Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Szacunek... dłuuuga historia, oceny, zakop;)

1 post / 0 new
kamillo
Nieobecny

Dołączył: 2009-04-27
Punkty pomocy: 0
Szacunek... dłuuuga historia, oceny, zakop;)

Nie jest to post w stylu chce wrócić do byłej.
Będzie to post mający na celu zakopanie trupów z szafy;)
Bo pomimo że minęło od tego duużo czasu i praktycznie juz mi to zwisa to jakoś nie miałem nigdy okazji w pełni opowiedzieć nikomu tej historii z różnych powodów.

Z góry ostrzegam że post będzie bardzo długi przedstawiający całą historię. W zamierzeniu miało być to dokończenie w temacie "Szacunek kobiety do własnego ciała"(umieszczę tam info), ale pomyślałem że opiszę całą historię - może komuś się do czegoś przyda, jeśli nie i tylko będzie denerwować proszę o wykasowanie żeby poszło w pizdu;)
Jeśli ktoś chce oceniać mnie, koleżankę, sytuację - proszę bardzo. Ewidentnie widać że nie grałem fair na początku, ale moze też od samego startu byłem frajerem i tchórzem. W niektórych sytuacjach ewidentnie widać manipulację kobiet i różne testy.

Zaczynamy

Pewnego dnia poszedłem na studencką domówkę z kumplami(1 nas wkręcił). Wiadomo jak na takich imprezach kupa nieznanych ludzi przewijających się przez mieszkanie z różnych uczelni kierunków itp. Do tej pory podobne imprezy wyglądały u mnie dosyć standardowo- parę nowych znajomości tak na chwilę i zabawa w swoim gronie.
Jednak zobaczyłem tam 2 dziewczyny które mi się podobały- naprawdę gorące. By nie siedzieć z kumplami po pewnej dłuższej chwili podszedłem do ich grupki przywitałem się wiadomo rozmowa itd. fajnie mi się gadało, ale zauważyłem że najbardziej zainteresowana jest dziewczyna której nie brałem pod uwagę- poprostu średnia.
Dziwnie się trochę zachowywała próbowała zorganizować grę w butelkę(dorosła kobieta ale wiadomo jak to jest ze studentami pijakami;p) jednak nikt nie był zainteresowaniem i każdy patrzył raczej z politowaniem. Wiadomo kupa alkoholu- też miałem nieźle w bani.
Po jakimś czasie zaczeliśmy tańczyć w mieszkaniu, dobrze się bawiłem tańczyłem z wieloma kobietami, lecz gdy podszedłem do tej średniej zaczęła sie jakoś obściskiwać i całować ze mną. Popatrzyłem na nią na maslane oczka i pomyślałem "Carpe Diem"- powiedziałem że wychodzimy na zewnątrz. Na dworze w ustronnym miejscu oboje mocno najebani uprawialiśmy sex, dodam iż był to jeden z pierwszych moich pełnych stostunków. Po tamtej imprezie poczułem się jakoś fajnie- one night one fuck coś w tym stylu. Potem pomyślałem że fajnie byłoby mieć taką koleżankę od tych spraw(nobody's perfect;/), więc po jakiś 2 tygodniach i odnalezieniu kontaktu umówiłem się z nią na większej imprezie. Dobrze się bawiłem na tej imprezie głównie z nią- znów chętna na pocałunki i obściskiwania.
Odprowadziłem ją do domu oczywiście z namiętnym pozegnaniem ona: Moglibyśmy tak godzinę ale muszę już iść. pożegnałem ją: Do zobaczenia kiedyśtam... i od tej pory prawie zawsze tym powiedzeniem sie żegnałem.
Na początku spotykaliśmy się co tydzień - tak mi pasowało. Po jakiś 2,3 spotkaniach zaprosiła mnie do siebie, oczywiście chciałem to odpowiednio wykorzystać, ale przy każdej próbie dobrania się jej do majtek mówiła że jeszcze nie teraz, za krótko się znamy itp. więc odpuściłem, a pomimo to pieściliśmy się zrobiła mi dobrze ręką i przenocowałem u niej. Po kolejnych 2 spotkaniach przy powrocie spytała sie: to gdzie dalej idziemy? odpowiedziałem: nie wiem zależy na co masz ochotę, ale widzę że masz ochotę na mnie - z opowiednim(tak mi się zdaje) spojrzeniem w oczy. Przy początku stosunku przekręcając się seksownie wyszeptała: zrób to delikatnie jestem dziewicą. Strasznie mnie to zdziwiło aż zmieszany zapytałem się: serio?, ona zdziwiona: tak.
Od tego czasu spotkania wyglądały podobnie wyjście gdzieś, rozmowy, zwierzanie się, pocałunki, powrót, seks, wspólne nocowanie, herbatka śniadanko, pożegnianie. Po koło 2 takich spotkaniach spytałem się czy nie jestem czasem drugim, zdziwiona zaprzeczyła, więc uspokojony wpadałem na takie nocki. Ponieważ nie była z mojego miasta to w wakacje wyjeżdżała na jakiś czas do siebie i na parę dni przyjeżdżała do mojego miasta- wtedy czasem zostawałem na parę dni.
