Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Notki & Radzenie sobie z trudnymi ludźmi.

Portret użytkownika Mendoza

Wywyższanie się osiągnięciami
- to nic innego jak przygotowywanie sobie jeszcze mocniejszego upadku. Życie to sinusoida, obojętnie, w górę idąca czy w dół - zawsze będą gorsze i lepsze chwile, chełpienie się lepszymi chwilami może spowodować przyzwyczajenie do tego dobrego "flow" a wtedy upadek bywa boleśniejszy... bo przecież było tak zajebiście!

Warto na to uważać.

Toksyczni ludzie - miałem o tym napisać.

Są tylko odbiciem tego kim jesteś Ty. Z ojcem mogę przesiedzieć pół dnia lub dobę bez większego zmęczenia natomiast mama lub brat po kwadransie przebywania z tym człowiekiem dostają apoplepsji i negatywnych emocji sięgających zenitu do drgania warg z wkurwu. Warto zauważyć, że toksyny to TEŻ ludzie, i również szukają zrozumienia, bliskości, pogadania, a ich stan i stosunek do innych ludzi jest najczęściej spowodowany strachem. Przebijając ten strach w stosunku do tej osoby otwieramy ją. A zaufanie w stosunku do własnej osoby to rzecz bezcenna. Myślę, że każdy dorosły emocjonalnie facet to wie i docenia.

Takich ludzi się nie zmienia, a uczy się reakcji na ich zachowania. Właśnie tak pozostaje się zdrowym psychicznie.
Zmienianie kogoś na siłę jest bezsensowne i agresywne, co innego jak ktoś chce się zmienić i wyciąganie mu pomocnej dłoni. W innym przypadku jest to nic nie warta ciężka syzyfowa praca pompowana wysiłkiem i mozolną pracą w zamian odwdzięczając się rozczarowaniem.

Edycja#1:
Kontrola - nienawidzę kontroli nade mną. Ktokolwiek chce mnie kontrolować jest punktowany. I kiedykolwiek chcę kontrolować innych - sam po czasie zarzucam to sobie. Nie ta droga by narzucać innych własną ścieżkę, a znaleźć tych którzy idą w tym samym czasie w tą samą stronę. Dlatego należy przestać bać się odejść od ludzi którzy już idą inną drogą. Nie koniecznie gorszą. Po prostu inną.
Moje życie to podróż - tak je postrzegam.

Edycja#2:
Warto WYSŁUCHAĆ toksycznych ludzi, poszukać nici porozumienia zamiast przyjmować postawę roszczeniową. Poznaje się wtedy człowieka, jego życie, to o czym myśli i jego spojrzenie na rzeczywistość. Łatwiej taką osobę wtedy zrozumieć, a zrozumienie rodzi porozumienie obu stron.
Niektórzy wciąż gadają... wciąż i wciąż i wciąż.
Hemingway mawiał : „Ludzie uczą mówić się w 2 lata, a słuchać przez 50 lat.”. Słuchania warto się nauczyć. Poznaje się drugiego człowieka. Zamiast gadać o tym co już i tak się wie. To rozszerza światopogląd.

Toksyny mam wszędzie, począwszy od domu, dalszej rodziny i na pracy kończąc. Znajomych mogę sobie dobrać, więc nie tracę czasu na tych z którymi muszę sobie bardziej radzić na korzyść tych, z którymi interakcje sprawiają więcej przyjemności i świeżości.

A jak sobie radzić z tymi którymi aktualnie musimy?
Bardzo prosto, jedynie zmieniając siebie.

-Zapomnij o poszukiwaniu akceptacji siebie i własnych działań u takiej osoby - tą musisz zapewnić sobie sam, inaczej ona to wykorzysta, a dodatkowo mało ją interesuje kim jesteś i co czujesz. Toksyny mają to do siebie, że kosztem CIEBIE chcą zaspokoić własne pragnienia i robią to w sposób agresywny zamiast "Przepraszam, czy mógłbyś? NIE/TAK - i tak jest DZIĘKUJĘ".

Musisz pozbyć się wszelakiej zależności od takich osób jak najszybciej się tylko da, Twoja niezależność to dla nich siła nie do przebicia, bylebyś o niej zawsze pamiętał i nie wciągał się w niepotrzebne interakcje.

