Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Myślę, że odnalazłem siebie. I nie spodobało mi się to, co znalazłem

Portret użytkownika glinx11

Tak naprawdę nie chciałem znowu pisać. Od ostatniego razu doszedłem do wniosku, że to do niczego mnie nie zaprowadzi. Postanowiłem, że napiszę dopiero wtedy, kiedy autentycznie i bezspornie będzie to warte świeczki. Kiedy będę mógł zapisać na swoim koncie coś przełomowego: seks bądź drugą randkę z tą samą dziewczyną. Ostatnio nic się jednak takiego nie wydarzyło: byłem chyba o krok od spotkania z panną poznaną parę miesięcy temu, ale obraziła się, kiedy nie chciałem się zgodzić na wybrane przez nią miejsce.

A mimo to piszę. Znowu. Mam nadzieję, że ostatni raz w takim tonie.

Powszechnie mówimy, że każdy z nas powinien spojrzeć w głąb samego siebie, poznać osobę, jaką tam napotka, a następnie nie udawać, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości. Ja popełniałem ten błąd przez ostatni rok. Wierzyłem, że pod tą powłoką upośledzonego społecznie odludka czai się materiał na dobrego kolegę, przyjaciela, a w przypadku dziewczyn, które mnie interesują - materiał na partnera. Wierzyłem, że jest to iskra, którą wystarczy potraktować suchymi gałązkami. Rozmawiałem z innymi. Spotykałem się z nimi poza pracą czy uczelnią. Robiłem to, na co nigdy wcześniej nie miałem odwagi.

Pierwsze porażki, kompromitacje traktowałem jako nieuchronny element przemiany, coś jak recesja w trakcie transformacji ustrojowej. Ale czas mijał, a ja nie dostrzegałem żadnych zmian w sobie i w podejściu innych do mojej osoby. Pragnąłem poczuć się lepiej niż przez ostatnie kilkanaście lat, chciałem wreszcie być doceniany i respektowany. Nic takiego się nie wydarzyło. Zawsze, kiedy tylko czułem się chwilowym panem sytuacji, coś sprowadzało mnie na ziemię, zwykle w bardzo nieprzyjemny sposób. Nie czułem się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Powiem więcej: nigdy w życiu nie czułem się tak paskudnie, jak ostatni śmieć. Mówiłem sobie jeszcze, że trud zostanie wynagrodzony, ale nie wierzyłem w to ani odrobinę. Nic na to nie wskazywało.

Dlatego przestałem zwracać na siebie uwagę. Przestałem wyrażać swoje zdanie, jeśli nikt mnie o to nie poprosił. Można by to uznać za akceptację swojego losu, za pogodzenie się, że nigdy nie będę przysłowiowym "kimś" - osobą, z której opinii by się liczono. Ale wiedziałem, że dotychczasowa metoda jeszcze bardziej mnie od tego oddalała. Pogrążałem się w towarzystwie z każdym dniem, z każdą rozmową. Chciałem zatrzymać ten proces.

Oczywiście na tym etapie pojawiły się wątpliwości, pytanie, jak to możliwe, że próby przemiany przynoszą wyłącznie negatywne rezultaty. W końcu musiałem spojrzeć prawdzie w oczy: wcale nie jestem w głębi duszy towarzyski. Nie umiem słuchać ludzi i z nimi rozmawiać.

I, co najważniejsze, nie umiem ich polubić. I to jest chyba przyczyna, dla której ponoszę cały czas porażki. Oni to widzą. Koledzy i dziewczyny. Widzą, że nie mam im nic do zaoferowania. Często na pierwszy rzut oka.

