Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Krótka historia z ostatnich miesięcy

Portret użytkownika Mendoza

Trochę się nazbierało - czas to przelać na bloga i móc spojrzeć na to z boku. Myślę, że to nie będzie czysto dla mnie, niektórzy mają na tyle wnikliwe oczy by wyciągać z cudzych historii coś dla siebie. Opowiadać będę głównie o relacjach z kobietami. To nie jest kolejny blog o samorozwoju.

Zaczynamy Smile

Cofnijmy się o rok - poznałem ją na wspólnym wypadzie ze znajomymi, była starsza o 10 lat, ale ciało miała zadbane i dobrze się z nią rozmawiało. Czułem, że złapała na mnie chrapkę po dwóch godzinach znajomości. Już wiedziałem, że coś z tego będzie, podsycałem więc spokojnie napięcie między nami i pilnowałem, żeby się na niej nie uwiesić. Finalnie tego samego wieczoru poszliśmy do łóżka. Dla mnie to była tylko zabawa, no i... przecież fajnie się pochwalić kumplom z kim to się nie przespało.

Od samego początku nic z nią większego nie planowałem.
Następnego wieczoru dałem jej znać wprost, że będziemy tylko kochankami i nigdy to nie przejdzie poziom wyżej. Oponowała, widać już było, że jej zależy. Po kilku nocach razem zrozumiałem, że tracę czas, że te działania by widzieć gula zazdrości u kumpli to nie jest ten kierunek w którym się dobrze czuję. Zrobiło mi się przykro patrząc na własne odbicie w samym sobie. Wiedziałem, że to kwestia tygodni aż to się skończy. Póki co, trzymała mnie jednak myśl dymania na zawołanie gdziekolwiek i kiedykolwiek z upolowanym zwierzem. Męczyłem się w tym i ostatecznie zmęczyłem się na tyle, że odszedłem.

Minęło kilka miesięcy, kilka zlewek, kilka widowiskowo spartolonych sytuacji z mojej strony. Wiedziałem już, że potrzebuję kogoś ma stałe, a nie przejściowe jednorazówki. Zachęcony portalem Badoo założyłem konto, kilka fot i dość dużo o sobie napisałem.

Znalazłem dziewczynę z którą świetnie mi się pisało i było widać, że nieco z niej introwertyczka - czyli coś dla mnie. Ustawiliśmy się na drugi dzień. Miała energię dziewczyna w tym, co mówiła, chciało mi się jej słuchać, nie była z twarzy torpedą, raczej średniej urody dziewczyną dwa lata starszą ode mnie. Pomyślałem - czemu nie. Przecież nie muszę mieć prześlicznej dziewczyny, a tak przynajmniej będę miał spokój.

Spotykaliśmy się z dwa miesiące, aż zaczęły mi wychodzić jej zachowania na które krzywiłem się w myślach. Była jak ... jak dziecko. Nie potrafiła zająć się sobą, jak przyjeżdżała do mnie to siadała na łóżku i tak tylko przeczekiwała, aż się nią zajmę. Oczywiście seks był do oporu. Ale nie miała pomysłu na siebie, słabo własnej inicjatywy i pełno kompleksów. Raz jej dałem 50 zł i chciałem posłać do sklepu po wódkę na wieczór i coś na śniadanie.
-Ale co mam kupić?
-Wódkę, zapitkę i coś na śniadanie żebyśmy głodni z domu nie wyszli.
-ale Co? KONKRETNIE?
-nie ważne, daj mi siano i sam pójdę.

Kilka podobnych sytuacji i czułem się, że mam przy sobie niepełnosprytnego dzieciaka do opieki. Dałem sobie jeszcze dwa spotkania by się upewnić, że to na pewno nie to, czego szukam.