I również o oczernianiu takich ludzi napomnknę. Ile razy ja ich zjebałem... a później mi pomagali -> wtedy czułem się jak śmieć. Więc przestałem ich besztać za darmo, wyłącznie za ich negatywne zachowania stosowną intensywnością do ich mocy. TYLE. Kropka. Żadnego opierdalania tyłeczka. Wtedy jest zawsze spoko w takich relacjach.

Szacunek do takich osób - bardzo ważna rzecz, bez tego nie pojedziesz i staniesz się taką samą osobą w obejściu jak trucizna. Nie zapominaj o szacunku, miej swoje zasady, serdeczność, brak wywyższania się, przyznawanie się do swoich błędów, SPOKÓJ w mowie bez krzyku, nie atakowanie takiej osoby bez potrzeby, otwartość i szczerość - oto moje. Szczerość rozwala, przebija granice, rodzi porozumienie, zapomnij o manipulacji taką osobą. To nie TO. Jeżeli przegina, odstawiasz ją i odchodzisz - nauczy się, uwierz mi. I nie odstawiasz jej dlatego, żeby zrozumiała, a odstawiasz dlatego, że nie chcesz z nią gadać - i właśnie TEGO się uczy taka osoba. Że jak przegina - wypierdala.

Znam wielu ludzi i mam wiele różnych zainteresowań, bez ludzi potrafię sobie poradzić - dodatkowo łatwo poznaję nowych, więc obrót jest.





O zmęczeniu - udajesz = męczysz się. To jest proste, jeśli nie posiadasz spójności, nie potrafisz zaspokoić swoich pragnień lub odkładasz je na daleki koniec, czeka Ciebie zmęczenie. Jeżeli udajesz kogoś kim nie jesteś = chce ci się spać cały dzień, masz zły humor.
Analogia z kobietami, jeżeli musisz z nimi udawać, spędzenie z nimi doby bywa frustrujące, wkurwiające, męczące i doprowadzające do szybkiego pogubienia się.
Jeżeli łykasz PUA (czy jakiekolwiek techniki JAK ŻYĆ bez zanalizowania tematu) jak kawkę z rana zamiast spojrzeć w siebie - polegniesz. Ponieważ będziesz niespójny, będziesz robił coś co nie ma odwzorowania w Twojej osobowości i jej pragnieniach. A laska która choć trochę ma oleju w głowie - ma intuicję, i nawet bez tych książek psychologicznych Ciebie wyczyta czyś spójny, spoko DLA NIEJ w obyciu czy też nie. A jak nieee... to wypierdalasz.
Jeśli tylko DOTKNIESZ jej granicy swoim zachowaniem, a więc wtedy kiedy laska musi Ci wskazać słupki graniczne nie do przekroczenia, lepiej się cofnij. Bo stojąc tu gdzie stoisz laska Ciebie odpycha. Bo się jej wpierdalasz.
A nie tędy droga by pukać w nią młotkiem by się otworzyła, a tędy, by stanąć obok, a ta zaciekawiona sama zapukała do Twych drzwi.

Racja, o toksycznych nie skończyłem. No więc sprawa jest prosta, jeśli siebie nie szanujesz (szacunek wynika z tego, że znasz swoją wartość, wiesz, że sobie poradzisz bez toksyny) to jesteś w głuchej piździe. I albo albo. Albo zapierdalasz, albo skomlisz. Innego wyjścia nie znam.

Każda krzywa akcja w moją stronę jest odbijana, i nie na jakiś szczeniacki sposób, po prostu podchodzę, gapię się w ślepia i mówię "Słuchaj, nie podoba mi się to i TO".
Tyle, żadnego opierdalania dupy, obniżania wartości za plecami. Czysta konfrontacja - tego trzeba się nauczyć, tego należy się przestać bać, gadki w cztery ślepia jasno wykładając sprawę, a trening jest tylko jeden - próbować i nie dać się.

Jak dochodzi do chujni i koleś jest agresywny to spokojnie mówisz - będzie trzeba, damy sobie po ryju, nie ważne kto by przegrał i kto wygrał. Na końcu i tak podalibyśmy sobie ręce.

