Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Trylogia Pepera: Cisza przed burzą...

Portret użytkownika peper

Pięć kobiet. Dziesięć miesięcy mojego życia. Dwie godziny poświęcone na pisanie tego tekstu.

WSTĘP

Rok szkolny dobiegł końca. Postanowiłem zebrać myśli i opisać 10 miesięcy mojego życia. Ze względu na ogrom informacji ( jak i mój brak umiejętności pisania krótkich tekstów ) postanowiłem stworzyć trylogię, a każda jej część będzie opisywać inny stan ducha w jakim się znajdowałem.

Pięć kobiet, bo tylko z tyloma miałem jakieś bardziej znaczące dla mnie relacje przez ostatnie dziesięć miesięcy.
Będą one opisane w miarę szczegółowo wraz z dalszym biegiem zdarzeń w mojej trylogii, choć na dwie z nich możecie się natknąć w moich poprzednich blogach. Na wstępie zrobię taką orientacyjną "legendę" używając przy tym popularnego wyznacznika urody kobiety. Z chęci pozostawienia tym niewiastom pełnej anonimowości, nie będę używał ich imion:

----------------------------------------------------------------------------------------------

"B" - Moja koleżanka z klasy, uroda przeciętna (HB5). Prezencja "wrednej suki" co sprawia, że chłopacy z klasy często boją się jej opinii. Średniej długości jasne blond włosy ( sięgające za szyję, obecnie przefarbowane na ciemny blond z ciemnymi pasemkami ), średni wzrost, bardzo szczuplutka a co za tym idzie, niewielki biust.

"O" - Rok młodsza dziewuszka ze szkoły. Uroda powyżej przeciętnej (HB6). Dość zgrabne ciało, ale do figury modelki jej sporo brakuje. Długie, sięgające za ramiona blond włosy. Ładny biust.

"F" - Kolejna koleżanka z klasy (HB7), znana czytelnikom moich poprzednich blogów - szczególnie pierwszego. Ciemna karnacja skóry, jednoznacznie sugerująca nie słowiańskie pochodzenie ( Arabka, główny atut jej urody. Wyróżnia się na ulicy ). Długie czarne włosy, do tego ciemne oczy - pasowała by do klimatu ostatniego wpisu Trancera o Asasynach. Niestety znaczny minus - trochę przy kości ( ale nie jakoś strasznie, duży wpływ na jej wygląd ma to co włoży ) co skutkuje dużym biustem lecz trochę za masywną jak dla mnie budową ciała. Ale kwestia gustu, niektórym się jej proporcje bardzo podobają.

"P" - O rok starsza "ślicznotka" ( jak to nazywa ją wicedyrektorka ) (HB8) bohaterka mojego poprzedniego blogu. Jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole. Piękna naturalna uroda, zero solarium, lekko blada cera. Śliczna twarzyczka, sięgające lekko za szyje kasztanowe włosy, czasem rozpuszczone i wyprostowane, czasem spięte w kitkę. Biust umiarkowany, mógłby być trochę większy. Wspaniałe, długie i zgrabne nogi - obiekt zazdrości większości dziewczyn w szkole. W dodatku często eksponuje je w spódniczce dodającej nosicielce seksapilu. Wysoka - jako jedyna z całej piątki kobiet wyższa ode mnie.

"K" - W mojej opinii, najładniejsza dziewczyna jaką widziałem na żywo (HB9), czyli wyłączając wszelkie telewizyjne gwiazdy. Rok starsza, chodziłem z Nią kiedyś do jednego gimnazjum. "Płomienna dziewczyna" ( jak to określił Młody7up kiedy pokazałem mu ją na jednym z portali społecznościowych ). Wygląd chłodnej, zimnej suki, brunetka która nie żałuje solarium i makijażu ale... naprawdę dobrze w tym wygląda. Zgrabne nogi, jędrny tyłek, którego kształty podkreślają najczęściej noszone przez nią obcisłe leginsy. Biust też niczego sobie. Gdy raz widziałem ją na imprezie w klubie, wielu mężczyzn dawało jej miano nr. 1 wieczoru.