Kobieta od początku zachowywała sie jakby jej na tym(mnie?) bardzo zależało np. przepraszała gorliwie za wiele drobnostek np. wejście na mnie, spóźnienie się dosłownie 2 minuty na 1 spotkanie, gdy była kolejka w toalecie w klubie i długo nie wracałem zastawałem ją przed toaletą z tekstem "uff myślałam że gdzieś zniknąłeś", gdy chciałem zrobić jej niespodziankę i przyjść niezapowiedziany pisała: czemu nie odpisujesz? myślałam że się obraziłeś. Starała się ze śniadaniami i obiadami w wakacje urządzała kolacyjki itp. W sprawach seksualnych też patrzyła jak mi dogodzić(robiłem to na co miałem ochotę) wyglądało to tak jakby uczyła się z czasem, uprawialiśmy seks w najróżniejszych miejscach(spontaniczne wybierałem ja), nawet gdy za ścianą lub w tym samym pokoju spali współlokatorzy. Nie była łasa na kasę wręcz przeciwnie płaciliśmy na zmianę. Dzięki temu czułem się pewnie i traktowałem znajomość luźno.
Parę razy pytała się czy pamiętam coś z tej imprezy czy jak sie poznalismy dokladniej bo nie pamięta. Zawsze odpowiadałem że nie pamiętam bo głupio mi było być sukinsynem gdy ktoś się stara- żal mi było jej, pozatym byłem egoistą i tchórzem;/
Chciałem jej to wynagrodzić więc powiedziałem żeby znalazła sobie czas i przyjechała do mnie jak będę mieć wolną chatę- oczywiście przytaknęła. W miedzyczasie narzekała na bóle brzucha i bardzo się przestraszyłem czy nie jest w ciąży(niby zabezpieczaliśmy się za każdym razem ale były też sytuacje nie dokońca bezpieczne, wątpliwe generowane przez nia) poprostu nie wiem jakbym na to zareagował. Raz też jej wspólokatorka spytała mnie niby żartem czy czytam w tej dziewczyny myślach- nie dokońca wiedziałem o co jej chodzi.
Jednak praktycznie przed tym terminem przyjechała i powiedziała mi dzień po dniu o 2 rzeczach. Że wtedy jedzie z koleżankami za granicę i że mnie kocha(nikt nigdy jeszcze nie powiedział tego tak przekonująco i z takim przejęciem i poddenerwowaniem że nie wie co to miłość ale zdaje się ze to czuje)- oczywiście odpowiedni zaaranżowane z kolacją itd. Wkurzony byłem na ten wyjazd ale jednocześnie ucieszony że to nie ciąża, co do 2 podobnie tylko strasznie mnie to wzruszyło i zaskoczyło- nie wiedziałem co powiedzieć. Odpowiedziałem że też nie wiem co to i narazie nie czuję chyba nic takiego, możliwe że z czasem bo teraz nie jest to miłość. Było też trochę gierek i wkurzających mnie sytuacji np. raz powiedziałem: ale masz bałagan w torebce jak każda kobieta ona: jedyna i niepowtarzalna z uśmiechem i całusem, na początku pytała: lubisz mnie choć troszkę odpowiadałem zawzyczaj tak i podawałem przykład ona: to dobrze, przy kolacji raz powiedziała niby zalotnie: dobre jedzenie, wino, świece, mężczyzna... strasznie mnie to wkurzyło czułem się jak przedmiot ale nic o tym nie mówiłem, czasem udawało jej się przedłużyć nasze spotkanie pomimo tego że mówiłem że o danej godzinie musze wyjść oraz że niby kłamię że to co ona gotuje mi smakuje.
Po powrocie wpadła znów na parę dni a potem miała wyjeżdżać na kolejny obóz(ja wtedy akurat nie mogłem), zmieniła się trochę- zdawało się że zobojętniałem jej trochę i gdy jej coś nie odpowiadało starała się handlować seksem- ja stosowałem zasadę nie to nie. W tym czasie zadawała też pytania dot naszego poznania, myśli samobójczych wtf?, to że jest nieśmiała ma niewielu znajomych itd. - czasem przytakiwałem że mam tak samo. Dla żartu też spytałem czemu spotyka sie z takim frajerem jak ja- odpowiedziala że ona nie wybrala by frajera. Ogólnie wyglądało na szczerą ale jakąś niecodzienną rozmowę. Przy pożegnianiu powiedziała żebym znalazł sobie również czas na odpoczynek jak jej nie będzie a nie tylko zapieprzał.