Ostatni raz pamiętam jak brat mi się wjebał w związek mnie i mojej ex, wpadł do pokoju z darciem ryja, zaczęliśmy się lać, po to mi były te wszystkie treningi i obite ryje na sparingach. Wyszedł z limem. A wyższy, starszy i szerszy jest ode mnie.

I ostatnio w pracy ćpun heroiny zaczął coś się sapać, 100 kilowy wyższy o głowę byk. Skończyło się parterem i duszeniem jego krzepkiego gardła. Innego wyjścia nie znam z takimi ludźmi w ostateczności, są akcje, że nie zadzwonisz po pały, nie uciekniesz - bo nie masz gdzie - więc musisz potrafić się bronić siłą fizyczną.

Relacje z truciznami - uważaj co im mówisz, bowiem WSZYSTKO mogą wykorzystać przeciwko Tobie, nie mówię im o swoich planach, nie szukam u nich poklasku, nie mówię o wszystkich o czym czuję. Takie osoby mogą bezpardonowo wyśmiać Twoje uczucia i mieć totalnie w dupie to co czujesz. Dlatego swoje głębsze myśli zachowaj dla ludzi których darzysz większym zaufaniem.

Są pracodawacy Analni - czyli tacy, że będą Ci dojebywać tak długo aż postawisz granice. Warto tą granice stawiać od początku, później może być trudniej cofnąć linię frontu.

I co do udowadniania swej wartości względem takich ludzi. Zapomnij o tym. Krocz własną ścieżką, nie ścigaj się z innimi, bo obudzisz się za 10 lat stwierdzając "KURWA, mam TYYYYYLE lepiej od nich... ale nie spełniłem swoich pragnień..."
Te każdy ma zgoła inne. Stąd się bierze kryzys wieku średniego, że ludzie ZAPIERDALAJĄ w wyścigu wartości innych ludzi. I wtedy rodzi się pytanie:
"Co ja tak naprawdę chcę?"

Myślę, że lepiej sobie zadawać te pytanie wcześniej. Bo szkoda życia na ściganiu się w chuj wie czym z innymi.

A co do ucieczki. Nigdy nie uciekaj, poradź sobie z sytuacją, poradź sobie z trudnymi ludźmi, to TWÓJ SPARING ŻYCIA, nie opuszczaj ringu. Zdobądź kilka lim od życia a na jego skraju, czując, że zaraz wyciągniesz kopyta będziesz w pełni mógł powiedzieć - ALE BYŁO ZAJEBIŚCIE!
TAK WALCZYŁEM!
Tyle przegrałem!
I Tyle wygrałem!
Tyle przeżyłem!
I Tyle doświadczyłem!

DZIĘKUJĘ!

Przypomina mi się w trudnych chwilach JACK WHITE, gitarzysta i wokalista zespołu White Stripes. Jest biały, wychowywał się w kolorowej dzielnicy, przeważali murzyni, meksykanie i inni. Nie miał łatwo, ale wraz z rodziną pozostał tam gdzie był. Nie uciekł. Poradził sobie. I właśnie TO jest siłą charakteru. Radzenie sobie w trudnych sytuacjach, bo w sielankowych - leżąc brzuchem do góry, poradzi sobie każdy.




Nie chce mi się - tu nie chodzi o to, że mi się nie chce robić. A o to, że mam wkurw na to jak wygląda moje teraźniejsze życie którego nie chce mi się prowadzić - dlatego nie chce mi się robić moich codziennych zajęć.

Wniosek? Odmień swoje życie, a nabierzesz chęci do działania.





I jeszcze o kobietach, bo przecież o tym jest ten portal.

-Ten rządzi w relacji kto mniej pyta o zdanie drugiej osoby. Podążający to ten, który szuka zasad u drugiej osoby, pyta o nie, lub stara się bardziej dostosować zamiast stawiać warunki.

-Kobiety chcą Ciebie zjamniczyć, mają to w genach, prawdopodobnie dlatego, że LEKKO tego chcą (choć chcą silnego faceta, i to nie ulega wątpliwości - a również takiego który nie boi się powiedzieć kobiecie, że ją ceni). A również dlatego, że chcą sprawdzić czy dasz sobą pogrywać. I jak w końcu dasz sobie wejść na głowę, staniesz się taki jaki ona chce porzucając siebie - wypierdalasz z jej życia. Śmieszne, ale prawdziwe.