----------------------------------------------------------------------------------------------

To są główne bohaterki mojej opowieści, w pierwszej części poznacie bliżej pierwsze trzy. A na to co mi się przytrafiło z pozostałymi dwoma, będziecie musieli trochę poczekać...

CZĘŚĆ PIERWSZA

Z "F" miałem bardzo specyficzne relacje, nasz raport opiera się na wzajemnych kłótniach. Niektórzy twierdzą, że ona po prostu mnie nie trawi... Początek drugiej klasy, lekcja biologii. Siedzę wygodnie w ławce i rozmawiam z 3 dziewczynami ( F i jej najbliższe klasowe kumpele ). U tej nauczycielki lekcje zawsze są luźnie, więc można sobie pozwolić na trochę leniuchowania. Naśmiewamy się z lecącego filmu o zachowaniach zwierząt, czasem wspominam im o podobieństwach w zachowaniu godowym Yak'ów a ludzi. Nie pamiętam co dokładnie mówiłem, ale w pewnym momencie zostałem potraktowany ostrym negiem od "F":

F: - Jesteś taki podobny do mojego młodszego brata, on też zachowuje się tak dziecinnie...
Ja: - Te podobieństwa muszą się sprawdzać wyłącznie w przypadku mężczyzn, bo Ci z pewnością wiele brakuje do mojej starszej siostry...

Jej kumpele zaczynają się z niej śmiać i mówić "o ja, ale Cie pocisnął... odgryź się!". Ona próbowała coś odpowiedzieć, ale jej to nie wyszło.

W mojej szkole nadszedł okres wspólnych dyżurów na szatni dla drugoklasistów. Wychowawca dobrał pary które mają być na szatni alfabetycznie. Przypadła mi "B". Wcześniej nasze relacje nie były zbyt bliskie, ot ledwo kilka razy rozmawialiśmy dłużej w pierwszej klasie. Teraz miałem spędzić z nią 8 godzin jednego dnia siedząc obok siebie w szatni. Na początku dyżuru stwierdziłem, że seksbombą nie jest, lecz nie powstydziłbym się przeżyć z nią wspólnego, krótkiego romansu. Przez te długie godziny siedzenia razem w jednym miejscu nie powstrzymałem się, żeby jej trochę nie poplażować. Opowiadam kilka ciekawszych historii z mojego życia pytając przy tym o opinię, jakaś rutyna która miała na celu nawiązanie kina - ona szybko wciągnęła się w rozmowę i narodziła się żywa dyskusja. Gdy na pierwszej przerwie przyszły do niej koleżanki z klasy z zapytaniem " I jak tam na dyżurze?" Ona odpowiedziała "Świetnie! Żebyście wiedziały jakie tematy tutaj lecą!". Godzinę później powiedziała mi:
- Jestem naprawdę zaskoczona Peper, inaczej to sobie wyobrażałam...
- Tak, to co Ty sobie wyobrażałaś?
- No myślałam, że będę się tu z Tobą nudzić, nie znałam Cię, w pierwszej klasie Cię nie cierpiałam, sprawiałeś wrażenie gościa który na wszystkich patrzy z góry i wszystkich ocenia...
( O to była dla mnie niespodzianka. Zwłaszcza, że to ona tutaj przecież uchodzi za tą wredną, która wszystkich ocenia )

Później mijały kolejne godziny wspólnego dyżuru, rozmowa o związkach, zagraliśmy sobie w ślub, łóżko, morderstwo ( fajna rutyna zwłaszcza gdy się nudzi w szkole, do znalezienia w necie ). Dostałem od niej etykietkę ślub, ona była zła, że dałem jej tylko łóżko Smile Później nawet gdy obżerałem się zamówioną pizzą z de grasso, dałem jej kawałek ;] No ale dość o mojej hojności. Pod koniec dnia stwierdziła, że musimy koniecznie być jedną z niewielu par którym uda się jeszcze załapać na drugi dyżur na szatni w roku:
Ja: - Tak tak, po prostu chodzi Ci o to, żeby znów załapać się na kawałek pizzy...
B: - Oj przestań, poza tym dałeś mi ją tylko dlatego, że sam już nawpieprzałeś się do granic wytrzymałości i więcej nie mogłeś!
Ja: - No patrz, jeszcze jaka pamiętliwa... Okropna z Ciebie materialistka
B: - Przestań głupi! ( + żartobliwy szturchaniec w moje ramie )

