Sytuacja: dziewczyna/żona zaczyna walić cię w rogi, ty jeszcze o tym nie wiesz!
Mam dwa pytanie:
1. Czy chciałbyś by ktoś cię uświadomił np. kolega (oczywiście bez zbędnych wywodów czy pouczeń).
2. Czy w odwrotnej sytuacji uświadomił byś swojego kolegę że jest walony w rogi.
Sweet Witch
więc spotykała byś się z kolegą nic nu nie mówiąc a w przypadku jak sprawa wyjdzie na jaw to co powiesz:
"Uważam ze nikt nie powinien się wpierdalać"
lecz chyba już ktoś wpierdolił się:)
Nie chce wiedzieć, chce aby ktoś sprokurował to żebym się sam dowiedział.
Nie wpierdalam się w nie swoje sprawy nawet takie, bo już jednego przyjaciela straciłem a On i tak jest z Nią nadal i nadal jest walony w rogi. Przykre lecz prawdziwe.
Pierwsze spotkanie ?? ----> tutaj http://www.podrywaj.org/gdzie_za...
Każde "NIE" zbliża nas do "TAK"
1. Wolał bym wiedzieć, i się też sam przekonać bo na początku pewnie bym nie uwierzył lecz miał pewne podejrzenia
2. Uświadomił bym mu to w delikatny sposób lecz wcześniej postarał bym się o dowody
a co do 1 to miałem taką sytuacje
i spotkałem się z dziewczyną, kazałem się rozbierać,
przeleciałem ją ja tylko mogłem, potem wstałem
rzuciłem jej 50dych na łóżko i z tekstem
-masz, by nie było że za darmo
i poszedłem do domu..
Pierwszy raz zgadzam się z Wiedzmą:D
1) A po co? Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal:0
2) Nie, brat ma żonę i nic jej nie mówię.
Z takich sytuacji nie ma jednoznacznego wyjścia i na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Można powiedzieć i może wyjść źle, bo kolega/koleżanka Tobie nie uwierzy, stwierdzi, że pewnie zazdrościsz i na przykład zerwie znajomość.
Można nie mówić, ale zdradzana osoba może się z innego źródła dowiedzieć, plus dowie się, że Ty wiedziałeś o wszystkim - pretensje dlaczego nie powiedziałeś i też zerwanie znajomości.
Poza tym osoby na tego typu sytuacje reagują różnie, jeden przyjmie spokojnie i jeszcze Ci podziękuje, drugi emocjonalnie i jeszcze Cię po drodze wyzwie. Ogólnie jestem zwolenniczką nie wtrącania się w czyjeś sprawy i nie lubię jak ktoś wtrąca się w moje. Jednak, tak sobie teraz myślę, że jakby zdradzaną była jedna z moich koleżanek, którą bardzo cenię - powiedziałabym jej, nawet kosztem znajomości z nią.
W ogóle to druga sprawa jest taka, że często zdradzani nie chcą wiedzieć, że partner robi skoki w bok, chociaż wszystkie znaki na to wskazują i wolą żyć złudzeniem, że jest pięknie.
Pytałeś jeszcze, czy chcielibyśmy wiedzieć, jeśli nas by zdradzano. Teraz wydaje mi się, że wolałabym wiedzieć, ale jak zachowałabym się w konkretnej sytuacji, kiedy ktoś by mi to powiedział - nie mam pojęcia ("Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono").
Myślę, że najpierw warto by było powiedzieć parę słów o poglądach. Na naszej stronce bardzo popularne są przekonania w stylu "tak w ogóle to nie wiadomo co to jest zdrada", "a nawet jak wiadomo to przecież pozytywne emocje, przygoda i w ogóle wszyscy tak robią". Osobiście posiadam topornie prosty zestaw wartości, nie przemawia do mnie jakieś pokrętne "wszystko jest względne". W skrócie: wiadomo co to jest zdrada i jest ona jednoznacznie złem.
1. Czy chciałbyś by ktoś cię uświadomił np. kolega (oczywiście bez zbędnych wywodów czy pouczeń).
Oczywiście. Sprawę bym potraktował bardzo poważnie, nawet jakby to był dalszy znajomy. Napewno nie miałbym do niego żadnych pretensji, wręcz przeciwnie, byłbym dalece zobowiązany.
2. Czy w odwrotnej sytuacji uświadomił byś swojego kolegę że jest walony w rogi.
To zależy od tego jakbyśmy się dobrze znali. Jeśli to byłby dalszy kumpel to raczej bym olał sprawę.