Sytuacja z tego miesiąca - koleżanka do mnie dzwoni "Michaś... jesteś na mieście? #Chlip #Chlip. Przyjedziesz pomnie i odwieziesz mnie do koleżanki?"
"Okej, za godzinę kończę balety i wpadnę po Ciebie, skołuj dwa piwka"
I ją wiozę zapłakaną a ona do mnie:
"Mieliśmy kłótnie z moim guciem, ja mu dopierdalam a on" :
"TY WIESZ LEPIEJ, mów swoje, ja swoje powiedziałem"

Nic więcej.

A ona do mnie... ja go naprawdę kocham Smile

-Najpierw poznaj, zobacz kim jest dupeczka, dopiero później cokolwiek proponuj. - - - Przecież nie jesteś desperatem? czyż nie? Nie szukasz kogokolwiek byle by ładna z machy była (a przynajmniej ja tak mam). Więc liźnięcie jej charakteru to rzecz priorytetowa by wiedzieć czy jest warta Twojego zachodu. A to także daje wniosek u kobiety, że ON byle kogo nie szuka, i że trzeba się postarać.

-bojąc się działania - umrzesz za życia. Działanie = życie, odnośnik również do dziewczyn.

-Podejście do podrywu - ważna rzecz panowie!
Posiadanie celu jako wyrwanie dupy zamiast czerpania z interakcji przyjemności spokojnie krocząc ku wyrwaniu rodzi niesmak przy porażce.

O to dlaczego:

Legenda:
I - interakcja
P - Przyjemność
D/W - domknięcie, wyrwanie
-->I-->I-->I-->I-->I------> D/W = P

A w drugim przypadku jeśli czerpie się przyjemność z samej interakcji:
-->I=P-->I=P-->I=P------> D/W = P

W pierwszym przypadku jak się nam nie uda - wyjebaliśmy energię nic nie dostając. Ponieważ nie czerpaliśmy energii z rozmowy/czegokolwiek z tą kobietą więc się człowiek męczy.
W drugim - jeśli łańcuch zostanie zerwany i nie dojdzie do końca -> wymieniliśmy się energią, nie jesteśmy zmęczeni, nasze czyny zrodziły produkt jakim jest przyjemność.
I tu nie chodzi o to by szukać takich kobiet, a zmienić swoją percepcję.

-Gen napisał bardzo ważną rzecz - związek to maraton a nie sprint.
I fajnie, że mogłem to przeczytać. Bo ma rację.
Jak napierdalasz do dupy by ją wyrwać na długotrwały związek (a LTR - czyli związek, jest moim osobistym celem), a przy tym się spinasz jak przy zatwardzeniu, będzie lipa. Bo jak wytrwasz ciągle się spinając?! - Spójność panowie, emocjonalna stabilność i spokój w duszy - oto moja droga.

Posiadam - jak każdy z nas - również "Cichą wiedzę". Czyli taką, która jest dla mnie oczywista i której przekazanie jest zbyt mozolne i mnie się ... nie chce... krok po kroku opisywać związku przyczynowo-skutkowego.

Ciężko mi pisać konkretnie na jeden temat - myśli mi spierdalają.
TUTAJ sobie chociaż je jakoś poporządkuje.

I mam dość intensywnego myślenia. Weekend spędzę w Margoninie na Wakeboardzie ze znajomymi. Tego mi trzeba.

PS. I choć czasami mam ciągi mówienia, to także lubię wysłuchać innych. Cokolwiek masz do dodania. Napisz poniżej.
Twoje słowo ma wartość.
To TY Tworzysz ten portal.
Możesz mnie lubić lub nie. Możesz lubić ten wpis, lub nie. Zupełnie mnie to nie robi - ale warto mówić co się myśli. Jeśli słuchasz - słuchasz świata. A jeśli mówisz - to świat słucha Ciebie. Jeżeli nawet tutaj nie dodasz swojego komentarza, nie bój się go dodać gdzieś indziej. Bez nas - Podrywaj.org by nie istniało. Więc pokaż że żyjesz i przelej tu swoje myśli. Jakiekolwiek by one nie były.