-Musimy porozmawiać
-Wiedziałam...
-Tak myślałem, że już wiesz, masz przecież intuicję.
-...
-Wiesz, między nami jest w porządku, nie kłócimy się, ale to po prostu nie to.
-Ale co Ci we mnie nie pasuje?
-Tu nie chodzi co jest z Tobą czy ze mną nie w porządku, po prostu do siebie nie pasujemy. Być może obaj jesteśmy okej. Zwyczajnie potrzebujemy kogoś innego. (Oczywiście, że ją skłamałem, nie zamierzałem jej wychowywać i mówić, żeby się ogarnęła więc pomydliłem jej oczy na do widzenia).

Płakała, smutnie, ale nie jak dziecko - poprzytulaliśmy się jeszcze trochę, zrobiłem jej herbatę, masaż pleców, odprowadziłem do auta.

-Już raczej się nie będziemy widzieć, więc jeżeli chcesz coś jeszcze mi powiedzieć, to to jest dobry moment.
-Jesteś dla mnie ważny... Nie zapomnisz o mnie?
-Pamiętam ludzi z którymi coś przeżyłem, ale nie pielęgnuje tego jak ołtarzyk.
-...

Parę buziaków, powodzonka i narty.
Sondażowy telefon wieczorem czy dojechała do siebie, kilka słów otuchy ode mnie i koniec kontaktu.

Po tym już sobie nakreśliłem, że następna dziewczyna musi być niższa ode mnie, ładna z buzi i ma mieć choć trochę pomysłu na siebie.

Dałem sobie tydzień-dwa i wlazłem znów na badoo, kilka zlewek i znajduję kogoś, kto mi chodził po głowie co jakiś czas.

Chodzi o osobę którą poznałem jakiś czas temu.

Cofnijmy się w czasie o półtorej roku, zaczęła mi doskwierać samotność więc wziąłem książkę z domu, by się nie nudzić i wybrałem się na miastowe łowy. Usiadłem na schodkach nad rzeką, o tu:

http://i4.dobramama.pl/41537975b...

i odrywając co jakiś czas nos od książki obserwowałem, czy jakieś interesujące łanie się nie kręcą.

Nic ciekawego.

Czas się przejść.

Dwie kelnerki na fajce - podbijam, ciepły subtelny mocz w moją stronę.
-Trzymajcie się dziewczyny Smile

Wywalam z głowy złe emocje i idę dalej. 5 minut później widzę dwie całkiem niezłe siedzące na murku, w około moim wieku, podbijam, luźna gadka, pilnuje swoich emocji by nie poszły w ciemną stronę. Bardziej mi się podoba druga, ale pierwsza ciągle nawija. Staram się wciągać obydwie w rozmowę. Widzę wzrok tej, która mi się podoba, który mówi - "podobasz mi się, jestem ciekawa co zrobisz".
W międzyczasie podbija do mnie dwóch znajomych - krótka gadka i narazie, w gratisie dobry social.

Rozmawialiśmy z pół godziny, po czym stwierdziłem, że styka, więc mówię, że zaraz się zwijam do kolegi na urodziny. Wymieniamy uprzejmości, żegnamy się, robię jeden krok do domu po czym odwracam się do tej, która mi się spodoba.

-A Ciebie poproszę o numer telefonu Smile Chętnie Ciebie poznam.
-hmmmmm Smile (Koleżanka ją szturchnęła żeby się zgodziła), okej, pisz: ...

Tydzień później ukradli mi telefon, i tyle było z dobrze zapowiadającej się znajomości. Kurwa mać.

Wracamy do teraźniejszości.

Znalazłem ją (tą od straconego numeru telefonu) na Badoo. Jest bardzo śliczna, w przeciwieństwie do poprzedniej. Wysłałem jej wiadomość, nakreśliłem sytuację co i jak i że wciąż chętnie ją poznam.