Sytuacja z dzisiejszego popołudnia dobrze to oddaje. Chciałem zapytać stojącą na peronie dziewczynę, czy moja kolejka już odjechała. Była ładna, ale w tej chwili chciałem po prostu uzyskać odpowiedź. Kiedy mi jej udzieliła, myślałem, żeby powiedzieć coś jeszcze, żeby nie mieć poczucia zmarnowanej okazji, a tymczasem ona już się odsuwała. Bez przyczyny, po prostu dając mi jasno do zrozumienia, że rozmowę uważa za zakończoną. I widzę to u praktycznie każdej dziewczyny, z jaką mam do czynienia: zdenerwowanie, które kiedyś brałem za lekkie podekscytowanie, nagle ukazuje mi się jako zwykły strach przede mną. Czuję to bardzo wyraźnie: nic o mnie nie wiedzą, a mimo to intuicja mówi im, że z tym człowiekiem nie warto zawierać znajomości.

Wydawać by się to mogło zwykłym, typowym dla mnie lamentem, ale myślę, że na widok takiej reakcji każdego z nas ogarnęłyby wyrzuty sumienia, że przydaje dziewczynie tyle stresu.

Dlaczego więc zdecydowałem się na napisanie tego wpisu? Nie, nie po to, by prosić o radę, choć, jeżeli uważacie, że możecie mi takowej udzielić, to proszę bardzo. Odpowiedź jest prosta: chciałem się wyżalić. I z każdym moim poprzednim tekstem było tak samo. Niezależnie od tego, co wtedy pisałem, przyczyna była jedna i ta sama: wyżalenie się. Każdy człowiek musi czasem spuścić trochę pary, która się w nim nagromadziła. Ja tę parę spuszczam tutaj, bo nie mam za bardzo komu innemu tego powierzyć. Cieszę się jednak, że nie robię tego już tak często, jak kiedyś. Jak gen kiedyś wskazał, stanowię antyreklamę tej strony. Wiem i przepraszam za to. Może jednak jeden wpis na parę miesięcy za bardzo nie zaszkodzi. Tym bardziej, że jestem kroplą w morzu. Wokół mamy tylu użytkowników, którzy stosują się do rad i wychodzą na swoje. Pozostaje mi tylko złożyć im gratulacje.

A więc co jest moim problemem? Aspołeczność. Jestem aspołeczny i taka jest moja natura. Jak wiadomo, żaden aspołecznik nie zdobył jeszcze przyjaciół ani dziewczyny. Ja chciałbym to zmienić, ale moje próby przyniosły mi tylko bolesne rozczarowania.

Powiem szczerze: już nie wiem co zrobić. No bo jak mogę marzyć o sukcesach towarzyskich, skoro odnalazłem swoje wewnętrzne Ja i to Ja jest antytezą wszystkich moich pragnień?

PS: Wiecie, chciałbym żeby był to ostatni mój wpis "z głębi serca" na tym blogu. Chciałbym traktować go raczej jako platformę do dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi, a nie jak na substytut psychologa, który wysłucha tego, co mi leży na wątrobie. Ale nie wiem, czy się uda.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Italiano

Mądrze opisane ale to

Mądrze opisane ale to :
Lament, lament i jeszcze raz lament. Każdy jest jaki jest i może być jakim chce być jeśli włoży w to dużą ilość chęci do działania. Chcesz umierać prawiczkiem z poczucie, że niczego nie osiągnąłeś? SPOKO. Ale masz jeszcze czas by pozbierać swoje rozwalone jaja i ułożyć je tam, gdzie będą wskazywać, że jesteś facet. Jak dla mnie czuć bardzo w tym blogu, negatywne emocje i tą chęć wypłakania się jak baba(nie mówię,że tego nie można robić ale trochę przesadzasz).
Jebaj otoczenie, jebaj wszystkie porażki i jebnij na jeden dzień uśmiech na swoją twarz i popatrz pozytywnie na wszystko a zobaczysz, że może się zmienić wiele.
Chyba, że wolisz godzić się z rolą antyreklamy.
Denerwujące są osoby, które o swoim życiu mówią jak o porażce a mierzą wysoko.;/

Dlaczego szukasz akceptacji w

Dlaczego szukasz akceptacji w innych? Dlaczego chcesz żeby inni Cię lubili? Do czego Ci to potrzebne? Po co przejmujesz się tym, co dziewczyna myśli o tobie na początku "znajomości"? Przecież to oczywiste, udaje niedostępną. Też bym tak zrobił w stosunku do dziewczyny, która się o coś zapytała. Po prostu po to, żeby sprawdzić, czy jest warta rozmowy.