I mały dodatek do całego tego bloga



-Poczucie winy - to genialnie działające narzędzie manipulacyjne jest używane przez toksyczne osoby nader często. Starają się wzbudzić w Tobie poczucie winy, co poskutkuje chęcią naprawy zachowania, co następnie doprowadzi do podporządkowania się takiej osobie.

Zazwyczaj obarczają wtedy - gdy zrobiłeś coś nie po ich myśli. Można sobie z tym poradzić racjonalizując sobie fakt, że żyjesz dla siebie. Nie jesteś odpowiedzialny za stan emocjonalny tej osoby i dodatkowo - równie dobrze mógłbyś wymagać od tej osoby by od Ciebie TEGO czegoś nie chciała.

-Oczernianie w Towarzystwie Twojej osoby. NIE BROŃ się, nie udowadniaj swojej racji, lepiej zaatakować i stworzyć w osobie atakującej dyskomfort. Jeżeli się bronisz, nie atakując słownie - ta osoba NIE MA POCZUCIA tego, że zrobiła coś źle. Idealnym przykładem z tego forum jest 'Mistrzswiata' - atakuje dla zdobycia emocji którą wywołuje poczucie wyższości, że z kimś wygrał. Nie wolno mu dać takiej satysfakcji bo to jeszcze pogłębi te jego dążenia. Od TYAB-a się tego nauczyłem, lepiej przerzucić ciężar rozmowy z ofiary na atakującego. Najlepiej wytknąć niespójności tej osoby i słabości w psychice. I nie ma co czuć się winnym że taka osoba może cierpieć z tego powodu. Bowiem lepiej tak, niż samemu cierpieć. No chyba, że boisz się zdjąć z czoła nalepkę "możesz mnie deptać - to jest OK!"

-Nie żądać od tej osoby zmiany a nauczyć się z nią żyć.
Ci ludzie po prostu tacy są, takie mają podejście do życia i ludzi. Robią to, bo to daje im określone emocje, jak odczuwają ich brak to idą do kogoś i go wkurwiają by zdobyć feedback twego wkurwienia co wywoła u nich zadowolenie. Daje im to satysfakcje, że mają na kogoś wpływ. Przebywanie z takimi ludźmi to również trening na umacnianie niewzruszenia Twojej osobowości względem otoczenia, dodatkowo - takie osoby wytkną i ujawnią KAŻDY twój błąd. Więc to zajebiście trudny trening - ale dający wymierne efekty w stosunku do pracy nad sobą.

-Szczerość - pisałem już o byciu szczerym dla ludzi. Jeżeli nie jesteś szczery, to jest to nie w porządku nie z tego względu, że kogoś okłamałeś, a z tego, że nie masz jebanych jaj by mówić o tym, o czym naprawdę myślisz - co oznacza, że się boisz.
Czego się boisz? odrzucenia? Braku akceptacji?
Jak mówisz to o czym myślisz - konfrontujesz swoje prawdziwe myślenie z innymi - dostajesz wtedy feedback Twoje realnego ja - a nie obrazu stworzonego przez Ciebie w ich głowach udawaniem.
Oczywiście piszę do dla tych, którzy mają na celu samorozwój i kierują się ku polepszaniu siebie zamiast udawaniu dobrego. Jak nie masz jaj - kłam dalej - YOUR CHOICE.

-Dyskusja - nie udowadniaj swojego zdania, po prostu je powiedz, wymieniaj się poglądami, to na tyle. Jak jest kłótnia, spokojnie mówisz swoje. Żadnego darcia ryja, że to Ty masz rację a nie druga osoba. Bo racji na ziemi jest tyle, ilu jest ludzi na świecie. Jeżeli wiesz, że masz rację i Twój tok rozumowania jest odpowiedni dla Ciebie i Twoich celów - nie zmieniaj jej (racji) dla usatysfakcjonowania innych.

Finito.

https://www.youtube.com/watch?v=...

Odpowiedzi

Portret użytkownika mgk

Intrygujące. Pisz więcej.

Intrygujące.
Pisz więcej.

Portret użytkownika Mendoza

Dziękuję - jak tylko myśli

Dziękuję - jak tylko myśli będą biegły prostym torem. Skrobnę coś.

Bo to co ktoś pisze - to jest jego najlepsza wersja siebie. Są słabe momenty i chwile bezsilności o których nie ma się ochoty przedstawiać innym.