Spotkanie za tydzień. Przyszła na nie podenerwowana. Totalnie nie miałem pomysłu gdzie iść, chciałem ją po prostu poznać więc szliśmy przed siebie i rozmawialiśmy. Sama zaproponowała żebyśmy się przeszli na "schody do nikąd", widać stamtąd pół miasta.
Pomyślałem - ma pomysł i ma inicjatywę. Jest plus.
Pocałowałem ją dopiero na trzecim spotkaniu - to był po prostu ten moment, żadne romantyczne miejsce, szliśmy zwyczajnie przez miasto, coś powiedziała, złapałem ją za przedramię, przyciągnąłem do siebie i pocałowałem krótko z jęzorem.

-Za co to?
-Po prostu chciałem to zrobić.

Resztę wieczoru spędziliśmy na gadce o niej, o niej i trochę o mnie. W międzyczasie poznawaliśmy swoje gardła. Minęło pierwsza w nocy.

- Wiesz co? Nie chcę Ciebie jeszcze puszczać, proponuje kupić jeszcze po dwa browarki i chodźmy do mnie spać. Oczywko, seks nie wchodzi w grę.
-A coś Ty myślał? Szanuję siebie, nie jestem pierwszą lepszą.
-Ja też siebie szanuje, po za tym nie czuję się z Tobą na tyle byśmy wskoczyli do łóżka Smile

Jeszcze się jakichś dwóch najebanych gości do nas dołączyło, szliśmy w tą samą stronę, jeden był spoko, drugi miał jakiś problem w oczach, gadka szmatka, po jakimś czasie coś się zaczął do mnie sapać, po czym wszedł między mnie i dziewczynę by z nią pogadać.
Złapałem go z tyłu za bluzę, przestawiłem do jego kumpla i mówię do tego drugiego

-ogarnij kolegę, po co komu problemy, dzisiaj dobry wieczór na zabawę, szarpać mi się nie chce.
-Okej, sorry za kumpla - po czym wziął go na stronę i poszli w nieco innym kierunku. Na szczęście ten drugi był spoko.

Z Dziewczyną szło mi w porządku, była zaradna, zosia-samosia, choć zaczynało razić mnie w oczy to, że dla niej coś ciągle musiało się dziać i nie potrafiła odpoczywać
Z reguły jestem spokojny i zastanawiałem się czy nie będziemy się z tego powodu gryźli. Gryzło mnie to. Jeszcze kilka spotkań, wspólne wyjścia do znajomych a seksu dalej nie było. Zacząłem się zastanawiać, czy aby nie zabrać się do tego porządniej bo jeszcze do friendzonu siebie wrzucę. Postanowiłem dać sobie luz i jej komfort. Bo komfort kobiety to także mój komfort. Pomyślałem, że seks i tak, i tak będzie. Kwestia czasu i siebie lepszego poznania. Nie myliłem się.

Na ostatnim spotkaniu trochę odjebała manianę.

Mieliśmy wyjść na miasto z jej znajomymi, 15 minut przed spotkaniem mówi mi, że jednak jest na domówce z nimi i się na miasto nie wybieramy. Wkurwiłem się, przełknąłem i podjechałem na to osiedle, zjebałem ją spokojnie, że nie dała znać wcześniej, a ta mi zarzuca, że to moja wina, bo nie zadzwoniłem w ciągu dnia i się nie spytałem co u niej. Widzę manipulacje i niechęć przyznania się do własnych błędów.

Pomyślałem, no ładnie - jeszcze kilka takich akcji i się żegnamy.
Wszedłem do jej znajomych, czułem, że będzie jakiś ryż (spina), wyciągnąłem ją do sklepu po kilka piw, przedstawiłem sytuacje, że nie będzie dzisiaj tam miło, a ta ślepa i mówi.
-No wiesz... jak nie akceptujesz moich znajomych, to nie wiem jak mamy być niby razem.
-Nie musimy się wspólnie z nimi spotykać, nie bronię Ci ich bo to nawet nie jest w mojej mocy, po prostu nie koniecznie chce mi się z nimi siedzieć.
-Ja z Twoimi znajomymi siedzę i nie narzekam.
-No tak, ale moim nie odpierdala i nie mają mrocznej aury.

