezcenna, tą rzeczą jest honor.
Chciałbym być, na Twym miejscu, mieć żonę, dzieci, rodzinę, ale pewnie nigdy mieć nie będę. Szkoda, bo byłbym dobrym mężem i ojcem, ale do tanga trzeba dwojga, a odpowiedniej kobiety, która rokowałaby dobrze, na żonę i matkę, nigdy nie spotkałem.

Portret użytkownika MrG

Coś miałem przeczucie że

Coś miałem przeczucie że jeden z pierwszych opr dostanę od Ciebie Huka.
Widzisz, ja też nigdy nie spotkałem kobiety z którą chciałbym mieć rodzinę.
A mimo to mam rodzinę i praktycznie całą energię wkładam w ich rozwój, utrzymanie, naukę, rozrywkę.
Jak chcesz rodzinę to nic prostszego, wpadnij, ohajtaj się... Voila.
Bo mam wrażenie że biadolisz. Kosisz towaru na prawo i lewo, ale brzydzisz się ludźmi którzy zdradzają. Faktycznie moralność prima sort.
Będąc na moim miejscu, z Twoimi umiejętnościami zakładam że zacząbyś skakać na boki już po roku.

Portret użytkownika huka

Pierwszy dostałeś od Jacka

Pierwszy dostałeś od Jacka Sparrowa, gwoli ścisłości. Smile
A co do zdrad, kilka razy mężatki był bardzo chętne, ale jak sobie pomyślałem o tych ich mężach, o dzieciach, to aż mi ciarki przeszły po plecach. Wszystkie je olałem i jestem z tego dumny, jak z niewielu rzeczy w mym życiu.

Portret użytkownika MrG

Faktycznie, już poprawiłem

Faktycznie, już poprawiłem (twój John Wayne bardziej się rzuca w oczy).
Widzisz, ja miałem jedną mężatkę. Powiedziała mi po wszystkim że w sumie kocha swojego męża ale on jej nie zaspokaja, nie dba o nią. To ze ją stuknąłem pozwoliło jej wytrzymać z nim dłużej, trochę się dowartościowała.
Ja nie wiem skąd na tej stronie taka niechęć do mężatek. Jak pragniesz związku to rozumiem, ale jak szukasz sexu to w czym problem. Biedny partner/partnerka, biedne dzieci. Jak jej nie stukniesz bogatsi przecież nie będą, a kobiecie serio można w ten sposób pomóc.

Portret użytkownika huka

Niby jak pomóc? Przyprawiając

Niby jak pomóc? Przyprawiając komuś rogi.
A niechęć do mężatek, to kwestia związana z empatią, faceci nie chcą mieć wyrzutów sumienia, że komuś zniszczyli małżeństwo.
Wiele osób po zdradzie odbiera sobie życie, zdradzeni mężowie często mordują niewierne i trafiają do więzienia, dzieci zaś do domu dziecka.
Cholernie dużo cierpienia, dla chwili przyjemności.

Portret użytkownika MrG

Kiszenie się w nieudanym

Kiszenie się w nieudanym małżeństwie też bywa powodem tragedii. Znam małżeństwa, które jakby się rozpadły to odbyło by się to z korzyścią dla dzieci.
Moje jest o dziwo udane pod praktycznie każdym względem, poza sexem (nie jestem usatysfakcjonowany, mimo że próbowałem pójść w różnych kierunkach, nic na to nie poradzę). Ja sobie serio zdaje sprawę że odpierdalam ale nie widzę lepszego wyjścia. Każda inna decyzja sprawi że ktoś będzie cierpiał bardziej niż w przypadku zdrady. Życie nie jest zero jedynkowe, na pewno nie moje.

Nie wydaje ci się, że jeśli

Nie wydaje ci się, że jeśli nie z tobą to z kimś innym przyprawi mu rogi? Poza tym czemu singiel ma mieć jakieś wyrzuty, skoro to nie on ma zobowiązania wobec jej męża?

Portret użytkownika huka

Pewnie tak. Mojego sumienia,

Pewnie tak. Mojego sumienia, jednak to już nie obciąży .
Zobowiązań nie mam , ale powinno istnieć coś takiego, jak solidarność facetów.

Portret użytkownika vanarmin

Dobry blog, mimo, że nie jest

Dobry blog, mimo, że nie jest taki kolorowy to może pozwolić niektórym osobom na inne spojrzenie nt swojego życia.

Czekam na cd.

Portret użytkownika MrG

Postaw flaszkę to Ci powróżę

Postaw flaszkę to Ci powróżę z kieliszka Smile

Portret użytkownika noover

Spadanie na samo dno piękna

Spadanie na samo dno piękna sprawa, moment w którym człowiek poznaje swojego wewnętrznego potwora - siebie samego od najgorszej strony. Ten chory acz wspaniały rollercoaster, aż chce się żyć. Zawsze mawiam "chcesz sięgnąć szczytu, zahacz najpierw o dno"

Wiedziałem, że Cie zjadą. Średniowiecze się skonczyło, a biali rycerze pozostali. Życie jest piękne ale nic nie jest 01, za kurtyną to spory kawał gówna, w którym każdy depcze inaczej.