Portret użytkownika mgk

Ja ogólnie ostatnio jestem

Ja ogólnie ostatnio jestem właśnie w pewnego rodzaju stagnacji życiowej, też pewnie o tym napiszę, ale właśnie taki styl mi się podoba.

Portret użytkownika Mendoza

Jest praca, i jest

Jest praca, i jest odpoczynek. Rzecz oczywista i prosta.

Mnie przypomniał się Elvis Presley u schyłku swojego życia. Siedział sam w domu, ćpając bez ustanku, oglądać swoje koncerty. Dowartościowując się tym, kim był kiedyś. Zapominając, że jest jeszcze COŚ przed NIM.

Sam czytałem swoje własne blogi kilka razy...
i że niby to już wszystko?
I że niby fajny jestem?

nie.

Spłodziłem co chciałem WTEDY.

Czas na to, co chcę zrobić TERAZ.

To tak gwoli dygresji.

Niby nic nowego, ale fajnie

Niby nic nowego, ale fajnie napisane i nieźle się to czyta.
Brawo

Portret użytkownika Mendoza

Piszę takim językiem - jakim

Piszę takim językiem - jakim rozmawiam z sobą samym.
Pisząc inaczej - czyli tak by mnie inni NA PEWNO zrozumieli - po pięciu zdaniach się gubię i nie wiem co dalej pisać.

Pozdro

Portret użytkownika Fresh_Man

"natomiast mama lub brat po

"natomiast mama lub brat po kwadransie przebywania z tym człowiekiem dostają apoplepsji i negatywnych emocji sięgających zenitu do drgania warg z wkurwu."

Dokładnie, jak matki nie ma w domu to każdy szczęśliwy, zadowolony, dogaduje się z siostrą po prostu atmosfera jest przyjazna. A gdy ona wraca od razu robi szum, negatywne emocje, wkurw sięga zenitu i średnio raz dziennie muszę się z nią pokłócić o jakąś błahą sprawę... Ale tylko do października muszę z nią mieszkać, jedyna moja metoda na to to aby stawiać na swoim gdzie tracę zwykle ( pozornie ) najwięcej.

Portret użytkownika Kołboj

Świetny blog, dzięki! Ze

Świetny blog, dzięki! Smile

Ze wszystkim się zgadzam ale ...

Ja mam ten problem, że ta TOKSYNA gdy widzi, że jestem oazą spokoju, że jestem asertywny, olewam to z sarkazmem i zawsze mówię na spokojnie co myślę wyjeżdża z zaczepką fizyczną.

Jestem daleki od bójek, bijatyk.

Biłem się kiedyś z kolegami ale rodziną (ojczymem) nie jestem w stanie.

Portret użytkownika Mendoza

Tacy ludzie wkurwiają innych,

Tacy ludzie wkurwiają innych, bo to daje im emocje które w sobie głuszą. Twoje emocje to jest ich pożywka na nudę, zły nastrój czy jakieś odchylenia emocjonalne wewnątrz ich.

Taki człowiek odnosi satysfakcje że ma na Ciebie wpływ. Wkurw go, zaatakuj go, wytknij mu niespójności, słabości psychiczne. Przerzuć ciężar rozmowy z siebie na tą osobę. Ona dostanie emocje... tyle, że z siebie samej, a dodatkowo te ZŁE, dobierzesz mu tym samym satysfakcję z tego względu, że z Tobą nie wygra (kilka razy i zacznie myśleć zanim Ciebie zaczepi, bylebyś był konsekwentny). A dodatkowo także feedback Tego, że jak Ciebie zaczepia to będzie "wpierdol" słowny.

Mnie stary nigdy nie zaczepiał. Więc nie musiałem się z nim bić. I nie mogę Ci w tym pomóc. Brat nie miał oporów by mu wlać, koledzy z internatu też opowiadali o tym jak wjebali staremu jak się mocno sapał do matki albo do nich o byle gówno.