Po czym na siłę mi wciskała, żebym dał im szansę - niech jej będzie.
Godzina nie mija i moje jasnowidztwo się sprawdza - jest "ryż", wyciągam więc jej ekipę z chaty, zostawiamy trudnego gościa samego. Zabieram ich na miasto. W międzyczasie moja obecna daje mi się we znaki, emocje ją niosą, brzydkie słowa padają zupełnie nie wiadomo skąd. Myślę sobie, - do odstrzału. Ale najebani - nie zostawię tak ich więc rozwożę wszystkich do domu, w międzyczasie jeszcze kilka chorych akcji rodem z gimnazjum. Przeczuwałem że tak będzie. To jest zawsze dla mnie trudny moment - spotkać się z rzeczywistością i stwierdzić, że nie jest tak fajnie, jak to sobie wyobrażałem.
Dziewczynę u siebie przenocowałem, bo nie miała zbytnio pomysłu gdzie spać a mieszka poza miastem. Ze mną jest - to ma się bezpiecznie jutro obudzić, choć coś tam sapała, że chce wysiąść i sobie poradzi - to wolałem ją wziąć do domu, udawać, że wszystko jest okej, nie robić syfu i odwieźć ją jutro do pracy. W nocy tak mi ślicznie mydliła oczy i pokazywała swój kunszt manipulacji w parze z oczkami kota ze szreka w gratisie, że już wiedziałem o co chodzi.

Odwiozłem ją dziś rano do tyry i na do widzenia powiedziałem, że idzie w odstawkę na parę dni, nie będziemy się kontaktować i niech sobie przemyśli swoje zachowanie, bo to są rzeczy których nie toleruje i tolerować nie będę. A to, co mi nie pasi nakreśliłem jej w międzyczasie wczoraj.

Przed chwilą do mnie zadzwoniła mówiąc, że nie pasuję jej i nie będziemy się już spotykać.
-Okej, nie masz u mnie żadnych rzeczy więc nie musimy się już widzieć.
-Aha.. widzisz, nawet Ci nie zależy.
-Po wczorajszych akcjach już nie.
-No mi też się wczoraj nie spodobałeś.
-No to pa.
-pa

Na razie mam spokojną głowę i nie mam pasażera trzęsącego moimi emocjami. Dobrze, że z dystansem do tego podszedłem i ominąłem sobie jazdę huśtawką emocjonalną.

A dla mnie kolejne podpunkty na liście cech których będę szukał u przyszłej:
-Potrafi odpoczywać (dobrze czuć się ze sobą) i nie obraca się w dziwnym towarzystwie.

PS. Wieczorem może jeszcze doszlifuję tekst i pododaje kilka sytuacji.

Odpowiedzi

Po tekście widać, że jesteś

Po tekście widać, że jesteś bardzo dojrzały. Wnioskuję również, że jesteś wartościowym człowiekiem, który wie czego chce i do tego dąży. Życzę Ci dużo szczęścia i powodzenia.

Im bliżej wieku

Im bliżej wieku Chrystysowego, tym większa desperacja Wink

Portret użytkownika Mendoza

Marso Coś, co te wszystkie

Marso

Coś, co te wszystkie dziewczyny łączyło, to jasny kierunek - chciały z kimś być i budowały relacje jak umiały. Nawet same z siebie coś dodawały na samych początkach i... chciały mnie poderwać tak samo jak ja je. Na pierwszych spotkaniach starały się dobrze prezentować, dobrze się sprzedać, i wiedziały z jakimi zamiarami się spotykamy.

Skuteczność internetowego podrywu jest mniejsza jak i mniej jest informacji zwrotnych = mniejsze doświadczenie.

