Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

"Tylko umysł wolny od ograniczeń dostrzeże piękno chaosu tego świata..." - czyli to, czego ostatnio nauczył się Trancer...

Portret użytkownika Trancer

„Z prostego toru w naszych dni połowie
Wszedłem w las ciemny; jaka gęstwina dzika,
Jakie w tym lesie okropne pustkowie,
Żyjący język tego nie wypowie...”

Dante, Piekło

Chaos.
To zjawisko każdemu kojarzy się negatywnie. Jest to zazwyczaj synonim anarchii, bezprawia, bałaganu itp. Dzieje się tak, ponieważ każdy z nas od małego jest uczony, że chaos zagraża naszemu poczuciu bezpieczeństwa, ładu i porządku. Widać to w naszym życiu rodzinnym, prywatnym, zawodowym, ale i politycznym.
Gdy w kraju jakimkolwiek źle się dzieje, to co powstrzymuje ludzi przed rewoltą ??? - STRACH.
Strach przed tym że bez państwa nie będzie bezpiecznie, że zacznie się bezprawie, będą mordy, gwałty, kradzieże, ludzie zaczną zachowywać się jak zwierzęta – czyli będzie Chaos.

Czy aby na pewno zawsze tak musi być ???
Czy wywoływanie chaosu musi być samo w sobie złe ????
Odstawmy dysputę filozoficzną i przejdźmy do ostatniego roku z mojego życia....

Trochę dziejów możecie poznać, czytając ostatnie blogi.

Generalnie akcji nie miałem multum, nie robiłem żadnych masówek, po imprezie wielokrotnie wracałem z niczym.
No ale jak już coś weszło, to miałem ten numer, umówiłem się na spotkanie które wypaliło.
Ostatnia z nich zapowiadała się naprawdę ciekawie, nie omieszkałem się nawet tym pochwalić.
Tak jak od niepamiętnych czasów istniała trójka Asasynów śląskich (Ja, Santi, Hegi), tak każdy z nas w tym roku miał sytuację dogodną – a mianowicie świetny materiał laski do związku.
Każdemu się fajnie układało, my już pełni entuzjazmu zakładaliśmy, za ile miechów lub tygodni będziemy w związkach. Czy udało się nam ???

Hah, no właśnie nie Laughing out loud
Każdemu z osobna.

Ja historię chłopaków pominę i streszczę swoją....

Poznana w klubie studenckim, zajebisty początek, słodkie pocałunki i zgarnięcie numeru bezproblemowe.
Rozmowy przez tel., trochę esów i kolejna impreza.

Razem, bez osób trzecich. We dwoje.
Niby zbieg okoliczności, ale my tam wiemy Tongue

Doszła magia świąt, mimo chujowego nastroju jaki miałem na początku (praca, napięcia w domu itp.) potrafiła rozbić mój zły stan. Przy niej zapomniałem o problemach. Choć opornie mi to szło.
Ja tam nie wnikając się w szczegóły powiem jedno – spodobała mi się.
Szczerze.

Pomijając resztę przejdę do meritum sprawy.....
Sprawa się rypła.
Nie ma sensu pisać już dlaczego, zostawię dla siebie.

Tak więc dlaczego o niej piszę ????

No bo naszły mnie rozkminy. Co jest powodem, że to kolejny raz nie wyszedł. I schemat ten sam.
Na początku bajerancko, a potem lipa. Często w tym samym momencie, czasami trochę dalej.

Ogarnięcie tego było niemożliwe.
Wzbogaciłem swoją biblioteczkę o kilka tytułów, min. sławetny Osho – „Miłość, Wolność, Samotność”. Każdy kto przeczytał wie, że jest zajebista i bardzo mądra.
Naświetliła mi wiele spraw, ale nie dosięgła sedna problemu.

Niemożność znalezienia odpowiedzi zaczęła mnie frustrować. Ciągle zły humor miałem, ciągle coś podtruwało mój dobry nastrój i pogodę ducha.
Przecież tyle pracowałem, aby oczyścić podświadomość ze wszystkich syfów, jakie miałem wcześniej, a nie zmieniło się wiele, jeśli chodzi o relacje damsko – męskie. Mówię tu rzecz jasna o sytuacjach, gdy ja podrywałem lub miałem zamiar poderwać kobietę.

Do tego doszła jesienna i zimowo podobna aura, która sprzyja dziwnym rozkminom (wtajemniczeni wiedzą o czym mówię). Powtórzyła się historia sprzed roku 2011, gdy pisałem bloga o niezależności. Czułem się na końcu tamtego roku jak wtedy. Nawet będąc w klubie nie chciało mi się kompletnie nic działać. Tańczyłem sam dla siebie, totalnie olewając wiele IOI. W dupie to miałem, że niektóre wodziły za mną wzrokiem.