Na drugi dyżur oczywiście się załapaliśmy. Od tego czasu ona jest moją najlepszą klasową kumpelą do dziś - tak dobrze czytasz, jest moją DOBRĄ KOLEŻANKĄ, chociaż czasem mam ochotę się z nią kochać to jednak nie robię nic w tym kierunku, żeby nie zepsuć sobie świetnego układu który mam dzięki znajomości z nią... ale o tym dopiero w drugiej części trylogii... Poza tym przyczyniła się znacząco do wzrostu mojego social proof'a w klasie, zwłaszcza w kręgach dziewczyn typu "krytykuje wszystkich wokół".

Inna sytuacja, wróćmy do pani "F". Stoi przed klasą z koleżanką, rozmawiają o jakimś wachlarzu który F trzyma w ręku. Staję przed klasą kilka metrów dalej, nie patrząc się w ich stronę. Po kilku sekundach podchodzi do mnie F z wachlarzem w ręku i zaczyna mi nim wachlować przy twarzy pytając:
F: - Dobrze Ci?
Ja: - Bywało lepiej...
F: - Niezła odpowiedź...(krótka przerwa) Jak na prawiczka... (jej szeroki uśmiech)

"F" odchodzi, ja chwilowo nie mogę znaleźć celnej riposty.

Koleżanka z klasy ma 18'stkę w klubie. Nie idę z moją zwariowaną ekipą imprezową, która woli iść gdzie indziej. Organizuje za to 5 osobową grupę moich innych kumpli ( od 16 do 20 lat ) - ogarnięte choć mało imprezowe chłopaki. Jeden z moich kolegów zaprasza szóstą osobę - swojego znajomego ( 21 lat, włoski na żel, jasna koszula w kratkę, jakieś jeansy ). Wydaje się bardzo pewny siebie, idąc do klubu mówi do nas z typowo wyższej pozycji, jak mentor do swych uczniów. Nagle do mych uszu zaczynają dobiegać znajome tezy - to on zaczyna opowiadać o chłodniku i negach... zaczynam z nim poważniejszą rozmowę na ten temat, dałem mu do zrozumienia, że też wiem to i owo w temacie podrywu. On lekko się zmieszał, widocznie był wielce zaskoczony, że ktoś zna jego "100% metody na każdą dziewczynę". Okazało się, że gość czytał grę neila straussa. Twierdzi, że zajmuje się podrywem od dwóch lat - od kiedy przeczytał właśnie tą książkę. W dalszej drodze do klubu potraktował mnie jeszcze kilkoma historiami z jego podbojów miłosnych, m.in. jak to spędzał upojne noce z o wiele starszymi i oczywiście boskimi studentkami, które wyrwał w jeden wieczór. Wchodzimy do klubu. Witam się z solenizantką:
Ona: - Cześć Peper, o jak się elegancko ubrałeś, fajnie.
Ja: - Cześć Ania, no widzisz, specjalnie dla Ciebie się tak ubrałem na Twoje urodziny...
Ona: - O dzięki, ja też specjalnie dla Ciebie się ładnie ubrałam
Ja: - No widzę, widzę, fajna panterka, pasuje Ci.

