Przez las szły, Blondynka, Brunetka i Zakonnica. Nagle za krzaków wyskakuję wielki niedźwiedź, nie wiele myśląc, wszystkie 3 długa. Biegną przez ten las, biegną, w końcu hyc, na jakieś wielkie drzewo. Na gałąź i 3 tak wiszą na gałęzi. Niedźwiedź spokojnie siedzi pod drzewem czeka.
Mija 20 minut, blondynka mówi -nie wytrzymam, zaraz się puszczę
no i się puściła, misiu zjadł, oblizał wary i dalej czeka.
Mija kolejne 20 minut, 30, 40, godzina, brunetka mówi -a nie wytrzymam, puszczam się
Ta sama sytuacja, miś głodny chodzić nie będzie.
Zostaje zakonnica, mija 30 minut, 40, godzina, 2, 3 zakonnica twardo, aż w końcu mówi nie wytrzymam, muszę się puścić. Miś znów przegryzł małe co nie co.
Jaki z tego morał, wcześniej czy później każda się puści
Z dedykacją dla wszystkich idealizujących swoje niunie, dla których to ta jedyna i żadna inna