A ten, wiesz że inni postrzegają Cię tak, jak ty się postrzegasz? Wiesz to? Prawda jest taka, że nie ma obiektywnej prawdy o tym jaki jesteś. NIE MA JEDYNEJ MOŻLIWOŚCI, KIM MOŻESZ BYĆ. Nie ma czegoś takiego "jestem jaki jestem i nie mogę się zmienić, bo jestem sobą". Przecież każdy się zmienia, to naturalna kolej rzeczy, a ten, kto staje w miejscu, przestaje się rozwijać, ten umiera. Nie żyje. Życie jest jak rzeka, płynie, zmienia się. Nie mów "odnalazłem siebie, w głębi duszy jestem frajer", bo to bullshit. Ty sobie tylko wmawiasz, że jesteś taaki słaby, taak sobie nie radzisz, ponieważ chcesz poruszyć innych do tego, aby ci pomogli. Inaczej mówiąc, użalasz się nad sobą.

Przeczytaj sobie mój poradnik, oglądnij film "Sekret", poza tym szukaj. Szukaj czegokolwiek. Jak będziesz naprawdę chciał coś znaleźć, to to znajdziesz. Musisz tylko szukać i chcieć. Chcieć się zmienić.

Pozdrawiam. ;]

Portret użytkownika saverius

"Lament, lament i jeszcze raz

"Lament, lament i jeszcze raz lament. "

albo mi się wydaje, albo ktoś mnie cytuje.

Portret użytkownika Italiano

Nie, nie widziałem nawet, że

Nie, nie widziałem nawet, że takiego tekstu używasz. Jeśli tak to sory. Pierwsze zdanie, które mi wpadł do głowy kiedy zacząłem pisać ten komentarz. Nie miałem zamiaru robić plagiatu.

może warto przestać tyle

może warto przestać tyle analizować ? ja uwolniłem się od tego poprzez grę na gitarze, fotografię, ciekawe studia - jakieś pasje w których możemy się realizować a zarazem doskonalić co niejednokrotnie może stać się substytutem pragnień, które (przesłaniając nam całe życie ) niezrealizowane w sposób oczekiwany przez nasz mózg zaczną nas męczyć, dręczyć i właśnie to mogło przytrafić się Tobie..

Portret użytkownika Maleone

Po twoich dawniejszych jak i

Po twoich dawniejszych jak i po tym wpisie widać, że jesteś nadprzeciętnie inteligentny tyle, że - o czym dobrze wiesz - to nie wiele znaczy, i nie zwiększa szans. A czasem może wiele utrudniać. W tej grze ważne jest również szczęście, oraz intuicja w wyborze targetu - życzę Ci abyś bez przymusu na luzie posiadł jedno i drugie.

Co do bycia aspołecznym - też tak siebie określam. Choć u mnie ma to raczej inne objawy. Myślę, że wszystko nawet aspołeczny introwertyzm może stać się twoją zaletą jeśli odpowiednio poprzestawiasz pewne elementy w życiowej układance. Jeśli ludzie nie są Ci potrzebni, bo Cię nudzą to świetna podstawa do tego, aby budować z nimi swobodne relacje.