Zacząłem tracić energię i chęć do życia. Sławetny Trancer mentalnie się staczał, mimo iż kiedyś się podniósł z niesłychanego bagna. Asasyn nie radził sobie sam ze sobą, czuł się zagubiony....

„Jedynie umysł wolny od ograniczeń zdolny jest uchwycić chaotyczne piękno świata. To nasz największy skarb....
Chaos stawia przed nami wyzwania, ale to wolność, a nie jej przeciwieństwo przynosi nam większą nagrodę.....”

Altair Ibn-La'Ahad (fragmenty myśli z „Assasin's Creed – Tajemna Krucjata”)

Teraz przejdźmy do pewnej kwestii...

Po tym jak była mnie rzuciła, naturalnym biegiem rzeczy stworzyła się u mnie blokada. Rzecz normalna dla każdego, kto kiedyś takie coś miał. Postanowiłem sobie, że moja przyszła kobieta musi spełnić jeden warunek – swoją osobą powinna sprawić, abym był w stanie jej zaufać, oraz żeby pomogła mi na nowo przedefiniować moje wyobrażenie związku.

Czyli nie związek = ból i cierpienie, lecz związek = szczęście i pełne zadowolenie.

Do tego doszło moje pragmatyczne podejście – zabierałem się do akcji tylko wtedy, gdy myślałem że coś ugram. Nie miało dla mnie znaczenia, że dobrze otwarłem, zainteresowałem kobietę (no w końcu co w tym niezwykłego ???? Jestem w końcu Trancer), że świetnie dogadywaliśmy się ze sobą. Samo zabranie numeru lub pocałunki też nie budziły radości.
No bo w końcu jestem Trancer, i co to dla mnie ???
Co to za sztuka się umówić z laską na spotkanie ??

Dla mnie liczy się tylko parcie do wyższego celu – związek, lub chociaż seksualny układzik (co w dalszej perspektywie skutkowałoby tym pierwszym).

W takim oto schemacie żyłem przez tamten rok. I według niego klepałem różne relacje z kobietami.
Jaskółka się pojawiła, gdy właśnie poznałem laskę, o której wcześniej wspomniałem. Byłem pewny że to kwestia czasu... No bo kurwa Trancer jestem i tego nie zjebie Wink

No ale..... posypało się.

Nawet kiedy już się przekonałem, że to nie wyjdzie to dalej żyłem w przekonaniu, że ja dobrze robiłem, a ona po prostu olała mnie. Bo jest głupia.

No i tak to trwało do początku tego roku.

Po uleczeniu kaca sylwestrowego poczułem że coś jest nie tak. Z każdym dniem czułem się gorzej. Coraz bardziej rozbity i zdezorientowany. Zacząłem nieopatrznie truć dupę kilku kumplom (prawie każdy ze społeczności), że się źle czuje, że rozpierdala mnie to, że non stop nic nie mam.
Poza oczywistymi zjebaniami mnie w końcu rozmawiam z Sunlightem.

Jak to on, cierpliwie znosił moje narzekanie. Zaczął się temat, jak to kiedyś przekazałem mu wskazówki i wiedzę, co ma zrobić, aby było ok. Między innymi tyczyło się to jego obecnej dziewczyny. Efekty były, gdyż wykorzystując to co mu przekazałem, zrobił wszystko jak należy. Sam pomyślał nad tym i wcielił w życie po swojemu.

Prawdziwy paradoks – Ja sam nie mogę zdobyć tego czego chcę, stosując się do swej filozofii, a kto inny robi systemową rozpierdolkę. Heh.

Ciekawe uczucie. No ale też satysfakcjonujące, że komuś mogłem pomóc i doradzić.

I tak oto Sunhailt zaczyna mi prawić monolog....

Można go podsumować zasadniczym pytaniem....

Czy przypadkiem nie oczekujesz zbyt dużych efektów ????

Hah, i tu trafił w sedno.

Gdy na początku robiłem dobrą robotę, a później maściłem to co mogło być przyczyną ???

Zbyt duże przywiązanie do rezultatu zabrało mi radość z procesu. Poszczególnych etapów.
Nie cieszę się tym tu i teraz, tylko wymagam od całego otoczenia, żeby było w przyszłości tak jak JA chcę. Na chuj mam się cieszyć z rozmowy, skoro to tylko rozmowa ???
Na chuj mam się śmiać i żartować, skoro to do związku nie doprowadzi, lub też seksu ???