A Ty masz jakieś wnioski? Smile

Portret użytkownika TOA

Jak na 22 lata masz

Jak na 22 lata masz niesamowicie poukładane w głowie, szacunek Smile

Widzę iż jesteśmy w podobnym

Widzę iż jesteśmy w podobnym wieku i myślę mam podobne podejście. Jak z Twoimi kontaktami z młodszymi dziewczynami? Udawały się, czy ze względu na Twoją dojrzałość nic dłuższego z tego nie wynikało? Mam 20 lat i często wkurzają mnie dziecinne zachowania nawet u rówieśniczek, a głównie u młodszych, najlepiej z reguły rozmawia mi się ze starszymi dziewczynami, 22-24 lata, jednakże nie chciałbym na razie wiązać się z 3 lata starszą dziewczyną Laughing out loud jak to z tym u Ciebie? Po prostu źle trafiam, czy może miałeś podobne odczucia?

Portret użytkownika Mendoza

Widzisz - najdłużej byłem

Widzisz - najdłużej byłem właśnie z dziewczyną o 3 lata młodszą, ale błyskotliwa i bystra była co nie miara. Miała łeb na karku, trzeba przyznać, czasami podczas kłótni potrafiła mnie zgasić jak peta Smile
Do tego umiała się bawić i cieszyć z małych rzeczy.

A co do tych dziecinnych zachowań Twoich rówieśniczek.
Być może sam nie potrafisz się wyluzować, nie potrafisz się wygłupiać, masz sam do siebie niesmak i przez to z dystansem patrzysz na to u innych?

Śmiech to zdrowie - nawet z głupot, byle by coś po za nimi było.

Też miałem takie odczucia jak Ty.

Może i po części prawda,

Może i po części prawda, czasem jestem zbyt poważny, w sumie nie myślałem tak nad tym, muszę zwrócić na to uwagę.
A co do luzu to myśle iż go mam, nie krępuje się przy nikim, nawet przy nieznajomych, potrafię zażartować, więc nie w tym rzecz. Jak sobie teraz myślę, to często to całe spotykanie traktuje chyba zbyt poważnie, często wybiegam w przyszłość, musze widzieć w tym więcej zabawy i tutaj wrzucić na większy luz Smile
Dzięki za odpowiedź.

Portret użytkownika mgk

Mendoza, wiesz że cię

Mendoza, wiesz że cię szanuję, więc wolę być szczery, niż reszta komentujących. Jesteś ułożony, jesteś typem osoby podobnej do mnie (refleksja, ciągła refleksja) - ale w tych relacjach - po prostu - zjebałeś.

O ile z pierwszą kobietą było ciekawie, tak z koleżankami od badoo tak różowo nie było. Było bardzo ciemno. Zbyt ciemno.

Ale najbardziej zaskoczyło mnie to zdanie:
"(...) nie była z twarzy torpedą, raczej średniej urody dziewczyną dwa lata starszą ode mnie. Pomyślałem - czemu nie. Przecież nie muszę mieć prześlicznej dziewczyny, a tak przynajmniej będę miał spokój."

Nie, to nie jest Mendoza, to nie jest facet.

Portret użytkownika mgk

Tu nie chodzi o ryzyko a o

Tu nie chodzi o ryzyko a o zgadzanie się na rzeczywistość, która nam nie odpowiada.

Związek jest zamknięciem samym w sobie i ograniczeniem, dobrze o tym wiemy. I nawet nie chodzi o ruchanie, lecz o inne rzeczy, jak na przykład właśnie takie, że cięzko wyobrazić sobie faceta w związku, który czyta sobie ksiązkę na plaży i podchodzi do innych kobiet.

Portret użytkownika Mendoza

Dzięki mgk Myślę, że ktoś mi

Dzięki mgk

Myślę, że ktoś mi musiał to powiedzieć, bo ostatnimi czasy nieco spiździałem, rozczuliłem się nad sobą do tego stopnia, że ukrywałem przed sobą rzeczywistość i odpychałem moment konfrontacji z nią.

Jeszcze raz dzięki.