Jeśli to byłby jeden z moich przyjaciół to napewno bym mu o tym powiedział (oczywiście tylko jeśli byłbym tego pewien).
Sprawa jest napewno śliska. On by raczej uwierzył podczas konfrontacji swojej kobiecie (nigdy nie byłem w takiej sytuacji, tak mi sie poprostu wydaje). Napewno bym był w takiej sytuacji najbardziej poszkodowana osobą, ale lojalność wobec przyjaciela jest ważniejsza niż jakieś "towarzyskie problemy".
Tak uświadomił bym kumpla i chciałbym aby kumpel też mnie uświadomił. Proste i oczywiste, bo stawiam na szczerość.
Pytanie coachingowe:
Jeżeli masz problemy z kobietami, odpowiedz sobie SZCZERZE na jedno pytanie:
Czy gdybyś był kobietą i taki chłopak jak ty podszedłby do ciebie, to czy chciałabyś z nim być?
Miałem sytuację w której bliskiemu koledze powiedziałem to co wiedziałem i miałem na to dowody wszystko jasno jak na popierze, przyjął do wiadomości, wqurwił się, dowodów nie chciał zobaczyć po czym przestał się do mnie odzywać i ma do mnie żal nie wiem o co.
Gdy będę jeszcze raz w takiej sytuacji zrobię tak samo bo właśnie to uważam za lojalne zachowanie.
HENSEY, ale to jego teraz problem, ty zrobiłeś co należało. A on ją 'kocha' i jego umysł nie dopuszcza takiej myśli do niego.
Pytanie coachingowe:
Jeżeli masz problemy z kobietami, odpowiedz sobie SZCZERZE na jedno pytanie:
Czy gdybyś był kobietą i taki chłopak jak ty podszedłby do ciebie, to czy chciałabyś z nim być?
Koryno to było trochę za mocne, chociaż zdrady nienawidzę z całego serca. Po co zniżać się do jej poziomu. Trzeba tępić kurestwo, ale i mieć szacunek przede wszystkim do samego siebie!
1. Chciałbym zostać poinformowany o takowej sytuacji, ale na spokojnie bym się nad wszystkim zastanowił przed zrobieniem czegokolwiek, sam wiesz jak działają plotki.
2. Jeśli byłby to mój dobry kumpel, koleżanka, siostra czy brat, bez zastanowienia powiedziałbym o tym. Nie lubię jak ktoś leci w chuja ze mną czy bliskimi mi osobami.
PS. Tak w ogóle to garstka moich jakichś tam znajomych to totalne cipy, ślepo zapatrzone w swoje wybranki serca, cokolwiek by nie zrobiły, oni i tak dalej będą mieli je za boginie i jeszcze przeproszą za jakiekolwiek zarzuty w ich stronę. Po kilkukrotnych próbach sprowadzenia ich na dobrą drogę takie próby uświadomienia sobie odpuszczam
Nothing is impossible.
Popieram Fana i razdwa, ja w związkach nie zapominam o kumplach i oni się dla mnie też liczą, nawet bardziej. Kodeks braterski wymaga szczerości i nie stawiania kobiety ponad wszystko. A akcje w stylu koryto czytałem bodajże u sneakersa, i była w lepszym stylu, a co sweet wogóle cię nie rozumiem z oburzeniem w stronę koryto, masz może ze zdradą złe przeżycia? Bo ten atak na niego, był zbyt...emocjonalny. Ani też ze zdaniem że to jest sprawa prywatna, najgorzej jest się dowiedzieć jako ostatni, możesz wziąć do przemyślenia ostatni blog tomka frk, możliwe że gdyby ktoś mu nie powiedział i każdy by żył ze zasadą "nie mój interes"to by dalej był z nią w niewiedzy. Takie gadanie sprzyja zdradzającym, więc nie chcę aby taka opinia poszła w świat.
Jak by dobrego kumpla puszczała po rogach i nie były by to tylko plotki, domysły czy coś, powiedział bym. Jak by mnie też bym wolał wiedzieć.
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
szczerze gen nie wiem, nigdy takiej sytuacji nie miałem i patrząc na mojego starego mieć nie będę chociaż życie jest nie przewidywalne
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
Odnośnie pierwszego pytania:
1) Gdyby się wydało, to miałbym pretensje, że wiedział i nie powiedział, więc tak, chciałbym aby mi powiedziano.
2) Oczywiście, że bym koledze powiedział, bo skoro ona go okłamuje, to ja do tego ręki nie przyłożę milczeniem
Lepsza jest brutalna prawda niż kłamstwo z litości. Nie chodzi o wpierdalanie się, ale o zwykłą uczciwość wobec kumpla i własne czyste sumienie.
