Pisze do was swiezo po moich dwoch porazkach...

Dwa tygodnie temu bylem w siodmym niebie, po tym jak nie dosc, ze sie przelamalem i zagadalem moj od dawna upatrzony target, to jeszcze 'domknalem' akcje i zdobylem jej maila. W dodatku dobrze nam sie rozmawialo i wydaje mi sie, ze zrobilem na niej dobre wrazenie.
(Bardziej szczegolowo tutaj: http://www.podrywaj.org/pierwszy...)

Wiedzialem, ze nie bede jej widzial przez nastepne 2 tygodnie, czyli az do dzisiaj - termin egzaminu na uczelni.
Przez ten czas strasznie mnie korcilo zeby napisac jej maila...
Z jednej strony bardzo chcialem kuc zelazo poki gorace, ale z drugiej nie chcialem wyjsc na 'needy'-goscia lub wpasc w rame przyjaciela... W efekcie nie wyslalem go.

03.03 => Bardzo czekalem na dzisiejszy dzien, bo snulem plany zeby zabrac ja gdzies po egzaminie i pogadac, pod pretekstem, ze jest tlusty czwartek, a ja w dodatku mialem niedawno urodziny.

Przed samym egzaminem zamienilem z nia kilka slow, ale wiadomo, ze w takiej nerwowej atmosferze nie da sie normalnie porozmawiac...
Niestety - nici z planow. Egzamin poszedl slabo, a w zamieszaniu na sali gdzies ja zgubilem, a jak ja znalazlem to byla juz na horyzoncie i wsiadala do autobusu. Nie mialem szans jej dogonic...

Sytuacja jest taka, ze gdybym nie mial jej maila, to bym juz kompletnie stracil z nia kontakt, poniewaz studiuje inny kierunek, a ten wspolny egzamin byl tylko jedynym wyjatkiem.

Zamierzam wyslac jej dzisiaj maila - spytac sie jak poszlo itp. A na koniec napisze, ze chcialem z nia dzisiaj porozmawiac, ale nie wyszlo, wiec chcialbym sie z nia spotkac.

Zakladajac, ze sie zgodzi =>
Tutaj dwa problemy:
1. Jestem w miescie jeszcze przez tydzien, a potem wyjezdzam na kilka tygodni. Z tego co wiem, to ona rowniez wyjezdza niedlugo na jakas praktyke. Wiec do stresu pierwszej (w moim przypadku naprawde pierwszej) 'randki'(spotkania) dochodzi jeszcze to, ze bedziemy mieli taka dluga przerwe w widywaniu sie...
2. Nie mam pojecia gdzie sie z nia spotkac. Znam tylko jedna knajpke, w ktorej czasami sie spotykam z kumplami. W dodatku nie mam prawa jazdy, wiec nie bede mogl jej odwiezc do domu, a wiem (bo mi mowila), ze mieszka gdzies na obrzezach miasta...

Zakoncze pozytywnym akcentem: Nie poddaje sie - walcze dalej. Mimo licznych wpadek kontynuuje nauke na studiach i nauke podrywania, gdyz trening czyni mistrzem!

Z gory dziekuje za kazdy komentarz i konstruktywna krytyke. Jestem bardzo poczatkujacy, dlatego nawet najbardziej lopatologiczna porada jest dla mnie na wage zlota.