A co do tego, że związek ogranicza - owszem, ale też coś daje.
Coś za coś, nie ma nic za darmo. Mnie na przykład bardziej interesuje budowa czegoś, zamiast "koczowniczego" tryb życia. Lubię gdzieś wracać i mieć swoją przystań. Chociaż... sam mam małą wątpliwość - czy to nie zmienia mnie nieco mentalnie w kobietę.

Z drugiej strony będąc z kimś razem, nie widzę przeszkód na okazyjne small-talki pojawiające mi się na drodze. Tyle, że podejście jest "just 4 fun".

Portret użytkownika mgk

Jasne, sam jestem w

Jasne, sam jestem w 16-miesięcznym związku więc doskonale cię rozumiem. Chodziło mi o to że jednak wśród młodych "podrywajowców" jest popyt na romantyczność i super filozoficzne pisanie - dlatego pewnie nie odbierali tego tekstu od strony praktycznej.

Cieszę się że trzeźwą ocenę nie bierzesz za atak tylko pomoc, to bardzo dobrze rokuje.

Metafora przystani jest świetna, sam w przyszłości chce stworzyć takich wiele, podróżując po świecie. Smile

Portret użytkownika Priapos

dobrze się czyta, masz

dobrze się czyta, masz świetne pióro i celne uwagi które prosto trafiają w odbiorcę

ja jestem bardzo zadowolony z tej historii, zwykły facet który robi swoje

Jeśli będziesz eliminował

Jeśli będziesz eliminował panny po kolei ze względu na jakieś wady to pewnego dnia dojdziesz do wniosku, że odpowiada Ci jedynie ta tajemnicza postać z lustra Wink.
Jestem na podobnym etapie (nawiasem znalazłem swój mentalny ideał - dziewczyna kumpla, nie do ruszenia ofkors). Wykminiłem, że pewne wady mogą zostać jeśli mnie zbytnio nie wk...wiają lecz dalej lipa. Albo młode z mojej okolicy to pustaki, albo takie przyciągam, albo nie przestudiowałem jeszcze całej populacji.

Portret użytkownika Mendoza

Mento - Te wady były nie do

Mento - Te wady były nie do przełknięcia i dlatego te dziewczyny są od razu do odstawki.

Że niby miałem się męczyć z kobietą bez pomysłu na siebie?
Że niby miałem obsługiwać kobietę o niskim poczuciu własnej wartości, nieco rozjebaną emocjonalnie i grająca jak pierwszorzędny aktor?

Na szczęście takie rzeczy szybko wychwycam i jest nara.

A ja mam czas i możliwości na szukanie kolejnej. W międzyczasie jak pykam w swoje życie.

Portret użytkownika Konstanty

Łaaa, lubię wejść na tę

Łaaa, lubię wejść na tę stronę i poczytać jak ktoś działa, konsekwentnie trzymając się swojego. Czekam na więcej,

ps. A za tą drugą to masz ode mnie dyplom, chociaż założę się, że mogłeś ją pogonić nawet wcześniej, bo nie wierze, że akurat Ty nie czułeś do czego to zmierza.

Ostatnio w pracy poznałem dziewczynę i po dosłownie kilku minutach gadki z nią wiedziałem, że coś jest z nią nie halo. Z pozoru nic jej nie było, ale coś mi mówiło, że by trzymać się od niej z daleka. Już nawet sam siebie 'biczowałem', że mi odjebało i mam jakieś paranoje, ale miesiąc minął i co? Nie pomyliłem się. Pierdolnięta.

Wewnętrzna intuicja ratuje dupę. Wink

Portret użytkownika Mendoza

Mogłem wcześniej, każdy mógł,

Mogłem wcześniej, każdy mógł, ale naiwnie głupio, przyjemnie i łatwo jest się jeszcze chwile połudzić, że, a nuż, jej przejdzie : )

Znasz to

Portret użytkownika Konstanty

Aż za dobrze.

Aż za dobrze. Smile