Przedstawiam jej ekipę, i ruszam z chłopakami w klub. "Gość od gry" szybko się od nas odłączył z postanowieniem zagadania do jakiejś dziewczyny. Jak mówił: "przyszedłem tu żeby sobie powyrywać" chciał nam pokazać, jak to się robi... Przechodząc przy barze minąłem "F", nawiązaliśmy krótką rozmowę, poza tym rzuciła mi negiem:
- A tak wgl to masz beznadziejny ten krzyżyk na szyi
Moją reakcją był śmiech. Później natknąłem się na "B" która z wielkim entuzjazmem zareagowała na mój widok, trochę porozmawialiśmy ale później powiedziałem jej, że muszę wracać do kolegów. Kątem oka zauważyłem, jak "gość od gry" zagaduje moją kumpelę z klasy. Jeśli chodzi o urodę, to zdecydowanie nią nie grzeszy, choć to miłe dziewczę.
Później siedzę piętro niżej na kanapach z kumplami, przychodzi nasz podrywacz i oznajmia nam, że dziewczyny w tym klubie są jakieś dziwne. M.in. powiedział, że to pewnie ze względu na wiek, są niedojrzałe i nie wiedzą czego chcą, czyli dziś chłopak obejdzie się bez seksu. Jak się okazało, nie dostał od mojej koleżanki takiego IOI jakiego się spodziewał. Jeden z moich kolegów rzucił w jego stronę:
- Stary, ale po co Ty wgl z nią gadałeś, przecież ona wyglądała jak kij od szczotki
- Nie no ciemno było i nie widziałem na początku za bardzo jej twarzy, dopiero podczas rozmowy się zorientowałem

Następnie przyszła do nas "B" i wyciągnęła nas na parkiet. Potańczyliśmy przez jakiś czas a później wszyscy kumple stwierdzili, że ona widocznie się do mnie zaleca. to tyle a ciekawszych rzeczy z tego wieczoru, a no i naszemu "znawcy gry" udało się jeszcze domknąć z numerem tą moją niezbyt ładną koleżankę którą wcześniej otworzył.

Nadszedł grudzień. Nie pamiętam czy był śnieg Smile
Rozmawiam na przerwie z jakąś moją koleżanką, "F" wsłuchuje się w rozmowę i oczywiście nie może się powstrzymać, żeby mnie nie zanegować:
F: - Oj przyznaj się Peper, że po prostu masz małego...
Ja: - Mały ale wariat...
Koleżanka wybuchła śmiechem. Mina F - bezcenna.

Sylwester. Domówka u kumpla, kilkanaście osób. Poznaję tam bliżej "O" - rok młodsza, dość ładna, przyjemnie się z nią rozmawia. Zalecał się do niej gospodarz imprezy, więc ja nie chciałem sabotować kolegi, mimo tego "O" co chwilę wracała do mnie na dalszą pogawędkę. Gospodarza widocznie zlewała, to też on z czasem zdecydowanie odpuścił. Do wszystkiego, doszło trochę alkoholu, więc niestety straciłem trzeźwy umysł, powoli przestawałem kontrolować raport. Pamiętam, jak powiedziała, że gdzieś idzie i zostawia mi na chwilę swój telefon, żebym miał na niego oko (właściwie to nie wiem, czemu go nie mogła ze sobą zabrać, może to był jakiś znak czy test którego nie byłem wstanie wtedy ogarnąć). Północ, wszyscy jesteśmy na dworze. Składamy sobie z "O" życzenia, nasze twarze są bardzo blisko siebie, wydaje mi się, że doszło do krótkiego kc, ale nie jestem pewien Smile. Później jeszcze wylądowaliśmy oboje na śniegu, znów kc którego nie byłem pewny ( tak mi szumiało w głowie od alkoholu, że nie ogarniałem co robię ). Tego wieczoru jeszcze wymieniliśmy się numerami. Dopiero na następny dzień na gg kumpel utrwalił mnie w przekonaniu, że się z nią całowałem i to wcale nie tak krótko jak mi się wydawało.

Nie czułem się z tego powodu szczególnie dumny, zaliczyłem jakieś kc na mocnym sylwestrowym rauszu. Zaskakujące jest też tępo rozchodzenia się plotek, pierwszego dnia po sylwestrze, w mojej klasie już pojawiły się szepty na temat:
"Czy Peper uprawiał seks z O?" Poza tym zepsuł mi się telefon, cała lita kontaktów zniknęła bezpowrotnie. Kiedy kilka dni później rozmawiałem z O na korytarzu w szkole, powiedziałem jej, że straciłem kontakty i żeby napisała do mnie, bo nie mam jej numeru. Zastanawiałem się też czy nie wyciągnąć jej na spotkanie. Dopiero po tygodniu dostałem sms od "O":
O: - Hej Peper, mialam Ci dac sygnal, ze to moj numer, ale zapomnialam ;(
Ja: - Acha spoko, ja też już zapomniałem, że miałaś się odezwać Laughing out loud a czemuż to tak nagle sobie przypomniałaś? ;>
O: - A tak jakos sobie przypomnialam, tak wgl od jakiegos czasu o wszystkim zapominam i po 2dniach sobie przypominam ;P
Ja: - W takim razie kupie Ci na urodziny biovital. Pomaga na pamięć w Twoim wieku. Oczywiście jeżeli jeszcze pamiętasz kiedy masz urodziny haha ;P
O: - Tak, tak bardzo smieszne, haha, ale zastanowie sie nad tym ;D
Ja: - Naprawdę polecam! Moja babcia mówi, że warto!
O: - Haha, oj Peper, Peper ;p ale bardzo dziekuje za pomoc, powiem rodzicom aby mi to zakupili ;D