pozdrawiam

Portret użytkownika glinx11

Zanim zareagują inni, pozwolę

Zanim zareagują inni, pozwolę sobie stwierdzić, że, choć miło tak czytać, wcale nie jestem taki wytrwały, jak może się wydawać. Obserwuję to od paru miesięcy (właściwie od początku wakacji). Nie jest tak, że absolutnie przestałem próbować. Ale są to próby dość rzadkie i mizerne. Przykład: jeszcze rok temu bez większych problemów potrafiłem podejść do dziewczyny i zacząć rozmowę ot tak bez widocznego powodu (choć nie powiem, że od niechcenia, bo od niechcenia podrywa tylko skuteczny uwodziciel). Dziś to już nie przejdzie: po prostu już tak nie umiem. Podobnie jak wyhaczenie na uśmiech - kiedyś wcale często zdarzało mi się wywołać u niej podobną reakcję i od razu był pretekst do rozpoczęcia konwersacji. Dziś natomiast ostatnią taką sytuację pamiętam z października - i ta krótka znajomość zakończyła się w szczególne upokarzający dla mnie sposób. Od tego czasu mojemu uśmiechowi towarzyszy z jej strony jedynie szybkie odwrócenie wzroku i unikanie jakiegokolwiek dalszego kontaktu.

Nie ogarniacie tego tematu,

Nie ogarniacie tego tematu, większość z was go nie zrozumie bo to wam się po prostu nie mieści w głowie. Fakt, że koleś jest inteligentny, ale to akurat normalne u tego typu osób. Osoby tego typu analizują stale swoje życie, szerzej postrzegają cały świat bo już na starcie ustawione w pozycji outsiderów i to ich po prostu zmusza do analizowania wszystkiego.

Darujcie sobie wasze daremne rady, bo na prawdę macie spore braki w wiedzy. Nie rozumiecie, że funkcjonowanie mózgu u introwertyka inaczej przebiega niż u ekstrawertyka. Cała filozofia PUA to świetny biznes, a także świetne narzędzie dla zakompleksionych, nieśmiałych ekstrawertyków, którym wystarczy praktycznie iskierka aby wywołać pożar. Schody zaczynają się gdy mamy do czynienia z prawdziwym introwertykiem (nie mylić z nieśmiałym ekstrawertykiem). I w tym momencie wrzucanie obu typów osobowości do jednego worka jest ogromnym błędem. Owszem, z perspektywy waszego bogatego doświadczenia możecie powiedzieć, że wystarczyło wyjść do ludzi, wyłączyć komputer, zacząć chodzić na dyskoteki i to w zupełności wam wystarczyło, żeby się zmienić. OK. Ale to nie znaczy, że ten sam schemat zacznie działać u tego typu osób. Ogarnijcie się.

Poza tym tego typu osoby mają ten komfort, że widzą to z 2 perspektyw. Pierwsza to przez zrozumienie samej siebie i swojej "inności". Druga to świadomość, że ten świat inaczej funkcjonuje i promuje przebojowy ekstrawertyzm pełną gębą, czyli działa tutaj potrzeba zmiany i dostosowania się do reszty. Sorry, ale ekstrawertycy tego nie ogarną bo po prostu nie są osobami tego typu ! To tak jak być po lepszej stronie i nie podążać w stronę tej drugiej "gorszej" (no bo i po co skoro tam jest lepiej?). A jak zrozumieć całość jeśli się nie było po obu stronach ? Pakujcie dalej te bezwartościowe PUA brednie każdemu po kolei, nie zważając na charaktery Wink To jak zmuszanie kogoś do robienia podejść dla podejść. Możecie gadać, że się zmieniliście. Owszem. Tylko, że wy byliście po gorszej stronie przez "złe" (a tak na prawdę dobre) wychowanie, przez własne lenistwo czy przez ograniczanie samego siebie. To tak jakbyście stali tam z własnej woli albo przyzwyczajenia. My jesteśmy tam, bo przykuto nas łańcuchami. Nie mówię, że to wina genów, że nic się nie da zmienić i że życie jest chujowe. Ale czasami chęć zmiany i działanie nie wystarcza.

