To nie będzie żadna super-pro-elo-mega rewelacja, poprostu kolejny zwyczajny artykuł o alkoholu, a konkretniej jak on rozpierdala logiczne myślenie
Kolejny nudny tekst o dość nieciekawych historiach, ludzie noż kurva, przecież blogi to między innymi pamiętniki (w wolnym znaczeniu), Ja dla przykładu pisze je, by móc później do nich zajrzeć i porównać dwe osoby: mnie w teraźniejszości oraz w przeszłości (przyszłości?). Rad oraz różnich różnorakich pomysłów nie będę udzielał, poprostu są tu ludzie którzy się dużo lepiej na tym znają...
No więc dość zniechęcającego wstępu, przejdźmy do rzeczy - mianowicie historii:
Zespół Pieśni i Tańca..... Ach tak..... nareszczie upragniony jubileusz naszego kochanego ludowego zespołu! Szefowa na jego punkcie dostawała szału - oczywiście zatańczyliśmy super-zajebiście, ale jak to w powinności szefa, wytknęła nam wszystkie błędy, łącznie z gestami artystycznymi (których z oczywistych względów ciężko było uzyskać tańcząc 1h w grubych wełnianych strojach ludowych w 25 stopniowym słońcu, bo jak nigdy pogoda dopisała ;>)
No dobra, zatańczyliśmy, przebraliśmy się więc pora na poczęstunek. Siadamy do stołu w dobrej restauracji, zajadamy zupke oraz (b.dobre) drugie danie no i w międzyczasie popijamy jakimś (średnio) drogim winkiem czerwonym.
No i dobija godzinka ok. 22.00, więc jakoś tak szybko rozlała się wódka po stołach - dobra, zmrożona. Ja, jako człowiek (już nie) myślący - nigdy w życiu nie upiłem się tak by nie stracić kontroli. Do picia miałem kolegę, poźniej znalazła się koleżanka, następnie druga i jeszcze jeden kolega.
No dobra - myślę sobie - jubileusz trzeba opić, więc poszło po kolejce, następnie drugiej i trzeciej, czwartą pili bezemnie, gdyż niefortunnym trafem machnąłem ręką i oczywista rozlałem swój przydział ( -.- ). Mam baardzo słabą głowę, więc już mi się zaczął świat telepać - nie, to koniec kurva - moje postanowienie tamtego wieczoru. Jednak nasz zespół jest liczny, dlatego starsza grupa (aż kurva 6 do 8 lat!!!) zaprosiła nas do picia - oczywiście w miarę testów gdyż od jakiegoś czasu się do nich wkręcamy.
No wieć poszło dalej z górki - nie liczyłem ile...
Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem wywijać na parkiecie z (prawie) wszystkimi kobietami na sali, jednak dziewczynę z zespołu (koleżanka z mojej grupy) jebnąłem pięścią w łeb (LEKKO oraz oczywiście całkowicie przypadkiem w skutek spontanicznego obrotu oraz promili w bani). Wow Farbuś, spokojnie - myślę sobie - zaraz zabijesz pół parkietu, spierdalaj na zewnątrz ochłonąć!
Jak pomyślałem - tak zrobiłem. Na dworze już mały teścik na krzywą podłogę - przejście prosto po kostkach - oczywiście wyszło na to że w Polsce mamy nierówne linie układane z kostek. Dobra, możę troche ruchu? Od pewnego czasu Jumpstyle rządzi w moich zainteresowaniach, więc dajem:
podskok->stamp->stamp->draii->draii ben hacked...
nie jest źle, to teraz kurva solo hard jump:
podskok->stamp->knee->twister...
JEEB!!!!
Zajebałem w ścianę aż mnie zwarło w podskoku i się wyprostowałem.
Dobra, powiedzmy że nic się nie stało - wracam na imprezę. Poszło jeszcze parę zgubnych kolejek, parę tańców i wywijasów na parkieci, ku zdziwieniu starszych koleżanek z zespołu... Podbijam do koleżanki (lepszej rzeczy korva już nie mogłem zrobic :/ ) i z pytaniem o umówienie się na jutro, gdyż nam wcześniej nie wychodziło (podbijałem wcześniej ale jakoś tak nie wyszło, ciągle jakieś imprezy miała, a to ogniska - dałem spokój). Oczywiście zdawała sobie sprawę że jestem w okresie błogostanu więc odmówiła, na co ja przydusiłem ją lekko do ściany i próbowałem pójść w śline. Odsunęła się i tylko powiedziała z uśmiechem że jebie ode mnie potem i mroźną wódą - na co ja tylko uśmiech bo już zdałem sobie sprawę że zjebałem...
Potem tylko parkiet, później tic-tac w morde i powrót do domu ok godz. 01.30. Następnego dnia poranna kolacja w postaci niagary do kibla i do kościółka na 9.00.
W kilku słowach:
Nie żałuję tamtego wieczoru - momo wszystko zabawa się udała, dostałem też nauczkę że nie moge za dużo pić, gdyż nie lubię tracić kontroli, oraz niedługo z wątroby zrobi mi się leczo...
Mam nauczkę, coś wyniosłem, nic straconego!
Odpowiedzi
Te twoje akcje po pijaku to
pon., 2010-05-31 18:36 — frozenKAITe twoje akcje po pijaku to niezłe były no czasem trzeba się sparzyć względnie zrobic z siebie przedstawienie żeby coś dotarło...
Grunt że wnioski wyciagnąłeś
Pozdro
kur...co jakiś blog z waszymi
pon., 2010-05-31 19:10 — Dilkur...co jakiś blog z waszymi historiami po alko przeczytam to przypominają mi się moje ;/
ale ty nie należałeś do
pon., 2010-05-31 20:33 — Farbaale ty nie należałeś do folkloru, chyba że o czyms nie wiemy
A ja solennie przyrzekam, że
pon., 2010-05-31 20:30 — ratA ja solennie przyrzekam, że pił wódki już nie będę... Po ostatniej sobocie, a raczej niedzieli podjąłem taką decyzję...
Panowie nie opowiem Wam niestety jak było, bo nie pamiętam. Z tego co mi jednak opowiadali to narobiłem w strasznie dużo rzeczy, które śmiało można uznać za obrazę moralności i etyki, o własnym honorze już nie wspomnę.
Teraz pozostało mi tylko mieć nadzieję, że nie zrobiłem nic co może drastycznie odbić się na mojej przyszłości.
Pozostaje mi tylko powiedzieć K*RWA i się modlić.