Później wymieniliśmy jeszcze kilka sms'ów, poszła kwalifikacja z mojej strony co do tego jakie cechy lubię u kobiet i czy ona je ma,zapewniała, że ma. Jako że nie jestem zwolennikiem długich flirtów przez esy, jeszcze w tej samej rozmowie zaproponowałem jej za kilka dni spotkanie, ona się zgodziła. W dzień spotkania wysyłam jej orientacyjnego sms'a 2 godziny przed samym spotkaniem:
Ja: - Wiesz co, mogę się spoznic jakies 20 minut bo wypadło mi coś ważnego, więc nie śpiesz się Smile
O: - O kurcze Peper, zapomniałam, że mieliśmy się spotkać, a dziś mi to akurat nie pasuje, może przełożymy to na ( inny termin )
Ja: - Wtedy z kolei mi nie pasuje, jeszcze w (jeszcze inny termin) mogę się z Tobą spotkać
O: - Nie, ten termin też odpada, no trudno może kiedy indziej się zgadamy...
Ja: - Wiesz, to raczej nie ma sensu, darujmy sobie wgl to nasze spotkanie

Tak zakończył się nasz krótki flirt, później nie miałem z Nią już wiele wspólnego, raz tylko odprowadziłem ją z klubu do domu gdy była nieźle podpita, bo jej koleżanki olały ją jako że same się dobrze bawiły...

Marzec. Siedzę na korytarzu szkolnym w towarzystwie "B" i innej koleżanki z klasy. Podczas rozmowy przychodzi do nas "F". Nie pamiętam dokładnie o czym toczyła się rozmowa, ale w pewnym jej momencie F dodała żartobliwie swoje trzy grosze:
- Bo Peper po prostu nie ma jaj.

Zanim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć, dziewczyny od razu wystąpiły w mojej obronie:
- On nie ma jaj? No chyba sobie żartujesz. Akurat on jako jedyny w tej klasie ma jaja
- Właśnie, a żebyś słyszała jakie on rzuca teksty na angielskim...

I tak siedziałem tam wygodnie, wsłuchany w to jak dziewczyny bronią tytułu "moich wielkich jaj" przed F. Bardzo miłe uczucie.

Apropo jaj, w najbliższym czasie F przedstawiła mi swój pogląd, że ma większe jaja niż niektórzy faceci. Poza tym żartobliwie zaczęła mówiąc o mnie stosować zwrot "ona". Rozpocząłem więc nową grę, w której F dostała tytuł faceta, a ja kobiety - nagrody Laughing out loud . Były to dialogi polegające głównie na tym, jak oznajmiam, że potrzebuje silnego mężczyzny, a F nie jest wystarczająco silna dla mnie. F obiecywała, że zapewni mi wszystko czego będę chcieć i, że jest lepsza niż inni silni faceci których znam ( ciekawa zamiana ról - świetnie ukazała, że F nie ma zielonego pojęcia o podrywaniu kobiet z perspektywy mężczyzn ). Oczywiście Peper nie dała się poderwać zalotnikowi i skończyło się na "zostańmy przyjaciółmi" na co "F" powiedział, że jestem głupią suką, i że jeśli ja mu nie dałam, to znajdzie inną która da mu dupy ^^

Wróćmy do poważniejszych spraw. W tamtym okresie zacząłem widywać w autobusie "K" - mój obiekt pożądania jeszcze z czasów gimnazjum, jak dla mnie nr 1 z dziewczyn, na które natknąłem się w życiu. Mimo, że ciągle nie czułem się na tyle dobry w sferze podrywania, aby flirtować z dziewczynami z tej ligi, postanowiłem, że do niej zagadam. Początkowo tłok w autobusie mi to uniemożliwiał, aż w końcu nadarzyła się okazja, ale po kolei...