Jeśli chodzi o mnie, to mam podobnie. Staram się otwierać na ludzi, zagaduję dziewczyny w pociągach, na ulicy, jestem sobą, jestem szczery i mówię to co myślę, a czego nie miałbym odwagi powiedzieć kiedyś. Na dyskoteki nie chodzę, bo byłem kilka razy i nie spodobała mi się atmosfera (ale to nie znaczy, że nie spróbuję jeszcze Wink) Poznałem wiele osób, w ciągu 1 dnia poznałem więcej kobiet niż przez całe życie, ale... Jakie są tego efekty ? Ano takie, że czuję się gorzej niż przed "odkryciem" społeczności PUA. Kiedyś ciepła, nieśmiała klucha, teraz pewny siebie facet, który jak nie ruchał, tak dalej do tej pory nie rucha. Z tym, że wtedy żyłem w nieświadomości i miałem to w dupie. Teraz jest inaczej i cierpię. To nie jest żaden lament tylko pierdolona rzeczywistość. Nie poddaję się nadal, choć ostatnio zaczynam mieć wyjebane, ale wiem, że to przez brak sukcesów tylko same porażki do których już się tak przyzwyczaiłem, że mnie to praktycznie nie rusza Wink Pozdrawiam

Portret użytkownika Maleone

Podoba mi się twoja

Podoba mi się twoja wypowiedź, bo z jej główną tezą całkowicie się zgadzam... i całkowicie nie. Masz racje, że techniki PUA są często serwowane jako produkt marketingowy z etykietką "sukces dostępny dla wszystkich".

Ale czy te techniki wymagają aby zachowywać się jak ekstrawertyk? Zależy Tylko od twojej perspektywy. W przypadku introwertyków podstawą musi być zawsze właściwe inner game. Moje było takie, że kiedyś przejmowałem się opinią otoczenia, tym jak jestem odbierany itd. Kiedyś spotkała mnie rodzinna tragedia i wszystko runęło. Z czasem się pozbierałem, ale od tamtego czasu ludzie są mi obojętni, i nie potrafię traktować ich poważnie nawet gdybym chciał. Na sytuacje stresowe reaguję śmiechem za co nie raz otarłem się o problemy. Totalnie mam wyjebane na społeczeństwo i jego normy. Ogarniam swoje pasje i swoje cele; jeśli czegoś chce to po prostu po to sięgam. Gdy odkryłem techniki podrywu zrozumiałem, że taka "niezależność" może być dobrym punktem wyjścia. I miałem racje.

Tak więc ostry "introwertyzm" nie przesądza wcale szans w tej grze (jestem głęboko przekonany że może być wręcz ułatwieniem) Przede wszystkim - co sam zauważyłeś - jest inną pozycja startową.

Człowiekiem jakim byłem do

Człowiekiem jakim byłem do nie dawna - nieśmiały i aspołeczny nie jest normalnością. Nasza nieśmiałość jest u takiego kogoś bardzo silna i walka z nią musi być prowadzona od źródła - czyli nie uczciwych opinii ze strony innych ludzi na własny temat. Trzeba wiedzieć że nasze zachowanie jest nienaturalne. Jak sobie uświadomimy że to wszystko czym się charakteryzowaliśmy jest odzwierciedleniem opinii innych którą zaakceptowaliśmy i sami mamy się za gorszych. Trzeba sobie wybić ten kit z głowy bo inaczej będzie się walić konia do końca życia!

Drogi kolego, specjalnie z

Drogi kolego, specjalnie z twojego powodu zalozylem konto pomimo tego ze nie mialem tego w planach...

Jezeli poznajesz nowa osoba to zawsze zaczynacie od ZERA i ona postrzega cie takim jakie wrazenie sprawiasz.