Portret użytkownika NieBylobyTematu

Fajnie piszesz, gdy się to

Fajnie piszesz, gdy się to czyta to oczami wyobraźni widzę odzwierciedlenia sytuacji w swoim życiu, tylko nie wiem czemu jakoś ten tytuł mi tu nie pasuje (nie to żebym się czepiał Wink )

A tak na marginesie nie wiem czemu zawsze jak zauważam Twój nick, słyszę melodie z animowanego serialu Gruuuuuby pies Mendoza... Laughing out loud haha może czas zmienić avatar, choć do Liama Neesona nic nie mam Laughing out loud

Portret użytkownika Mendoza

Dziękuje - miło słyszeć, że

Dziękuje - miło słyszeć, że się dobrze czyta.
Nieskromnie powiem - że sam od czasu do czasu czytuje swoje stare wypociny dla przyjemności.

Tytuł taki bo to zrzutka różno-tematowych myśli.
Głowiłem się nad tytułem z kwadrans aż odpuściłem i dałem pierwszy lepszy.

Nie wiedziałem że istnieje taka bajka Wink
A mój nick wziął się z zupełnie innej inspiracji. W 2001 zaczynałem grać w CS-a. I nie miałem nicku... I SE wymyśliłem. Zbieżność nazw zupełnie przypadkowa.

E: - Tytuł zmieniony, myślę, że teraz jest odpowiedni.

Bardzo fajny blog, lubię

Bardzo fajny blog, lubię czytać to, co napiszesz.

Sam wciąż walczę ze swoją próżnością- kto nie lubi, kiedy łechcę się jego ego, kiedy mówi się o tobie, że jesteś w czymś dobry... balonik się pompuje do absurdalnych rozmiarów... Niestety, jego pęknięcie słyszy każdy. Wink

Wpadki zdarzają się zawsze, więc dobrze jest (do pewnego stopnia) zobojętnieć na swoje sukcesy.

Tylko jak? Jedyne co przychodzi mi do głowy, do pracowanie nad byciem "obecnym" w każdej chwili. Byciem świadomym własnych emocji w danym momencie i świadome stopowanie próżnych zapędów. Podświadomość po pewnym czasie powinna załapać, o co ci chodzi.

Cholera, wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że powinienem się wziąć za medytację. Smile

Portret użytkownika Mendoza

Dziękuję za props. Tylko

Dziękuję za props.

Tylko jak?

Osobiście znam i stosuję prostą metodę.

Nauczyłem się dobrze rozpoznawać swoje emocje (a przynajmniej tak sądzę Wink ). Za każdym razem jak zauważę w sobie takie myślenie:
"Ale jestem zajebisty! Spójrzcie na mnie!"

Mówię sobie

"STOP"

"Zrobiłem to - bo lubię to robić, bo sprawia mi to przyjemność i jestem zadowolony, że udało mi się to zrobić. Każdy inny facet potrafi to zrobić jeśli tylko zechce."

Jeżeli mimo starań, nie znajdujesz korzyści płynących z Twojego działania prócz tej - by pokazać się innym. Przestań to robić.

Przeniesiesz tak fundament szczęścia i zadowolenia z życia do środka siebie, zamiast z zewnątrz, i ustabilizujesz się emocjonalnie (nie będzie takich Mocnych huków przy upadkach jak w przypadku rozdmuchiwania ego - co spowoduje mniejsze wahania emocji).

Był czas kiedy bardzo często zauważałem w sobie takie myślenie (W stylu, że jestem 'Lepszejszy'), teraz jest już znacznie rzadziej, a i relacje z innymi ludźmi dzięki temu się zmieniają na bardziej przyjemne.

Nie wiem czym dokładnie jest medytacja - ale często wizualizuję sobie różne sprawy, patrzę na nie z kilku perspektyw - również czasowych.

E: Pardon - wiem co to Medytacja Smile medytuje czesto przed snem kilka minut. Praktykuje od 3msc-y. Z poczatku trudno zalapac, ale potem samo wchodzi.
Przy odpowiednim treningu dyyyyyyyyyyyystans i oczyszczenie z emocji juz po 5 sekundach. A i o szybki sen latwiej.

Portret użytkownika malpi_gaj

Zajebiste!

Zajebiste!

Szczerze to obawiałem się, że

Szczerze to obawiałem się, że ten wpis będzie streszczeniem de Mello, ale muszę przyznać, że się myliłem.

Dobra robota! Czytając widać, że zawarłeś dużo osobistych przemyśleń.