Nadszedł okres gdy wymieniałem sporo esów z "F". Rozmowy w stylu co najbardziej nas denerwuje podczas seksu. Przytoczę fragment który zapadł mi w pamięci:
F: - Lubisz Sado Maso?
Ja: - A co to jest Laughing out loud ? ( tak tak, możesz się śmiać czytelniku, ale nawet najlepszym zdarza się czasem nie wiedzieć podstawowych rzeczy xD )
F: - Bardzo ostry seks, najczęściej wręcz brutalny
Ja: - W zależności od nastroju, czasem mam ochotę na uwolnienie zwierzęcych instynktów, a czasem na subtelny, romantyczny stosunek przy nastrojowej muzyce i świecach
F: - A ja ostatnio mam takie chcice, że chyba nawet na to bym się zgodziła. Niestety w ostatnim czasie tylko się zawodzę na mężczyznach, a szkoda, ale w końcu granicę jakieś muszą być, np. trzeba być z tym kimś w związku...

( Jak dobrze zrozumiałem, to znaczyło: Poszła bym z Tobą do łóżka Peper, ale musielibyśmy być w związku )

W odpowiedzi próbowałem ją przeramować, że nie trawie w dziewczynach czegoś takiego jak traktowanie seksu jako nagrodę za "bycie razem" czy "bycie ze sobą już 9 miesięcy i 12 dni, więc można mu w nagrodę w końcu dać" i że seks powinien wypływać z niepohamowanych emocji między dwójką ludzi. Ona odrzekła, że nagrodą to mogą być ciasteczka ale oczywiście nie seks.

W miarę spontanicznie, umówiłem się z "F" ma piwo ( zwykły pretekst, przecież obie strony wiedzą o co tak naprawdę chodzi, unikają tylko zobowiązującego określenia "randka" ). Na skutek przegranego zakładu, byłem jej winny desperadosa. Czekając na autobus piszę do niej:
Ja: - Jest strasznie zimno, więc ubierz się porządnie.
F: - Okej, ubiorę 3 swetry, czapkę zimową i podwójne kalesony...
Ja: - Tylko tyle!? Ja mam na sobie 4 swetry, 2 golfy, i bluzę, poza tym dwie czapki, potrójne kalesony i grubą kurtkę. Oczywiście mógłbym Ci pożyczyć kurtkę ale...
Boje się, że mi będzie zimno Smile
F: - No tak, zapomniałam jaki z Ciebie gentelmen...

Autobus w którym jadę zatrzymuje się przy przystanku na którym samotnie stoi... "K" ! Tak właśnie ona, tyle czekałem na okazję aby spotkać ją w nie zatłoczonym autobusie, a teraz po prostu stała sobie na przystanku, wystarczyło wysiąść i zagadać... A tym samym spóźnić się na spotkanie z F. Iluzje wzięły górę, spotkanie z F okazało się wystarczająco silną wymówką, aby odpuścić sobie to podejście.