Gdy zaczynasz nowa znajomosc mozesz podawac sie nawet za biale wcielenie majkela dżordana jezeli bedziesz mial na tyke dobry bajer zeby kogos do tego przekonac

Popracuj nad dobrym nastawieniem i tyle. I pamietaj ze dajac komus dobre emocje takie same do ciebie wroca

Portret użytkownika Smakosz

Wiec tak jestem tu nowy, ale

Wiec tak jestem tu nowy, ale z tego co sie orientuje to nasz "Drogi Kolega" ma dyrastyczne problemy o ktorych nawet mi sie nie snilo. Widze po Twoich wypowiedziach ze okropnie cierpisz i nie widzisz wyjscia z gowna w ktorym sie znajdujesz. Twoja swiadomosc rzeczywistosci jest ograniczona tylko do upadkow zyciowych. Masz okropnie duzo demonow osobistych w psychice ktore Cie ograniczaja i nie pozwalaja Ci dzialac. Nie wiesz co zrobic poniewaz przezyles wiecej porazek niz sukcesow, ale spójrz na to z innej strony. Wydajesz sie byc nie przecietnie inteligentny. Wiec z kazdej przeciwnosci losu jaka Cie spotkala powinienes wysnuc jakis wniosek. W koncu kazda porazka przybliza nas do sukcesu. Jedno czego nie mozesz teraz zrobic to poddac sie. Powinienes nauczyc sie afirmacji aby zmienic w jakims stopniu swoje nastawienie psychiczne.Kobieta jest jak pies wyczuje intuicyjnie jakie sie ma prawdziwe intencje i emocje w sobie. Jezeli Twojemu podejsciu do dziewczyny towarzyszy strach i nie pewnosc to jestes z gory na przegranej pozycji. Musisz walczyc walczyc i jeszcze raz walczyc. Jest tak ze nie ktorzy po prostu sie rodza aby byc dusza towarzystwa, gdzie inni musza nad tym ciezko pracowac. Nie zalamuj sie i podejmij walke o swoje lepsze jutro. Jak wszycy juz w Ciebie zwatpili to pokaz im ze sie zajebiscie myla. A co do Twojego aspoleczenstwa... domyslam sie ze w tym miejscu blad popelnili Twoi rodzice. Ze swojego doswiadczenia pamietam jak matka wmawiala mi ze ludzi to podstepne kreatury ktore tylko czaja sie na to by siebie nawzajem wykorzystac. Tego typu wypowiedzi buduja granice pomiedzy Toba a spoleczenstwem. Dlatego moja rada dla Ciebie jest taka abys pod zadnym pozorem nie poddal sie w doskonaleniu swojej osobowosci. Chyba nie chcesz przez cale zycie siedziec przed monitorem i grac w World of Warcraft ?

Portret użytkownika Neofita

Anthony de Mello-

Anthony de Mello- Przebudzenie. Może to otworzy Wam oczy jakie to są jaja...

Portret użytkownika Platon

Analiza cię zabija, myślisz

Analiza cię zabija, myślisz analizujesz a nie działasz piszesz że podchodząc do laski na peronie laska dała odpowiedź i się odsunęła. I co KU*WA z tego nic takiego się nie stało ale ty włączyłeś analizę i rozdmuchujesz sytuację że aż o niej piszesz na blogu to tak jakbyś napisał że spuszczając kamień nad stopą upadł ci właśnie na stopę i cie boli. Pokuszę się o ocenę twojego zachowania i stwierdzam że lubisz porażkę hmm... ale czy to jest porażka może to sukces a nie porażka nie nastawiaj się że coś jest porażką czy czymś innym po prostu tak jest taki jest świat i już go nie zmienisz. Nie analizuj wszystkiego po co tracić siły i moc która się w tobie kryje jak w każdym innym człowieku nie wmawiaj sobie głupot że już nigdy ci się nie uda itp. Może to co teraz uważasz za porażkę mógłbyś obrócić w sukces i być szczęśliwszym.

Nie rzucaj sobie kamienia na stopę i przestać nadmiernie analizować. Sam sobie jesteś winien i nikt cie nie zrozumie tak dobrze jak ty sam.

Portret użytkownika Sick Puppie

Słuchaj, jak dla mnie to Ty

Słuchaj, jak dla mnie to Ty nie wierzysz w siebie w głębi siebie... Jeżeli TY nie wierzysz w swoje możliwości to inni na pewno nie będą... Musisz wyjść z założenia: jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie możesz. a ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć 'no to patrz'.

