Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Bezsenność pcha do twórczego blogowania.

Znasz to uczucie, gdy po całym dniu fizycznie jesteś niesamowicie zmęczony, chcesz wypocząć, bo dnia następnego masz wczesną pobudkę? Siedzisz przed kompem, a Twoje powieki bezczelnie figlują z grawitacją. Jednak gdy kładziesz się do łóżka, z intencją głębokiego snu, Twój umysł płata Ci horrendalne figle, bombardując obrazami, wspomnieniami, przemyśleniami.

No to witaj. Przysiądź się, pogadaj. Chcesz posłuchać co tam u mnie?

U mnie, rzec by można - doskonale. Sesja zaliczona, jak przystało na prawdziwego studenta - odpowiednio też uczczona.

Heh, opowiem Ci o tym jak świętowałem. Po ostatnim egzaminie, a było to we wtorek - wyskoczyłem z grupą znajomych z uczelni do klubu w Warszawie. Klub studencki, sesja w trakcie, więc liczyliśmy na w miarę mało tłoczną imprezę. Trochę przyszło nam się zawieść.

Tradycyjnie, 20 - zbiórka ekipy na "patelni", swoją drogą, patelnia, to zaraz obok tarasów moje ulubione miejsce wypasu. Czy to rano dzień, czy wieczór. Rano laseczki lecą do szkół, w dzień śmigają po centrum, a wieczorem zbierają się do imprezowania. Na patelni też wyczaiłem dwie panny, o których napiszę za kilka chwil.

A senności, jak nie było tak nie ma. 1:50. 4 godziny do pobudki... Ech.

Ale wracając do rzeczy przyjemniejszych. Zjawiliśmy się w klubie, wyczailiśmy miejscówę dla wielu osób w fajnej loży, z czerwonym światłem, jak w bordelu.

W klubie tym, jak to w miejscach mających ściągać studentów, jest pewna przewspaniała oferta - w każdy wtorek, do godziny 2.00 (o to już prawie) rozcieńczone pomyje za darmo! Tfu! Piwo, piwo za darmo Wink

Tak masz rację. Podryw = na trzeźwo. Dlatego nie piłem tego czegoś. Ruszyłem na mały rekonesans, gdy już się koło 10 zaczęło robić tłoczno.

Przy jednym z odległych stolików siedziała grupa znajomych z uczelni. Przywitali mnie iście po królewski - no wymarzony social proof. Uwierz, ale to na prawdę i wewnętrznie daje radochę, gdy ludziom poprawiają się nastroje na Twój widok, witają cię słowami "Cześć szefie", "witaj prezesie" (w końcu poniekąd dlatego wpycham się do samorządu uczelni). Była wśród nich pewna dziewczyna, nazwijmy ją Ania Mucha, bo jej prawdziwe imię i nazwisko zbieżne są z imieniem i nazwiskiem pewnej polskiej celebrytki.

Gdy przysiadłem się do znajomków, spostrzegłem, że pani Mucha ma adoratora. Który nieudolnie próbuję przyciągnąc jeTj uwagę. Wybacz przyjacielu, prezes ma dziś pierwszeństwo. Jakieś gadki-szmatki odchodziły, Ania wciąż zlewała adoratora uśmiechając się do mnie. Ładna dziewczyna. Doskonała figura, na prawdę. Jakby się postarać, to ktoś o większych dłoniach mógłby ją śmiało w talii samymi dłoniami objąć.

Dobra. Później impreza toczyła się powoli - poszliśmy na piętro z karaoke, tam spotkanie kilku znajomych, w tym pewną koleżankę z klasy z LO. W pewnym momencie przyszła i zaprosiła mnie do tańca. Trafiliśmy na wolniejsza piosenkę, więc mogłem sobie z nią porozmawiać. Rzekłem jej, że promienieje pozytywną energią, ciągle się szczerze uśmiecha. Powiedziałem też, ze wstyd mi, ze tonie ja ją do tańca zaprosiłem no i obiecałem, że jeszcze dzisiejszego wieczora to nadrobię.

Później trochę potańczyłem z panną Muchą, trochę się z nią podroczyłem, bo już od jakiegoś czasu obiecywała mi, że zaprezentuje mi pewien taniec, który trenuje. Przyjemnie. Następne podejście - izoluję, taka notka w głowie mi się pojawiła.

Koło północy zacząłem się robić głodny. Czy też tak macie, że w połowie imprezy robicie się niesamowicie głodni? Dla mnie głód to zmora każdej imprezy.
Jako, że z flotą nie stałem tęgo, a nie chciałem przepuszczać masy pieniędzy na drogie klubowe żarcie (100g paluszków słonych za dychę?! Chyba ktoś nie lał dziś.) postanowiłem, że najem się darmowym piwem.