F i tak się spóźniła 20 minut, napisałem jej już sms'a, że jeżeli nie będzie w ciągu 10 kolejnych minut to idę do domu. Wtedy się zjawiła i długo przepraszała mnie za spóźnienie. Wyglądała bardzo ładnie i gdyby nie te 20 minutowe spóźnienie, to nawet dałbym jej komplement, za umiejętność "robienia się na bóstwo". Kupiliśmy symboliczne 2 browary i poszliśmy pić na pobliskie wzgórze. Po drodze wielokrotnie ściągaliśmy spojrzenia ludzi, zwłaszcza, że jak już wspominałem sam kolor jej skóry jest wyróżniający, a w dodatku spędziła trochę czasu w toalecie na pucowanie się przed spotkaniem. Nadchodzi moment otwierania piwa. Ja nie mam otwieracza, ona również. Oboje bezskutecznie próbujemy otworzyć piwo o kant murku. Mówię do niej, że gdybym miał chociaż zapalniczkę, to bym otworzył ( nie jestem jakimś doświadczonym alkoholikiem lecz widziałem jak moi koledzy z łatwością otwierają piwo zapalniczką, uznałem więc, że to musi być proste ). Ona powiedziała, że to świetnie bo akurat ma zapalniczkę. I tutaj moja wtopa Laughing out loud nie udaje mi się otworzyć piwa zapalniczką, przy okazji skaleczyłem sobie rękę - niby szczegół, gdyby nie to, że po chwili z małej ranki zaczyna wylewać mi się krew na całą dłoń. "F" prawie sikała ze śmiechu, ja zatamowałem krew chusteczką higieniczną, również szczerze śmiejąc się sam z siebie ( DYSTANS DO SIEBIE SAMEGO - KLUCZ DO SUKCESU ). Później rozmowa toczyła się dobrze, najpierw trochę wspólnego zwymyślania na siebie, następnie ona wypytuje mnie o "B" i sama mówi, że widać, że B na mnie leci i ja jestem naiwny jeśli tego nie widzę (ktoś tu jest zazdrosny, nie ładnie). Z jej strony padają ironiczne teksty w stylu: "jestem pewna, że B z chęcią by Ci zrobiła..." później opowiadanie historii, ona bardzo się przede mną otworzyła i zaczęła mi opowiadać o najgorszych życiowych błędach. Wysłuchałem jej a później zmieniłem temat na bardziej pozytywny, jakieś śmieszne anegdotki. Mnóstwo IOI z jej strony, głębokie spojrzenia w oczy, stykanie się ciałem, wielokrotne dotykanie mnie. Tak więc nie było na co czekać... poszedłem się wysikać. Ona nie pozostając mi dłużna, również oddała swój mocz w pobliskich krzakach.

Po załatwieniu spraw fizjologicznych, nadeszła mnie chęć aby zobaczyć morze. Więc powiedziałem, że porywam ją na plaże i stało się. Po dotarciu na miejsce było już ciemno. Horyzont był oświetlony przez światła statków. Złapałem ją za rękę, włączyłem z telefonu nastrojową muzykę i zaczęliśmy taniec, podczas którego ją pocałowałem ( lubię odgrywać tą scenkę przy pierwszym pocałunku ).

To tyle z naszego spotkania, szczerze mówiąc nie miałem zamiaru wchodzić w związek z "F" liczyłem raczej na gorący romans, ale też nie byłem na to bardzo napalony, bowiem moją głowę zaśmiecały myśli o przepięknej "K". W szkole miałem jeszcze rozmowę z F:
F: - Wiesz, właśnie zastanawiałam się jak teraz będą wyglądać nasze stosunki w szkole...
Ja: - A jak miały by wd. Ciebie wyglądać?
F: - No właśnie nie wiedziałam, czy będziemy rozmawiać ze sobą normalnie
Ja: - Ale nasze rozmowy nigdy nie wyglądały normalnie
F: - W sumie racja...

To wszystko było nieważne, nie dostrzegałem nic, myślałem tylko jak by to było gdybym przed spotkaniem z F zagadał do K. Od niechcenia od czasu do czasu flirtowałem z F i B.

SMS od "B":
B: - Jutro siedzisz ze mną w ławce na Chemii
Ja: - To zależy, jak będziesz jutro wyglądać...
B: - Heh, chodzi mi o to, że jak nie będzie (imię jej kumpeli z ławki) to żebyś usiadł ze mną to razem będziemy ściągać na sprawdzianie
Ja: - No przecież mówię, że to zależy jak będziesz jutro wyglądać...
B: - Osz Ty! To liczy się tylko wygląd?
Ja: - To chyba oczywiste, że wolałbym aby dziewczyna z którą siedzę w ławce ładnie wyglądała...

Zgadnijcie, jak wyglądała na następny dzień ? Nawet inne osoby z klasy zauważyły, że B wyglądała w ten dzień tak, jakby spędziła o wiele więcej czasu w łazience niż zwykle...