Nie odniesiesz sukcesu gdy będziesz sobie wmawiał że jesteś aspołeczny, nie ma czegoś takiego! Nie musisz rozmawiać z każdą napotkaną osobą, ale NIE wmawiaj sobie że nie lubisz rozmawiać z ludźmi bo tak będzie!

Napierdalaj afirmacje z artykułu Gracjana w kółko, bądź świadomy tego co mówisz i wierz w to, chciej tego, czuj to! :

Przy podejściu do kobiety zachowuje się pewnie siebie.
Kobiety kochają sex tak samo albo i nawet bardziej niż faceci.
Jestem nagrodą dla kobiety.
Potrafię się kobietą należycie zająć.
Kobiety zwracają na mnie uwagę. Działam na nie jak magnez.
One chcą spędzać ze mną czas. Ja daję im na to szansę.
To jak się poruszam , zachowuje, gestykuluje jest dla kobiet atrakcyjne.

Wszystko można sobie wmówić, tylko potrzeba czasu na to. Więc nie rozczulaj się nad sobą tylko skieruj tą energię na inne tory.
Przy okazji polecam Ci lekture książki Odrodzenie Feniksa, chyba Hektor kiedyś ją polecał. Przyda Ci się.

Trzymaj sie, powodzenia

bardzo dobra porada. Zgadzam

bardzo dobra porada. Zgadzam się z Tobą Suck Pippe w 100%.