Po kolejnym powrocie nie odpowiadała. Po probie kontaktu napisała jakoś szorstko bez emocji że musimy się spotkać pogadać w kawiarni nie u niej- zawsze spotkania zaczynały się u niej. Wiedziałem że coś się kroi tylko ja podejrzewałem ciążę(pieprzony tchórz). Po przyjściu na spotkanie pogadaliśmy sobie miło jak to było na wyjeździe i ogólnie normalna rozmowa. Po powrocie jej z toalety odrazu powiało chłodem w rozmowie. Powiedziała że musi powiedzieć coś złego- mi serce stanęło do gardła- że musimy się rozstać. Ochłonąłem i powiedziałem trochę zasmucony lecz cięszący sie w głębi duszy że nie gorzej że: dobrze rozumiem z jakiego powodu? ona ofc: zdaje mi się że to nie jest to. próbowałem sie dowiedzieć dokładniej czemu ale się nie dowiedziałem. siedziałem chwilę i słyszę od niej: nic nie powiesz? bałam się, myślałam ze będziesz krzyczał na mnie czy coś? a ty to tak spokojnie przyjąleś. odpowiedziałem: nigdy nie krzyczę na ludzi gdy nie ma powodu to twoja decyzja. pożegnaliśmy się.
Dotarło to do mnie później i poszedłem zapić kłopoty i wyżalić się kumplom. Ofc nie pomogło. Dzień potem kumpel napisał mi że dobrze że z nią nie jestem bo widział ją wczoraj w klubie z jakimś kolesiem i przez cały czas się lizali. Wkurzyłem się strasznie bo uważam że ludzie powinni być szczerzy i mogła mi podać prawdziwy powód. Następnego dnia chciałem się z nią umówić i wyjaśnić sprawę. Dzwonię nie odbiera dzwonię po godzinie 2 raz odbiera mówię zdenerwowany o co chodzi- przerwane połączenie. Wkurzony rzucam telefonem o ścianę i piszę obraźliwego sms z wyzwiskami że nawet wysluchac mnie nie potrafi i dobrze że ja tak potraktowalem kiedys. Odpisała że w tramwaju była i jej przerwało itd. Po przeproszeniu umówiłem sie z nią na następny dzień.
Przyszedłem rozmowa wyglądała jak nigdy dotąd- ona chłodna opanowana ja ze szklistymi oczami opowiadający wszystko co to dla mnie znaczyło i że uważam za nie fair nie podanie mi powodu itd. wypytałem też o nurtujące sprawy: czy nie miała kogoś w tym samym czasie oraz czy serio była dziewicą. Opowiedziała że nie miała i że byłem jej pierwszym facetem. Rozmowa nie przebiegała tak jak sobie zaplanowałem - bez emoci, więc chciałem ją najszybciej zakończyć. Na koncu zaproponowalem zebysmy zostali przyjaciolmi i spotykali sie od czasu do czasu w wiekszym gronie. Po tym spotkaniu myslalem że jeszcze moze kiedyś się spotkamy więc tak do miesiąca pogadałem z nią 2 razy krótko na gg i na tym się kończyło. W trakcie miesiąca starałem sie o tym zapomnieć kumple imprezy itp., ale dawało średni efekt.
Potem poszukując rad na radzenie sobie z rozstaniem trafiłem na tą stronę i dzięki niej odzyskiwałem sens życia, zauważyłem że prawie każdy tak ma oraz zacząłem odzyskiwać pewność siebie, dostrzegać pewne sprawy które miały miejsce i uczyć się podrywu. Uważałem że to zdarzenie wyszło mi na dobre;) Już nic dla mnie nie znaczyła jak powietrze, ale "pamiątki" po niej na kompie czy telefonie usuwalem stopniowo. Natkąnłem się na nią z 2 razy na uczelni ale nie chciałem nawet podejść pokazać że ją znam - taki wewnętrzny niepokój. Na święta Bozego Narodzenia wysłała mi życzenia żebym odnajdował szczęście w najmniejszyh dziedzinach życia i inne takie pierdoły. Wkurzyło mnie to strasznie bo z góry zakładała że jestem nieszczęśliwy i sobie nie radze. Odpisałem standardowymi życzeniami po kilku godzinach.
Potem znów wziąłem się bardziej za lekcje pracę nad sobą afirmacje książki itd. Pomogło w różnych sferach życia. Czasem wracają rózne myśli, ale nie związane z nią tylko z tym że przez ten czas oddaliłem się trochę od znajomych przyjaciół itd.
Jak narazie średnio z podrywem mi idzie ale staram się i nie poddaję. Poznaje dziewczyny nawet żeby poprostu porozmawiać- chociaż w moim środowisku to trochę trudne. Miałem nawet przyjemną rozmowę z dziewczyną w autobusie o książce którą czytała- tematyka podobna do "Przebudzenia" i zachaczająca o afirmacje pt "Potęga intencji", widać było że gdybym trochę bardziej pociągnął to coś z tego więcej wyszło, ale nie miałem niby wtedy na to ochoty- excuse.
Dzięki chłopaki i Gracjan za stronkę i masę porad. Ona odmieni i już odmnienia moje życie na lepsze.
zakopane;)
edit: dodałem głównie tylko parę przykładów manipulacji oraz moich stytuacji, przemyśleń