witam panów. spotkałem sie z panną przed chwilą i dowiedziałem sie co leży Jej na sercu. ostatnio okazywała mi mało zainteresowania. postanowiłem porozmawiać z nią o tym. Ona rzeczywiście ma obowiązki ale nie wierze w to że nie może mieć czasu dla mnie. powiedziałem co lezy mi na sercu a potem Ona zaczęła monolog... były teksty "wiesz czemu omijałam Cie przez ostatni tydzień? zraniłeś mnie, bardzo" spytałem o co chodzi. chodzi o rozmowe z jej przyjaciółką. chciałem sie dowiedzieć czemu moja kobieta ma tak mało czasu od Przyjaciółki. i napisałem taką wiadomość "może gdybyśmy wpadli byłoby lepiej heh" a że jej przyjaciółce (jak sie właśnie dowiedziałem) nie można ufać. wypaplała jej wszytko. moja mówiła że stąd ten brak zaangażowania. powiedziałem że rozumiem, to był błąd ale bez przesady. Ona powiedziała że bardzo ją to zabolało i nie będzie już zaangażowania. przejdzie jej to może za 5 lat... mówiła też "to nic że pójde do domu i będe beczeć" spytałem czy mnie kocha odpowiedziała "nie wiem". ok pożegnaliśmy sie i odjechałem... wszystko na zimno... a teraz najważniejsze. zależy mi... mam czas i koleżanki więc moge spokojnie czekać aż jej minie i mam nadzieje wrócić do Niej ;)