Glinx11 ja na pocieszenie

Glinx11 ja na pocieszenie powiem Ci że też jestem antyreklamą tej strony.
A tak na poważnie. Człowiek jest istotą społeczną. Kobiety bardzo cenią mężczyzn z których zdaniem się każdy liczy, potrafiących wywierać wpływ na innych bez przymusu. Posiadanie tych cech jest podstawą przetrwania w tym zawiłym świcie dlatego kobiety takich lubią. Mężczyźni nie czujący się jak przywódcy, aspołeczni są brutalnie odrzucanie przez kobiety. Dziewczyna która ma geny zapewniające jest wygląd 10/10 odnajdzie chłopaka, nawet jeśli jest typem samotnika. Chłopak który jest aspołecznym samotnikiem nie znajdzie żadnej dziewczyny. Ale uwierz mi żeby zbudować w sobie prawdziwą pewność siebie nie trzeba mieć przyjaciół, kumpli, nie trzeba chodzić na piwo z nimi czy też na jakieś imprezy. Zauważ że ludzie nieustannie chcą obniżyć pewność siebie u drugiego chłopaka gdyż jest to odruch eliminacji męskiej konkurencji. Ty zapewne jesteś tego ofiarą. Koledzy Cię nie szanują bo wiedzą że się tym przejmujesz i tak chcą podnieść swoje ego, poczuć się bardziej wartościowymi od Ciebie. Ja często rozmawiam z kolegami z klasy to w czasie rozmowy średnio co 60 sekund któryś z nich próbuję sprowadzić mnie na ziemię, poczuć się lepszym niż ja. Ja to odbijam! Nie daję żeby ktoś spowodował to że poczucie wartości spadnie choć trochę! Nie daję się nikomu zdominować! Nikt nie jest w stanie doprowadzić do tego że przez to że coś powie ja będę go uważał za lepszego od siebie! Nikt nie jest w stanie narzucić mi swojego zdania! Pewność siebie można ćwiczyć także w męskim towarzystwie - trzeba mieć jaja żeby mówić to na co się ma ochotę i nie krępować się tego.
Też zaczynam od zera. Spojrzałem ostatnio na swoją osobowość. We mnie siedzi frajer z którym ja walczę. Frajer który jest we mnie dlatego że w przeszłości dawałem się frajerom pomiatać bo nie miałem jaj żeby się nie dać. Frajer który i we mnie siedzi zakrywa moją prawdziwą osobowość.
Ostatnio jak moja pewność siebie i poczucie własnej wartości wzrosło zauważyłem wzrost zainteresowania moją osobą ze strony dziewczyn. Kiedyś na najmniejszy odruch zainteresowania z mojej strony każda ładna dziewczyna dostawała ataku "suczej wścieklizny".Na razie to są sygnały ale dość wyraźne. Ale pewna poprawa jest. Bardziej mnie szanują koledzy. Kiedyś też byłem czasem traktowany jak swego rodzaju odmieniec, ale ostatnio zauważyłem że otoczenie o wiele bardziej mnie szanuję i podczas rozmów osób nie na tematy szkolne tylko takie żeby się pośmiać to ja jestem duszą towarzystwa co jeszcze jakieś 3 lata temu było dla mnie nie do wyobrażenia. A wiesz ilu mam przyjaciół - jednego. Reszta to kumple. Nie potrzebuję ich akceptacji. Są mi potrzebni po to żebym nauczył się żyć między ludźmi.
Zadania dla Ciebie:
1. Przestań się użalać.
2. Wyrabiaj pewność siebie poprzez podrywanie ale nie przejmuj się efektami.
3. Nie przejmuj się otoczeniem bo wiele osób chce Cię odrzucić żeby podnieść swoje ego bo widać po Tobie że jesteś zdołowany.
4. Zwiększ swoją samocenę
5. Powtarzaj sobie motto "miej jaja żeby robić i mówić to na co masz ochotę". Nigdy się nie krępuj.
Nie różnisz się od innych ludzi. Czuj się między ludźmi jak dominujący megaprzywódca zdolny podbić cały świat!
Twój problem jest następujący: nie masz jaj bo jakieś chore odruchy myślowe Ci odbierają pewność siebie i poczucie dominacji i własnej wartości. Tymi chorymi odruchami myślowymi mogą być:
-użalanie się nad sobą
-dowartościowywanie się
-zamykanie się we własnym smutnym świecie
To Ty musisz wyszukać przyczynę z powodu której nie masz jaj. Ludzie kpią sobie z Ciebie bo NIE MASZ JAJ. Przypomnij sobie przykład koleżanki która powiedziała Ci żebyć spier@@ał spod sali jak już dostałeś wpis. Powiedziała to przy wszystkich kolegach, bo wiedziała że NIE MASZ JAJ żeby nie krępując się odruchowo coś jej nie miłego powiedzieć. Opisałeś to w blogu. NIE MASZ JAJ żeby gadać z ludźmi. Taka jest prawda.

Portret użytkownika Hedoniz

"Twoje blizny są Twoją siłą"-

"Twoje blizny są Twoją siłą"- czym więcej ich masz tym lepiej. Zawsze można pracować nad sobą, zmieniać to co nie pasuje a czym trudniejszy przypadek tym większa satysfakcja, wszyscy którzy odnieśli NIESAMOWITY sukces i nie mówię tutaj tylko o Uwodzeniu - mieli największe problemy. Według mnie jesteś na najlepszej drodze by stać się "KIMŚ" Powodzenia !

Oczywistym faktem jest to że

Oczywistym faktem jest to że jeśli chodzi o podrywania a raczej bym powiedział
dobrą umiejętność budowania fantastycznych relacji z płcią przeciwną to wiadomo
że najważniejsza z tego wszystkiego jest praca nad osobą bo jak zadbamy o naszą
pewność siebie , o naszą higiene emocjonalną to naturalnie w taki sposób
przyciągamy do siebie płeć przeciwną to jest najskuteczniejszy sposób
aby zbudować dobre relację z drugą osobą , a tak na marginesie to ostatnio
przeczytałem tą publikacja http://seksualny-klucz.zlotemysl...
czytałem wiele książek artykułów na temat podrywania, ale to co przeczytałem w tej
publikacji powalił mnie na kolana, dlatego polacam zarówno chłopakom jak i dziewczyną
a nawet małżeństwa z wieloletnim stażem w tym e-booku znajdą coś dla siebie