Po jakichś 4 porcjach zaspokoiłem głód no i trochę zaszumiało. Rozbudziłem się. Więc wyciągnąłem pewną kumpelę, z którą zawsze odwalam szalone akcje na parkiet. Zaczęliśmy tańczyc w bardzo intrygujący sposób. Różne konfiguracje począwszy od znanym klubowiczom "lepieniu kuli", przez "cegiełki" a skończywszy na jakichś wymyślonych na spontanie wygibasach. Laughing out loud Wokół siebie mieliśmy ze 2 metry odstępu, a ludzie patrzyli na nas jak na zjaranych. Energia po raz kolejny wzrosła.

Później poszedłem trochę potańczyć w grupce znajomych. Nie dane było mi to długo, bo podbiła do mnie i dosłownie wyciągnęła z tego kółeczka jakaś inna laska.

Podbiła, złapała za rękę, pociągnęła, założyła swoje ręce mi na ramiona i w bardzo bliskim dystansie pląsaliśmy. Podobało mi się, bo odchodziło odważne kino. Tyłki zmacane, piersi prawie też, w czasie fajnego wariantu tańczenia - ona tyłem. W czasie tańca, w miarę możliwości z nią pogadałem i po tekście z pomyśl cufrę, po odgadnięciu było KC. Najlepsze jednak w tym wszystkim było to, gdy jedna kumpela z grupy tak ją przeszyła takim.. Nienawistnym wzrokiem. Rozbawiło mnie to niesamowicie, później, na afterze sama próbowała mi na zazdrosc wjeżdżać. ST i te sprawy.

Jak się okazało ta laska, która do mnie podbiła też jest z mojej uczelni - o zgrozo - z tej samej grupy co Ania Mucha. Ja jej nie znałem - ona mnie tak. Social?

Z fajniejszych momentów w tym klubie jest jeszcze jedna pozytywna akcja. Gdy idąc w stonę parkietu, przy barze minąłem dwie całkiem spoko lale. Właściwie to z twarzy takie średnie, ale z figur (i biustów - o mamma mia!) wspaniałe Wink

Zagadałem, chwila rozmowy. Jedna z nich siedziała na oparciu kanapy, więc bezczelnie wykorzystałem okazję i (zaznaczam) w miarę delikatnie pchnąłem ją tak, że wylądowała po drugiej stronie, zablokowana, nogi w górze, dupsko na kanapie. Jej koleżanka oczy (O.O) i po chwili gdy się ogarnęła zaczeła pomagać tamtej się wydostać. Szło im mizernie, cośtam mówiły o dżentelmeństwie - no dobra, pomogłem. Pogadałem chwilę i po KC od obu ruszyłem dalej. Policzkowe KC - ustnego z nimi nie chciałbym Tongue

To właściwie tyle z tej imprezy. Póżniej był after, czyli zapijanie sesji.

No i cholera mamy już godzinę później. już za 20 trzecia. Musze sie ogarnąc i spać. Koniecznie. Widzisz, zagadałeś mnie.

A to dopiero jeden z 12, tak, słownie - dwunastu, tematów które chciałem poruszyć w tym wpisie.

Trochę się tego zebrało od ostatniego field reportu. Wniosek na przyszłość - spisuj regularnie Drwalu.

A teraz muszę, po prostu muszę się ogarnąć spać.

Branoc Zią.

Następnym razem opowiem o świętowaniu po innym, wczesnostyczniowym kolokwium. Wtedy wbiłem do pewnego klubu i mówię Ci, było tam najwięcej najlepszych lal jakie kiedykolwiek spotkałem w jednym klubie. Mała sala, ale takich ostrych żylet pół sali.
Wyskoczymy tam kiedy na NG. Mówię Ci, warto.

Ok. Do później. Na razie.

Odpowiedzi

Portret użytkownika agm88

a jednak odnalazłeś wenę ;D

a jednak odnalazłeś wenę ;D

Portret użytkownika ejdzej

Trochę się tego zebrało od

Trochę się tego zebrało od ostatniego field reportu. Wniosek na przyszłość - spisuj regularnie Drwalu.

Po tym tekście poczułem jakby piszący blogi byli szeregowymi zdający raport dowódcy Laughing out loud

Portret użytkownika Guest

po kolokwium z biochemii

po kolokwium z biochemii zawsze się ma wenę Wink

Biochemia dopiero w przyszłym

Biochemia dopiero w przyszłym roku, ale już mnie ciarki przechodzą Tongue

Teraz zaliczyłem Chemię (I termin - nie mogłem w to uwierzyć Tongue) no i szpileczki.
Zdaje mi się Guest, że Tobie temat nieobcy. W którym mieście Twoja Alma Mater? Wink

Portret użytkownika Guest

W-w... a biochemia była

W-w...
a biochemia była suuuuper Wink

nie ma to jak studentki...

nie ma to jak studentki... zawsze chętne na podryw i zabawę Wink z utęsknieniem wspominam te czasy, ale chyba uderzę w ten week do stolicy na bongo Laughing out loud pozdr;)