Tak oto upłynęło pond połowę półrocza, miałem do siebie spory żal za niewykorzystaną okazję z "K". To jednak była cisza przed burzą. Nie wiedziałem wtedy, że najgorsze dopiero ma nadejść... Ale o tym dopiero w drugiej części mojej trylogii Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika Inquisitor

Podoba mi się, czekam na

Podoba mi się, czekam na kolejny tom:D

Mnie też. Teraz mogę iść

Mnie też. Laughing out loud Teraz mogę iść wyrzucić śmieci. Laughing out loud

Portret użytkownika Fan

Nie przeczytałem wszystkiego

Nie przeczytałem wszystkiego lecz tylko to co nie znałem.

Haha, K, aleś ją nazwał Smile

Peper, sam wiesz że to za mało jak na 10miesięcy? Smile

Chyba nici z mojego wyjazdu nad morze teraz, bo mam tutaj u siebie zajęcia.

Portret użytkownika Fan

O akcji z F mi nie mówiłeś

O akcji z F mi nie mówiłeś ;D

podobała mi się, staryyy lajtowo, możesz mieć romans na wakacje! Dawaj w to pełną parą, nie żadne burze czy inne chuje muje, tylko jazda jazda jazda Smile

Portret użytkownika Inquisitor

Ja bym poczekał z

Ja bym poczekał z komentowaniem odnośnie przyszłości, w końcu Peper dopiero z Lothlórien wyszedł:D

Portret użytkownika Guest

powiem szczerze, że... za

powiem szczerze, że... za szybko sie skończyło Smile No podoba mnie sie to... Różne sytuacje, postacie, ciekawa analiza i fajny styl pisania...

Portret użytkownika matti

Jak zobaczyłem nowy blog

Jak zobaczyłem nowy blog Pepera to poszedłem po truskawki. Blog przeczytany a truskawki zeszły na dalszy plan.;D
Najlepsze było:
F: - Oj przyznaj się Peper, że po prostu masz małego...
Ja: - Mały ale wariat...
Podziwiam, riposty to masz.Wink

ps. Pisałeś kiedyś, że może skleisz coś jak o tym, jak stałeś się osobą o wysokim socialu w szkole/klasie. W sumie ten blog po części tez jest o tym, jednak pytam czy napiszesz coś osobnego w tym temacie?

pozdrawiam!

Portret użytkownika matti

Słyszałem, ale w kontekście

Słyszałem, ale w kontekście panny o której pisze Peper fajnie to wyszło. Nie twierdzę, że to jego tekst, jednak zapamiętać i użyć na szybko w danym momencie to jakaś tam sztuka jest. Tyle w temacie;)

Bardzo dobrze się czyta twoje

Bardzo dobrze się czyta twoje blogi, często znajduje w nich odpowiedzi na swoje pytania. Właśnie sobie uświadomiłem, że gdzieś w podświadomości mam zakodowane dążenie do podobnego stylu, takiego jak prezentujesz.

Portret użytkownika Jac

Ciekawie piszesz, w trakcie

Ciekawie piszesz, w trakcie lektury wróciłem wspomnieniami 7lat temu, jak by to było posiadać wiedzę z podrywaj.org w czasach liceum. Wczoraj na PP był Onfocus, który ma 16lat, przed wami rysuje się całkiem ciekawa przyszłość Smile

Portret użytkownika peper

Fan: To są oczywiście tylko

Fan:
To są oczywiście tylko wyrwane z kontekstu kawałki mojego życiorysu które zapadły mi w pamięci. Tak wiem, że mało... Nawet bardzo mało. Co mogę Ci powiedzieć - zrąbałem...

Matti:
Tak napiszę takiego bloga, ale sam nie wiem kiedy się do tego zmotywuje, na pewno teraz przede mną jeszcze 2 części trylogii do napisania ( jutro jadę na namioty, jak wrócę to wezmę się za dalsze pisanie ) a kiedy już to zrobię, to pewnie zajmę się blogiem o socialu w klasie. Jeszcze w te wakacje powinienem się z tym tekstem wyrobić Wink