Lubię takie blogi, czekam na ciąg dalszy

Masz dobry styl pisania,

Masz dobry styl pisania, wciągający.
Widzę w tej historii trochę siebie, co prawda dopiero przekroczyłem dwudziestkę i nie mam zobowiązań (czyt. dziecko itp)
ale też miałem podobnie.
Wiele złych nawyków w rodzinie, dzieciństwie, mnóstwo spieprzonych szans i niewykorzystanych okazji.
Osobiście miałem trochę szczęście bo trafiłem raz na nimfomankę i prawie siłą zabrała mi prawictwo. Bardzo miło to wspominam swoją drogą, mimo że nie mamy już kontaktu Smile
To mi otworzyło oczy i ruszyłem.
Osobiście uważam, że wychowanie w rodzinie podobnej do Twojej (niezbyt zamożna, wpajająca mnóstwo złych nawyków) to jedna z lepszych rzeczy jakie mogą się człowiekowi przytrafić.
Po dojściu do sukcesu ma się poczucie że zrobiło się to samemu, wbrew przeszkodom. Co za frajda być milionerem gdy Twój ojciec jest miliarderem?
Trochę szkoda, że masz już zobowiązania przez co nie możesz grać zbyt agresywnie, ale życzę powodzenia!
Ważne żeby mieć swoje cele i ostro pracować, nawet jak nie wyjdzie to będzie poczucie że człowiek dał z siebie ile mógł.

Portret użytkownika MrG

Dokładnie. Sądzę że wielu

Dokładnie.
Sądzę że wielu młodych chłopaków miało dość podobnie.
Ten wpis napisałem nie po to, żeby się żalić czy chwalić, bo nie szukam tu zrozumienia.
Napisałem go po to, żeby może jakiś dobry chłopak z zacięciem do melanżu spojrzał na to i przestał być pierdołą (w stosunku do kobiet), którą tak na prawdę nie jest.

Poradzę ci coś. Zacznij być

Poradzę ci coś. Zacznij być facetem bo na razie to zachowujesz się jak kobieta. Przestań ogarniać dom i dzieci. Zajmij się sobą bo to już nie ma sensu. Jak nie ma seksu to nie ma związku. Wcale bym się nie zdziwił jakby żonka miała kogoś na boku. Przygotuj się na rozwód, zabezpiecz sobie kontakty z dziećmi i swój majątek. Brak seksu jest powodem do rozwodu, także wiesz co masz robić.

Portret użytkownika MrG

Nie stary, to zupełnie nie

Nie stary, to zupełnie nie tak.
Nie chcę do końca opisywać jak to jest u mnie w domu bo ta strona to nie poradnik od życia rodzinnego i szkoły wychowywania dzieci (jak ktoś ma problem w domu to niech pisze na priv, jestem zajebistym mężem i ojcem - wiem jak to brzmi ale serio tak jest. Podzielę się tym co wiem na temat życia w rodzinie czego nie uczą w szkole, ale nie publicznie, single mogą tego nie wytrzymać lub nie zrozumieć, a nie mam ochoty się potem tłumaczyć w komentarzach). Nigdy nie przestanę ogarniać dzieci bo to najlepsze co mnie w moim popierdolonym (także pozytywnie, żeby nie było) życiu spotkało, mimo że się o nie nie prosiłem.
Żona na bank nie ma nikogo na boku. Wiem, że nie jeden tak mówił nie mieszcząc się w futrynie z rogami, ale jestem pewien tego co mówię. Z drugiej strony mam historię do opowiedzenia o pewnej mężatce, której mąż na bank myśli to samo co ja Smile
O rozwodzie myślałem nie raz, ale to nie jest dla mnie żadne rozwiązanie (to chyba kwestia wpojonych za dzieciaka przekonań, muszę to przemyśleć - lubię tą stronę właśnie za to że otwiera oczy i zmusza do myślenia bardziej o sobie, niż o dupach).
Ja nie mówię o braku sexu. Sex jest, i to niezły (teraz już wiem bo mam porównanie). Jest go dużo za mało. Inne zapotrzebowanie mamy. Ja mogę rano i wieczorem dwa razy (w przerwie obiadowej też bym na deser loda zaliczył). Ona raz na tydz., raz na dwa. Poza tym odkąd zacząłem stosować rady z podrywaja też widzę pewne zmiany na lepsze ale pewnego progu z daną osobą nie przeskoczysz (może i tak, ale nie jestem jakimś psycho-treserem kobiet).
Może brzmię jak jakiś napalony małolat, ale jak chodzę tydzień ze stojącą pałą to naprawdę zaczynam czuć się źle. Do tego fakt, że tak mało zaliczałem sprawiał, że czułem się sfrustrowany, zły na siebie, zły na wszystko, patrząc w lustro zaczynałem czuć pogardę. Nie da się tak żyć bo zaczynasz być chujowy dla bliskich i nie tylko. Może i jestem pojebany (dopuszczam taką ewentualność), ale mame oszukasz, tate oszukasz, ale siebie nie oszukasz. Zrobiłem co uznałem za konieczne, mam wyrzuty sumienia z tego powodu, ale i tak czuję się lepiej niż gdybym nic nie zrobił lub się rozwiódł. Wybrałem najmniejsze zło. Możecie się nie zgadzać, szanuje inne opinie ale to moje kurwa życie i umierając nie chcę myśleć o sobie: ty pizdo.

Portret użytkownika Pinochet

To normalne, że jak miales

To normalne, że jak miales jednego partnera w lozko to chcesz zobaczyć jak to jest z innym. Ty tego nie wiedziałeś bo skąd? Z drugiej strony to nie usprawiedliwia zdrady.

Podobał mi się blog i czytałem z ciekawością. Czekam na dalszą część.