Nigdy Jak Niewolnik, Zawsze Jak Król
Najlepiej najpierw dotrzeć do osoby która zdradziła i powiedzieć jej, że ma szansę sama to załatwić. Jeżeli tego nie robi, sam o tym mówię zdradzonej osobie. Jeżeli kosztem jest strata przyjaciela - cóż, trudno. Jeżeli jest głupi, to nic nie można zrobić. Jeżeli ma jeszcze oleju w głowie, sam się do nas odezwie.
Zdrada, czy fizyczna, czy emocjonalna, jest nożem wbitym w plecy osoby, która nam zaufała. Nie ważne na jakim szczeblu bycia razem.
EDIT:
W przypadku rodziców, sprawa jest bardzo podobna. Jeżeli rodzic będzie potrafił myśleć i postępować jak dorosła osoba, sam stawi czoła temu, co zrobił.
Ja nie potrafiłbym rozmawiać z rodzicem wiedząc, że drugi wali ją/jego po rogach. Aż tak dobrym aktorem nie jestem.
Choć prawdę mówiąc, moja matka powiedziała mi kiedyś, że gdyby to było gdy jeszcze byliśmy mali, to chyba wolałaby nie wiedzieć po prostu. Ale teraz już jest inaczej.
Najlepsze są te kobiety, które są cnotliwe wobec obcych, a rozpustne wobec męża.
Znałem kobietę z takim zezem, że jak płakała, to łzy ściekały jej zza uszu.
A pewnie, jak bawić się to grubo, szeroko, na bogato i do zera.
To co napisałem, to napisałem tak, jakbym sam chciał się o tym dowiedzieć. Każdy może chcieć czegoś innego, i inaczej na takie rewelacje zareaguje. To indywidualna sprawa.
Najlepsze są te kobiety, które są cnotliwe wobec obcych, a rozpustne wobec męża.
Znałem kobietę z takim zezem, że jak płakała, to łzy ściekały jej zza uszu.
Zdradziłeś ją faktycznie, czy pomówienie było?
Najlepsze są te kobiety, które są cnotliwe wobec obcych, a rozpustne wobec męża.
Znałem kobietę z takim zezem, że jak płakała, to łzy ściekały jej zza uszu.
a tu przechodzimy do paradoksu mężczyzny
jak by kumpla laska puszczała po rogach, powiedział bym mu to ale jak by kumpel puszczał po rogach swoją dziewczynę, nigdy w życiu bym jej o tym nie powiadomił.
Śmierdzi hipokryzją na kilometr co
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
Dla mnie w zasadzie nie Ale ok, każdy ma swój punkt widzenia
Najlepsze są te kobiety, które są cnotliwe wobec obcych, a rozpustne wobec męża.
Znałem kobietę z takim zezem, że jak płakała, to łzy ściekały jej zza uszu.
Pierdolić kapowanie osobiste, wyślijcie anonim faksem albo listem i chuj z dupy...
"a czy to ważne??? Kapuś się
znalazł i tyle..."
Dla mnie tak, kumpla bym nie wydał ale podszedł bym do niego i strzeliłbym mu z liścia, mówiąc mu że zachował się jak frajer. Dlaczego jak frajer? Bo nie mógł sobie znaleźć kobiety która by go zadowoliła, i spełniała Jego oczekiwania. "Kochaj kobiety, nigdy nie krzywdź" tą zasadą kierować się powinni wszyscy dowartościowani faceci, zdradzenie kobiety jak najbardziej zalicza się do krzywdzenia kobiety, rysa na ich sercu pozostaje na zawsze, mimo że mogła wybaczyć zdradę, nigdy jej nie zapomni. Ale zastanawiam się czy tak samo większość by zareagowała, gdyby to oni zostali zdradzeni, i męczyli się z obrazami w głowie, gdzie widzi swoją żonę z obcym chujem w ustach. Napewno byli by pełni optymizmu jak teraz.
Jeżeli mam 100% pewności to:
Jak by dobrego kumpla dziewczyna waliła po rogach powiedział bym mu. Jak by dobry kumpel zdradzał dziewczynę, powiedział bym jej tylko i wyłącznie wtedy jeżeli by była również moją dobrą przyjaciółką. Jeżeli bym jej specjalnie nie znał, olał bym sprawę, może ona lubi być zdradzana, tego nie wiem!
Gen ja byś się zachował dowiedziałeś się, że twój najlepszy przyjaciel doskonale wiedział o zdradzie twojej żony, nic nie powiedział?