I tu właśnie znalazła się recepta na moją bolączkę, jaką klepałem cały rok, niesiony sukcesami z początku roku.
Niby taki szczegół, ale jakże istotny.
Wszystko stało się jasne. Problem tkwił w zbyt sztywnym systemie postrzegania relacji damsko - męskich. Być może to sprawiło, że wiele okazji przeoczyłem i nie dostrzegłem. Bo z góry założyłem, że nic z tego mi nie wyjdzie.
No bo co taki Trancer będzie tracił czas na jakąś byle jaką laskę ?????

Sam sobie nałożyłem mentalną pętlę na szyję, a moje chujowe nastroje to był objaw jej zaciskania.

Ciesząc się i wychwalając Sunlighta (moja krew, mój Fedain i wymiatacz Laughing out loud) poczułem, jak stary system zaczął się walić. Ja miałem tylko pozbierać gruz i zbudować wszystko od nowa.

Ale to nie koniec....

Jakiś czas temu na innym forum o innej tematyce poznałem pewną kobietę. Świetny kontakt złapaliśmy ze sobą, zaufaliśmy sobie w pewnym sensie. Absolutnie nie traktowałem jej jako target, mimo że była atrakcyjna. Bardzo dobra koleżanka. Ona mnie tak samo, zresztą ma faceta.

Nie będę się wdawać w szczegóły i dojdę do momentu po rozmowie z Sunlightem....

Po małej sprzeczce zaczyna mi mówić (rozmowa telefoniczna), co się we mnie jej nie podoba....

Zarzuciła mi, że mam mocny uraz do kobiet (mocny zarzut, ale jak wyszło potem, niestety prawdziwy), że z góry zakładam pewien standard. Jak kobieta go nie spełnia to ją odtrącam, robię się cholernie zamknięty.
I robię to, mimo iż zasłużyłem sobie na szacunek i uznanie. Niszczę w ten sposób z pewnością wiele relacji (heh, popatrzcie na to, co Sun pisał) i zabieram sobie wiele okazji. Świadomie i podświadomie, w różnych okolicznościach. I że jak tak dalej pójdzie, to w końcu wszystko sobie zjebie i wszystko co zacznę, to zniszczę. No i że sama nie wie czy dalej trzymać ze mną znajomość, gdyż czuje się non stop odtrącana przeze mnie. Bo nie traktujemy siebie jako coś więcej.
I tak się kończy rozmowa, suche pożegnanie, oboje wkurwieni.

Ja siadam na kanapę i trawię to, co mi powiedziała...

Światłości wieczna, co w sobie zamknięta,
Jedna pojmujesz siebie i pojęta
Kochasz się w sobie, uśmiechasz się do siebie!

Dante, Raj

Po niedługim czasie zrozumiałem, czemu tak ją traktowałem i czemu tak mi wszystko powiedziała...

To naprawdę trudne było do pojęcia dla mnie, że jakaś kobieta z jednej strony jest tylko moją koleżanką, a z drugiej strony okazuje mi tyle uwagi i zainteresowania, ile wszystkie moje targety razem wzięte z tamtego roku mi nie okazywały. Nie rozumiałem tego, gdyż jedyną kobietą jakiej ufałem, była moja ex.

Skąd tyle zainteresowania i troski ze strony kobiety, która jest tylko koleżanką ?????

No ale chyba do mnie dotarło, że to możliwe. Przypomniałem sobie monolog Sunlighta i porównałem z tym, co mi mówiła. Wszystko idealnie się zazębiało.
Dzwonię do niej i o tym rozmawiamy. W końcu wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Trochę szczerej rozmowy zdziałało cuda.

Wtedy sobie przypomniałem myśl Altaira - „Jedynie umysł wolny od ograniczeń zdolny jest uchwycić chaotyczne piękno świata. To nasz największy skarb”.

I mimo iż od zawsze utożsamiałem się z asasyńską filozofią, to teraz pojąłem prawdziwe znaczenie tego cytatu.....

Nie krępuj swojego umysłu schematami, które odbiorą ci swobodę działania.
Zawsze czerp radość nie z rezultatu, lecz z tego, że doświadczasz rzeczy i poznajesz osoby, które mogą wiele wnieść do twego świata.

Nigdy nie zakładaj, że wszystko zrozumiesz, gdy wejdziesz w związek lub doprowadzisz do seksu. Zawsze dopuszczaj możliwość, że ktoś inny w najmniej spodziewanym momencie pomoże ci zrozumieć wszystko, co powinieneś wiedzieć.

Ja uzależniałem swoje ostateczne uleczenie od wejścia w szczęśliwy związek, odrzucając tym samym inne opcje.

No ale świat jest tak poukładany, że to się nie spełniło. Kto inny może mi w tym pomóc.

Wierzcie mi....
Chaos jaki wszedł do mojego umysłu (za sprawą Suna i mojej koleżanki) zniszczył starą strukturę.

Ale zamiast widzieć w tym negatyw, dostrzegłem pozytyw.

Zrozumiałem w końcu, na czym polega istota chaosu....
Jest on zupełnie neutralny.

I nawet jeśli może zburzyć ład i porządek, to może też zniszczyć starą skostniałą strukturę, w jakiej my siedzimy. Zabiera nam poczucie bezpieczeństwa i spokój, ale daje ogromną przestrzeń do zmian.

Od nas zależy, jak ją wykorzystamy.
Czy się pogubimy w tym bałaganie, czy go uprzątniemy i zbudujemy coś nowego.

Na tym polega piękno chaosu tego świata...

Odpowiedzi

Portret użytkownika szaman wrb

ooo... widze ,ze tez ktos

ooo... widze ,ze tez ktos oprucz mnie zauwazyl ten jeden z najlepszych pierwiastkow tego swiata Smile

CHAOS IS BEATIFULL..

Portret użytkownika kapitanzuo

Kolego dzoszlismy do bardzo

Kolego dzoszlismy do bardzo podobnych wnioskow w podobnym czasie:)

Moj zwiazek tez sie rozpadl przez to o czym piszesz.Ciagla analiza tego jak jest ajak powinno byc - zamiast byc tu i teraz i cieszyc sie chwila. dlatego uwazam, ze na dluzsza mete to cale PUA jest szkodliwe. Owszem pozwala zauwazyc pewne schematy, uczy pewnosci siebie, ale powoduje przywiazanie do rezultatu - a to niszczy wszystko. Nie cieszysz sie chwila, nie doceniasz tego co masz.

Otworzyłem - a nie "otwarłem"

Otworzyłem - a nie "otwarłem" I te kilka pytajników obok siebie drażni. To tyle w ramach czepialstwa.

Dobry tekst, daje do myślenia. Ale już chyba nie pierwszy raz o tym czytam: "ciesz się tym co masz, nie wymagaj zbyt wiele".

Portret użytkownika Rafał89

O nie nie. Nie "ciesz się tym

O nie nie. Nie "ciesz się tym co masz, nie wymagaj zbyt wiele", tylko 'wymagaj wiele, ale ciesz się wszystkim co masz'. Nie załapałeś ;P Jeśli się nauczysz cieszyć z rzeczy bardzo małych i byle 'pierdoły' to będziesz miał prawdopodobnie cały czas dobry humor/ poczucie szczęścia. Niestety jeszcze tego nie potrafię ale cały się staram Smile

Portret użytkownika kapitanzuo

Tak, ale dopiero jak sobie

Tak, ale dopiero jak sobie sparzysz porzadnie dupe dociera o co w tym zdaniu chodzi. Podobnie z "badz soba". Techniki gierki to tylko kolejne wartwy, ktore na siebie nakladasz, nic dobrego z tego nie wynika. Oczywiscie jesli dla kogos tylko seks jest celem to ok, ale w pewnym momencie poczujesz, ze tak naprawde nie o to w tym wszystkim chodzi. Zazdrosze autorowi, ze sam nie doszedlem do tych wnioskow w jego wieku. Bardzo ladnie laczy sie ten wpis z tekstami snoofiego o milosci.

Dobry blog. Wiesz relacje

Dobry blog. Wiesz relacje damsko-męskie są jak ruletka czasem na górze czasem na dole. A dół można osiągnąć tylko wtedy gdy własne szczęście uzależnia się od zainteresowania, miłości ,seksu z płcią przeciwną. Gdyby tak kobiety były mniej ważne od dobrej relacji z samym sobą to zapewne nie byłoby żadnych wyrzutów na temat niespełnionego oczekiwania na ich temat.

Pozdrawiam Smile

Portret użytkownika Sneakers

Ja myślę, że po prostu nie

Ja myślę, że po prostu nie wyszło. Czasami techniki podrywu to za mało, czasami bycie Trancerem czy Gracjanem to za mało i nie ma tu naszej winy, ani nie ma winy u laski. Po prostu przychodzi moment, że ludzie mimo fajnych chwil jednak nie pasują do siebie, ba właśnie wartościowi ludzie chociaż dają szansę sobie i nam aby coś stworzyć, lecz nie zawsze się to udaje.. Sun ma rację, za dużo wymagasz (bo jesteś Trancerem) a jak nie wychodzi to plujesz sobie w brodę i się zamykasz.. a to przecież nie Twoja wina, że nie wyszło. Za dużo analizujesz Trancer i to prowadzi do destrukcji. Nie wyszło i już chuj trzeba żyć dalej i łowić kolejne RYBY na morzu, a nie rybki z akwarium Smile